wtorek, 26 kwietnia 2016

Rozdział 26

Z początku Eira nie wiedziała, gdzie jest, ani co się wokół niej dzieje. Próbowała sobie przypomnieć, dlaczego leżała w miękkim łóżku, a do jej nagiego ciała lepiło się inne nagie ciało. Niestety, bezskutecznie. Bała się otworzyć oczy, bo czuła, że nie czeka ją nic przyjemnego. Blondynka odważyła się poruszyć dopiero, kiedy obca osoba za nią zaczęła mruczeć w jej szyję. Jednym gwałtownym ruchem wyrwała się z objęć i wyskoczyła z łóżka. Niepewnie odwróciła się, choć wspomnienia z poprzedniego dnia już napływały do jej głowy. Dziewczynie zrobiło się niedobrze, gdy zobaczyła w swoim łóżku odwiecznego wroga – Huke'a.
Blondynka stała w miejscu nieruchomo przez chwilę i patrzyła tępo na mężczyznę. Akurat kołdra zsunęła się z jego ciała i Eira mogła podziwiać zarys mięśni. Huke był przystojny. Jak bardzo go nienawidziła, tak bardzo nie mogła twierdzić, że nie dostrzega jego atutów. Ale to, że przyjemnie było na niego popatrzeć, wcale nie oznaczało, że należy z nim od razu lecieć do łóżka. Zapowiadała się nieprzyjemna rozmowa w stylu: „to tylko pod wpływem chwili”.
Eira otrząsnęła się z zamyśleń i zdecydowała, że mądrze by było pozbyć się śladów tego, co tu się wydarzyło. Podeszła więc do szafy, zgarnęła pierwsze, lepsze ubrania i udała się do łazienki. Pozwoliła sobie na wyjątkowo długą kąpiel, jakby ta miała zmyć z niej wydarzenia wczorajszego wieczora. Nic takiego się nie stało, one wciąż siedziały w głowie Eiry.
Kiedy blondynka wróciła do swojego pokoju, zastała ją dość nieprzyjemna sytuacja – taka, której przede wszystkim chciała uniknąć. Otóż to, Huke się obudził, co wiązało się z bezpośrednią konfrontacją.
Eira przejechała ręką po mokrych włosach i uznała, że może jednak powinna zostawić tę rozmowę na później.
Jak chcesz, możesz się ogarnąć w łazience – powiedziała.
Huke pokiwał głową, uważnie obserwując blondynkę.
Co o tym myślisz? – zapytał.
O czym?
O nas. O seksie.
Miałam lepsze numerki – stwierdziła Eira.
Huke zacisnął wargi, nie dając się sprowokować do zaczepki.
Co chcemy z tym zrobić? – drążył.
Blondynka wzruszyła ramionami.
Nic. Było, minęło. Więcej się nie powtórzy.
Tylko tyle? – Huke zmarszczył brwi.
Tak! Nic ci nie obiecywałam, nie zachowuj się jak baba. A teraz się zbieraj, mamy dużo pracy. Czekam na ciebie na dole, dzido.
Nie czekając na odpowiedź chłopaka, Eira opuściła pokój i czym prędzej zeszła na dół. Naprawdę próbowała uniknąć żenujących rozmów, więc stwierdziła, że tak będzie najlepiej. Liczyła, że Huke nie spróbuje znowu do tego nawiązać, a cała sprawa pójdzie w zapomnienie i wszyscy będą szczęśliwi.
Eira poszła do kuchni i zaczęła przygotowywać śniadanie dla siebie i chłopaka, który, wnioskując po odgłosach z góry, właśnie brał prysznic. Blondynka postawiła na niewymagające wielkich umiejętności kulinarnych kanapki. Zajęta krojeniem sera żółtego na plasterki, nie zwróciła na początku uwagi na spacerującą po salonie postać. Dopiero dźwięk tłuczonego wazonu oderwał ją od zajęcia.
Dziewczyna podskoczyła i odwróciła się gwałtownie, rozglądając po pomieszczeniu. Po przeciwległej stronie pokoju stała zakapturzona postać w czarnej szacie. I choć Eira nie widziała jej wcześniej na oczy, to jednak rozpoznała ją z opowieści brata.
Jej pierwszym odruchem było rzuceniem nożem, który akurat trzymała w dłoni. Płynne ruchy dziewczyny, pełne precyzji nigdy jej nie zawodziły. Przeciwnik jednak również miał doświadczenie w walce, toteż uchylił się bez zawahania. Eira wysunęła szufladę i sięgnęła po największe ostrze. Uznała, że takim najłatwiej będzie jej walczyć.
Napastnik wciąż stał naprzeciw niej. Tym razem blondynka spostrzegła załadowaną kuszę w jego dłoniach. Pierwszym odruchem dziewczyny było padnięcie na ziemię, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Wiedziała, że meble nie wystarczająco ją osłonią i narazi się na zranienie.
Eira przyjęła bojową postawę oczekiwania, uważnie obserwując każdy, najmniejszy ruch przeciwnika. Powolnymi krokami zmieniała swoje położenie, zbliżając się do napastnika. Wiedziała, że ma większą szansę w walce wręcz.
Czego chcesz? – warknęła do nieznajomego.
Zakapturzona postać nie odezwała się nawet słowem. Sprawiała wrażenie, jakby słowa Eiry w ogóle do niej nie dotarły.
Kim jesteś? – zapytała spokojniej.
Blondynka pomyślała, że rozmową mogłaby odwrócić uwagę napastnika. O ile ten w ogóle się jej podejmie. Wyglądał na profesjonalistę. Wiedział, po co tu przyszedł i nie zamierzał pozwolić się rozproszyć jakimiś banalnymi gadkami.
Eira zrobiła gwałtowny ruch w lewo i kusza wystrzeliła. Łowczyni kucnęła, unikając strzały, zaraz na powrót wstając. Rzuciła się biegiem w kierunku zakapturzonej postaci i zamachnęła się nożem. Ostrza szczęknęły o siebie, a blondynka uniosła brwi w zaskoczeniu. Jeszcze przed chwilą napastnik trzymał w dłoniach kuszę, a teraz zamienił ją na szpadę. Eira przeoczyła moment, kiedy to się stało. Niezły jest, pomyślała Łowczyni.
Walka nożem kuchennym nie należała do najłatwiejszych, ale blondynka nauczyła się w Dievam, że należy bronić się wszystkim, czym tylko się da. A ponieważ jedynym, co teraz przy sobie miała, był właśnie nóż kuchenny, nie narzekała. Zdarzało jej się walczyć z wampirami bez jakichkolwiek środków bojowych.
Eira czuła, że poziom tego starcia jest wyrównany. Gdy tylko udało jej się mocniej zranić przeciwnika, ten zaraz odpłacał się tym samym. Chwilami miała nawet wrażenie, że nie domaga i ta walka zakończy się jej przegraną.
Łowczyni jęknęła, wykonując gwałtowny ruch. Zamachnęła się mocno nożem z nadzieją na wytrącenie szpady z dłoni napastnika. Nie udało jej się. Wręcz przeciwnie – niemalże sama straciła swoją jedyną obronę.
Eira cofnęła się, unikając ataku. Czuła, że traci dobry rytm walki. Wykonała niepewny ruch obronny, odsłaniając się przy okazji z innej strony. Nie umknęło to uwadze przeciwnika i już po chwili blondynka poczuła palący ból w udzie. Upadła na ziemię, tracąc równowagę. Nóż wyleciał jej z dłoni i przejechał po podłodze, oddalając się od niej. Łowczyni jęknęła. Obserwowała uważnie brutalnego człowieka, który nachylał się nad nią i mierzył do niej szpadą.
Czego chcesz? – spróbowała ostatni raz, ale znów nie otrzymała odpowiedzi.
Zakapturzona postać zamachnęła się na nią. Eira przetoczyła się na bok i usłyszała dźwięk zderzenia się szpady z podłogą. Machnęła niezranioną nogą i poczuła, że trafiła w jakąś część ciała. Napastnik syknął cicho i wymierzył kolejny raz. Blondynka tarzała się po ziemi, unikając ciosów przeciwnika, ale powoli traciła siły. Ten sposób walki, a w zasadzie obrony, nie należał do najwygodniejszych i pochłaniał sporo energii. Ruchy Łowczyni stawały się coraz bardziej ociężałe, co doskonale wykorzystywał napastnik.
Kolejna próba kopnięcia okazała się złym ruchem. Przeciwnik złapał Eirę za kostkę i przeciągnął po ziemi. Dziewczyna szarpała się gwałtownie, tracąc resztki sił. Była na przegranej pozycji, już nic nie mogła zrobić. Przestała walczyć. Oddychała ciężko i czekała na to co zaraz nastąpi. Napastnik podniósł szpadę. Eira zacisnęła oczy. Leżała tak przez kilka chwil, nic się jednak nie wydarzyło. Usłyszała za to odgłosy walki. Blondynka uchyliła powieki i dojrzała kątem oka, jak Huke zmaga się z zakapturzonym. Chciała mu pomóc, toteż spróbowała się podnieść, ale ręce i nogi omówiły jej posłuszeństwa. Opadła bezwładnie na podłogę, ufając, że jej były wróg ją obroni.

*

Gdy Huke powiadomił mnie i Chrisa o kolejnym ataku, poczułem wściekłość, że jeszcze nie udało nam się złapać tego mordercy. Kiedy dowiedziałem się, że był to atak na moją siostrę, stwierdziłem, że osobiście zabiję skurwysyna.
Chris zgarnął mnie do swojego samochodu, po drodze zajechaliśmy też po Nikki i wszyscy razem dotarliśmy do Eiry. Na miejscu, Huke wszystko dokładniej nam opowiedział i nawet Chris przyznał, że nieźle się spisał. Gdyby nie on, mojej bliźniaczki mogłoby już dzisiaj nie być.
Eira leżała u siebie w pokoju. Z początku myślałem, że jest nieprzytomna, ale Huke wytłumaczył mi, że po prostu padła z wycieńczenia. Zajął się także jej obrażeniami, uznał, że nie są zbyt poważne, ale i tak poprosił, bym jeszcze raz na nie zerknął. Łowca nie pomylił się, wszystko wyglądało na powierzchowne rany. Najgorzej przedstawiało się cięcie na udzie i zapowiadało nieładną bliznę, ale nic poza tym.
Bliźniaczka obudziła się dopiero jakieś dwie godziny później. Zdążyliśmy w tym czasie dokładnie omówić ten atak z cztery razy. Nie znaliśmy tylko szczegółów dotyczących walki pomiędzy Eirą a atakującym, jednak wszystko dążyło w jednym kierunku. Najlepsza dziesiątka. Ten morderca najwidoczniej musiał mieć jakiś fetysz. Albo konkretny cel. Nie zostawił jednak żadnej informacji z żądaniami, więc jego działania sugerowały, że mamy do czynienia z socjopatą.
Jak się czujesz? – zapytał Nikki, pochylając się nad blondynką.
Eira zamrugała, rozglądając się po nas. Staliśmy skupieni wokół jej łóżka, więc zapewne nasze zachowanie sugerowało, że stało się coś ważnego.
Całkiem nieźle. Co się stało? – wydukała.
Zostałaś zaatakowana – odparł Huke. – Pamiętasz?
Eira pokiwała twierdząco głową.
Zabiłeś go? Wiesz, kto to jest?
Udało mu się uciec.
Cholera. Jak mamy się dowiedzieć kto to, skoro jest tak bardzo nieuchwytny?
Chyba o to mu chodzi – stwierdziłem. – Eira, nie zauważyłaś może... Istniała jakaś szansa, że napastnikiem była kobieta?
Blondynka wzruszyła ramionami.
Sama nie wiem. Walczył raczej jak facet. No i nie wydawał żadnych odgłosów, więc zbytnio nie mam jak określić na podstawie głosu. Nie zbliżyłam się też wystarczająco blisko, by wyczuć jakieś charakterystyczne kobiece kształty. Po prostu nie wiem...
Nie zadręczaj się tym – rzuciłem z uśmiechem. – Ważne, że nic ci nie jest.
Skinęła głową i spojrzała na Huke'a.
A tobie nic nie zrobił?
Nie. Walczyłem z nim raptem minutę. Ewidentnie nie byłem jego celem, a gdy tylko mu przeszkodziłem, to się zmył.
Eira zamyśliła się na chwilę.
Zauważyliście to, że te ataki są skierowane na Łowców należących do rankingu dziesięciu najlepszych? – zapytała nagle.
Też zwróciliśmy na to uwagę – odpowiedział Chris.
Wiecie, gdy to wszystko się dopiero zaczynało, Trudis mi powiedziała, że jacyś mniej istotni Łowcy również byli atakowani.
Kłamała. Ona po prostu też w tym siedzi – stwierdził Huke.
Ona ciągle kłamie – odparłem.
Myślicie, że powinniśmy ostrzec pozostałych? – zainteresowała się Nikki.
Dobre pytanie – uznała Eira.
Przyglądaliśmy się sobie przez kilka minut w ciszy. Miałem wrażenie, że wszyscy szukamy odpowiedzi na twarzach innych. Nikt jednak nie wyraził chęci na określenie jakiegoś konkretnego działania, więc sprawa pozostała nierozstrzygnięta.
Kiedy byłem już pewny, że z Eirą wszystko w porządku, odetchnąłem z ulgą. Chciałem z nią jeszcze trochę zostać i zaopiekować się nią, ale kiedy wszyscy tak nad nią siedzieliśmy, w końcu się wkurzyła i rozkazała nam sobie iść. Uznałem, że po tym, co dziś przeżyła, nie powinniśmy jej męczyć, więc zebraliśmy się do wyjścia. Obiecałem jej, że jutro ją odwiedzę, a wieczorem jeszcze zadzwonię, by sprawdzić jak się czuje, ale ona machnęła ręką na moje słowa wyraźnie zirytowana. Z jednej strony rozumiałem jej oburzenie, bo ja również nie lubiłem, gdy ktoś mnie niańczył, ale z drugiej strony ona zawsze była wobec mnie nadopiekuńcza. Czy to oznaczało, że ja nie mogę? Jakoś nie czułem, by te sprawy się wykluczały. Westchnąłem i postanowiłem, że nie będę robić problemu tam, gdzie go nie ma, bo ostatnio i tak zbyt wiele się działo. I nie miałem na myśli tylko tych morderstw.
Chris. On był moim największym problemem. To wszystko wydarzyło się tak nagle, a ja ciągle roztrząsałem w myślach tę sprawę. Nigdy nie sądziłem, że ja również mogę zainteresować się chłopakami. Z góry uznałem siebie za heteroseksualistę, a tymczasem najwidoczniej oszukiwałem się przez niemalże całe życie. Sam nie wiem, czy te wszystkie dziewczyny z mojej przeszłości naprawdę mi się podobały. Istotne było to, że jeden głupi pocałunek coś we mnie odblokował. Miłość do najlepszego przyjaciela.
Czułem się jak idiota. Tak często słyszy się o jakichś historiach niefortunnej miłości pomiędzy przyjaciółmi. Zawsze twierdziłem, że taka sprawa mnie nie dotyczy, nawet jeśli sporo osób żartowało, że powinienem uważać, skoro przyjaźnię się z gejem. Uważałem, że granica między nami została jawnie i wyznaczona i Chris nigdy jej nie przekroczy, a okazało się, że to ja nie wiedziałem, gdzie jest moje miejsce.
Miałem ochotę walić głową w ścianę. Najpierw zadręczałem się myślami o znaczeniu pocałunku, a teraz, gdy wszystko zrozumiałem, moje życie jeszcze bardziej się skomplikowało. I wciąż zadręczałem się myślami, tylko tym razem znalazłem ku temu inny powód. Och, wszystkie wampiry na świecie, znajdźcie mnie i mnie zjedzcie, to może w końcu zaznam trochę spokoju.
Co jest? – zapytał Chris, gdy dotarliśmy pod dom.
Nie rozumiem pytania – odparłem.
Całą drogę jesteś taki zamyślony. Martwisz się o Eirę?
Skinąłem głową. To raczej niewielkie kłamstwo, skoro naprawdę martwiłem się o siostrę, tylko akurat o tym nie myślałem. Tak sądzę.
Nic jej nie będzie. – Uśmiechnął się.
Wiem. Po prostu tego wszystkiego jest tak dużo. Nie masz czasami takiego uczucia, że już więcej nie dasz rady wziąć na swoje barki i próbujesz się wycofać, ale ktoś jakby ci na to nie pozwala i wciąż dokłada?
Chris skinął głową.
Niemalże cały czas. Dievam sporo od nas wymaga, musimy się z tym pogodzić.
Kiedy mamy misję jest okay. Potrafię nawet znieść te treningi z czternastolatkami, ale ataki i morderstwa na Łowców dokonane w tajemniczych okolicznościach są trochę ponad moje siły.
Nie musisz się w to przecież angażować, Max – stwierdził. – Nawet byłoby lepiej gdybyś się nie mieszał, skoro ustaliliśmy, że należysz do grupy osób na celowniku.
Najlepsza dziesiątka to jedno, ale pierwszy Łowca na całym świecie, to co innego – odpowiedziałem. Miałem nadzieję, że uniknę w ten sposób jakiegoś wykładu na temat niebezpieczeństw czyhających na mnie.
Lubię to, że jesteś pewny siebie – wyznał Chris. – Ale martwię się, że możesz odrobinę przeceniać swoje umiejętności.
Dobrze, że użyłeś słowa odrobinę. Inaczej złoiłbym ci dupę.
Chris wybuchnął śmiechem.
Jesteś najlepszy, Max. Pogódź się z tym.
Wyszczerzyłem się.
Nie wiem, czy poradzę sobie z tym piętnem.


 _____
Dałam radę. No ale to nie było aż takie trudne, skoro musiałabym go tylko dokończyć. Co innego z dwadzieścia siódemką, którą muszę stworzyć całą od zera. Trzymajmy kciuki, że tego dokonam ;)
Za poprawienie rozdziału dziękuję bardzo Achie :D

6 komentarzy:

  1. kto atakuje łowców?

    czyli Eira i Huke jednak razem? :D

    kiedy Chris i Max pogadają w końcu o nich?

    i trzymam kciuki za Twoją wenę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu do tej ameby w pełni dotarła prawda. Max, jestem z ciebie dumna *ociera łezkę wzruszenia*. :D
    Czyżbyśmy mieli kolejną parkę.? ;)
    Powodzenia i żeby wena cię nie opuściała. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No w końcu do tej ameby w pełni dotarła prawda. Max, jestem z ciebie dumna *ociera łezkę wzruszenia*. :D
    Czyżbyśmy mieli kolejną parkę.? ;)
    Powodzenia i żeby wena cię nie opuściała. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :) Postanowiłam powiadomić Cię o nowym rozdziale, który w końcu udało mi się dodać. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :) Pozdrawiam :*

    Twoja AM

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    kto atakuje łowcow? niech Max dokończy przesłuchanie, no i widać, że ten morderca ma jakiś konkretny cel, bo to Eira była celem a nie Hulk...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    ciekawe kto atakuje łowcow? niech Max dokończy to przesłuchanie, no i widać, że ten morderca ma jakiś konkretny cel, bo to Eira była celem a nie Hulk...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń