Kiedy wybrałem się wraz z Chrisem
do Dievam, spodziewałem się prawdziwego chaosu. Najwidoczniej
jednak Łowcy odetchnęli przez te parę dni mojej nieobecności i
chyba dotarła do nich brutalna rzeczywistość. W Siedzibie nadal
kręciła się cała masa osób; jedni po prostu trenowali sobie w
salach, a inni rozmawiali ze sobą na korytarzach. Obecnie dwoma
królującymi tematami było – kto jest odpowiedzialny za te ataki
oraz kto zostanie nowym dyrektorem.
Łowcy z Zarządu zamknęli się
szczelnie w sali obrad i nie dopuszczali do siebie nikogo z zewnątrz.
Właśnie z tego były znane ich wszelkie dyskusje. A konkretnie w
takiej sprawie jak ta musiały królować sekrety.
Podejrzewałem, że wybierali także
nowego dyrektora, a z tego, co kiedyś opowiadali mi rodzice,
pamiętałem, jak mniej więcej to wygląda. Najpierw parę osób
musiało zgłosić swoją kandydaturę, potem przygotować
prezentację, a na koniec odbywało się głosowanie całego Zarządu.
Co prawda, w związku z naglącą sytuacją pewnie wyglądało to
trochę inaczej, ale rozumiałem, że jednak potrzeba im trochę
czasu na obrady. Jednak nie wszyscy Łowcy byli zadowoleni z tej
sytuacji i wśród tego ogromu plotek można było wyłapać
obraźliwe i złośliwe komentarze w stosunku do Zarządu.