niedziela, 11 grudnia 2016

Rozdział 35

Dryfowałem gdzieś na granicy jawy i snu. Czasem słyszałem głosy, a chwilami było zupełnie cicho. Zdarzało się, że światło przemykało gdzieś pomiędzy moimi zamkniętymi powiekami. Czułem dłoń trzymającą moją dłoń.
Nie wiedziałem, gdzie jestem.
Nie wiedziałem, kiedy jestem.


*

– … obudzi?
Nie mogę nic powiedzieć... Obrażenia wewnętrzne...
Powoli rejestrowałem jakieś głosy wokół mnie. O ile dobrze udało mi się określić, to należały do mężczyzn.
Niepewnie otworzyłem oczy i zaraz na powrót je zamknąłem, bo jasne światło pomieszczenia oraz biały sufit bardzo mnie raziły.
Panie doktorze! – Usłyszałem jakiś znajomy, żeński głos. – Chyba... zdawało mi się, że mrugnął oczami.
Fani śledzący każdą sekundę mojego życia – obecni. Trochę przerażające, ale tak się dzieje, jak się jest najlepszym Łowcą na świecie.
Jesteś pewna? – Znowu mężczyzna. – Max, słyszysz nas?
Pewnie.
Delikatnie ruszyłem głową, starając się przekazać odpowiedź twierdzącą. A potem znów uchyliłem oczy i zmrużyłem powieki. Leżałem w jakimś jasnym pomieszczeniu, a wokół mnie siedzieli Eira, Huke, Nikki i Liva. Po prawej stronie stał jakiś nieznajomy mężczyzna w białym kitlu i Chris. Uśmiechnąłem się na widok tego drugiego.
Odchrząknąłem.
Co się stało? – zapytałem cicho.
Wszyscy przyglądali mi się uważnie, aż w końcu Eira nachyliła się i uścisnęła moją rękę.
Tak się cieszę, że się ocknąłeś – powiedziała.
Ocknąłem? Byłem nieprzytomny?
Tak. Dziewięć miesięcy – powiedział Huke.
Dziewięć miesięcy?! – wykrzyknąłem.
Nikki uderzyła Łowcę w głowę.
Co za palant – skomentowała. – Dziewięć dni.
Odetchnąłem z ulgą.
Max, jak się czujesz? – zapytał nieznajomy mężczyzna. Jego ubranie sugerowało, że był Łowcą Medykiem.
Całkiem nieźle. Ale co się stało?
Porządnie oberwałeś w głowę – stwierdził Huke.
Och. To było od wampira?
Wszyscy popatrzyli na mnie zaskoczeni. Medyk sięgnął po podkładkę leżącą na komodzie obok i zaczął ją przeglądać. Potem wyjął długopis z kieszeni i coś zanotował.
Powiedz mi, proszę, jaka jest ostatnia rzecz, którą pamiętasz.
Zmarszczyłem brwi i zastanowiłem się.
Ciężko mi ułożyć jakoś chronologicznie wydarzenia , które mam w głowie.
Liva ci się podoba? – wypaliła bliźniaczka.
Eira! – warknąłem. – Dlaczego o tym mówisz, skoro ona się tutaj znajduje?
Och – mruknęła.
O cholera – powiedział Huke i popatrzył na Chrisa.
Podążyłem za jego wzrokiem. Czarnowłosy wyglądał na poważnie skonfundowanego.
O co chodzi? – zapytałem go.
Nie pamiętasz o...? – Chris urwał niespodziewanie.
Wygląda na to, że możesz mieć amnezję – odezwał się Medyk. – Wybiorę się po innego lekarza i razem cię zbadamy. Na razie niczym się nie martw, jestem pewny, że wszystko się wyjaśni. Poczekaj tutaj, proszę.
Nigdzie się nie wybieram – odparłem ironicznie. Byłem przypięty do jakiejś maszyny, jak niby mogłem się stąd ruszyć?
Medyk opuścił pokój i zostaliśmy sami. Zapanowała zupełna cisza, wszyscy tylko zerkali na siebie nawzajem i próbowali przekazać coś niewerbalnie. Poczułem się trochę niezręcznie i pomyślałem, że może faktycznie powinienem złamać zakaz od lekarza i wybrać się na spacer.
Więc – zaczęła Liva – nie pamiętasz o tym, co się stało z Chrisem?
To znaczy?
Liva zawahała się.
Nie mówcie – powiedziała Eira. – Wystraszycie go.
Ja tu jestem. I wszystko słyszę.
Naprawdę nic nie pamiętasz? – zapytał Chris.
Ciebie pamiętam.
Ale...
Kocham cię – przerwałem mu.
Czarnowłosy zmarszczył brwi i uderzył ręką w ścianę.
Uderzyłbym ciebie, gdyby nie fakt, że jesteś poszkodowany – warknął. – Z takich rzeczy się nie żartuje, idioto. Wszyscy się o ciebie martwimy.
Co? Robiłeś sobie jaja? – Eira prychnęła.
Na początku faktycznie byłem trochę zdezorientowany – wytłumaczyłem. – Ale potem powoli wszystko do mnie dotarło. A poza tym, nie wypada żartować z tego, jak długo ktoś był nieprzytomny – zwróciłem się do Huke'a.
Okay – odparł Łowca. – Jak dla mnie jesteśmy kwita.
Ych – jęknęła Nikki. – Nigdy więcej, McCarey.
Możecie mi powiedzieć, co się stało? Ktoś z Laylą współpracował? Skrzywdził cię? – Na koniec zwróciłem się do Chrisa.
Nie zdążyli jednak udzielić mi żadnej odpowiedzi, ponieważ wrócili Medycy. Moi przyjaciele od razu poinformowali go, że jestem beznadziejnym debilem i tylko sobie żartowałem z tej amnezji. Lekarz nie wyglądał na zadowolonego, ale udało mi się go przekonać do mojej wersji, że na początku naprawdę nie kojarzyłem faktów. W każdym razie, wszyscy zostali wyproszeni, ponieważ i tak powinienem był być zbadany pod względem innych obrażeń. Nie trwało to szczególnie długo, ale i tak nie mogłem się doczekać aż wyjdą, bo chciałem w końcu się dowiedzieć, co się stało.
Wieczorem przyjdzie pielęgniarka, żeby pobrać ci krew – poinformował mnie Medyk na zakończenie. – Chcesz trochę teraz odpocząć czy może wezwać twoich znajomych?
Niech przyjdą – powiedziałem.
Do pokoju wróciła część mojej drużyny. Zauważyłem, że Huke trzyma się jakoś blisko Eiry, więc zarejestrowałem sobie w głowie, aby zapytać ją później, czy jest coś między nimi. Poza nieplanowaną ciążą.
Wszystko w porządku? – zapytał Chris i przysiadł na moim łóżku.
Tak. A tobie nic się nie stało?
Chris pokręcił głową.
Oberwałeś lampą – powiedziała Nikki. – W sumie to nie wiemy, czy Layla coś wcześniej majstrowała przy tej lampie, ale oderwała się od sufitu i spadła na ciebie.
Naprawdę? – zapytałem z niedowierzaniem. Tyle się zawsze chwaliłem, że jestem niepokonany, a powaliła mnie lampa. Ta opowieść przejdzie do historii. – A co się stało potem?
Potem pojawiłyśmy się my – odparła Liva. – I jeszcze Talia z Ryanem. Zatrzymaliśmy Laylę, wezwaliśmy Medyków. Wszystko potoczyło się szybko. Na telefonie Chrisa znaleźliśmy to nagranie z dyktafonu, które trafiło do materiału dowodowego. Uznano ją za winną.
I co z nią poczną?
Zostanie stracona – powiedziała Eira.
Pokiwałem głową ze zrozumieniem. A więc to tyle. Cały spisek, tajemniczy morderca, wszystko się wyjaśniło, a Łowcy mogli wrócić do swojego względnie normalnego życia. Zostało tylko uporządkowanie tych spraw, ale zapowiadało się, że już niedługo będą czekały nas nowe misje. Zamiast walczyć wewnątrz Organizacji, w końcu zajmiemy się tym, co do nas należy.
Przeszliśmy w naszej rozmowie do błahych spraw. Dziewczyny posiedziały jeszcze chwilę, ale potem zdecydowały, że muszą się zbierać, bo chcą jeszcze potrenować. Obiecały, że odwiedzą mnie na dniach. Moja siostra i Huke zostali o wiele dłużej. Podejrzewałem, że Łowca poszedłby znacznie wcześniej, ale chyba umówił się z Eirą. Ona natomiast nie zamierzała tak łatwo odpuścić, co było dla mnie zupełnie zrozumiałe. Zawsze, gdy działo nam się coś poważniejszego, bardzo się o siebie martwiliśmy.
Dopiero późnym wieczorem, po tym jak pojawiła się pielęgniarka, by pobrać ode mnie krew, ja i Chris zostaliśmy sami. Nie żebyśmy mogli uprawiać seks w szpitalu, ale miło było móc nareszcie zostać ze swoim chłopakiem sam na sam. Przesunąłem się i zrobiłem Chrisowi trochę miejsca obok mnie na łóżku. Ułożyliśmy się wygodnie obok siebie, starając się uniknąć zrobienia mi jakiejś krzywdy.
Cieszę się, że nic ci się nie stało – powiedziałem.
Coś, czego ja nie mogę powiedzieć do ciebie.
To tylko lampa.
Nie masz pojęcia, jak to przerażająco wyglądało. Leżałeś na ziemi, obok ta lampa, a wokół twojej głowy wszędzie krew. Myślałem, że ją sobie tak rozbiłeś... na amen.
Ojej, Chris. Ale nic mi nie jest. – Położyłem dłoń na jego klatce piersiowej, a po chwili Chris przykrył ją swoją.
Nie mogę cię stracić – wyszeptał.
Nie stracisz.

*

Kiedy ocknąłem się rano, bardzo bolały mnie kości. Podejrzewałem, że to wina tej niewygodnej pozycji. Ja i Chris leżeliśmy obok siebie na plecach na tym niewielkim łóżku, przy czym byłem jakoś dziwnie wygięty i częściowo moja głowa spoczywała na jego ramieniu. Podejrzewałem, że mój chłopak również nie doceni naszego ułożenia.
Chris obudził się chwilę później. Gdy tylko się podniósł, usłyszałem, jak strzykają mu wszystkie kości.
Uroczo – skomentował.
Mógłbyś się dowiedzieć, kiedy mnie wypuszczą – zaproponowałem.
Nie ma sprawy.
W tym momencie otworzyły się drzwi, a do środka wszedł dyrektor Smith. Chris jeszcze częściowo leżał na moim łóżku, obaj byliśmy bardzo wygnieceni, a tutaj pojawił się pan dyrektor. Naprawdę rewelacyjna sytuacja. Wcale nie pomyślał sobie nic dziwnego na nasz temat.
Dzień dobry – przywitał się. – Łowca Carter. Łowca McCarey. – Skinął głową do nas obu.
Emm, dzień... dobry – odparłem trochę zażenowany.
Dzień dobry. Ja chyba będę leciał – powiedział szybko Chris.
Ależ, nie. Proszę zostać. – Smith zatrzymał czarnowłosego ruchem ręki. – Nie chciałbym wam przeszkadzać, panowie, ale mam sprawę do Łowcy McCarey'a.
Max wystarczy – wtrąciłem.
Dyrektor skinął głową. Wydawał się trochę sztywny, ale to sprawiało, że odbierałem go jako osobę poważnie traktującą swoje zajęcie. O Trudis często mówiono, że jest niekonsekwentna, więc podejrzewałem, że Smithowi zależało na uzyskaniu innej opinii.
Poinformowano mnie wczoraj, że się obudziłeś, więc uznałem, że muszę cię niezwłocznie odwiedzić z samego rana. Jak zapewne się domyślasz, przychodzę tutaj z powodu sprawy, która położyła cię w tej nieprzyjemnej sytuacji. Ale cieszę się bardzo, że się obudziłeś oraz że wygląda na to, że nic poważniejszego ci się nie dzieje. Nie wątpię, że niebawem będziesz mógł odpocząć w domu ze swoim partnerem. – Mówiąc to, wskazał na Chrisa, który chyba trochę się speszył.
Uniosłem brew zaskoczony. To było trochę dziwne.
Oczywiście, dotarły mnie słuchy o twoim związku – wyznał, zapewne w odpowiedzi na moją minę. – Chcę, żebyś wiedział, że nie należę do konserwatywnych Łowców. Podczas mojej kadencji będę dążył do zlikwidowania tej wszechobecnej nienawiści w naszej Organizacji.
To... dobrze – stwierdziłem. Nie miałem pojęcia, co mam mu na to odpowiedzieć, więc uznałem, że to będzie najbardziej neutralne.
Wracając, do głównej sprawy. W imieniu całej Organizacji chciałem ci bardzo serdecznie podziękować za wszelką pomoc w odnalezieniu mordercy naszych braci i sióstr. Twoje nagranie okazało się niezwykle pomocne w ostatecznym rozwiązaniu sprawy. W związku z twoją działalnością, chciałem zapytać, czy byłbyś zainteresowany dokonaniem egzekucji na Layli Blackwater?
Co takiego?! – wykrzyknął zszokowany Chris.
Smith zmieszał się.
Chcecie, żebym ją zabił? – zapytałem.
Jeśli ty tego chcesz. Oczywiście, według warunków i zasad Dievam.
Zamurowało mnie. Egzekucje nie były częste w Dievam, ale za mojego życia zdarzyły się cztery, z czego dwie, gdy miałem tylko dwa lata. Wiedziałem jednak, że dokonywaniem tego zajmowały się zawsze osoby specjalnie do tego przeszkolone. Nigdy nie wybierano jakichś przypadkowych Łowców do tak poważnego zadania. Nie miałem pojęcia, czym kierował się nowy dyrektor, proponując mi to, ale nie uważałem tego za dobry pomysł.
Dlaczego ja?
Ponieważ udało ci się ujawnić jej drugą twarz oraz udowodniłeś jej winę. Przy czym zostałeś poważnie ranny, a więc naraziłeś swoje własne zdrowie w imię tej sprawy. Zarząd chciał cię docenić i w ramach podziękowania dać możliwość dokonania egzekucji.
Rozumiem, ale nie mogę się na to zgodzić.
Oczywiście – odparł dyrektor. Nawet nie próbował mnie namówić, a więc szanował moją decyzję. – W takim razie to wszystko ode mnie. Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia.
Dziękuję.
Do widzenia, Łowcy.
Dyrektor opuścił pokój, więc Chris przysunął się do mnie.
Wiedziałem, że się nie zgodzisz – powiedział.
Tak dobrze mnie znasz. – Przyciągnąłem go do siebie i złożyłem pocałunek na jego ustach. – A teraz zrób coś dla mnie i dowiedz się, ile jeszcze mam tu siedzieć.
Chris wywrócił oczami i odsunął się niechętnie. Nie był zadowolony, że tak szybko go od siebie odepchnąłem, ale spełnił moją prośbę.

*

Okazało się, że czeka mnie jeszcze zacny tydzień do spędzenia w szpitalu. Raczej nie cieszyłem się z tego powodu, ale Medycy chcieli się upewnić, czy nie będzie się ze mną działo nic dziwnego. Odwiedzali mnie codziennie rano i wieczorem, robiąc jakieś badania i notując tajemnicze rzeczy na swoich podkładkach.
Czas spędzony poza domem umilali mi znajomi. Moim najczęstszym gościem był Chris, który praktycznie prawie cały czas przy mnie siedział i wychodził tylko po to, żeby wziąć prysznic. Z trudem udawało mi się go przekonać, aby zostawał w domu też na noce, bo nie było mi tu z nim zbyt wygodnie i żaden z nas się nie wysypiał.
Bardzo często przychodziła też moja siostra. Gdy mieliśmy kilka chwil tylko we dwójkę próbowałem wypytać ją o Huke'a, ale powiedziała mi, że poza tym, że mieszkają razem, nic więcej się nie dzieje. Trochę mnie to zasmuciło, bo uważałem, że stworzyliby naprawdę fantastyczną parę, a już niedługo nawet rodzinę.
Reszta drużyny też mnie odwiedzała. Choć Talia z Ryanem zawsze wpadali na krótko, bo ciągle coś planowali w związku ze zbliżających się ślubem. Co prawda, miał odbyć się dopiero za kilka miesięcy, ale im wyraźnie zależało, aby wszystko odbyło się idealnie. Cieszyłem się ich szczęściem, choć uważałem, że ja mam lepiej. Bo miałem Chrisa.
Podczas mojego tygodnia przeżyłem dwie zupełnie nieoczekiwane wizyty. Najpierw pojawiła się u mnie moja była grupa treningowa czternastolatków. Wszyscy bardzo się martwili i chcieli sprawdzić, jak się trzymam. To było super miłe i bardzo mnie ucieszyły ich odwiedziny. Spędzili u mnie z dwie godziny, wypytując o każdy najmniejszy szczegół mojej rozmowy z Laylą. Choć nie byłem zbytnio chętny do opowiadania o tym, to dla nich zrobiłem wyjątek i dałem się wciągnąć w rozmowę. Dzieciaki naprawdę się tym fascynowały. Choć podejrzewałem, że teraz cała Organizacja tym żyła. Na koniec nastolatki pytały mnie, czy będą jeszcze miały ze mną zajęcia. Niestety nie umiałem im na to odpowiedzieć, ponieważ nie wiedziałem, co planował dyrektor Smith.
Druga niespodziewana wizyta należała do Noela Reagana. Wpadł do mnie późno wieczorem, prawie nocą, po tym jak już wszyscy wyszli i zostałem sam. Planowałem właśnie zasnąć, bo już tak bardzo mi się nudziło, kiedy pojawił się on.
Hej – przywitał się. – Mogę wejść?
Jasne, pewnie. Co się do mnie sprowadza?
Chciałem... zobaczyć, czy wszystko w porządku.
Noel wszedł do środka i przysunął sobie krzesło obok mojego łóżka.
Żyję, więc wszystko pięknie. A ty jak się trzymasz? – zapytałem.
Dziewiętnastolatek spuścił wzrok.
Dzięki, Max – wydukał po chwili. – Za to, że odkryłeś, że to ona.
Przypomniało mi się, jak Layla pocieszała Noela po śmierci Liama. A potem jak mówiła mi, że był wstrętnym pedałem i że go zabiła. Z tego, co się orientowałem Noel nigdy nie był z nią blisko, ale ostatnio podobno naprawdę go wspierała. Chłopak musiał mieć prawdziwy mętlik w głowie, po tym wszystkim, co się stało.
Miałeś okazję z nią rozmawiać? – zapytałem.
Pokręcił głową.
Nie chcę. Nie chcę jej widzieć. Chyba zrobiłbym jej krzywdę. Wstrętna, dwulicowa szmata.
Podniosłem się i usiadłem na brzegu łóżka. Położyłem dłoń na jego ramieniu, chcąc okazać jakoś wsparcie.
Dostanie to, na co zasłużyła.
Egzekucję? Dostanie strzał w mordę i będzie po niej. Chciałbym, żeby ginęła w męczarniach.
Ja też – przyznałem. – Ale to najlepsze, co możemy dostać.
Pewnie masz rację.
Noel, pamiętaj, że jeśli coś jest nie tak... Zawsze możesz do mnie przyjść. Jestem twoim przyjacielem i możesz liczyć na moje wsparcie.
Wiem, dzięki.
Wszystko się ułoży.


_____
Musicie przyznać, że szybko mi poszło pisanie tego rozdziału xD Został już tylko jeden! I epilog.
Rozdział niesprawdzany. Wszelkie błędy na mnie.

8 komentarzy:

  1. Jestem geniuszem! Przeglądam sobie komentarze do poprzedniego rozdziału, patrzę a tu strzałka w lewo, czyli jest coś nowego. Wyczucie czasu! XD
    No i ten, Max jest debilem, ale to wszyscy wiemy. Zdążyłam się już przestraszyć, że serio stracił pamięć ;_; Tak się nie robi. Ale przynajmniej żyje. Więc wybaczam xD
    Layla musi mieć coś wspólnego z czarownicami. W końcu sprawiła, że lampa spadła. Ok, żartuje xD
    I szczerze mówiąc, kompletnie mnie zaskoczyłaś z tą lampą.
    I zdałam sobie teraz sprawę, że uwielbiam Chrisa <3 Uroczy dzieciak, nie ma co ^^
    Eh, szkoda, że tak mało zostało do końca. Niestety każde opowoiadanie kiedyś się skończy ;_;
    I tradycyjnie życzę weny i miłego dnia, zważywszy na to, że jest dopiero po 12 c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję idealnego wyczucia czasu! Pewnie po prostu tak psychicznie wyczuwasz nowe notki xD
      Hahahha, Layla gdzieś w tych swoich nożach pewnie ukryła różdżkę albo coś xd
      Chris jest uroczy, bo jest zakochany <3
      Opowiadanie może i się kończy, ale ja nie kończę przygody z pisaniem :D
      Dziękuję abrdzo i życzę wszystkiego dobrego! :)

      Usuń
  2. awwww... jaki cukier <3

    jak na początku było że minęło 9 miesięcy to czekałam na wieści o dzidziusiu :D

    lampa? naprawdę? xD biedne ego Maxa :D

    no i dobrze, że chciał wesprzeć tego Noela, jest mi gościa strasznie szkoda :(

    a Chris jest kochany <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki pisałam o tych 9 miesiącach to też myślałam o dzieciaku <3
      Nie wiem, jak Max przeżyje tę lampę, ale na szczęście ma Chrisa, który zawsze będzie go wspierał :D
      A Noela też mi bardzo szkoda, tak bardzo go lubię, że aż nie wiem, czemu go tak skrzywdziłam :x
      Dziękuję bardzo za komentarz, buziaki :*

      Usuń
  3. Biedny Max oby nie została mu potem trauma ;(
    Nowy dyrektor i te jego kontrowersyjne pomysły. W życiu bym na to nie wpadała aby wykonanie wyroku powierzyć w ręce osoby, która odkryła kim jest morderca.
    Ooo jak słodko <3 śpią w jednym łóżku mimo że jest im niewygodnie
    Zatroskany Chris *-*
    Szczerze to nie lubię zagadek, szukania kto jest sprawcą itp. więc byłam mile zaskoczona faktem, że obudziłas we mnie taką ciekawość i poruszyłaś mój mózg do rozmyślania nad tym, kto morduje łowców ^^
    Łezka mi się w oku kręci myśląc, że opowiadanie te nieubłaganie zmierza ku zakończeniu :,)
    Powodzenia w dalszej twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, Max jest zbyt dobrym Łowcą na traumę. Znaczy, to on tak twierdzi xD
      Cieszę się, że ta zagadka przypadła Ci do gustu i udało mi się Ciebie zainteresować. Z dobrych wieści na chwilę obecną odchodzę od takich tematów xD
      Ach, mnie też trochę wzrusza koniec tego opowiadania. Ale też cieszy, bo to by było moje pierwsze poważne zakończone dzieło :D
      Dziękuję bardzo! :)

      Usuń
  4. Hej,
    och świetny rozdział, naprawdę się przestraszyłam, że naprawdę Max stracił pamięć, już odbyła się egzekucja, ale czy sprawdzili czy jeszcze ktoś jej nie pomagał, o kim nie powiedziała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wspaniały rozdział, bardzo się przestraszyłam, że naprawdę Max mógł stracić pamięć, ach już odbyła się egzekucja, ale czy ktoś sprawdził czy jeszcze ktoś jej nie pomagał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń