niedziela, 30 listopada 2014

Będę czekać


Dzisiaj jest ten pamiętny dzień. To ten dzień... To ta kolejna rocznica tego, co się wtedy stało. Tak bardzo żałuję wszystkich swoich czynów, swoich błędów. Żałuję, że nie rozegrałem tego inaczej. Może wówczas mógłbym ciebie mieć? Może wówczas byłbyś ze mną... bylibyśmy razem? Nie wiem. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Wszystko potoczyło się źle. Gdybym tylko mógł cofnąć czas... Michael, wiesz, co bym zmienił? Zmieniłbym swoje zachowanie. Nie byłbym takim samolubem. Pomyślałbym o tobie. Nie bałbym się...

Michael, kochanie moje, mój skarbie, aniołku, moje słońce, dzisiaj jest ten dzień. Dzisiaj jest twoja piąta rocznica śmierci. Kolejny rok będę męczył się bez ciebie, a to moja wina.

Michael oderwał się od moich ust i spojrzał na mnie. Delikatnie i bardzo niepewnie się uśmiechnął, a potem odezwał.
 - Od dawna chciałem to zrobić, wiesz? Czy ty... czujesz coś podobnego? Bo oddałeś pocałunek...
 - Nie wiem - przerwałem mu - Musisz mi dać pomyśleć.
 - Jasne. Będę czekać.


Wspomnienie wywołało u mnie łzę. W zasadzie to kilka łez. Twoje słowa kilka razy zadźwięczały w mojej głowie.
Będę czekać.
Będziesz? Nie!
Miałeś czekać! Dlaczego, do jasne cholery, nie poczekałeś?! Powiedziałeś...
Będę czekać.
Czy znudziło ci się już czekanie na mnie?
Będę czekać.
Przestałem rozumieć te słowa. Nie widzę ich sensu, skoro ty odszedłeś...
Będę czekać.
Nie wierzę w to.
Będę czekać.
Dlaczego to powtarzasz? Nie rozumiem...

Był taki przyjemny dzień. Słoneczko miło przygrzewało. Wiał ciepły wietrzyk. I my razem pod drzewkiem. Mogło być tak pięknie, lecz nie było...
 - Brian, minął tydzień - odezwał się Michael.
 - Wiem.
 - Co wymyśliłeś?
 - Nie wiem.
 - Brian, posłuchaj.
 - Nie! - przerwałem mu - Ty posłuchaj. Ja jeszcze nie wiem. Nigdy nie byłem z chłopakiem. Faceci mnie nie kręcą. Nie wiem, dlaczego cię pocałowałem. Wiem, że nie powinienem. Nic do ciebie nie czuję. Nic romantycznego.
Byłem taki niemiły. Zachowałem się jak cham. Wywołałem łzy w oczach Michaela. Będąc dla niego kimś tak bliskim, powinienem pomagać poradzić mu sobie z płaczem, a nie go wywołać. Byłem okropny.
 - Dobrze, ale pamiętaj. Ja będę czekał nade wszystko.


To wspomnienie sprawiło, że zacząłem płakać. Jak mogłem być w stosunku do ciebie taki nieczuły? No jak? Zaoferowałeś mi tak dużo! Samego siebie. A ja, nie dość, że cię nie przyjąłem, to jeszcze zraniłem, a ty...
Ja będę czekał nade wszystko.
Tak bardzo przejąłeś się moimi słowami, ale nie chciałeś się poddać.
Ja będę czekał nade wszystko.
Czym dla ciebie było to wszystko? Teraz już na mnie nie czekasz.
Ja będę czekał nade wszystko.
Jak możesz czekać, skoro cię nie ma?
Ja będę czekał nade wszystko.
Nie rozumiem już tych słów...

Siedzieliśmy na łóżku. Ja i Michael. On bardzo prosił mnie o tę rozmowę, więc się zgodziłem. To by było bardzo niemiłe z mojej strony, gdybym mu odmówił, prawda?
 - Brian, ja cię nie rozumiem. Widzę, jak reagujesz na mnie. Na mój dotyk. Na moje słowa. Na moje uśmiechy. Jestem pewien, że coś do mnie czujesz. Wiem, że się nie mylę.
 - Skąd możesz...?! - zacząłem.
 - Brian! Ja po prostu wiem. Ja zachowuję się w stosunku do ciebie tak samo, a cię kocham - jak to były dla niego proste słowa... - Ty też coś czujesz do mnie.
Michael wcale się nie mylił. Byłem w nim zakochany, tak jak on we mnie. Nie rozumiałem, jak mógł to traktować, jakby to było normalne.
Bo nie jest, prawda?
 - To nie prawda - powiedziałem słabym głosem.
 - Brian, nie okłamiesz mnie. Nie tym razem.
 - Ja...
Czy to jest ten moment? Chyba muszę mu powiedzieć.
 - Masz rację. Też coś do ciebie czuję.
Jego oczy się rozpromieniły, jak u małego dziecka, które otrzymuje wymarzoną zabawkę.
 - W czym problem? Dlaczego nie chciałeś mi tego wcześniej powiedzieć? Dlaczego nie chciałeś ze mną być?
 - Bo ja... To nie jest normalne. Dwóch chłopaków razem? Jak ty to sobie wyobrażasz? Wstydzę się tego. Takie coś nigdy nie powinno się zdarzyć. Takie uczucie nie miało prawa zaistnieć! - wybuchnąłem.
Zobaczyłem w oczach Michaela wielki ból, jaki mu sprawiłem wypowiadając te słowa. Jednak on zachował spokój i tak po prostu, spokojnym głosem odezwał się do mnie.
 - Musisz nauczyć się tego uczucia. Musisz przyjąć je i zaakceptować. Gdyby ono nie miało prawa zaistnieć, to nigdy by się nie pojawiło. Wierz mi. Jeśli coś się dzieje, ot jest jakiś konkretny powód, dlaczego tak jest.
 - Ale ja... - zaciąłem się.
 - Brian, naucz się. Jak się nauczysz będzie dobrze. Przyjdziesz wtedy do mnie i ze szczerym sercem, bez bólu, powiesz mi, co czujesz dobrze?
Siedziałem chwilę bez ruchu, tylko na niego patrząc, ale potem skinąłem głową na znak zgody.
 - To dobrze. Ja będę czekać do końca i jeszcze dłużej.


Dlaczego nie umiałem wtedy tego zaakceptować? Moglibyśmy być razem. Więcej razy poczułbym smak twoich ust.
Ja będę czekać do końca i jeszcze dłużej.
Co? Nie czekasz przecież!
Ja będę czekać do końca i jeszcze dłużej.
Nie ma cię.
Ja będę czekać do końca i jeszcze dłużej.
Nie rozumiem.
 
Zadzwonił telefon. To Michael. Od tak dawna z nim nie rozmawiałem. Mam dla niego tak dużo nowin. Coś mu  powiem przez telefon, a resztę... Zaproszę go do siebie. Powiem mu, że już rozumiem uczucie, które nami zawładnęło. Że popełniłem ogromny błąd i od razu powinienem je przyjąć. Że tak bardzo za nim tęskniłem. Że mogę i chcę z nim być. I co najważniejsze, szczerze mu powiem, że go kocham.
 - Halo? - kiedy odbierałem, uśmiechałem się.
 - Dzień dobry.
Co jest? Michael, który mówi do mnie tak oficjalnie? Co się stało? On nie ma takiego grubego głosu. To nie jest on.
 - Dzień dobry. Kto mówi? - zapytałem.
 -  Ojciec Michaela, Johnny Lavaro. Czy mam przyjemność z Brianem Sacre?
 - Tak.
 - Jesteś jego bliskim przyjacielem, prawda?
 - Michaela? Tak. Czy coś się stało?
 - Niestety tak. - Te słowa uderzyły mnie bardzo. Poczułem setki szpilek, które przekłuwały moją skórę i moje serce - Michael miał straszny wypadek samochodowy. Do szpitala wieziono go w krytycznym stanie. Nie zdążono. Michael zmarł w karetce. Pomyślałem, że...
Szok.
On zapanował nade mną.
Nie słuchałem już dłużej pana Lavaro. Rozłączyłem się i rzuciłem z całej siły swoim telefonem o ścianę. Roztrzaskał się.
Dlaczego? Dlaczego Michael musiał odejść? I to jeszcze teraz! Czy to jest moja kara za uczucie, którego nie umiałem pojąć i którego się wstydziłem. Byłem wtedy taki samolubny. Jak mogłem ani razy o nim nie pomyśleć, kiedy tak bardzo się starał? Tak mocno o mnie walczył, a ja go odrzucałem. Byłem taki okropny.
Michael...
Powiedziałeś, że będziesz czekał.
Nie poczekałeś.


Moje najgorsze wspomnienie.
To wszystko było moją winą. Czy gdybym nie okazał się takim egoistą, żyłbyś? Michael, tak bardzo cię przepraszam.
Głupiec ze mnie.
Tak mocno żałuję, że nie poczekałeś.
Ja będę czekać do końca i jeszcze dłużej.
Nie czekasz, Michael, nie czekasz! Ty zmarłeś! Nastał twój... koniec?
Ja zrozumiałem!
Dzisiaj zrozumiałem.
Nastał twój koniec, ale ty wciąż czekasz. Tam, gdzie jesteś po śmierci, czekasz na mnie i na moje uczucie.
 - Michael, kocham cię.
Ja będę czekał nade wszystko.
Te słowa też rozumiem. Mimo życia i śmierci i innych przeciwieństw, ty czekasz na mnie. A ja akceptuję już swoje uczucia.
 - Michael, kocham cię i nie boję się tego.
Będę czekać.
 - Michael, dziękuję ci za to. Dziękuję, że na mnie czekasz.
Proszę. Dla ciebie wszystko, Brian.

 _____
Miałam taki plan, żeby w ostatni dzień listopada wstawić rozdział-niespodziankę, ale niestety nie udało mi się go napisać ;x  Wstawiam za to drugi one-shot! :3
Z rozdziałem widzimy się szóstego grudnia ^^

6 komentarzy:

  1. Ohayo! ♥ ~
    Także ten, zaczęłam czytać Twojego bloga dość dawno, bo zareklamowałaś go z dopiskiem, że to fantasty na grupie. (Polskie yaoi, bla bla. Adminka się wita XDD) Pamiętam, że od razu przeczytalam wszystko, ale byłam na telefonie i obiecałam sobie skomentować następnego dnia, ale się zapomniało. ;_;
    Lenistwo poziom hard. hehe
    Co do całej serii bardzo mi się podoba, uwielbiam takie klimaty i czytałam każdy rozdział z wielkim zainteresowaniem. @_@
    Co do tego shota to... Strasznie mi się spodobał, łezka w oku się zakręciła. Jestem cholernie emocjonalnym człowieczkiem ;_; Tak sobie czytam, to takie urocze. Kochają się, ale ten się tego boi. Jeju, jeju. a tu nagle umiera ;_; ale to takie słodkie ;_;

    Nie umiem dodawać inteligentnych komentarzy, także ten. Czekam do szóstego ♥

    Tajjemnicza (google zabrało mój piękny login bloggerowski ;_;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O. Mój. Boże.
    Zachciało mi się płakać w połowie tego... i prawie się popłakałam. Naprawdę po tytule nie spodziewałam się, że to będzie aż tak zaskakujące i porażające. To aż jarzy się perfekcyjnością! Piękne, smutne, ale piękne. Cudowne, ale i za razem tak cholernie raniące. Cholernie dobrze Ci to wyszło, a ja jestem pod wielkim wrażeniem. Naprawdę, nie wiem co bym zrobiła gdybym nie trafiła na Twojego bloga. Cudo nad cudami! Piękne, idealne, tak wspaniale współgrające... Brak słów, choć mam ich bardzo duży zasób.
    Oniemiałam, zamarłam, jestem zszokowana, że jakiekolwiek opowiadanie wyrobiło na mnie tak duże emocje i tak ogromne reakcje. Nie wiem co dalej napisać, więc klepię w klawiaturę kompletnie bez pomysłu. Piękne, porażające. Niezwykłe i specyficzne w swojej perfekcyjności. Idealnie ujęłaś w tym tekście wszystkie uczucia i emocje, jakie górowały nad Brianem. Niesamowite, genialne, szokujące.
    Podziwiam Cię, jesteś niesamowita. A ten one-shot będzie chyba moim ulubionym, bo jak na razie jest na pierwszym miejscu. Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj~~!
    Zwędrowałam tu jakoś, nie do końca pamiętam jak *nieważne* w każdym razie, tak bardzo urzekł mnie ten pandorkowy nagłówek, że się totalnie rozpłynęłam, zmieniłam w galaretkę i/albo budyń czekoladowy i wgl ...ogej, po prostu za bardzo lubię Gilberta, gomen ;-;
    Z czystej ciekawości przeczytałam. Tym, co chyba najbardziej mnie urzekło, jest ten paralelizm składniowy, przeplatający się tu między wypowiedziami narratora. W tak prosty sposób udało Ci się zbudować w czytelniku obraz tych emocji targających bohaterem. Te odbijające się echem w jego umyśle słowa są takie..hm... dają wrażenie takiej zimnej obojętności, przynajmniej w odczuciu tej osoby, która została tu, wciąż żywa, nierozumiejąca, tęskniąca, szukająca odpowiedzi na swoje pytania, a w zamian otrzymująca jedynie te krążące w kółko słowa, które nagle nabierają innego wydźwięku.
    "Jak mogłem ani razy o nim nie pomyśleć, kiedy tak bardzo się starał?" - znalazłam literówkię >.<
    Ok, chyba tyle, mam nadzieję, że nie wyraziłam się zbyt bełkotliwie.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie (?) albo i nie, nie ważne ~~<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    wspaniały tekst, wspomnienia, smutek,żal, pragnienia tak wspaniale opisane...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Tekst bardzo mnie poruszył :') Niektóre powtórzenia są aż przesadzone,ale rozumiem co chciałaś oddać. Wzruszająca historia, podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże... poryczałam się. Takie piękne i takie smutne ;-;

    OdpowiedzUsuń