piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 20

   Kiedy kazałem na początku zajęć ćwiczyć moim podopiecznym, wyczułem dość ciężką atmosferę pomiędzy Lishą a Misty. Obserwowałem je potem dokładniej i dotarło do mnie, że najwidoczniej doszło do jakiegoś spięcia pomiędzy nimi, bo wyjątkowo dziwnie się zachowywały. Jak na nie.
– Zmiana ćwiczenia! – krzyknąłem.
   Wiedziałem, że będziemy jeszcze powtarzać każde ze wcześniej wykonanych zadań, ale na razie chciałem im to trochę urozmaicić. Zaproponowałem im, by spróbowali sobie nawzajem wybić kołek z dłoni, stosując tylko wykopy. Wbrew wielu negatywnych opinii do tej formy walki, chciałem, żeby trochę poćwiczyli. Poza tym skuteczność używania tej metody zależała tylko od umiejętności Łowcy.
   Przyjrzałem się pracy Lishy i niemal nie padłem z szoku.
Szło jej wręcz beznadziejnie, co nie zdarzyło się chyba jeszcze nigdy. Tak naprawdę Lisha należała do czołówki w tej grupie, jeśli chodzi o walkę i nie miała problemu z żadnym z zadanych przeze mnie zadań. Wykopy też już kiedyś ćwiczyliśmy i nie radziła sobie źle.
   Misty też zachowywała się jakoś niemrawo. Z jednej strony unikała nogi Lishy, a z drugiej jakby starała jej trochę ułatwić robotę, ponieważ nie kryła szczególnie swojej ręki z kołkiem. Nie wiedziałem, czy próbują jakiegoś nowego, dość ułomnego stylu walki, czy może po prostu obie były dziś nie w sosie, przez, jak podejrzewałem, kłótnię między nimi.
– Przerwijcie na chwilę – zwróciłem się tylko do nich dwóch i podszedłem bliżej. – Wszystko w porządku, dziewczyny? Raczej nie radzicie sobie najlepiej.
   Misty spojrzała w bok, uciekając od wzroku mojego i Lishy, a ta druga natomiast zacisnęła wargi. Żadna jednak mi nie odpowiedziała.
– Nie wiem, czy jestem do tego odpowiednią osobą, ale jeśli coś się dzieje i chcecie, to możecie ze mną porozmawiać.
   Lisha spojrzała w dół, a Misty nawet się nie poruszyła.
– Wiecie, że w ten sposób nie dojdziemy do żadnego porozumienia?
    Wciąż brak odzewu. Mogłem je okrzyczeć za to, że mnie ignorują, ale uznałem, że lepiej zabrać się za tę sprawę delikatniej.
– Chcecie, żeby zmienić wam partnerów do ćwiczeń na dziś? – zaproponowałem.
– Obojętne – mruknęła Lisha, patrząc na mnie ze zbolałą miną. Nie wiedziałem, czy tym wzrokiem  próbuje mi przekazać, żebym je wymienił czy może zostawił tak, jak jest.
   Misty wzruszyła ramionami, ale nadal nie spojrzała w moim kierunku.
– Pokłóciłyście się, prawda?
   Dopiero to pytanie wywołało jakąkolwiek reakcję ze strony Misty. Podniosła gwałtownie głowę i spojrzała na mnie nagle, a potem zapytała:
– Skąd wiesz?
– Ja i Chris zawsze zachowywaliśmy się podobnie, o ile dobrze pamiętam. Nie wiem, w jaki sposób rozwiązujecie swoje problemy, ale wiedzcie, że wasze samopoczucie nie powinno wpływać na sposób, w jaki walczycie. Może to jest właśnie ten dzień, który powinnyście wykorzystać, żeby to poćwiczyć? Na misjach istotne jest, aby zapomnieć o wszelkich kłótniach w drużynie i po prostu działać razem.
   Lisha pokiwała głową.
– Spróbujemy.
   Misty również się zgodziła. Chciałem odejść i zostawić je samym sobie oraz skupić swoją uwagę na innych czternastolatkach, ale Misty mnie zatrzymała.
– Możemy z tobą porozmawiać chwilę po zajęciach?
– Pewnie – odparłem z uśmiechem.
   Byłem ciekawy, o co chodzi między nimi. Moja ciekawska natura czasem bywała nie do zniesienia, ponieważ to chyba nie wypada, żebym interesował się kłótniami między czternastolatkami. Ale i tak miałem nadzieję, że opowiedzą mi, o co poszło. Liczyłem, że będę mógł się sprawdzić w roli jakiegoś mediatora i pomogę im rozwiązać problem. Czegoś takiego chyba jeszcze nie robiłem.
   Wyczekiwałem więc końca zajęć z prawdziwym utęsknieniem, po raz kolejny odrobinę olewając nastolatków. Zauważyłem, że czasami traktowałem te treningi bardzo poważnie i chciałem ich wyszkolić jak najlepiej, a potem coś się działo w moim (lub czyimś życiu) i te pragnienia odchodziły w zapomnienie, a ja skupiałem swoją uwagę na niepotrzebnych sprawach. Olewałem coraz to kolejne zajęcia i jakoś szczególnie mnie to nie ruszało.
   O ile wcześniej zwracałem uwagę innym na jakiegoś błędy, o tyle teraz nawet nie chciało mi się ich wyłapywać. Chodziłem między parami i rzucałem jakimiś słabymi tekstami: „nieźle wam idzie”, „ćwiczcie tak dalej”. Nawet nie zastanawiałem się, jak oni odbierają moje zachowanie, ale pewnie już zdążyli się przyzwyczaić, że miewam jakieś dziwne odpały.
