Z
początku Eira nie wiedziała, gdzie jest, ani co się wokół niej
dzieje. Próbowała sobie przypomnieć, dlaczego leżała w miękkim
łóżku, a do jej nagiego ciała lepiło się inne nagie ciało.
Niestety, bezskutecznie. Bała się otworzyć oczy, bo czuła, że
nie czeka ją nic przyjemnego. Blondynka odważyła się poruszyć
dopiero, kiedy obca osoba za nią zaczęła mruczeć w jej szyję.
Jednym gwałtownym ruchem wyrwała się z objęć i wyskoczyła z
łóżka. Niepewnie odwróciła się, choć wspomnienia z
poprzedniego dnia już napływały do jej głowy. Dziewczynie zrobiło
się niedobrze, gdy zobaczyła w swoim łóżku odwiecznego wroga –
Huke'a.
Blondynka
stała w miejscu nieruchomo przez chwilę i patrzyła tępo na
mężczyznę. Akurat kołdra zsunęła się z jego ciała i Eira
mogła podziwiać zarys mięśni. Huke był przystojny. Jak bardzo go
nienawidziła, tak bardzo nie mogła twierdzić, że nie dostrzega
jego atutów. Ale to, że przyjemnie było na niego popatrzeć, wcale
nie oznaczało, że należy z nim od razu lecieć do łóżka.
Zapowiadała się nieprzyjemna rozmowa w stylu: „to tylko pod
wpływem chwili”.
Eira
otrząsnęła się z zamyśleń i zdecydowała, że mądrze by było
pozbyć się śladów tego, co tu się wydarzyło. Podeszła więc do
szafy, zgarnęła pierwsze, lepsze ubrania i udała się do łazienki.
Pozwoliła sobie na wyjątkowo długą kąpiel, jakby ta miała zmyć
z niej wydarzenia wczorajszego wieczora.
Nic takiego się nie stało, one wciąż siedziały w głowie Eiry.
Kiedy
blondynka wróciła do swojego pokoju, zastała ją dość
nieprzyjemna sytuacja – taka, której przede wszystkim chciała
uniknąć. Otóż to, Huke się obudził, co wiązało się z
bezpośrednią konfrontacją.