Aaron
–
Shippuję
ich – powiedziałem.
–
Kogo?
Ich? – zapytał Lachlan i wskazał na chłopaków idących przed
nami.
Impreza
Evie zaczęła się jakąś godzinę temu, ale nasza czwórka i tak
planowała przyjść taktycznie spóźniona. Może nie do końca to
planowaliśmy, ale tak się złożyło, że w trakcie wspólnej
podróży moje auto padło. Na początku próbowaliśmy je
przepchnąć, ale odległość półtora kilometra nie zachęcała
nas do działania. Uznaliśmy, że na razie zostawimy samochód i
stanie się on dla mnie jutrzejszym problemem, a dzisiaj po prostu
pójdziemy do Evie. Ollie chciał już zrezygnować i wracać do
domu, ale Lucas go przekonał, żeby z nami został.
I
tak oto szliśmy razem przez ciemną uliczkę. Lucas i Ollie wyrwali
się do przodu, a ja z Lachlanem zostaliśmy z tyłu. Obserwowałem
chłopaków, jak tak sobie szli obok siebie. Ollie delikatnie
popchnął Lucasa, na co ten drugi się zaśmiał. Już od dziesiątej
klasy byłem ogromnym fanem Lullie. Niestety mój ship legł w
gruzach, kiedy Lucas zaczął się spotykać z Chloe w jedenastej
klasie. Jako że byli ze sobą już dwa lata, chyba musiałem brać
ich związek na poważnie.
–
Przecież
Lucas ma dziewczynę – przypomniał Lachlan.
– Ty
mógłbyś się nią zająć – zażartowałem. – Nie jesteś
przypadkiem samotny? Tyle czasu bez dziewczyny.
Lachlan
wzruszył ramionami.
–
Wiesz,
jeśli potrzebujesz skrzydłowego…
– Jak
przyjdzie mój czas, to sobie kogoś znajdę. Na razie jestem bardzo
zadowolony, gdy spędzam czas z moimi przyjaciółmi – powiedział.
–
Ojej,
jaki ty jesteś kochany.
– Nie
mówiłem o tobie – zgasił mnie.
– Ej
– mruknąłem i trzepnąłem go lekko w ramię.
Lachlan
spojrzał w moją stronę i wyszczerzył się. Przez chwilę miałem
wrażenie, że wylewająca się z niego radość mnie oślepi.
–
Uważaj,
bo się obrażę – ostrzegłem go.
–
Padło
ci auto. I tak wiem, że mnie nie odwieziesz.
–
Lachlan!
– zawołałem odrobinę oburzony sugestią, że przyjaźni się ze
mną tylko dlatego, że go wożę.
Blondyn
zachichotał i popatrzył na mnie, mrugając oczami.
– Tak
tylko sobie żartuję, przepraszam – powiedział.
– Masz
szczęście, że masz taki ładny uśmiech, w przeciwnym razie byłbym
zły – odparłem.
Przyjaciel
speszył się na moje słowa, co mnie rozbawiło. Lachlan miał takie
zmienne reakcje. W jednej chwili dość odważnie sobie ze mną
żartował, a w następnej już był zawstydzony i wyglądał, jakby
chciał zapaść się pod ziemię.
Kiedy
udało nam się dotrzeć na miejsce, impreza u Evie już trwała. Nie
żebyśmy się tego nie spodziewali. Lucas zostawił nas i poszedł
szukać Chloe, a nasza trójka wybrała się w poszukiwaniu jakiegoś
alkoholu. W salonie na stole stały wazy z ponczem oraz pojedyncze
butelki wódki. Lachlan starał się nie pić zbyt mocnych alkoholi,
więc nalał sobie ponczu, ale ja z Ollie’m strzeliliśmy sobie po
szocie.
Ludzi
było zaskakująco dużo. Ktoś zapuścił jakąś dobrą muzykę, bo
sporo osób zdecydowało się iść potańczyć. Niektórzy całowali
się po kątach, a inni próbowali ze sobą rozmawiać w tym hałasie.
My
przysiedliśmy sobie na sofie i popijaliśmy swoje drinki. Ollie
nachylił się do Lachlana i zaczęli ze sobą o czymś dyskutować,
a ja rozglądałem się po tłumie. Szukałem sobie jakiejś
potencjalnej partnerki, żeby miło zakończyć ten wieczór.
Próbowałem też zlokalizować Aishę. Miałem nadzieję, że
przemyślała już mój pomysł na realizację jej planu.
Z
tłumu wyłonił się Ethan, trzymający w jednej ręce plastikowy
kubeczek, zapewne z jakimś alkoholowym trunkiem. Rozglądał się
przez chwilę i uśmiechnął się lekko, kiedy mnie dostrzegł.
Zbliżył się do nas.
– No
nareszcie dotarliście, chłopaki! – zawołał. – Już myślałem,
że zrezygnowaliście dzisiaj.
Podałem
mu rękę na przywitanie.
– Z
imprezy? Nigdy – powiedziałem.
Chłopak
przywitał się z Lachlanem i Ollie’m i przysiadł obok mnie.
– To
skąd to spóźnienie?
– Auto
mi padło – wytłumaczyłem.
–
Cholera
– stwierdził Ethan. – Ale wiesz, co się stało? Czy po prostu
martwy?
–
Wygląda
na to, że martwy. Nie wiem, jutro się tym zajmę. Na razie go
zostawiliśmy i przyszliśmy tutaj.
– To
dobrze, że udało wam się dotrzeć. A co z Lucasem? Miał być z
wami, prawda?
– Tak,
ale poszedł poszukać Chloe.
– No
tak. – Ethan podrapał się po szyi, lekko zażenowany.
– Coś
nie tak? – zapytałem zaskoczony.
– Eee…
Nie. – Ethan westchnął. – Chciałbym pogadać o czymś z
Ollie’m, tak na osobności. Będziecie źli, jeśli poproszę cię…?
–
Spokojnie
– przerwałem mu. – Już się zabieram z Lachlanem –
powiedziałem, wstając.
Wziąłem
ze sobą blondyna i odciągnąłem go od chłopaków. Podeszliśmy
znowu do stołu z alkoholami i uzupełniłem swój kubeczek. Lachlan
tym razem sobie odpuścił. Dobrze, że decydował się zachować
trzeźwość, to przynajmniej ktoś zaufany będzie mógł się mną
zająć, kiedy ja się schleję. Zresztą, Lachlan prawie zawsze się
mną zajmował.
– Co
tam, Aaron? – zapytał, gdy ciągle rozglądałem się po tłumie.
–
Szukam
Aishy – powiedziałem.
Lachlan
zmarszczył brwi i przyglądał mi się przez chwilę. Pewnie
poszukiwał na mojej twarzy czegoś, co mogłoby potwierdzić, że
żartowałem. Ale tym razem akurat nie żartowałem.
–
Myślałem,
że jej unikasz – powiedział.
– Nie
dzisiaj.
–
Wszystko
w porządku? – dopytał. Brzmiał na trochę zmartwionego.
Uznałem,
że mogłem go trochę wprowadzić w sytuację. Oczywiście, nie
chciałem, żeby poznał moje wszystkie mroczne sekrety, ale plany
Aishy to co innego.
–
Aisha
chce, żebym poderwał Chloe – powiedziałem.
Lachlan
wydawał się przez chwilę zaskoczony moją otwartością, ale
szybko odzyskał rezon.
–
Dlaczego?
– Sam
do końca nie wiem. Znaczy, ona twierdzi, że jest zakochana w
Lucasie. Wymyśliła taki świetny plan, w którym uda jej się go
zdobyć. Ja muszę poderwać Chloe, a konkretniej doprowadzić do
tego, żeby coś między nami zaszło. No i Lucas musi nas na tym
przyłapać, co oczywiście złamie mu serce. I wtedy wchodzi
dobrotliwa Aisha i pociesza Lucasa, co ostatecznie ma doprowadzić do
tego, że on się w niej zakocha. Mniej więcej coś takiego.
Mój
przyjaciel wyglądał na skonsternowanego.
– To
jest świetny plan?
– Jej
zdaniem. Zaproponowałem jej, żeby ona zajęła się Lucasem, a ja
Chloe. Może wtedy to się potoczy jakoś naturalnie i nikt nie
zostanie skrzywdzony.
–
Czyli
planujesz to robić? Przecież Lucas to twój przyjaciel! – oburzył
się Lachlan.
– Nie
chcę tego robić – powiedziałem. – Po prostu moja wersja wymaga
więcej czasu, więc może uda mi się wymyślić, co mogę zrobić,
żeby się z tego wykręcić.
– Nie
możesz po prostu jej odmówić?
– Nie
bardzo.
– Okay
– mruknął blondyn. Przez chwilę intensywnie się nad czymś
zastanawiał. – Czym ona cię szantażuje?
Upiłem
łyk mojego drinka.
–
Zrobiłem
coś bardzo złego.
– Co
takiego? – Lachlan popatrzył na mnie z przejęciem.
– Jak
ci powiem, to nie będziesz chciał się ze mną przyjaźnić.
– Och,
Aaron. Na pewno tak nie będzie. Jesteśmy przyjaciółmi, mimo
wszystko. Cokolwiek to jest, możesz mi powiedzieć. Nie będę cię
oceniać.
Chciałbym
móc powiedzieć Lachlanowi. Prawdę mówiąc, byłem gotowy
powiedzieć mu nawet w tej chwili, ale wiedziałem, jak zareaguje.
Czasami nosimy w sobie takie demony, że nikt inny nigdy by o czymś
takim nie pomyślał. Wiem, że na ogół i tak nie sprawiałem
wrażenia dobrego człowieka, ale Lachlan na pewno nie spodziewałby
się po mnie czegoś takiego.
– Nie
mogę – powiedziałem.
– No
dobra. Jak będziesz gotowy, to mi powiesz. A tymczasem… Postaraj
się jakoś unikać Aishy czy coś. Nie chciałbym, żebyś pokłócił
się z Lucasem o dziewczynę.
Pokiwałem
głową, przyznając mu rację. Zgadzałem się z nim. Nie chciałem
przez taką głupotę zepsuć swojej relacji z przyjacielem.
– Mogę
ci jakoś pomóc z tą Aishą? – zapytał Lachlan.
Nie
dane mi było jednak odpowiedzieć, ponieważ akurat podbił do nas
jakiś niezbyt wysoki chłopak o czarnych włosach, których grzywka
zakrywała mu niemalże całe czoło. Uśmiechnął się do nas
nieśmiało i przywitał niezbyt głośno. Domyśliłem się, że
Lachlan go znał, ponieważ przytulił chłopaka na przywitanie i
odwzajemnił się bardzo szerokim uśmiechem. Uniosłem brew i
starałem się zdusić rosnące we mnie niezadowolenie związane z
tak wylewną reakcją Lachlana. Wiedziałem, że Lachlan był dość
otwartą osobą, ale jakoś nie podobało mi się to, że uśmiechał
się w ten uroczy sposób do kogoś innego niż ja.
–
Aaron,
to jest Alex, brat Chloe – przedstawił nas sobie.
Oczywiście,
że to był on. Nowy najlepszy przyjaciel Lachlana. Cholera, chyba
byłem o niego odrobinę zazdrosny.
Podałem
Alexowi rękę i wymusiłem na sobie jakiś w miarę przyjazny
uśmiech. Nie byłem pewny, czy mi się to udało, bo chłopak
wydawał się odrobinę onieśmielony moją osobą.
– Miło
cię poznać – powiedziałem, starając się jednak zrobić dobre
wrażenie.
–
Ciebie
też – odparł.
– No
dobra, to ja was tu zostawiam, dzieciaki – zacząłem się z nimi
żegnać.
–
Serio?
Już idziesz? – zdziwił się Lachlan.
–
Muszę
znaleźć Aishę i jakąś inną osobę chętną na spędzenie ze mną
wieczoru. Nie schlejcie się za mocno – dodałem na koniec.
Lachlan
zaśmiał się i pokręcił głową z rozbawieniem.
– Nie
jesteśmy tobą.
Machnąłem
mu ręką na pożegnanie i poszedłem w stronę toalety. Evie nie
pierwszy raz organizowała imprezę u siebie w domu, więc już
całkiem nieźle się tutaj orientowałem. Przy łazience była dość
spora kolejka, więc oparłem się o ścianę i wyjąłem telefon.
Napisałem do Aishy, pytając, gdzie jest. Nie czekałem długo na
odpowiedź, okazało się, że paliła na dworze. Olałem więc
stanie w kolejce i poszedłem do holu. Włożywszy na siebie kurtkę,
opuściłem dom. Na zewnątrz grupka ludzi stała i rozmawiała ze
sobą głośno, a nad nimi unosiła się dość spora chmura dymu.
Nieźle się tutaj czadzili.
Dostrzegłem
Aishę i zacząłem iść w jej stronę. Dziewczyna też mnie
zauważyła, więc opuściła grupę palaczy i podeszła do mnie.
Rzuciła niedopałek na ziemię i zdeptała go.
–
Stęskniłeś
się za mną? – zapytała.
Prychnąłem.
Chciałaby, żebym się za nią stęsknił.
– Chcę
wiedzieć, co myślisz o moim pomyśle. Przemyślałaś to?
Dziewczyna
zacisnęła usta.
–
Widzę,
że od razu przechodzisz do interesów. Ale tak, przemyślałam to.
Niechętnie ci to przyznaję, ale myślę, że możesz mieć trochę
racji. Twój plan wydaje się być skuteczniejszy niż mój, więc
się zgadzam.
Skoro
Aisha umiała przyznać mi rację, to może jednak nie była taka
głupia. W każdym razie, to świetnie się dla mnie składało.
– Ale
dobrze by było, jakbyś już dzisiaj wziął się za Chloe.
–
Pozwól,
że to ja się zajmę swoją częścią, a ty swoją i wtedy wszyscy
będą zadowoleni – warknąłem na nią.
Aisha
nie próbowała się ze mną kłócić. Chyba uznała, że faktycznie
zależy mi na tym, żeby ugrać coś u rudej. To dobrze. W tej
sytuacji raczej nie spodziewała się tego, że mógłbym sabotować
jej plan. Wolałbym, żeby dziewczyna nie uznała nagle, że bardziej
jej utrudniam niż pomagam, bo wówczas mogłaby mnie wydać przed
wszystkimi.
Aisha
przypatrywała mi się przez chwilę bez słowa. Wydawała mi się
dzisiaj jakaś wyjątkowo ugodowa. W jej oczach chyba dostrzegłem
smutek. Wyglądało na to, że nie miała najlepszego dnia.
Bynajmniej nie planowałem jej pocieszać.
– Po
prostu… postaraj się też tego za bardzo nie rozwlekać –
dodała.
Pokiwałem
głową na zgodę i pożegnałem się z nią. Aisha wróciła do
grupy palaczy, a ja poszedłem do domu, bo już trochę robiło się
dla mnie zbyt chłodno na takie bezcelowe stanie na dworze w nocy.
Na
dzisiejszy dzień została mi już tylko ostatnia rzecz do
zrealizowania, a mianowicie poderwać kogoś na ruchanie. Cóż,
mógłbym pójść potańczyć, a tam na pewno ktoś by się mną
zainteresował. Przed tym jednak, poszedłem się jeszcze trochę
napić, bo na tej imprezie jakoś wyjątkowo słabo oddałem się
alkoholowi. Przy okazji chciałem też sprawdzić, czy któregoś z
moich znajomych tam nie będzie. Niestety nikogo tam nie spotkałem.
Nalałem sobie drinka i, popijając go, przypomniałem sobie, że
chciałem jeszcze iść do toalety. Wypiłem to, co sobie nalałem,
naraz i poszedłem do łazienki.
Kolejki
nie było. Za to w ciemnym kącie zobaczyłem Chloe z jakimś
chłopakiem i niestety nie był to Lucas. Nie całowali się, nie
obmacywali się, ale na jakąś zwykłą, przyjacielską rozmowę też
mi to nie wyglądało. Stali bardzo blisko siebie, chłopak trzymał
rękę na jej biodrze, a jej raczej to nie przeszkadzało. Niby nie
robiła z nim nic złego, ale kto wie, czy do czegoś między nimi
nie dojdzie. Może jednak wyzwolenie Lucasa z tego związku nie było
takim głupim pomysłem. Jakby nie patrzeć, Aisha przyjaźniła się
z Chloe, więc może Chloe opowiadała jej o jakichś swoich
przygodach z innymi. W każdym razie, to chyba nie była moja sprawa.
Po
tym, co przed chwilą tutaj zobaczyłem, nie miałem aż tak wielkiej
ochoty, żeby szukać sobie kogoś na noc, ale nie miałem też
innego pomysłu, co mógłbym zrobić. Załatwiłem się w toalecie,
znów poszedłem się czegoś napić, a potem podbiłem parkiet.
♛♛♛
Alexander
Cieszyłem
się, że Chloe zajmowała się mną na imprezie u Evie i nie
pozostawiła samego, ale wiedziałem, że trochę siedziałem jej na
głowie. Ona na pewno chciała spędzić trochę czasu z Lucasem albo
swoimi przyjaciółkami. Lucas, co prawda, się spóźnił, więc na
początku jeszcze nie stałem im na drodze. Gadaliśmy sobie w
trójkę, siedząc gdzieś z boku i popijając swoje drinki, ale
potem zaczęło robić się niezręcznie. Pożegnałem się z nimi i
odszedłem, żeby dać im trochę prywatności.
Zebrałem
się na odwagę, by poszukać jakichś znajomych twarzy i spróbować
do kogoś zagadać. Nie planowałem szukać jakichś nowych osób,
żeby się z nimi zapoznać, bo do czegoś takiego absolutnie się
nie nadawałem.
Przy
stole z alkoholem dostrzegłem Lachlana, ale nie był sam. W drugim
chłopaku rozpoznałem Aarona, to on całował się przy wszystkich z
Aishą. Wtedy nie mieliśmy okazji się poznać, bo był bardziej
zajęty, więc mógłbym spróbować poznać go teraz.
Silnie
zestresowany podszedłem do nich.
–
Cześć
– powiedziałem.
Lachlan
popatrzył na mnie, uśmiechając się szeroko. Zupełnie
niespodziewanie nachylił się w moją stronę i mnie objął.
Odrobinę zażenowany poklepałem go po plecach.
–
Aaron,
to jest Alex, brat Chloe – przedstawił nas sobie.
Ten
chłopak bardzo mnie stresował. Patrzył na mnie takim
przeszywającym wzrokiem i nie wiedziałem, czego się po nim
spodziewać. Podobno był tak bardzo niemiły jak Chloe czy Ollie.
Wystawił w moją stronę rękę, więc ująłem ją niepewnie. Jego
wyraz twarzy znacznie złagodniał, gdy uśmiechnął się do mnie
przyjaźnie.
– Miło
cię poznać – powiedział.
–
Ciebie
też.
– No
dobra, to ja was tu zostawiam, dzieciaki.
Chyba
nie był zadowolony z mojej obecności, skoro jak tylko podszedłem,
on postanowił odejść. Miałem nadzieję, że nie przerwałem im w
czymś ważnym. Nie chciałem sobie sprawiać wrogów przez to, że
czegoś nie przemyślałem.
–
Serio?
Już idziesz? – zdziwił się Lachlan.
–
Muszę
znaleźć Aishę i jakąś inną osobę chętną na spędzenie ze mną
wieczoru. Nie schlejcie się za mocno – poradził.
Lachlan
zaśmiał się i pokręcił głową z rozbawieniem.
– Nie
jesteśmy tobą – odparował.
Aaron
pomachał na pożegnanie i odszedł od nas. Lachlan znowu się do
mnie uśmiechnął i powiedział:
–
Dobrze
cię widzieć. Wydawało mi się, że nie przepadasz za takimi
imprezami.
– Nie
do końca – przyznałem – ale Chloe mnie namówiła.
– To
dobrze. Przyszedłeś z Chloe, prawda? Pewnie trochę się na nas
naczekaliście.
–
Lucas
mówił, że padło wam auto.
– A
konkretniej mówiąc to Aaronowi.
– Nie
wyglądał, jakby się przejmował.
–
Dopiero
jutro dotrze do niego powaga tej sytuacji. – Lachlan zaśmiał się.
– Piłeś już?
Pokiwałem
głową.
– Ja
też. Nie chcę przeholować, wiesz, żeby potem się nie zrzygać.
Co tam u ciebie?
– W
zasadzie nic ciekawego. Głównie nauka – powiedziałem zgodnie z
prawdą. W zasadzie Lachlan był pierwszym znajomym, z którym mogłem
potencjalnie gdzieś wychodzić, więc raczej i tak nie miałbym, o
czym mu opowiadać.
– U
mnie tak samo. I jeszcze matma mnie dobija. Naprawdę czasami już
nie mam siły, jak patrzę na te wszystkie cyferki, literki i inne
znaczki. Jak chodziłem do szkoły muzycznej, to nauka nut zawsze
mnie wkurzała, ale to nic w porównaniu z wojną, którą prowadzę
z matematyką.
Zaśmiałem
się.
– Cóż,
matma też nie jest do końca moją mocną stroną.
– Och,
serio? Czyli rozumiesz mój ból?
Lachlan
postanowił, że lepiej by było pójść do jakiegoś miejsca, gdzie
będzie trochę ciszej, i zaprowadził mnie do kuchni. Usiedliśmy
tam sobie na stołkach barowych przy blacie. Lachlan zagarnął dla
nas jedną miseczkę z jakimiś orzeszkami, żebyśmy mogli sobie
trochę pochrupać.
Rozmowa
bardzo dobrze nam się kleiła, choć w głównej mierze to on się
odzywał. Opowiadał mi trochę o tym, jak kiedyś uczył się
muzyki, a potem o swojej siostrze. Zapytał mnie też o relację z
Chloe i moją rodziną. Nie powiedziałem jednak zbyt wiele, bo nie
chciałem z nikim rozmawiać o moich rodzicach. Lachlan chyba wyczuł,
że coś jest na rzeczy i powiedział, że gdybym chciał z nim o
czymś porozmawiać, to on zawsze chętnie mnie wysłucha.
Podziękowałem grzecznie za jego propozycję, ale w na razie nie
planowałem z niej korzystać. Potem dodał, że też miał kiedyś
problemy z rodzicami, więc rozumie moją niechęć do tematu. Więcej
już nie naciskał.
Czas
z Lachlanem bardzo szybko mi leciał. Lawirowaliśmy między różnymi
tematami, a on opowiadał mi sporo śmiesznych historii, które
kiedyś przydarzyły mu się z chłopakami. Jak tak tego słuchałem,
to mu trochę zazdrościłem. Miał przyjaciół, z którymi świetnie
się bawił, miał też mnóstwo wspomnień. Miałem nadzieję, że
ja też odnajdę się w jakiejś grupie.
– Jak
tak sobie myślę, że Aaron i reszta w tym roku kończą szkołę i
muszą iść do pracy albo na studia, to mnie to przeraża –
powiedział w pewnym momencie. – Dobrze, że mi został jeszcze
rok, bo tak szczerze mówiąc, to nie wiem, co mógłbym robić w
życiu.
– No
to trochę przerażające, że w tak młodym wieku trzeba już
zdecydować, co chce się robić przez całe życie – zgodziłem
się z nim.
– Ty
masz jeszcze trochę czasu, żeby się zastanowić. Kto wie, może
wymyślisz coś świetnego.
– W
zasadzie – zacząłem niepewnie – mam taki jeden pomysł.
– Tak?
Jaki? – zainteresował się.
– Ale
nie wiem, jak z jego realizacją. W tym zawodzie trochę ciężko się
odnaleźć. Chciałbym pójść w kierunku aktorstwa.
– Och,
jak super! – podekscytował się Lachlan. – I znasz się coś na
tym? Chodzisz na jakieś zajęcia?
– W
zasadzie głównie ćwiczę z moim ukochanym Szekspirem przed
lustrem, ale należę też do szkolnego kółka teatralnego.
– To
mam nadzieję zobaczyć się w jakimś szkolnym przedstawieniu już
niedługo. Tak szczerze, to zupełnie się po tobie czegoś takiego
nie spodziewałem, bo jednak sprawiasz wrażenie takiej dość
nieśmiałej osoby. Chyba, że to tylko taka gra.
– Nie,
nie – zaprzeczyłem do razu. – Raczej jestem nieśmiały,
szczególnie przy nowych ludziach. Jednak kiedy myślę o graniu, to
tak jakbym zupełnie odpychał siebie i był jakąś inną osobą.
Nie muszę się martwić o to, że ktoś sobie o mnie coś złego
pomyśli, bo tak naprawdę będzie myślał o postaci, którą gram –
wyjaśniłem.
– A
to bardzo ciekawe – stwierdził Lachlan. – Chciałbym cię
zobaczyć w akcji.
Uśmiechnąłem
się.
– Może
kiedyś uda mi się w czymś zagrać i będziesz mógł mnie
obejrzeć.
–
Trzymam
kciuki za twój sukces – powiedział. – Wtedy będę znał kogoś
sławnego.
Zaśmiałem
się.
– Ale
jak już się tak przyznałeś do tego aktorstwa, to ja też ci coś
zdradzę. W zasadzie zawsze chciałem zostać piosenkarzem, ale wiem,
że to jest taki świat, w którym bardzo ciężko się wybić.
–
Czyli
umiesz śpiewać? – zapytałem zaskoczony.
– Tak
– potwierdził.
– No
to koniecznie musisz iść w tym kierunku, to wtedy ja będę znał
kogoś sławnego – sparafrazowałem jego słowa, na co on też
zareagował śmiechem. – Powinienem cię już poprosić o autograf?
Tak na zapas?
– Albo
może ja ciebie – stwierdził.
Przekomarzaliśmy
się ze sobą na ten temat jeszcze przez chwilę. Doszedłem do
wniosku, że jak wyznaliśmy sobie takie nasze marzenia na
przyszłość, to zbliżyliśmy się do siebie. Tak dobrze nam się
ze sobą rozmawiało, że przez chwilę czułem, że może kiedyś
faktycznie mógłbym opowiedzieć mu więcej o swoich rodzicach.
Pozostawiłem jednak tę myśl schowaną gdzieś tam z tyłu głowy.
Niedługo
potem Lachlan zorientował się, że zrobiło się już dość późno.
Niechętnie przyznał, że musi iść poszukać Aarona i zobaczyć,
czy nie musi się nim zająć. Powiedział, że to jest ten moment
imprezy, na którym jego przyjaciel zwykle jest już w zupełnie
innej rzeczywistości. Nie miałem mu tego za złe, bo ja i tak nie
planowałem zostać tutaj na noc. Pożegnałem się z nim i napisałem
do Chloe esemesa. Niedługo potem siostra odpisała mi, żebyśmy
spotkali się w holu. Siostra zamówiła nam taksówkę i razem
wróciliśmy do domu.
Yay to się tak fajnie czyta, lekko i swobodnie! Wciąż próbuję rozgryźć kto będzie z kim :D a ten nowy adorator Chloe... Wyczuwam dramę... Trzymaj się, weny!
OdpowiedzUsuńBuziaczki 💜💜
Super...czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego w Nowym Roku, niech będzie jeszcze lepszy niż poprzedni, wiele radości, weny, chęci czasu życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Dziękuję bardzo i wzajemnie! Wszystkiego dobrego na Nowy Rok ♥
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńkochana co tam u Ciebie? chociaż się odezwij... bo ja tęsknię bardzo...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Podpisuję się obiema rękami, nogami, kurczę, wszystkim, co mam! Kochana Laire, daj nam jakiś znak, że żyjesz i wszystko u Ciebie w porządku. Prosim serdecznie!
UsuńTrochę po czasie, ale zostawiam znak, że żyję.
UsuńPozdrawiam!
LS
Hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ale kim jest ten ktoś z kom była Chlie? bo to trochę dziwne było, Alex trochę się rozkręca...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ale kim jest ten ktoś z kim była Chloe? bo to trochę dziwne było... no i nasz Alex trochę się rozkręca...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Cześć!
UsuńNo trochę tajemnicza ta Chloe, ale Alex faktycznie robi postępy. :D
Dzięki wielkie za Twój komentarz i Twoją obecność <3
Ściskam!