   Upragniony koniec nadszedł po pół godzinie, choć czułem się jakby minął tydzień. Najgorszy był jednak ten moment, kiedy powiedziałem wszystkim, że mogą już iść, a oni jak na złość wytaczali swoje cztery litery z sali wyjątkowo wolno. Miałem wrażenie, że robią mi specjalnie na złość, a ja z trudem powstrzymywałem się od krzyku.
– Jak tam, dziewczyny? – zapytałem, skierowawszy na nie cała moją uwagę, gdy pozostali nareszcie sobie poszli.
   Misty spojrzała na Lishę, jakby oczekując, że to ona zacznie temat, ale ta druga tylko wzruszyła ramionami. Wyglądało na to, że jeśli chcę się czegoś dowiedzieć, będę musiał wyciągać z nich te informacje siłą. Już miałem zacząć się za to zabierać, kiedy Misty zaczęła paplać.
– Pokłóciłyśmy się wczoraj, ale nie zapowiada się, żebyśmy się pogodziły. Szczególnie, że nie do końca umiemy się z tym same uporać. Pierwszy raz od dawna jest między nami tak poważnie, ale ja nie czuję się jedyna winna, bo tak naprawdę Lisha też ma swoje za uszami. Po prostu nie chcę i nie będę tą złą, bo nic nie zrobiłam, a...
– Poczekaj, poczekaj – przerwałem jej, ponieważ już porządnie się nakręciła. – Powoli, Misty, dobrze?
– Ale to nie moja wina – wymruczała, a w jej oczach pojawiły się łzy.
– Ojej. Nikt nie mówi, że zrobiłaś coś źle, prawda, Lisha?
   Lisha wzięła głęboki oddech i wydukała:
– Chyba obie jesteśmy odpowiedzialne.
   Misty spojrzała na nią załzawionymi oczami i pokiwała głową. Och, doprawdy wyglądała naprawdę uroczo z zaczerwionymi oczami. Lisha chyba myślała podobnie, ponieważ przytuliła ją na chwilę.
– Możecie teraz mi powiedzieć, o co poszło? – zapytałem. – Czy ta sprawa między wami już jest wyjaśniona?
   Obie pokręciły głowami.
– To trochę skomplikowane – wyjaśniła Lisha.
– I konsternujące – dodała Misty.
– Uwierzcie mi, na tym świecie chyba już nic mnie nie zaskoczy.
– Tak jakby poszło o ciebie.
   Zmarszczyłem brwi zaskoczony, słysząc te słowa. Czemu niby pokłóciły się o mnie? Zrobiłem im jakąś nieświadomą krzywdę czy jak?
– O mnie? – dopytałem.
   Może po prostu źle usłyszałem.
– O ciebie – potwierdziła Lisha.
   Jednak dobrze usłyszałem. Choć ta sprawa wydawała się dziwna, przynajmniej wiedziałem, że nie mam problemów ze słuchem.
– Która z nas jest lepsza? – wypaliła Misty.
– W walce?
– Nie, tak ogółem. Jako... dziewczyna. Która z nas ci się bardziej podoba?
   Osłupiałem. To była przyczyna ich kłótni? Chodziło o to, na którą bardziej lecę? Szkoda, że nie wzięły pod uwagę tego, że nie preferuję czternastolatek, którym jeszcze nie do końca wykształciły się wszystkie kobiece kształty.
   Nie miałem pojęcia, co powiedzieć. Najgorsze w tym było to, że one najwidoczniej czekały na prawdziwą opinię z mojej strony. Miałem rozstrzygnąć ich spór tylko na podstawie oceny ich wyglądu, ewentualnie umiejętności walki. Serio? Czy jak ja byłem w ich wieku to naprawdę takie rzeczy zakrzątały moją głowę?
– Dziewczyny, wiecie... – zawahałem się. – Ja naprawdę bardzo was obie lubię, jesteście tutaj jednymi z lepszych w grupie i świetnie sobie radzicie, szczególnie gdy robicie coś razem, ale ja nigdy was nie oceniałem w ten sposób. Wolę starsze osoby. Nie chcę was tutaj w żaden sposób zranić, bo naprawdę nie chodzi o żadną z was, jesteście po prostu dla mnie za młode. – Starałem się być jak najbardziej delikatny. – Ale na pewno macie albo będziecie mieć duże powodzenie wśród innych, obie jesteście bardzo ładne.
– Więc nie wybierasz żadnej? – zapytała Misty.
– Nie mógłbym, po prostu nie da się podjąć takiej decyzji.
– Ech, ty to jesteś słaby.
– Misty! – obruszyła się Lisha i uderzyła koleżankę w ramię. – Nie wypada.
– Nic się nie dzieje – zaśmiałem się. – I serio, dziewczyny, poszukajcie sobie jakichś rówieśników, oni na pewno zwrócą na was uwagę.
   Wyglądało na to, że problem między nimi się rozwiązał, bo rozmawiały już ze sobą zupełnie normalnie. Pożegnały się ze mną, podziękowały za opinię (lub jej brak, na co zwróciła uwagę Misty), życzyły miłego dnia i sobie poszły. A ja uznałem, że to była jedna z najdziwniejszych rozmów, jakie kiedykolwiek przeprowadziłem. Potem stwierdziłem, że kiedy opowiem to Chrisowi, to znów będzie się ze mnie natrząsał. On uwielbiał takie historie.

*

   Dwie Łowczynie siedziały na sofie w salonie. Światła dookoła zostały przygaszone, a w tle leciała jakaś marna, czeska komedia. Żadna z nich nie wyrażała jednak szczególnego zainteresowania filmem, ponieważ dźwięk został przyciszony. Dziewczyny miały znacznie ciekawsze zajęcie.
   Nikki zaśmiała się, gdy Liva opowiadała o tym, jak dała kosza Maxowi. Młodsza Łowczyni czuła się jednak zażenowana. Miała do siebie żal o to, że musiała mu tak drastycznie odmówić. Przez pewną chwilę chciała nawet dać mu szansę, ale dotarło do niej, że tylko by go zwodziła i niepotrzebnie raniła. Liva i chłopcy... to po prostu nie mogło wyjść.
– Wiesz, jak on się z tym czuje? – zapytała niepewnie. – Nie chciałam go skrzywdzić.
– Jestem pewna, że da sobie radę. – Nikki zachichotała. – Max już rwie innych, taki z niego casanova.
– Naprawdę? – zapytała Liva z niedowierzaniem.
– Nie, ale tak się zdarzyło, że był już na randce z Chrisem.
– Z Chrisem? – Zielonowłosa wyglądała na zakłopotaną. – Nie wiedziałam, że on... też lubi...
– Nie lubi. Znaczy nic mi o tym nie wiadomo. Max i Chris po prostu robią czasem różne dziwne rzeczy, tego nie da się zrozumieć. Ogółem to wina Maxa. On miewa tendencje do nietypowych zachowań ze wszystkimi ludźmi, z reguły po prostu on to powoduje.
– A jednak jest najlepszym Łowcą.
– Taa, to godne podziwu.
– Myślisz – Liva zawahała się – że Max mógłby skończyć kiedyś z chłopakiem? Nawet jeśli randka z Chrisem była tylko dla żartów...
– Nie wiem, czy mógłby, ale znając jego, pewnie kiedyś tego spróbuje. I potem oceni, czy to mu odpowiada. No ale, proponuję zmienić temat. Ptaszki śpiewają, że Max wybrał w końcu ósmego członka drużyny i podobno to jesteś ty. – Nikki uśmiechnęła się do młodszej dziewczyny.
   Zielonowłosa zawstydziła się i zasłoniła twarz włosami. W ciągu całego swojego życia nikt jej tak bardzo nie docenił, jak Max, zapraszając do dołączenia do drużyny. Choć z jednej strony naprawdę się cieszyła, to z drugiej pojawił się ten lęk, że nie pasuje do tej grupy. Wszyscy pozostali Łowcy byli od niej znacznie starsi i mieli większe doświadczenie.
– Nie wiem, czy na to zasługuję – wydukała w końcu.
– Oczywiście, że tak! Liva, nie możesz wiecznie w siebie wątpić. Jesteś fantastyczną Łowczynią, o czym zdążyłam się przekonać na misji. I Max najwyraźniej też. Skoro postanowił cię wziąć na stałe, to na pewno wie, co robi. Twój jedyny problem to brak pewności siebie, ale trochę nad tym popracujemy i niedługo wszystko się zmieni.
   Na twarzy szesnastolatki zapanował uśmiech. Wsparcie Nikki tak wiele dla niej znaczyło. Gdyby nie poznała jej kiedyś przypadkiem, pewnie już dawno by się poddała. Dzięki starszej Łowczyni naprawdę miała chęć walczyć o samą siebie. Inna rzecz, że nie zawsze to realizowała.
   Liva na ogół była dość nieśmiała, więc unikała nadmiernych kontaktów z innymi osobami. Do bliższej relacji wciągnęła ją Nikki, która od początku bardzo się starała. Zielonowłosa zaczęła walczyć o tę przyjaźń dopiero wtedy, gdy uświadomiła sobie, że naprawdę się przyjaźnią. Z Maxem było podobnie. To on ją gdzieś zapraszał i chciał ją bardziej poznać, nawet jeśli jego intencje nie do końca wiązały się z przyjaźnią. Ostatecznie skończyli jednak na tym etapie.
    Ale to nie tak, że Liva nie potrafiła sama podjąć żadnych działań. Właśnie teraz realizowała jeden ze swoich postanowionych celów. Nie ze wszystkim próbowała się zmagać, ale wiedziała, że istnieją rzeczy, na które nikt inny jej nie zapracuje.
    Szesnastolatka zbliżyła się do Nikki.
– Dziękuję – wyszeptała.
– Za co?
– Za wszystko. Że jesteś, że mnie wspierasz.
– Och, nie ma za co. Od tego są przyjaciele. Ale muszę przyzna, że trochę mnie przerażasz. Mam wrażenie, że zachowujesz się tak jakbyś chciała zakończyć swój żywot.
    Zielonowłosa zachichotała.
– Wręcz przeciwnie. Dopiero zamierzam zacząć żyć.
    Liva zbliżyła się do Nikki jeszcze bardziej, a potem nachyliła do jej ust. Delikatnie musnęła wargi starszej przyjaciółki, a kiedy nie została odtrącona, zarzuciła jej ręce na szyję.

*

    Jak przewidziałem, Chris kisnął ze śmiechu, gdy opowiadałem mu o Lishy i Misty. Zaczął się natrząsać, że ja tak działam na małe dziewczynki i zaproponował, żebym jednak rozważył umówienie się, z którąś z nich, to może Eira da mi spokój. Na koniec też poprosił, żebym go z nimi zapoznał, bo bardzo chciał im przybić piątkę. Nie wiem po co.
– Kto by się spodziewał, że płeć damska tak bardzo cię adoruje? – Znowu zaczął się śmiać.
    Przechodziłem dziś z nim tę sesję trzy razy. Za każdym razem, gdy minęliśmy się gdzieś w kuchni albo salonie, on wracał do tej sprawy u wybuchał śmiechem. Nie mogłem zaprzeczyć, mnie też to bawiło, ale serio ileż można? W pewnym momencie nawet zacząłem żałować, że w ogóle mu to opowiedziałem. Zmarnowałem nam obu cały dzień.
– Daj spokój – mruknąłem.
– Maxiu – zaświergotał – opowiedz mi to jeszcze raz, proszę.
    Pacnąłem go w głowę i poszedłem sobie zrobić kawę. Chris dzielnie podążał za mną, mimo że go ignorowałem. To zabawne, ale z reguły nasze role są odwrócone.
– Zrób mi też coś do picia, co? – zapytał nagle już normalnym tonem.
    Miałem ochotę go wykpić za te wcześniejsze kpiny z mojej osoby, ale uznałem, że mogę od czasu do czasu poudawać dobrego przyjaciela. Kiwnąłem głową i przygotowałem dwie czarne kawy. Chris stał sobie z boku, opierając się o blat w jakiejś niby-seksownej pozie i obserwując moją pracę.
    Po raz kolejny w tym tygodniu natchnęło mnie do zapytania o ten pocałunek, ale pozbyłem się tej myśli jeszcze szybciej niż się pojawiła.
    Max, nie rób problemów tam, gdzie ich nie ma. Ostatnio powtarzałem sobie to zdanie jak jakąś mantrę. Nie żeby było szczególnie pomocne.
– Siądziemy razem? – zaproponował, wskazując na stół, gdy zacząłem uciekać ze swoim kubkiem na górę. Już na dzisiaj wystarczyło mi jego wyśmiewisk i naprawdę miałem ochotę chwilę odpocząć.
– Ale dasz mi spokój – zastrzegłem.
– Skoro muszę – zgodził się niechętnie.
    Wiedziałem, że on to by mnie jeszcze cisnął przez najbliższy tydzień. Powinienem dokładnie selekcjonować informacje, które mu przekazuję, bo któregoś dnia naprawdę mnie zniszczy. Ciekawe, czy miałby wyrzuty sumienia.
– Co tam u Bretta? – zapytałem.
    Chris uniósł brew.
– Dlaczego cię to interesuje?
– Po prostu jestem ciekawy. Zerwaliście?
– Ja i Brett nigdy nie byliśmy w związku – wycedził. – Na ogół nie bywam w związkach. To nie jest typ relacji, który preferuję.
    Powaga i stanowczość jego słów z początku trochę mnie zraziły, ale potem wybuchnąłem śmiechem. Jeszcze ja go kiedyś zeswatam z jakimś chłopakiem.
– To dlatego jesteś przeciwny ślubom?
    Chris zawahał się, zaskoczony, że w ogóle o tym pamiętam, ale ostatecznie skinął głową. Czekałem aż rozwinie swoją wypowiedź, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Czyżbym trafił w temat, którego nie lubi? Biedactwo.
– Ale spotykasz się z nim jeszcze jakoś? A może jest ktoś inny, o kim nie wiem?
    Pokręcił głową z rozbawieniem.
– Serio, Max, myślisz, że będę ci opowiadać o moim życiu erotycznym?
– Ostatnio chciałeś mnie rozdziewiczyć. Chętnie bym się dowiedział czegoś o twoich poprzednich partnerach seksualnych, jakbyś miał mnie czymś zarazić.
    Chris skwasił się.
– Ej, jestem zdrowy – zaburczał.
– No skąd mam wiedzieć, przecież nie sprawdzałem – rzuciłem, patrząc gdzieś w bok, jakbym się zastanawiał.
– A pewnie bardzo byś chciał – podłapał.
    Wzruszyłem ramionami.
– Obiecałeś mi striptiz.
    Ciemnowłosy pokręcił głową.
– O nie, nie. To ty obiecałeś sobie w moim imieniu striptiz. A to raczej nie oznacza, że kiedykolwiek to zrobię.
– Raczej? – zainteresowałem się. – Czyżbyś jednak rozważał moją propozycję? Jak to brzmi? Chris Carter, znany homoseksualny striptizer.
– Chris wystarczy – mruknął.
    Oho, a więc docieramy do granic naszej znajomości.
    Ja i Chris znaliśmy się niemalże całe życie, ale obaj mieliśmy takie sfery, o których nie lubiliśmy rozmawiać. Ponieważ nie należeliśmy do tego typu bab, które lubią się sobie nawzajem ze wszystkiego zwierzać, po prostu zostawialiśmy niektóre tematy. Znaliśmy swoje słabe strony i unikaliśmy tych spraw, bo tak było wygodniej. W istocie zakończyło się to tak, że nie wiedzieliśmy o sobie jakichś rzeczy. Choć to Chris miał więcej tajemnic.
    Jednym z tych sekretów było na przykład jego miejsce w rankingu Łowców. Pytałem go o to z milion razy, ale on zawsze albo unikał tego tematu, albo dawał niejasne odpowiedzi. Kilka razy włamałem się nawet do systemu Dievam, ale informacje na jego temat zostały zablokowane. Przez jakiś czas podejrzewałem, że jest pierwszy i nie chce ranić moich uczuć, ale zapewnił mnie, że nie znajduje się w pierwszej dziesiątce, co zawęziło moje poszukiwania o całe dziesięć miejsc. Swoją drogą, ciekawe jak przekonał Trudis, by utajniła jego dane.
    Inną niedopowiedzianą sprawą było nazwisko Chrisa. Wiedziałem, że bardzo go nie lubi, więc starałem się go unikać, ale czasem mi się wymsknęło. O tę sprawę, dla odmiany, nigdy nie pytałem, ponieważ orientowałem się, że jest to czymś spowodowane. Czymś, o czym bardzo nie chciał rozmawiać. O ile miejsce w rankingu mogło być zwykłym widzimisię, o tyle ta sprawa wydawała się znacznie poważniejsza.
– Chris – zacząłem delikatnie – dlaczego nie przepadasz za swoim nazwiskiem?
    Pokręcił głową. Nie wiedziałem, czy odgania od siebie moje słowa, czy złe wspomnienia, ale cokolwiek to było, wolał o tym zapomnieć.
– Dziękuję za kawę – powiedział i zostawił mnie samego.

7 komentarzy:

  1. Chriseł, co ukrywasz mordo moja?
    Uchyl okno na świat! Zdradź nam swe najczerniejsze sekrety!
    Ale Maxiowi jako pierwszemu XD

    Rozdział zacny i super, że pojawiają się co kilka dni ^^

    Pozdrawiam
    Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No z tego Chrisa to dość tajemniczy chłopak xD aż dziwne, że jest jawnym gejem o.O
      Przypominam, że to co kilka dni, to tylko do końca kwietnia xD
      Dziękuję bardzo za miłe słowa i życzę wszystkiego dobrego! :)

      Usuń
  2. Robi się coraz ciekawiej. :D
    Chris taki tajemniczy. ;)
    A Max to na prawdę ciemna masa. Jakby nie mógł po prostu zapytać, ale nie, on woli się zadręczać... Grrr... :/
    Ale rozdział fajniutki *.* Te dziewczynki mnie rozwaliły. Hehe. :D
    Czekam na dalsze rozdziały. Powodzenia. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się budować napięcie hahah
      No Max niestety, niedoświadczony człowiek, nie wie, że rozmowa to najlepsze co istnieje xD
      Dziękuję bardzo za komentarz i zapraszam już w poniedziałek na ciąg dalszy :3

      Usuń
  3. Kocham całą tą historyjkę <3
    Chciałbym, żeby było więcej o Chris'ie i Maxie <3<3<3
    A tak przy okazji(szkoda, że tak mało jest o wątkach erotycznych między nimi) :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max i Chris też pewnie by chcieli mieć więcej wątków. Na te erotyczne jednak bym aż tak bardzo nie czekała. Jeszcze nigdy nie pisałam i pewnie nie podołam xD
      Niemniej jednak, dziękuję bardzo za miłe słowa!
      Pozdrawiam i życzę wszystkie dobrego :)

      Usuń
  4. Hej,
    ciekawi mnie Chris, co on ukrywa, haha dziewczyny pokłóciły się o Maxa, Livia i Nicki...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń