Alexander
Sześć
miesięcy od rozpoczęcia kolejnego roku szkolnego, kiedy trwała już
lekka lipcowa zima, każdego dnia marzyłem o tym, by jak najszybciej
zakończyć swoją obecną szkołę. Niestety, nie licząc końcówki
roku obecnego, przede mną jeszcze trzy długie lata. Na początku
tak bardzo stresowałem się tym, że nikt mnie nie polubi, bałem
się do kogokolwiek zagadać i skończyło się na tym, że nie
znalazłem przyjaciół. I już drugi rok z rzędu na prawie każdym
przedmiocie siedziałem sam. Na przerwach ukrywałem się w jakimś
niewidocznym miejscu i słuchałem muzyki albo czytałem książki.
Nocami płakałem cicho w poduszkę, tak aby nie usłyszała tego
moja siostra. Dla niej wersja była taka, że mam znajomych, ale
myślę, że i tak wiedziała, jaka jest prawda. Smutne to moje
życie.
Dzisiaj
byłem jedyną osobą, która miała napisany esej na angielski. Pani
zadała nam go z dnia na dzień, a wczoraj podobna była jakaś
fantastyczna impreza organizowana przez kogoś ze starszych klas i
wszyscy na nią poszli, olewając angielski. Wszyscy z wyjątkiem
mnie. Bo ja nie miałem przyjaciół, a co za tym idzie, nie miałem
zaproszenia.