sobota, 1 października 2016

Rozdział 33

Dobra, przejdźmy do konkretów. Pożartujemy sobie, jak rozwiążemy nasz problem – stwierdził Chris.
Jaki problem? – zdziwiła się Liva.
Jak to jaki? – wtrąciłem się. – Musimy znaleźć mordercę. Zarząd ma teraz ważniejsze sprawy na głowie. Poza tym rozmawiałem dzisiaj z Noelem i powiedział, że jak my się tym nie zajmiemy, to nikt inny tego nie zrobi. I chyba ma rację.
Spoko, Max – zaczęła Talia. – Jak najbardziej się zgadzam, ale niby jak chcesz to zrobić? Przecież my nic nie wiemy, więc jak mamy się za to zabrać? Masz jakiś pomysł?
Cóż, tego jeszcze nie wymyśliłem.
Świetnie.

Rozejrzałem się po reszcie drużyny i wszyscy mieli podobne miny wyrażające bezradność. Nikt z nas tak naprawdę nie wiedział, co robić. Zarząd też, nic więc dziwnego, że jedynie prosili Łowców o zachowanie szczególnej ostrożności w tych czasach. Ale tak naprawdę ciężko było w jakikolwiek sposób złapać mordercę. I choć dokonywał swoich ataków przy świadkach, to nikomu nie udało się go ująć i oddać w ręce prawa.
Przydałby się jakiś trop. Jakikolwiek – powiedziała Nikki.
W sensie coś więcej niż to, że szukamy jakiegoś dobrego Łowcy? Sądząc po poziomie jego walki z Maxem, to powinien być ktoś z najlepszej dziesiątki – dodała Eira.
Tak, tylko te ataki są jakby skierowane na najlepszą dziesiątkę – odparł Ryan. – Chyba nikt nie jest takim pojebem, żeby atakować samego siebie.
A co z Trudis? Nie była w dziesiątce – zauważyła trzeźwo Nikki.
Wszyscy na chwilę zamyślili się nad jej słowami i nastała cisza. Problem był taki, że morderstwo Trudis niszczyło wszystkie plany i ewentualne teorie. Wcześniej jako tako kreował się jakiś schemat, teraz jakby wszystko przepadło. Reszta nie wiedziała jednak o pewnej istotnej rzeczy, o której wiedziałem ja.
Chyba, że celem byli wszyscy ważni Łowcy – zaproponowała Talia.
Nie – zaprzeczyłem. – Myślę, że teoria o dziesiątce jest bardziej prawdopodobna. A Trudis... możemy ją nazwać po prostu wypadkiem przy pracy.
Co takiego?
W dzień jej zabójstwa... Wtedy na festynie, rozmawiałem z nią. Dała mi wyraźnie do zrozumienia, że odkryła, kto jest winnym. Nie chciała mi o tym mówić wśród tego tłumu Łowców, więc uznałem, że zapytam ją o to przy najbliższej okazji i, jak wiecie, taka okazja już się nie natrafiła.
Cóż, to by było logiczne – przyznał Ryan.
Spojrzałem na Eirę i dostrzegłem, że zmarszczyła brwi i zamyśliła się. Przyglądałem jej się przez chwilę z oczekiwaniem na jakąś reakcję. Ona co prawda wiedziała wcześniej o tej sprawie z Trudis, ale teraz najwyraźniej coś jej przyszło do głowy.
Myślicie, że mogła znać sprawcę jeszcze wcześniej? – zapytała w końcu, patrząc tępo na ścianę. Myślami krążyła gdzieś wokół tej sprawy.
Możliwe – mruknął Chris.
Nie, to raczej bez sensu – zaprzeczył Ryan. – Wówczas zrobiłaby z tym coś wcześniej. Albo chociaż komuś powiedziała.
Może wcześniej nie miała pewności...
To i tak brzmi słabo. Powinna chociaż zostawić jakieś wskazówki. Myślicie, że przejrzenie jej prywatnego gabinetu to zły pomysł? – zaproponował Ryan.
Mogę to zrobić – zgodziłem się.
Wiecie – zaczął powoli Huke, który również wydawał się jakiś zamyślony. – Ona chyba odkryła prawdę wcześniej, ale nie miała dowodów. Pamiętacie to tajemnicze zadanie, które zleciła mi i Eirze? Ono teraz jakby nabiera sensu...
No właśnie też o tym myślę – wtrąciła blondynka.
Eira odwróciła w końcu wzrok i spojrzała prosto w oczy Huke'a. Między nimi nawiązała się jakaś tajemnicza nić porozumienia, a nikt z nas nie wiedział, co im chodziło po głowie. Wyglądało jednak na to, że mają jakiś pomysł, więc dobrze by było to wykorzystać.
Chcesz to sprawdzić? – zapytała moja bliźniaczka, zwracając się konkretnie do Huke'a.
Huke skinął głową.
A powiecie nam, jaki macie pomysł? – odezwała się Nikki.
Raczej nie, to może być po prostu ślepy zaułek. Szkoda sobie robić niepotrzebnie nadzieję. Ale jeśli sprawa okaże się konkretna, to wszystko wam wyjaśnimy.
No dobra – zgodziłem się, bo miałem zaufanie do siostry. Reszta nie wyglądała na szczególnie przekonanych, ale na szczęście nikt nie zaczynał zbędnych dyskusji. Wszyscy rozumieli powagę sytuacji. – W takim razie, Eira i Huke mają coś do roboty, a w tym czasie ja sprawdzę gabinet...
Moje krótkie podsumowanie zostało przerwane przez nagły głos rozchodzący się przez radiowęzeł po całej Organizacji.
Drodzy Łowcy, Zarząd chce ogłosić, że zakończył swoje ściśle tajne i istotne dla sprawy posiedzenia. W związku z tym powstało wiele nowych postanowień, został wybrany także nowy dyrektor. Jestem nim ja, Jeremy Smith. Zapraszam was wszystkich teraz na spotkanie ze mną oraz resztą Zarządu w sali konferencyjnej numer jeden. Wasza obecność jest bardzo ważna, ponieważ przekażemy wiele nowych informacji. Powtarzam: spotkanie w sali konferencyjnej numer jeden z Zarządem i nowym dyrektorem odbywa się teraz.
Gdy nastała cisza, popatrzyliśmy po sobie, rozważając, za co powinniśmy się teraz zabrać. Moja drużyna chyba oczekiwała, że zabiorę głos w tej sprawie, ale w zasadzie nie wiedziałem, jak to rozegrać. Na ratunek przyszła mi Eira.
Dobra, ludzie, zbierajcie się na to zebranie. Ja i Huke w międzyczasie coś sprawdzimy, potem się spotkamy i przekażemy sobie newsy. A ty, Max, odpuść sobie na razie to grzebanie w gabinecie Ravale, twoja obecność będzie najprawdopodobniej bardziej niż pożądana.
Wszyscy przystaliśmy na ten plan i umówiliśmy się za godzinę w tej samej sali.

*

Eira popatrzyła na Huke'a, któremu drżały ręce. Wyraźnie się stresował.
Gotowy? – zapytała.
Chłopak skinął głową.
Dobrze się czujesz? Nie musisz tego robić, dam sobie radę sam – zaoferował wspaniałomyślnie.
Eira zachichotała, choć nie do końca współgrało to z sytuacją, w której się znaleźli. Po prostu bardzo rozbawiła ją postawa Huke'a, który twardo udawał, że wcale nie martwi się ich obecnym działaniem. A z drugiej strony uważała to za słodkie, że chciał jej odjąć trudu. Wiedziała, że martwił się o ich dziecko, ale Eira była Łowczynią i nie życzyła sobie, aby ktokolwiek ją wyręczał, przynajmniej do czasu, kiedy świetnie radziła sobie sama.
Robiłeś już to kiedyś? – zapytała.
Huke wzruszył ramionami.
Parę razy, jak Max tego wymagał.
Jeśli chodzi o włamania, to Max dość często tego wymaga – stwierdziła blondynka.
Cóż, to fakt. Jakieś doświadczenie mam, więc nie musisz...
Ale chcę.
A jak coś ci się stanie? I, no wiesz... – Huke zawahał się. – Dziecku?
Nie panikuj. Nikogo tu teraz nie będzie, bo wszyscy poszli na zebranie, a my po prostu przejrzymy jej rzeczy, poszukamy czegoś podejrzanego i zdamy relację z naszych poszukiwań reszcie.
Eira, słysząc słowa Huke'a, przez chwilę chciała naprawdę zrezygnować z wzięcia udziału we włamaniu. To, że Łowca najwidoczniej martwił się o nią i dziecko, sprawiło, że zrobiło jej się jakoś ciepło na sercu. Wiedziała, że sprawy między nimi były naprawdę pokomplikowane, wiele należało wyjaśnić i nad tym popracować, ale teraz poczuła, że jednak jest nadzieja na naprawienie choć trochę ich relacji i danie ich dziecku normalnych rodziców.
Blondynka pokręciła głową, odtrącając od siebie wszystkie myśli. Teraz była w pracy, powinna pozostać skupiona na swoim zadaniu.
Idziemy? – zapytała.
Huke skinął głową, więc ruszyli. Po drodze minęli paru Łowców, ale rejony, do których dążyli, powoli stawały się coraz bardziej wyludnione ze względu na rozpoczynające się zebranie. Brak kręcących się dookoła ludzi sprzyjało ich zadaniu.
Łowcy zatrzymali się przed beżowymi drzwiami.
To tutaj – powiedział Huke.
Eira skinęła głową i sięgnęła ręką do swojej długiej blond kitki. Przez chwilę szperała palcami obok gumki, aż w końcu wyciągnęła stamtąd pogięty drucik.
Huke popatrzył na Eirę z zastanowieniem i rozbawieniem równocześnie.
Jesteś zawsze gotowa na włamanie?
Oczywiście. Jestem bliźniaczką Maxa, nie?
Chyba nie powinno mnie to dziwić.
Masz rację, nie powinno – odparła Eira i nachyliła się przy dziurce od klucza.
Huke położył jej dłoń na ramieniu.
Może ja to zrobię? – zapytał niepewnie, a blondynka od razu wyłapała podtekst tego pytania.
Nie przesadzaj, nie jestem niepełnosprawna.
Ja tylko...
Wyluzuj – mruknęła blondynka, zginając drut na pół. Wsunęła go do dziurki i poruszyła nim na prawo i lewo, nasłuchując dźwięku szczęknięcia. Chwilę później zamek został zwolniony.
Dievam mogłoby pomyśleć nad zmianą zabezpieczeń – stwierdził Huke.
Eira uśmiechnęła się pod nosem i weszła do gabinetu, a Huke podążył za nią. Znaleźli się w niewielkim pomieszczeniu o słabym oświetleniu dostarczanym jedynie przez niewielkie okno. Pod jedną ścianą stało biurko całe zawalone papierami, a naprzeciwko dostrzegli wysoki regał, którego półki uginały się od nadmiaru książek. Na wolnym skrawku podłogi ktoś rozłożył mapy miasta i okolicznych rejonów. Eira nachyliła się nad jedną z nich, próbując zrozumieć coś z nietypowych oznaczeń. Huke ukucnął obok dziewczyny i podążył wzrokiem za jej palcem.
Tutaj zaznaczono Dievam – powiedziała.
Dziwne – odparł Huke, przyglądając się dokładniej miejscom. – Czy ten iks nie oznacza twojego domu? – zapytał, wskazując odpowiednie miejsce.
Eira zmarszczyła brwi i skinęła głową.
A tu jest dom Chrisa – dodała.
Kojarzysz pozostałe oznaczone miejsca?
Eira przyjrzała się uważnie i skinęła głową.
Ten adres – zaczęła, pokazując Huke'owi punkt na mapie – to dom Eliasa. Tutaj mieszka Noel, niegdyś też z Liamem. Dalej, mieszkanie Aarona. Troy i Becca. Layla.
A ostatnie?
Anice. Coś ci to mówi?
Najlepsza dziesiątka. Nie rozumiem tylko jednego. – Huke zawahał się. – Dom Chrisa. Czemu?
Nasz morderca najwidoczniej jest na bieżąco. Max z nim mieszka.
O ile to w ogóle jest morderca. Może ona po prostu próbuje rozpracować tę sprawę, tak samo jak i my.
Możliwe – przyznała Eira. – Przynajmniej wiemy, że nie tylko my podejrzewamy dziesiątkę jako cel. Ale teraz musimy się skupić – kontynuowała, podnosząc się z podłogi. – Szukamy, jak najwięcej informacji. Trzeba sprawdzić każdy kąt tego gabinetu, bierzemy się do roboty, Huke.
Łowcy musieli się spieszyć. Tak naprawdę nie wiedzieli, ile mają czasu, nim zebranie się skończy, ale póki trwało, ich działania były bezpieczniejsze. Eira wiedziała, że gdyby ktoś zjawił się tutaj niespodziewanie, ich życia byłyby zagrożone. Obecnie bezpieczeństwa nigdy dość, a oni, myszkując tutaj, stawali się podejrzanymi. I choć Eira czuła się trochę bezpieczniej, mając tu ze sobą Huke'a do pomocy, to wiedziała, że sytuacja może stać się niebezpieczna.
Rozdzielili się pracą mniej więcej po połowie. Huke wziął na siebie regał, a Eira skupiła się na biurku. Przeglądała setki kartek, sprawdzając każdą teczkę czy segregator bardzo dokładnie, tak aby niczego nie przegapić. Większość papierów wydawała się być jednak tylko jakimiś dokumentami typowymi dla Dievam – jakieś raporty z misji, informacje o gniazdach, grupy Łowców i ich treningi. Eirze zależało na znalezieniu jakiegoś zeszytu czy kalendarza, czegoś z bardziej personalnymi notatkami.
Huke w tym czasie sprawdzał każdą półkę po kolei. Kartkował wszystkie książki w poszukiwaniu jakichś notatek, zakładek czy też brakujących stron. W niektórych miejscach stały figurki przypominające pamiątki z całego świata. Im też przyglądał się uważnie w poszukiwaniu nawet najmniejszych, nietypowych oznaczeń. Nic jednak nie wydało mu się podejrzane i dotychczas mieszane uczucia wzbudzały w nim jedynie mapy rozłożone na podłodze.
Eira uśmiechnęła się z sukcesem, znajdując w szufladzie kontenerka zeszyt z czarną okładką, który przypominał jej pamiętnik. Otworzyła go z ekscytacją i przeczytała fragment pierwszej strony. Wyczuła naprawdę sporo jadu i nienawiści w stronę Łowców Dievam. Przekartkowała zeszyt w poszukiwaniu czegoś konkretnego aż trafiła na nietypową instrukcję.
Huke! – syknęła. – Chodź tu.
Łowca od razu przerwał swoje poprzednie zadanie i podszedł do blondynki.
Co jest? – zapytał.
Spójrz na to – powiedziała, przekazując mu notatnik.
– „Jak zostać najlepszym Łowcą na świecie?” – Przeczytał Huke, ze zdziwieniem spoglądając na Eirę.
Kontynuuj.
– „Punkt pierwszy. Zaplanuj to dokładnie. Punkt drugi. Ćwicz więcej, stań się naprawdę dobry. Punkt trzeci. Zajmij wysokie miejsce w rankingu, niekoniecznie pierwsze. Punkt czwarty. Zabij wszystkich przed tobą.” Co takiego?! – wykrzyknął zaszokowany. – Co za wariactwo.
Przejrzyj dalej – powiedziała Eira. – Tam jest wszystko rozpisane. Jak i kogo zabić, kogo wziąć do pomocy, jak odwrócić uwagę od tej sprawy. Myślę, że to jest jakiś dowód.
To co z tym robimy?
Chyba trzeba poinformować Zarząd...
Poczekaj – przerwał jej Huke. – Czytałaś ten fragment? „Po śmierci dyrektora wszyscy są rozproszeni. To idealny moment, żeby zdjąć McCarey'a. Podczas zebrania wszyscy będą zajęci, nikt nawet nie zauważy...”
Pokaż mi to! – krzyknęła Eira. Wyrwała zeszyt z ręki Huke'a i zaczęła śledzić tekst, jakby nie dowierzała temu, co wcześniej usłyszała. – O mój Boże!
Zadzwoń do Chrisa, a ja dzwonię do Ryana.

*

Jeremy'ego Smitha spotkałem dokładnie cztery razy w życiu, zawsze w obecności Trudis Ravale. Z tego, co się orientowałem, był około trzydziestoletnim, naprawdę dobrym Łowcą, ale podczas jednej z misji stracił brata, przez co zdecydował się przejść na bierną służbę i wkręcił się do administracji. Zajął zaszczytne miejsce w Zarządzie i stał się jednym z głównych wykonawców.
Każde moje spotkanie z nim było naprawdę krótkie, więc nie miałem okazji wyrobić sobie o nim żadnej głębszej opinii. Kiedyś Trudis opowiadała mi jedynie, że jest jej jednym z najlepszych współpracowników. Mówiła też, że jest bardzo inteligentny i zdolny, ale trochę niepewny, przez co nie wyróżniał się zbytnio wśród innych. Ja nazwałbym go nieśmiałym, ponieważ nie odezwał się do mnie nawet słowem i zawsze wyglądał na zestresowanego moją obecnością.
Choć przez tę jego niepewność, raczej nie należał do popularnych, to jednak krążyło wokół niego parę plotek. Jak na Łowców przystało, każdy musiał mieć wokół siebie jakąś historię, nie zawsze prawdziwą. Jego historia niezwykle przypominała historię Noela, ponieważ Łowcy sądzili, że mieszkał i żył ze swoim życiowym partnerem (oczywiście, płci męskiej). Nie wiedziałem, czy to prawda, czy tylko kolejna porcja plotek, niemniej jednak został wybrany nowym dyrektorem, a więc coś musiało w nim być. W najbliższym czasie wszyscy mieliśmy się przekonać, czy nadaje się do tego zadania. Ciekawość zżerała mnie przed pierwszym spotkaniem z nim, ponieważ miał to być jego pierwszy test i wiedziałem, że wszyscy będą go oceniać.
Chris, mogę pożyczyć twój telefon? – zapytałem, gdy tłoczyliśmy się wśród masy Łowców, próbując dostać się do sali konferencyjnej.
Po co?
Żeby nagrać pierwsze spotkanie, jestem pewny, że Eira i Huke żałują, że ich tu nie ma.
Chris uniósł brew i przyglądał mi się uważnie, jakby oceniając, czy mówię poważnie. W końcu wzruszył ramionami i sięgnął do kieszeni po swojego smartfona. Oglądając telefon Chrisa w stanie niemalże nienaruszonym, zanotowałem sobie w pamięci, że muszę w końcu oddać mój do naprawy albo go wymienić. Tym razem jednak zamierzałem wybrać coś lepszego od szybko tłukącego się iPhone'a.
Myślisz, że się nadaje? – zapytałem.
Smith?
Skinąłem głową.
Poza paroma plotkami nic o nim nie wiem. To ty go spotkałeś.
I też nic o nim nie wiem – odparłem z uśmiechem.
Max?! – Usłyszałem, jak ktoś z tyłu mnie woła.
Wraz z Chrisem zatrzymaliśmy się i odwróciliśmy w stronę źródła dźwięków. Wśród tej masy Łowców ciężko było wyhaczyć, kto czegoś ode mnie chciał, dopóki ta osoba się nie ujawniła. I wywoła w nas chęć bójki, bo była to Layla.
Czego chcesz? – warknął Chris, od razu przyjmując postawę obronną.
Nie mam czasu się z tobą kłócić – powiedziała szybko i spojrzała na mnie. – Max, to ważne. Muszę z tobą porozmawiać.
Myślisz, że będę chciał z tobą gadać po dzisiejszym...?
Wiem, że to, co się stało, było dziwne. I obiecuję, że potem ci to wytłumaczę, ale teraz mamy coś ważniejszego na głowie. Proszę, chodź ze mną, to naprawdę ważne.
O co chodzi? – zapytałem ostrożnie.
Och, Max! – warknęła. – Tracimy czas.
Jak po prostu odpowiesz, będzie szybciej – stwierdziłem. Po jej dzisiejszej akcji stanowczo nie miałem do niej zaufania. Choć nigdy nie spodziewałbym się po niej czegoś takiego i gdzieś tam w głębi mnie pojawiły się jakieś podejrzenia, że może się naćpała, to jednak teraz jej nie ufałem.
Chodzi o spisek. Chyba wiem, kto jest mordercą.


_____
Mam chyba dobre wieści. Rozbiłam trochę fabułę i jednak będzie 36 rozdziałów. Przy czym następny może być trochę krótki. Ale zobaczymy :)

7 komentarzy:

  1. och, cóż za entuzjazm :v
    podoba mi się zorganizowanie Eiry :D co by biedny Maksiu bez niej zrobił <3

    o nie! Maksiu w niebezpieczeństwie!
    w ogóle ale oni tam rzeczy poznajdywali. z jednej strony się spodziewałam, że to kopalnia wiedzy, no ale mimo wszystko :o

    Layla jest mordercą?! Chris, ratuj Maxa!!

    jeeeeej, dwa rozdziały więcej :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bliźniaki takie są, że się potrzebują nawzajem <3
      Cóż, ten pokój był kopalnią wiedzy hahah ale opowiadanie zbliża się do końca, więc musi się wszystko jakoś rozjaśniać ;)
      W zasadzie wcześniej miało być 35 rozdziałów, wiec jeden więcej, ale... zawsze coś xD
      Dziękuję bardzo za komentarz, buziaki ♥

      Usuń
  2. Już chyba wiem kto jest zabójcą - Chris, który ukrywał swoje miejsce i chciał zdobyć niezasłużoną pierwszą pozycję w rankingu z powodu zazdrości, ale Layla, przyszła dziewczyna Maxa chce go przednim ochronić ;) Przejrzałem cię? W każdym razie liczę, że mój scenariusz jest prawidłowy i moja ulubiona postać Layla jest tą dobrą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ nie popieram spoilerów pozostawię tajemnicę i wszystko się rozjaśni w najbliższych rozdziałach :D
      A tak poza tym ten komentarz jest sarkastyczny, czego nie wyłapałam? Bo w ankiecie nikt na Laylę nie głosował i czuję się trochę zmylona... ;/
      Dziękuję bardzo za komentarz, wszystkiego dobrego! :)

      Usuń
  3. Kryminał, fantasy i gejuchy, to co Dandy lubi najbardziej.
    Oczywiście kolega Dandy zaprasza też do siebie.
    www.opodandy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    swietny rozdział, w peien sposób podejrzewam Layle, zwłaszcza, że teraz chce go gdzieś wyciągnąć, ale może to jakiś młody łowca, dopiero wchodzący w ten świat, i który chce w łatwiejszy i szybki sposób być w czołówce...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    rozdział jest świetny, już od jakegoś czasu moje podejrzenia kierują się w stronę Layle, co do tego, że jest zamieszania w tą całą aferę, zwłaszcza teraz, kiedy chce go gdzieś wyciągnąć, ale mogę się myslić, może to jakiś młody łowca, dopiero wchodzący w ten świat, i który chce w łatwiejszy i szybki sposób być w czołówce...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń