poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Rozdział 21

Słyszałem, że Max i Chris ze sobą kręcą – rzucił Huke na wejściu, minąwszy Eirę.
Blondynka pomyślała, że Max ma rację, twierdząc, że Łowcy są strasznymi plotkarzami. Prędkość rozchodzenia się informacji w Dievam wydawała się nawet szybsza od prędkości światła.
Nic potwierdzonego – odparła Eira.
Pasowaliby do siebie – stwierdził Łowca, mówiąc zupełnie serio.
Blondynka uniosła brwi w zaskoczeniu. Huke był chyba pierwszą osobą, która tak po prostu bez żartów powiedziała coś takiego. Dziewczyna wiedziała nawet, że sami zainteresowani nie myśleli w ten sposób. Ale musiała przyznać, że ta koncepcja całkiem jej się podobała. Od dłuższego czasu zależało jej na tym, by Max zaczął się z kimś umawiać. Tak wiele kobiet miało jednak nieczyste intencje, a Chrisa znała. Był zaufany i nigdy nie zranił nie zraniłby swojego najlepszego przyjaciela.
Skąd taki pomysł?
Sam nie wiem. Oni po prosu tak świetnie się dogadują.
Nie to co my, pomyślała Eira.
Odkąd Trudis zleciła im wspólną pracę i, jak podkreśliła wiele razy, było to niezwykle istotne, ich relacje musiały się zmienić, chociażby dlatego, żeby nie spierniczyli roboty. Eirze z początku bardzo to nie odpowiadało, ale skoro tylko zauważyła, że Huke trochę się stara, ona nie mogła być gorsza. Ich kontakty znacznie się poprawiły, ale nadal rozciągała się przed nimi długa droga do bycia przyjaciółmi. Blondynka unikała bezpośredniego obrażania… znajomego? Dawnego wroga? Nie do końca wiedziała, jak go nazwać.
Max nawet nie jest gejem. – Eira pomyślała, że wypadałoby zawalczyć o dumę własnego bliźniaka.
Mógłby być. Wyobrażasz to sobie? Najlepszy Łowca na świecie i w dodatku homo! To niosłoby ze sobą jakieś zmiany dla konserwatywnego Dievam.
Jeśli cokolwiek miałoby się przeistoczyć, już dawno by to nastąpiło. Organizacja zatrzymała się gdzieś w średniowieczu i chyba jej tam wygodnie.
Huke skinął głową, zgadzając się z dziewczyną.
Eira czasami zastanawiała się, co jest nie tak z Dievam. Wszyscy widzieli, że większość Łowców w tych czasach już nie była negatywnie nastawiona do odstępstw od normy, a jednak istniało prawo, które wspierało ich tępienie. Teoretycznie jeśli dwóch Łowców się pobiło, powinni zostać ukarani, jako że Organizacja uważa wszystkich za jedną, wielką rodzinę. Jeśli natomiast sprałoby się geja albo lesbijkę, to działanie to zostałoby usprawiedliwione. W najgorszym przypadku nawet można ukarać ofiarę za bycie homoseksualnym. W tym przypadku Łowcy nagle przestają być rodziną. Oczywiście, obecnie już się tego nie praktykowało, ale gdyby nastąpiła taka sytuacja, prawo jasno mówiło na ten temat.
Bierzemy się do pracy? – zapytał Huke.
Eira otrząsnęła się z zamyśleń i skinęła głową.
Na stole w salonie nadal rozwalone były wszędzie papiery. Wszystko to dostarczyła im Trudis i nakazała szukać jakichś połączeń, szczegółów, błędów i innych pierdół. Blondynka miała dość od razu, gdy tylko w to zajrzała. Huke’owi również nie podobało się to zajęcie, więc wspólnie na to psioczyli. Wtedy Eira po raz pierwszy uznała, że może jednak coś ich łączy, poza wspólną nienawiścią.
Powiedziałaś, o tym Maxowi?
Tylko, że zleciła nam to Trudis oraz że nawiązuje to do obecnej sytuacji w Organizacji. Uznałam, że skoro to jest ściśle tajne, to może lepiej nie mówić wszystkiego. Zresztą, jak Max zechce wiedzieć, o co chodzi, to się dowie.
Łowca pokiwał głową ze zrozumieniem. Max zawsze robił, co chciał.
Pamiętasz, jak Ravale mówiła, żeby zwrócić uwagę na wszystkie notatki zamordowanych?
Blondynka potwierdziła.
Przyjrzyj się temu.
Eira sięgnęła po papier podany jej przez Huke’a. Nim zdążyła zacząć czytać, zawibrował jej telefon. Wzięła go do drugiej ręki i zauważyła, że dostała esemesa, którego nadawcą był Max. Jego treść głosiła:


Kolejny atak. Liam Rockfeller nie żyje. Trudis zleciła nam misję. Przyjeżdżajcie.”


Eira podała telefon Huke’owi, a sama już zaczęła się zbierać. Nie rozumiała nic z tego, co się działo. Kolejny Łowca został zamordowany, a co gorsze on również należał do najlepszej dziesiątki. Liam był na czwartym miejscu, prowadził również własną drużynę. Warto wspomnieć, że należał do niej niedawno zmarły Elias Dawes. Wszystko to miało dla Eiry coraz mniejszy sens. Jak to możliwe, że tak dobrzy Łowcy zostali tak łatwo pokonani?


*


Kiedy Trudis wezwała do siebie mnie i Chrisa, już wiedziałem, że nie chodzi o nic dobrego. Gdy następnie poinformowała nas o śmierci kolejnego Łowcy – Liama Rockfellera, zacząłem analizować wszystko, co wiem. Zwróciłem uwagę na to, że wszyscy trzej dotychczasowi zmarli należeli do najlepszej dziesiątki. Skojarzyłem sobie, że Trudis wspomniała też coś o innych ofiarach, ale nigdy nie udzieliła mi na ten temat szerszych informacji, więc uznałem, że powiedziała tak dla picu albo żeby nie siać paniki.
Niemniej jednak wnioski nasuwały się same. Ktoś bardzo chce się pozbyć najlepszych. A to oznaczało, że moja siostra jest na celowniku.
Na sam koniec rozmowy pani dyrektor “nagle” przypomniało się, że musi wysłać moją drużynę na misję. Jakby nie mieli żadnego lepszego terminu. Kazała mi więc zebrać wszystkich i wyprosiła mnie na zewnątrz, twierdząc, że wszystko, co powinienem wiedzieć o misji, przekaże Chrisowi. Z tego, co zrozumiałem, przemianowała go na dowódcę tej konkretnej wyprawy.
Podzwoniłem i pokontaktowałem się z każdym po kolei. Na szczęście, nikt nie był w tym momencie sam, a mi udało się bez problemu dotrzeć do każdego. Nikki wspomniała, że jest gdzieś z Livą, Talia i Ryan wszędzie chodzili razem, a Eira pracowała teraz z Huke’m (co bardzo cieszyło mnie i Nikki).
I co tam? – zapytałem, gdy Chris wyszedł z gabinetu pani dyrektor.
Wyglądał trochę niemrawo, co odebrałem jako oznaki stresu. Trudis musiała mieć jakiś powód, żeby wyznaczyć go jako prowadzącego. A może po prostu uważała, że ja już się nie nadaję?
Nic takiego, zwykłe, małe gniazdo – wymruczał.
Podszedłem do niego i położyłem mu dłoń na ramieniu. Serio, był jakiś dziwny.
W porządku?
Skinął głową, ale mnie nie przekonał.
Chris, jeśli chcesz mi powiedzieć, o co chodzi, to teraz jest najlepszy moment. Zaraz zbierze się reszta towarzystwa i na pewno nam przeszkodzą.
Spojrzał na mnie tymi swoimi ciemnymi oczami i skrzywił się nieznacznie. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby coś tak szybko na niego wpłynęło. Miałem nadzieję, że łatwo to z niego wyciągnę.
Ja… nie… – I tyle od niego usłyszałem.
Dlaczego Trudis chce, żebyś prowadził tę misję? – zapytałem miękko.
Dałem mu chwilę na odpowiedź, ale widziałem, że bardzo go to męczy. Naprawdę to wydawało się wręcz niemożliwe, przeżywać coś tak mocno.
Misja Carter – wyszeptał w końcu.
Dla niego to pewnie było trudne, bo w nazwie pojawiło się jego nazwisko. Ale nie rozumiałem, co to znaczy.
Mam ich zabić – powiedział nagle, poruszając się gwałtownie. Popatrzył na mnie, skacząc z jednego oka na drugie i czekał aż coś powiem.
Kogo?
Ich – odparł, jakby to było oczywiste. Po chwili zrozumiał swój błąd, bo dodał: – Carterów. Rodziców. Wampirów.
W tym momencie wszystko się wyjaśniło. Rodzice Chrisa zmarli około sześć lat temu podczas jednej z misji. Ich ciał nigdy nie udało się odzyskać, ale na podstawie zeznać innych Łowców z ich drużyny (w tym moich rodziców) uznano ich za martwych. Tak mi powiedział Chris. Najwidoczniej prawda była zupełnie inna.
W wyniku zapewne jakiegoś niefortunnego wypadku podczas misji zostali przemienieni w wampirów. Jak honor Łowców nakazuje, swoich braci i siostry, gdy są w takim stanie, należy zabić. Istnieje jednak spora szansa, że takie osoby gdzieś się skryją lub zagubią, przez co istnieją w systemie jako niedokończona misja. Misja Carter. Wampiry Carter. Chris, jako ich syn, zapewne widział ten napis wiele razy, kiedy organizowano pogrzeb i próbowano tę sprawę wyjaśnić. Co, śmiałem podejrzewać, mogło sprawić, że przestał lubić swoje nazwisko.
Chris, spójrz na mnie. – Położyłem mu rękę na ramieniu. – Nie masz się czym martwić, będziemy przy tobie. Ja, Eira, Nikki i inni. Nic nie musisz robić, my się wszystkim zajmiemy.
Ale przecież…
Nie przejmuj się Trudis. Biorę ją na siebie, okay? A teraz spróbuj się trochę uspokoić, nim przyjdzie reszta.
Chris pokiwał głową i, co mnie znów zaskoczyło, naprawdę się ogarnął. Co prawda nie wrócił do swojego normalnego stanu, ale znacznie mu się poprawiło. Gdy zmieniłem temat, rzucił nawet kilka ciętych komentarzy, ale bardzo unikał czegokolwiek związanego z misjami. Czułem, że się boi albo chociaż martwi, dlatego zamierzałem nie odstępować go nawet na krok.
Przeszliśmy na pole startowe, ponieważ tam umówiłem się z drużyną i czekaliśmy na resztę. Pierwsi byli Huke i Eira, ale chwilę po nich zebrali się pozostali. Nasz pilot (tym razem nie facet Chrisa, chyba) zapakował nas do helikoptera na polecenie Trudis. Zrobił to tak szybko, że wyglądało na to, że sprawa jest poważna. I oczywiście chodziło tylko o Chrisa.
Udało mi się z nim jeszcze porozmawiać o tym, co powiedziała mu pani dyrektor i wyciągnąłem z niego informację o liczebności gniazda. Wyglądało na to, że czekała nas prawie żadna robota, ponieważ powinniśmy spodziewać się około dziesięciu wampirów. Dla grupy ośmiu Łowców to pestka.
Wcale się nie pomyliłem.
Pilot wysadził nas na brzegu jakiegoś lasu i musieliśmy tylko kawałek przejść pomiędzy drzewami. Zaraz trafiliśmy na grupę jakichś wampirów, które skupiły się wokół dwóch powalonych jeleni i piły zachłannie ich krew. Wyglądało jednak, że były dość stare, ponieważ gdy tylko zjawiliśmy się w pobliżu, zareagowały na nasz zapach.
Wszystkie wstały i zaczęły kierować się w naszą stronę, sycząc i prychając. Krew ściekała im z ust, a kły miały wysunięte na najdłuższą możliwą długość. Szybko rozejrzałem się po twarzach, a kiedy nie dostrzegłem nikogo znajomego, rzuciłem się do ataku. Starałem się cały czas trzymać blisko Chrisa, tak więc odetchnąłem z ulgą, gdy podjął walkę obok mnie.
Rozprawienie się z tą grupą zajęło nam nie więcej niż kilka minut. Po tym jak z Chrisem pokonaliśmy dwóch wampirów, zbliżyliśmy się do reszty, jakby potrzebowali naszej pomocy. Oczywiście, do takiej sytuacji nie doszło. Moja siostra dzielnie walczyła u boku Huke'a, a co mnie zaskoczyło naprawdę nieźle ze sobą współgrali. Udało im się razem zabić trójkę bez żadnego potknięcia.
To jeszcze nie wszystkie – powiedziała Eira, gdy pozbyliśmy się tych wampirów, które spotkaliśmy przy martwych jeleniach. – Idziemy dalej w las. Nie rozdzielamy się.
Zostało ich tylko kilka, więc szybko załatwimy tę sprawę – dodałem.
Szliśmy parami za sobą. Mi i Chrisowi trafiło się miejsce na końcu, ale może to nawet lepiej, bo wydawał mi się dość spięty. Żeby mu dodać otuchy, musnąłem delikatnie palcami wierzchnią część jego dłoni. Nim zdążył jakoś zareagować, splotłem nasze palce i ścisnąłem jego rękę. Zrobiłem to zupełnie pod wpływem chwili i nie myślałem o tym, jak ktoś to może odebrać. W tym momencie nie miało to znaczenia.
Zupełnie nagle ze szczytów drzew na ziemię zeskoczyły jakieś trzy wampiry. Wylądowały akurat na początku naszego pochodu, więc nawet nie zdążyłem tam dojść, a reszta członków już się za nich zabrała. Usłyszałem jednak jakiś szelest za sobą, więc puściłem Chris, odwracając się gwałtownie. I wtedy ich zobaczyłem.
Oddaleni o kilka metrów od nas stała dwójka wampirów. Kobieta i mężczyzna. Oboje byli zaskakująco wysocy, a poobdzierane ubrania wisiały na ich ciałach. Państwa Carterów uznawano niegdyś za jednych z najbardziej szanowanych Łowców, a teraz wyglądali jedynie jak ich cień. Ich zużyte i brudne ciała wyglądały jakby od dawna o siebie nie dbali.
Synku – wysyczała kobieta.
Chris cofnął się o krok, wciągając cicho powietrze. Najwidoczniej żaden z nas nie spodziewał się tego, że go rozpoznają. To nie tak, że ludzie po przemianie w wampira nagle tracili wszystkie swoje wspomnienia. Wręcz przeciwnie, z reguły nawet utrwalały się one w ich głowach. Po prostu minęło sześć lat, wszyscy urośliśmy i się zmieniliśmy, a przez ten czas nawet się z nimi przypadkiem nie minęliśmy.
Miałem około dziesięć sekund zawahania. O dziesięć za dużo.
Widziałem, że wampirzyca otwiera usta, żeby znów coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem jej na to. Zaatakowałem ją brutalnie, podcinając jej nogi i rzucając na podłogę. W tym momencie rzucił się na mnie od tyłu ten drugi. Walka dwa na jednego to dla mnie żaden problem, zdarzały mi się gorsze przypadki. Bardziej martwiłem się o Chrisa, który zastygł w miejscu, a teraz nie bardzo mogłem do niego lecieć.
Odskoczyłem od wampira i wylądowałem po drugiej stronie kobiety. Przez przypadek zdeptałem jej rękę, przez co zaczęła na mnie syczeć. Kopnąłem ją w twarz, a potem ukucnąłem i szybko władowałem kołek w jej klatkę piersiową. Jak pozostał z niej tylko popiół, dotarło do mnie, że rozwścieczyłem tego drugiego.
Rzucił się na mnie jak jakiś opętany. Jego gwałtowne ruchy były zupełnie nieprzemyślane. Drapał mnie na oślep w różnych miejscach, ale tak naprawdę nie udało mu się mnie bardzo zranić. Kiedy na chwilę zwolnił, wykorzystałem moment i przywaliłem mu w twarz. Poleciał do tyłu, potykając się o własne nogi i wylądował w resztkach swojej żony. Zamachnąłem się na niego, ale przetoczył się na bok i skoczył na nogi.
Zabiję cię – wycharczał.
Spojrzałem na niego kpiąco, ale nic nie powiedziałem.
Rzucił się na mnie kolejny raz, otwierając swoją paszcze i kłapiąc na mnie kłami. Wykorzystałem sytuację i wsadziłem mu kołek do ust, uderzając o zęby. Wampir zawył i odsunął się ode mnie, przykładając dłonie do twarzy. Zupełnie odsłonił swoją klatkę piersiową, więc wbiłem mu kołek prosto w serce i już po chwili patrzyłem na opadający popiół.
Odetchnąłem i przetarłem dłonią twarz.
Odwróciłem się do Chrisa i podszedłem do niego. Stał i wpatrywał się tępo w jeden punkt, więc położyłem mu dłonie na ramionach. Niepewnie spojrzał na mnie, ale nic nie powiedział.
Już po wszystkim. – Uśmiechałem się delikatnie do niego, a on na szczęście odwzajemnił gest.
Po powrocie do helikoptera, zająłem miejsce gdzieś z boku i pociągnąłem do siebie Chrisa. Nie chciałem go zostawiać samego, bo nie wiedziałem, jak się trzyma, a nie chciałem też poruszać tego tematu przy wszystkich. Widziałem, że Eira i Nikki cały czas obserwują nas uważnie. Posłałem więc mojej siostrze spojrzenie w stylu „później ci opowiem”.
Lecieliśmy około kilka minut, kiedy poczułem jak mój przyjaciel opiera głowę na moim ramieniu. Wtuliłem policzek w jego włosy i nie odezwałem się nawet słowem. Biedny Chris. Wyglądał na naprawdę zmarnowanego. Miałem ochotę go przytulić, zapewnić, że wszystko będzie dobrze i już nie puszczać, ale postanowiłem zachować do na później.
Max – powiedział nagle.
Hm?
Chcę z tobą porozmawiać.
Okay.
Ale potem. To ważne.
Zesztywniałem. Ważna sprawa? Tak nagle, teraz?
Pewnie – zgodziłem się.
Miałem nadzieję, że chodzi po prostu o to, co się wydarzyło dzisiaj. O jego rodziców i o tę misję. Ale z jakiegoś powody, czułem, że to coś innego. Dzisiaj starałem się go wspierać tak bardzo, jak mogłem, w każdej chwili. Wcześniej dałem mu rękę, teraz po prostu się o mnie opierał, nie wspominając już o wszystkim, co mu mówiłem. Co jeśli źle to wszystko odbierał? I jeszcze te pocałunki z ostatnich dni? On chyba nie chciał wyznać mi miłości... prawda?
Gdy dolecieliśmy na miejsce, czekała na mnie niespodzianka. No, nie do końca niespodzianka, ale za to Łowczyni Layla Blackwater. I chodziło jej konkretnie o mnie. Już chciałem się zawijać, w końcu miałem pogadać z Chrisem (nawet jeśli bałem się tej rozmowy), ale wówczas pojawiła się ona i musiała wszystko spieprzyć. Miałem wrażenie, że Chris chciał się z nią o mnie pokłócić, ale ona od razu mnie gdzieś daleko odciągnęła, że udało mi się tylko zawołać do niego, że potem pogadamy. Liczyłem, że się o to nie obrazi.
O co chodzi? – warknąłem.
Oderwałem od siebie łapska Layli i spojrzałem na nią poważnie. Ostatnio może i uznałem, że nie jest taka zła, ale nikt nie może tak brutalnie brać sobie nade mną władzy.
Max, to jest taka bardzo ważna sprawa. – Przejechała ręką po swoich złotych włosach i wydęła wargi. – Nie będziesz zły, prawda?
Jej mina zranionego szczeniaczka była słaba. I nie zadziałała na mnie. Chris znacznie bardziej mnie poruszył dzisiaj swoim smutkiem.
Po prostu powiedz, co jest na rzeczy. Trochę mi się spieszy.
Wydawało mi się, że stara się jak najbardziej rozwlec tę rozmowę. Pewnie robiła to celowo, żeby opóźnić moje spotkanie z Chrisem. Naprawdę aż tak bardzo go nie lubiła? Tylko dlatego, że lubił facetów? Gdzie ona zgubiła swój mózg? A gdzie ja zgubiłem swój, gdy stwierdziłem, że nie jest taka zła?
W najbliższą sobotę nie będzie mnie na treningu – powiedziała.
Spojrzałem na niego, czekając aż dokończy, ale wyglądało na to, że to jej cała wypowiedź. Miałem ochotę złapać ją za szyję, przycisną do ściany, a potem udusić. Nie mogła zadzwonić w tej sprawie? W ogóle, musiała mnie o tym informować? Jakby od tego zależało czyjeś życie.
To wszystko?
Max, bardzo cię przepraszam, ale mam ważną sprawę do załatwienia wtedy. Na pewno słyszałeś coś o tych morderstwach, prawda? Dzisiaj zabito dowódcę mojej drużyny, a Ravale milczy i nic nie robi. Muszę się czegoś dowiedzieć.
Teraz mnie zainteresowała. Ona też widzi jakiś spisek w tym wszystkim, co się dzieje. Wygląda na to, że teraz każdy Łowca zacznie działać na własną rękę, byle tylko coś odkryć. Może to nawet lepiej. Jak Trudis sama nie wykona swojej roboty, to ktoś będzie musiał się tego podjąć za nią.
Wiesz już coś?
Jakieś pobieżne informacje, niewiele. Pewnie nawet mniej niż ty. Ale muszę poszukać więcej. Co jak co, ale wydaje mi się, że ty to rozumiesz.
Tak, tak. W porządku, Layla, nie ma sprawy. Idź i szukaj, tylko jak coś ciekawego odkryjesz, to możesz mi powiedzieć?
Nie ma sprawy, Max. Pewnie zobaczymy się na dniach. A tymczasem ja już muszę lecieć, cały czas gdzieś szperam. Szkoda tracić czas. Ach, właśnie! Załatwiłam sobie zastępstwo na sobotni trening, więc spodziewaj się Noela.
Skinąłem głową. Layla pożegnała się i gdzieś uciekła biegiem. Najwyraźniej czas bardzo ją gonił.

*

Chris wysłał mi esemesa, że czeka na mnie w domu, więc od razu tam się udałem. Napisał też, żebym się pospieszył, bo bardzo mu zależy na tej rozmowie. Wcześniej mi też się do tego spieszyło, ale teraz powoli zaczynałem wątpić. Chciałem mieć trochę czasu na przemyślenie tego, co mogę mu powiedzieć. Że niby mam złamać serce mojemu najlepszemu przyjacielowi? To chyba nie wypada. Ale jak ja mu się wytłumaczę?
Jedynym dobrym argumentem było to, że nie jestem gejem. I nie lecę na facetów. Ale po tych naszych ostatnich pocałunkach, to trochę się bałem, że wyjdę na hipokrytę. A gdyby mi to wypomniał, to chyba bym się spalił ze wstydu. Bo w zasadzie dlaczego się całowaliśmy?
Byłem niemalże przekonany, że wszedłem do domu z miną skazańca. Chris siedział w kuchni, najwyraźniej oczekując mojego przyjścia, i popijał herbatę.
Hej – przywitałem się.
Ciemne tęczówki spojrzały w moją stronę, ale uniknąłem patrzenia mu w oczy.
Co chciała? – zapytał.
Takie pierdoły. – Machnąłem ręką. – Jak się czujesz? – zmieniłem temat.
Wzruszył ramionami.
To nieistotne. Przenieśmy się na sofę – zaproponował.
Usiedliśmy na miękkich poduszkach naprzeciwko siebie. Trochę się obawiałem być blisko niego. Co jeśli coś zrobi?
Max, ja – zaczął niepewnie – trochę boję się z tobą o tym rozmawiać. Nie wiem, jak zareagujesz.
O cholera.
Wiem o tym już od dawna, tylko za każdym razem, jak próbowałem ci powiedzieć, to tchórzyłem.
Od dawna? To znaczy od kiedy tak do mnie wzdycha?
Ale dzisiaj bardzo mi pomogłeś i myślę, że zasługujesz, żeby wiedzieć. Max? Wszystko okay?
Tak, tak. Słucham cię, mów dalej.
Chodzi o naszych rodziców.
Podniosłem szybko głowę. Przesłyszałem się?
O co?
O rodziców. Tobie i Eirze nigdy nie podano wielu szczegółowych informacji na ten temat, ale ja trochę wiem.
Zginęli podczas misji – powiedziałem. – I to tyle. Po śmierci twoich rodziców już nie walczyło im się tak dobrze, mieli sporo wpadek.
Tak, to prawda. Tylko, że oni szukali też moich. Chcieli ich zabić, wiesz, żaden Łowca nie zasługuje na taki los.
O tym nie wiedziałem – wyznałem. – Chyba im się nie udało.
Chris pokręcił głową.
Udało. Znaleźli ich. Kiedy widzisz kogoś, kogo znasz... Wahasz się. Ciężko jest ci zabić twoich przyjaciół, nawet jeśli wiesz, że już nimi nie są.
No tak. Moi rodzice zawiedli, więc teraz ja musiałem to dokończyć.
Przykro mi, że tak się stało, Chris. Nie musiałbyś dzisiaj przez to przechodzić.
Mój przyjaciel przyłożył dłonie do twarzy i jęknął.
Nie o to mi chodzi.
Wyglądał na... udręczonego. Przesiadłem się bliżej niego i położyłem mu dłoń na kolanie, okazując wsparcie. Nie do końca rozumiałem, co chce mi powiedzieć, ale cokolwiek to było, bardzo go męczyło. Dzisiejszy dzień stanowczo nie należał do jego najlepszych.
Mów.
Oni, moi rodzice – wydukał. – Oni... twoich...
Och – wyszeptałem.
To o to chodziło. To nie tak, że moim rodzicom nie udało się zabić rodziców Chrisa i po prostu sobie wrócili. Oni zginęli wtedy. Przez to zawahanie.
Przepraszam, Max.
Chris, ale ty chyba nie myślisz, że to twoja wina? – zapytałem. – Nie jesteś aż takim idiotą.
Max, to byli moi rodzice.
Nieprawda. Twoi rodzice zmarli podczas misji rok przed moimi. Wtedy, dzisiaj, to już nie oni. To tylko kukły w ich ciałach, nic więcej. Nie można ich posądzać o czyny, które nie należały do nich. A już tym bardziej ty nie ponosisz za to odpowiedzialności.
Ale...
Żadnych ale. Chris, no chodź tu.
Przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem. No idiota z niego.
Nie wierzę, że przejmowałeś się takimi pierdołami.
Jesteś głupi, Max – wymruczał w moje ramię, a ja się zaśmiałem.


_____
Liva troszeczkę po macoszemu potraktowana w tym rozdziale. Cieszycie się? xd
Miłego dnia życzę! :)

25 komentarzy:

  1. biedny Chris... tak, Max, wytulaj go. i daj mu buzi. i nie tylko :3

    ale na serio to szkoda chłopaka. a Trudis jest jest bez serca :v

    mi tam Livy nie brakuje, dobrze, że Maxa i Chrisa było dużo :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie urocze, jak się chłopaki wspierają, nie? A jeszcze jak pomiędzy nich nie wchodzi żadna dziewczyna (np. Liva), to jeszcze lepiej xD
      Dziękuję bardzo za komentarz :)

      Usuń
    2. oj tak to przeurocze :) ale jestem ciekawa, co Max powie Eirze :D i czy ona powie mu o podejrzeniach Huke'a

      Usuń
    3. Nie chcę nic spoilerować, ale jak wiadomo Eira – jako bliźniaczka – jest Maxa powiernikiem, więc w ich rozmowach może zawierać się wszystko :D

      Usuń
  2. Hej, kilka postów temu pisałaś, że szukasz bety, czy to dalej aktualne? Jeśli tak, to podjęłabym się z miłą chęcią c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej, jeśli 9 dni temu, wysyłałaś mi maila, to odpisałam :D A jeśli to nie Ty, to możesz proszę napisać do mnie na maila po szczegóły? :D
      agania995@gmail.com

      Usuń
  3. Szkoda mi Chrisa :c
    Czekam na więcej :)
    Uwielbiam czytać to co piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, biedny ten Chris :c Na szczęście jest Max xD
      Dziękuję bardzo za miłe słowa :)

      Usuń
    2. Kiedy będzie kolejny rozdział?

      Usuń
    3. Według zasady, w kwietniu coś nowego co trzy dni, zapraszam w czwartek na ciąg dalszy ;)

      Usuń
  4. Biedny Chris, przez cały ten czas pewnie go to dręczyło... :(
    A Max muślał, że ten mu miłość wyzna hehe. To się przeliczył...
    Czekam na dalsze rozdziały. <3 Powodzenia. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście Chris ma Maxa, który zawsze go pocieszy :3 No cóż, Max miewa dziwne myśli, teraz mu pewnie wstyd za to xD
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam! (:

      Usuń
  5. Jakieś 80% przeczytałam za jednym zamachem, ignorując wszystko dookoła. Nigdy nie kręciła mnie ta tematyka w opowiadaniach, ale u Ciebie to wszystko jest tak wciągające, że się przełamałam (Grubo po paru tygodniach, ale się przełamałam!)
    Pokochałam Maxa (Czy tylko mi się wydaje, że z tym jedzeniem, to już grubsza sprawa?) Chrisa, Eirę... wszystkich.
    Serio podziwiam ludzi, którzy nawijają w tych komentarzach z ładem i składem, na temat i w ogóle... Nie umiem pisać komentarzy. Mogę za to rozpisać się o kongresie wiedeńskim! Taaak, marzenia.
    Może tak bez zbędnego gadania powiem po prostu, że mi się podobało i staję się Twoją wierną czytelniczką? Tak, chyba tak zrobię.
    Weny. Dużo weny. Niech nigdy Ci się nie kończy! Tym o to sposobem kończę mój śmieszny komentarzyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę szczera. Mnie również nie kręci taka tematyka. Co innego kiedyś xD W każdym razie, realizuję pomysł sprzed kilku lat, ale chyba jednak preferuję obyczajowe xD
      No niestety, ta sprawa z jedzeniem to był tylko pretekst do ich pierwszego pocałunku (jakkolwiek dziwny on nie był xD).
      Livę też lubisz? Mogę Cię wpisać do tej niewielkiej grupy osoby, które jednak ją lubią? xD
      Och nie trzeba pisac jakichś jakichś ekstremalnych komentarzy, autorzy chyba doceniają każdą, nawet najmniejszą opinię.
      Ale o kongresie może napisać, choć nie wiem, co to jest hahaha
      Zapraszam w takim razie, proszę się rozgościć.
      Dziękuję bardzo za Twój komentarz i życzę wszystkiego dobrego! :)

      Usuń
    2. Obyczajowe najlepsze!
      Chociaż fantastyką nie pogardzę, ale to już książki-książki jak Sanderson. *Uwielbiam go, nie mogę bez niego żyć*
      Jak to pretekst do pocałunku?! Ja już sobie coś ubzdurałam, że może jest jakąś hybrydą albo co...
      I tak, lubię Livę. Powiem więcej! Jest jedną z moich ulubionych postaci! (To nie dlatego, że jest lesbijką. Nieee...)
      No to śmiało, możemy pogadać! Już drugą stroną mi ta historia wychodzi, a jeszcze muszę przejrzeć wszystkie obrazki z podręcznika... Ale po co? Można czytać o gejach. Bądź mną!

      Usuń
    3. No jeśli chodzi o takie opowiadania blogowe, to chyba obyczajowe najlepiej się sprawdzają. Wiem z własnego doświadczenia, co ja czytam.
      Hybrydy to chyba nie coś co chcę dodawać do tego opowiadania xD Zostańmy przy wampirach, są wystarczająco irytujące hahah
      Ooo, no nareszcie ktoś, kto docenia zielonowłosą! Żółwik :D
      Jeśli chodzi o historię, to nie polecam tego przedmiotu... Jest trudny, dużo faktów i trudna nauka. Unikam jak ognia i też jestem za czytaniem o gejach zamiast historii xD

      Usuń
    4. Liva jest słodka nooo...
      Zależy kto, co i jak z tą historią. Łatwo wchodzą mi do głowy te daty. Poza tym, o wiele bardziej lubię słuchać o wojnach i innych Hitlerach, niż siedzieć na chemii i myśleć "Co tu się własnie stało?", "A skąd to się wzięło?"
      Human 100%, nie będzie dla mnie pracy xD

      Usuń
    5. Och, historia to bardzo nie mój przedmiot, tak więc trochę Ci zazdroszczę, że masz do tego pamięć. Do mnie bardziej przemawiają jakieś ścisłe rzeczy, które jako tako idą na logikę.
      Jestem bardzo nie-humanem, nie wiem, jak ja zbłądziłam na blogu, jako autorka opowiadania xD
      Wiesz, nie ma się, co martwić. Zawsze są McDonaldy :3

      Usuń
    6. Powiem ci tak - najlepsze opowiadania piszą ścisłowcy. To jest fakt xD

      Praca w maku to jest to! Zawsze marzyłam o myciu podłóg czy sprzątaniu toalet.
      Chociaż zawsze można iść na kulturoznawstwo - to jest kierunek życia. Ale w Maku można się katować, wdychając te cudowne zapachy, które tylko krzyczą: Chodź tu i zjedz mnie! Będziesz gruba, nie zmieścisz się w drzwiach, ale zjeeedz mnieee.
      ...
      Chyba wolę się pouczyć.

      Mam tak bardzo dość nauki, że zaczynam pleść jakieś pierdoły. Mam nadzieję, że mi wybaczysz ;-;

      Usuń
    7. Hahahha, ja słyszałam, że najlepsi pisarze to lekarze, więc może coś w tym jest xD
      Zawsze możesz iść do robienia kanapek. Nie wiem, czy w Macu też tak jest, ale w KFC dla pracowników jest zniżka na produkty :3
      Kulturoznawstwo mogłoby być fajne, o ile będzie się łączyć z podróżami *o*
      Polecam naukę matmy, jest fajnie! :D

      Usuń
    8. Poznajmy się. Chcę mieć na imię Serafina, więc tak się przedstawię. Otóż jestem wyjątkowym ułomem, szczególnie jeśli chodzi o matematykę.
      Przepraszam, jak to przeczytałam, to rykłam śmiechem XD

      Moja znajoma jest na kulturoznawstwie i ciągle łazi do teatrów. Hmmm... Kfc? XD

      Usuń
    9. No cóż, matma bywa zmorą dla wielu osób xD Myślę, że ponad 50% społeczeństwa sobie nie radzi i jest im z tym dobrze xd
      Teatry to nie to samo co zwiedzanie różnych państw :C
      A co, kfc niedobre?

      Usuń
    10. Ja fastfoodów nie jem (No dobra, cztery razy do roku się zdarzy) ale jak już, to mak. Mają najlepsze frytki. Tak bardzo wege ze mnie xD Mięso wszędzie, mój żywot jest ciężki.

      A o zwiedzanie państw, to chodzi ci o zwykłe podróże, czy coś w ramach pracy jak rezydent/pilot?

      Usuń
    11. Nie chcę tak chamsko ignorować tego, co napisałaś, ale to zrobię xD
      Chodzi o to, że jeśli jesteś zainteresowana pociągnięciem tej rozmowy, to może jakoś bardziej prywatnie? To chyba wyjdzie lepiej niż spam w komentarzach hahah
      Pisz na tego maila: agania995@gmail.com jeśli jesteś zainteresowana ;)

      Usuń
  6. Hej,
    i się dowiedzieliśmy o Chrisie, jego rodzice, jego rodzice stali się wampirami, jak rodzice Maxa i Eiry zginęli z ich ręki, już myślałam, że wyzna swe uczucia, i te myśli Maxa, Max przytul, daj buzi i nie tylko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń