– Dobra, przejdźmy do konkretów.
Pożartujemy sobie, jak rozwiążemy nasz problem – stwierdził
Chris.
– Jaki problem? – zdziwiła się
Liva.
– Jak to jaki? – wtrąciłem się.
– Musimy znaleźć mordercę. Zarząd ma teraz ważniejsze sprawy
na głowie. Poza tym rozmawiałem dzisiaj z Noelem i powiedział, że
jak my się tym nie zajmiemy, to nikt inny tego nie zrobi. I chyba ma
rację.
– Spoko, Max – zaczęła Talia. –
Jak najbardziej się zgadzam, ale niby jak chcesz to zrobić?
Przecież my nic nie wiemy, więc jak mamy się za to zabrać? Masz
jakiś pomysł?
– Cóż, tego jeszcze nie
wymyśliłem.
– Świetnie.
Rozejrzałem się po reszcie drużyny
i wszyscy mieli podobne miny wyrażające bezradność. Nikt z nas
tak naprawdę nie wiedział, co robić. Zarząd też, nic więc
dziwnego, że jedynie prosili Łowców o zachowanie szczególnej
ostrożności w tych czasach. Ale tak naprawdę ciężko było w
jakikolwiek sposób złapać mordercę. I choć dokonywał swoich
ataków przy świadkach, to nikomu nie udało się go ująć i oddać
w ręce prawa.
– Przydałby się jakiś trop.
Jakikolwiek – powiedziała Nikki.
– W sensie coś więcej niż to, że
szukamy jakiegoś dobrego Łowcy? Sądząc po poziomie jego walki z
Maxem, to powinien być ktoś z najlepszej dziesiątki – dodała
Eira.
– Tak, tylko te ataki są jakby
skierowane na najlepszą dziesiątkę – odparł Ryan. – Chyba
nikt nie jest takim pojebem, żeby atakować samego siebie.
– A co z Trudis? Nie była w
dziesiątce – zauważyła trzeźwo Nikki.
Wszyscy na chwilę zamyślili się
nad jej słowami i nastała cisza. Problem był taki, że morderstwo
Trudis niszczyło wszystkie plany i ewentualne teorie. Wcześniej
jako tako kreował się jakiś schemat, teraz jakby wszystko
przepadło. Reszta nie wiedziała jednak o pewnej istotnej rzeczy, o
której wiedziałem ja.
– Chyba, że celem byli wszyscy
ważni Łowcy – zaproponowała Talia.
– Nie – zaprzeczyłem. – Myślę,
że teoria o dziesiątce jest bardziej prawdopodobna. A Trudis...
możemy ją nazwać po prostu wypadkiem przy pracy.
– Co takiego?
– W dzień jej zabójstwa... Wtedy
na festynie, rozmawiałem z nią. Dała mi wyraźnie do zrozumienia,
że odkryła, kto jest winnym. Nie chciała mi o tym mówić wśród
tego tłumu Łowców, więc uznałem, że zapytam ją o to przy
najbliższej okazji i, jak wiecie, taka okazja już się nie
natrafiła.
– Cóż, to by było logiczne –
przyznał Ryan.
Spojrzałem na Eirę i dostrzegłem,
że zmarszczyła brwi i zamyśliła się. Przyglądałem jej się
przez chwilę z oczekiwaniem na jakąś reakcję. Ona co prawda
wiedziała wcześniej o tej sprawie z Trudis, ale teraz najwyraźniej
coś jej przyszło do głowy.
– Myślicie, że mogła znać
sprawcę jeszcze wcześniej? – zapytała w końcu, patrząc tępo
na ścianę. Myślami krążyła gdzieś wokół tej sprawy.
– Możliwe – mruknął Chris.
– Nie, to raczej bez sensu –
zaprzeczył Ryan. – Wówczas zrobiłaby z tym coś wcześniej. Albo
chociaż komuś powiedziała.
– Może wcześniej nie miała
pewności...
– To i tak brzmi słabo. Powinna
chociaż zostawić jakieś wskazówki. Myślicie, że przejrzenie jej
prywatnego gabinetu to zły pomysł? – zaproponował Ryan.
– Mogę to zrobić – zgodziłem
się.
– Wiecie – zaczął powoli Huke,
który również wydawał się jakiś zamyślony. – Ona chyba
odkryła prawdę wcześniej, ale nie miała dowodów. Pamiętacie to
tajemnicze zadanie, które zleciła mi i Eirze? Ono teraz jakby
nabiera sensu...
– No właśnie też o tym myślę –
wtrąciła blondynka.
Eira odwróciła w końcu wzrok i
spojrzała prosto w oczy Huke'a. Między nimi nawiązała się jakaś
tajemnicza nić porozumienia, a nikt z nas nie wiedział, co im
chodziło po głowie. Wyglądało jednak na to, że mają jakiś
pomysł, więc dobrze by było to wykorzystać.
– Chcesz to sprawdzić? –
zapytała moja bliźniaczka, zwracając się konkretnie do Huke'a.
Huke skinął głową.
– A powiecie nam, jaki macie
pomysł? – odezwała się Nikki.
– Raczej nie, to może być po
prostu ślepy zaułek. Szkoda sobie robić niepotrzebnie nadzieję.
Ale jeśli sprawa okaże się konkretna, to wszystko wam wyjaśnimy.
– No dobra – zgodziłem się, bo
miałem zaufanie do siostry. Reszta nie wyglądała na szczególnie
przekonanych, ale na szczęście nikt nie zaczynał zbędnych
dyskusji. Wszyscy rozumieli powagę sytuacji. – W takim razie, Eira
i Huke mają coś do roboty, a w tym czasie ja sprawdzę gabinet...
Moje krótkie podsumowanie zostało
przerwane przez nagły głos rozchodzący się przez radiowęzeł po
całej Organizacji.
– Drodzy Łowcy, Zarząd chce
ogłosić, że zakończył swoje ściśle tajne i istotne dla sprawy
posiedzenia. W związku z tym powstało wiele nowych postanowień,
został wybrany także nowy dyrektor. Jestem nim ja, Jeremy Smith.
Zapraszam was wszystkich teraz na spotkanie ze mną oraz resztą
Zarządu w sali konferencyjnej numer jeden. Wasza obecność jest
bardzo ważna, ponieważ przekażemy wiele nowych informacji.
Powtarzam: spotkanie w sali konferencyjnej numer jeden z Zarządem i
nowym dyrektorem odbywa się teraz.
Gdy nastała cisza, popatrzyliśmy po
sobie, rozważając, za co powinniśmy się teraz zabrać. Moja
drużyna chyba oczekiwała, że zabiorę głos w tej sprawie, ale w
zasadzie nie wiedziałem, jak to rozegrać. Na ratunek przyszła mi
Eira.
– Dobra, ludzie, zbierajcie się na
to zebranie. Ja i Huke w międzyczasie coś sprawdzimy, potem się
spotkamy i przekażemy sobie newsy. A ty, Max, odpuść sobie na
razie to grzebanie w gabinecie Ravale, twoja obecność będzie
najprawdopodobniej bardziej niż pożądana.
Wszyscy przystaliśmy na ten plan i
umówiliśmy się za godzinę w tej samej sali.
*
Eira popatrzyła na Huke'a, któremu
drżały ręce. Wyraźnie się stresował.
– Gotowy? – zapytała.
Chłopak skinął głową.
– Dobrze się czujesz? Nie musisz
tego robić, dam sobie radę sam – zaoferował wspaniałomyślnie.
Eira zachichotała, choć nie do
końca współgrało to z sytuacją, w której się znaleźli. Po
prostu bardzo rozbawiła ją postawa Huke'a, który twardo udawał,
że wcale nie martwi się ich obecnym działaniem. A z drugiej strony
uważała to za słodkie, że chciał jej odjąć trudu. Wiedziała,
że martwił się o ich dziecko, ale Eira była Łowczynią i nie
życzyła sobie, aby ktokolwiek ją wyręczał, przynajmniej do
czasu, kiedy świetnie radziła sobie sama.
– Robiłeś już to kiedyś? –
zapytała.
Huke wzruszył ramionami.
– Parę razy, jak Max tego wymagał.
– Jeśli chodzi o włamania, to Max
dość często tego wymaga – stwierdziła blondynka.
– Cóż, to fakt. Jakieś
doświadczenie mam, więc nie musisz...
– Ale chcę.
– A jak coś ci się stanie? I, no
wiesz... – Huke zawahał się. – Dziecku?
– Nie panikuj. Nikogo tu teraz nie
będzie, bo wszyscy poszli na zebranie, a my po prostu przejrzymy jej
rzeczy, poszukamy czegoś podejrzanego i zdamy relację z naszych
poszukiwań reszcie.
Eira, słysząc słowa Huke'a, przez
chwilę chciała naprawdę zrezygnować z wzięcia udziału we
włamaniu. To, że Łowca najwidoczniej martwił się o nią i
dziecko, sprawiło, że zrobiło jej się jakoś ciepło na sercu.
Wiedziała, że sprawy między nimi były naprawdę pokomplikowane,
wiele należało wyjaśnić i nad tym popracować, ale teraz poczuła,
że jednak jest nadzieja na naprawienie choć trochę ich relacji i
danie ich dziecku normalnych rodziców.
Blondynka pokręciła głową,
odtrącając od siebie wszystkie myśli. Teraz była w pracy, powinna
pozostać skupiona na swoim zadaniu.
– Idziemy? – zapytała.
Huke skinął głową, więc ruszyli.
Po drodze minęli paru Łowców, ale rejony, do których dążyli,
powoli stawały się coraz bardziej wyludnione ze względu na
rozpoczynające się zebranie. Brak kręcących się dookoła ludzi
sprzyjało ich zadaniu.
Łowcy zatrzymali się przed beżowymi
drzwiami.
– To tutaj – powiedział Huke.
Eira skinęła głową i sięgnęła
ręką do swojej długiej blond kitki. Przez chwilę szperała
palcami obok gumki, aż w końcu wyciągnęła stamtąd pogięty
drucik.
Huke popatrzył na Eirę z
zastanowieniem i rozbawieniem równocześnie.
– Jesteś zawsze gotowa na
włamanie?
– Oczywiście. Jestem bliźniaczką
Maxa, nie?
– Chyba nie powinno mnie to dziwić.
– Masz rację, nie powinno –
odparła Eira i nachyliła się przy dziurce od klucza.
Huke położył jej dłoń na
ramieniu.
– Może ja to zrobię? – zapytał
niepewnie, a blondynka od razu wyłapała podtekst tego pytania.
– Nie przesadzaj, nie jestem
niepełnosprawna.
– Ja tylko...
– Wyluzuj – mruknęła blondynka,
zginając drut na pół. Wsunęła go do dziurki i poruszyła nim na
prawo i lewo, nasłuchując dźwięku szczęknięcia. Chwilę później
zamek został zwolniony.
– Dievam mogłoby pomyśleć nad
zmianą zabezpieczeń – stwierdził Huke.
Eira uśmiechnęła się pod nosem i
weszła do gabinetu, a Huke podążył za nią. Znaleźli się w
niewielkim pomieszczeniu o słabym oświetleniu dostarczanym jedynie
przez niewielkie okno. Pod jedną ścianą stało biurko całe
zawalone papierami, a naprzeciwko dostrzegli wysoki regał, którego
półki uginały się od nadmiaru książek. Na wolnym skrawku
podłogi ktoś rozłożył mapy miasta i okolicznych rejonów. Eira
nachyliła się nad jedną z nich, próbując zrozumieć coś z
nietypowych oznaczeń. Huke ukucnął obok dziewczyny i podążył
wzrokiem za jej palcem.
– Tutaj zaznaczono Dievam –
powiedziała.
– Dziwne – odparł Huke,
przyglądając się dokładniej miejscom. – Czy ten iks nie oznacza
twojego domu? – zapytał, wskazując odpowiednie miejsce.
Eira zmarszczyła brwi i skinęła
głową.
– A tu jest dom Chrisa – dodała.
– Kojarzysz pozostałe oznaczone
miejsca?
Eira przyjrzała się uważnie i
skinęła głową.
– Ten adres – zaczęła,
pokazując Huke'owi punkt na mapie – to dom Eliasa. Tutaj mieszka
Noel, niegdyś też z Liamem. Dalej, mieszkanie Aarona. Troy i Becca.
Layla.
– A ostatnie?
– Anice. Coś ci to mówi?
– Najlepsza dziesiątka. Nie
rozumiem tylko jednego. – Huke zawahał się. – Dom Chrisa.
Czemu?
– Nasz morderca najwidoczniej jest
na bieżąco. Max z nim mieszka.
– O ile to w ogóle jest morderca.
Może ona po prostu próbuje rozpracować tę sprawę, tak samo jak i
my.
– Możliwe – przyznała Eira. –
Przynajmniej wiemy, że nie tylko my podejrzewamy dziesiątkę jako
cel. Ale teraz musimy się skupić – kontynuowała, podnosząc się
z podłogi. – Szukamy, jak najwięcej informacji. Trzeba sprawdzić
każdy kąt tego gabinetu, bierzemy się do roboty, Huke.
Łowcy musieli się spieszyć. Tak
naprawdę nie wiedzieli, ile mają czasu, nim zebranie się skończy,
ale póki trwało, ich działania były bezpieczniejsze. Eira
wiedziała, że gdyby ktoś zjawił się tutaj niespodziewanie, ich
życia byłyby zagrożone. Obecnie bezpieczeństwa nigdy dość, a
oni, myszkując tutaj, stawali się podejrzanymi. I choć Eira czuła
się trochę bezpieczniej, mając tu ze sobą Huke'a do pomocy, to
wiedziała, że sytuacja może stać się niebezpieczna.
Rozdzielili się pracą mniej więcej
po połowie. Huke wziął na siebie regał, a Eira skupiła się na
biurku. Przeglądała setki kartek, sprawdzając każdą teczkę czy
segregator bardzo dokładnie, tak aby niczego nie przegapić.
Większość papierów wydawała się być jednak tylko jakimiś
dokumentami typowymi dla Dievam – jakieś raporty z misji,
informacje o gniazdach, grupy Łowców i ich treningi. Eirze zależało
na znalezieniu jakiegoś zeszytu czy kalendarza, czegoś z bardziej
personalnymi notatkami.
Huke w tym czasie sprawdzał każdą
półkę po kolei. Kartkował wszystkie książki w poszukiwaniu
jakichś notatek, zakładek czy też brakujących stron. W niektórych
miejscach stały figurki przypominające pamiątki z całego świata.
Im też przyglądał się uważnie w poszukiwaniu nawet
najmniejszych, nietypowych oznaczeń. Nic jednak nie wydało mu się
podejrzane i dotychczas mieszane uczucia wzbudzały w nim jedynie
mapy rozłożone na podłodze.
Eira uśmiechnęła się z sukcesem,
znajdując w szufladzie kontenerka zeszyt z czarną okładką, który
przypominał jej pamiętnik. Otworzyła go z ekscytacją i
przeczytała fragment pierwszej strony. Wyczuła naprawdę sporo jadu
i nienawiści w stronę Łowców Dievam. Przekartkowała zeszyt w
poszukiwaniu czegoś konkretnego aż trafiła na nietypową
instrukcję.
– Huke! – syknęła. – Chodź
tu.
Łowca od razu przerwał swoje
poprzednie zadanie i podszedł do blondynki.
– Co jest? – zapytał.
– Spójrz na to – powiedziała,
przekazując mu notatnik.
– „Jak zostać najlepszym Łowcą
na świecie?” – Przeczytał Huke, ze zdziwieniem spoglądając na
Eirę.
– Kontynuuj.
– „Punkt pierwszy. Zaplanuj to
dokładnie. Punkt drugi. Ćwicz więcej, stań się naprawdę dobry.
Punkt trzeci. Zajmij wysokie miejsce w rankingu, niekoniecznie
pierwsze. Punkt czwarty. Zabij wszystkich przed tobą.” Co
takiego?! – wykrzyknął zaszokowany. – Co za wariactwo.
– Przejrzyj dalej – powiedziała
Eira. – Tam jest wszystko rozpisane. Jak i kogo zabić, kogo wziąć
do pomocy, jak odwrócić uwagę od tej sprawy. Myślę, że to jest
jakiś dowód.
– To co z tym robimy?
– Chyba trzeba poinformować
Zarząd...
– Poczekaj – przerwał jej Huke.
– Czytałaś ten fragment? „Po śmierci dyrektora wszyscy są
rozproszeni. To idealny moment, żeby zdjąć McCarey'a. Podczas
zebrania wszyscy będą zajęci, nikt nawet nie zauważy...”
– Pokaż mi to! – krzyknęła
Eira. Wyrwała zeszyt z ręki Huke'a i zaczęła śledzić tekst,
jakby nie dowierzała temu, co wcześniej usłyszała. – O mój
Boże!
– Zadzwoń do Chrisa, a ja dzwonię
do Ryana.
*
Jeremy'ego Smitha spotkałem
dokładnie cztery razy w życiu, zawsze w obecności Trudis Ravale. Z
tego, co się orientowałem, był około trzydziestoletnim, naprawdę
dobrym Łowcą, ale podczas jednej z misji stracił brata, przez co
zdecydował się przejść na bierną służbę i wkręcił się do
administracji. Zajął zaszczytne miejsce w Zarządzie i stał się
jednym z głównych wykonawców.
Każde moje spotkanie z nim było
naprawdę krótkie, więc nie miałem okazji wyrobić sobie o nim
żadnej głębszej opinii. Kiedyś Trudis opowiadała mi jedynie, że
jest jej jednym z najlepszych współpracowników. Mówiła też, że
jest bardzo inteligentny i zdolny, ale trochę niepewny, przez co nie
wyróżniał się zbytnio wśród innych. Ja nazwałbym go
nieśmiałym, ponieważ nie odezwał się do mnie nawet słowem i
zawsze wyglądał na zestresowanego moją obecnością.
Choć przez tę jego niepewność,
raczej nie należał do popularnych, to jednak krążyło wokół
niego parę plotek. Jak na Łowców przystało, każdy musiał mieć
wokół siebie jakąś historię, nie zawsze prawdziwą. Jego
historia niezwykle przypominała historię Noela, ponieważ Łowcy
sądzili, że mieszkał i żył ze swoim życiowym partnerem
(oczywiście, płci męskiej). Nie wiedziałem, czy to prawda, czy
tylko kolejna porcja plotek, niemniej jednak został wybrany nowym
dyrektorem, a więc coś musiało w nim być. W najbliższym czasie
wszyscy mieliśmy się przekonać, czy nadaje się do tego zadania.
Ciekawość zżerała mnie przed pierwszym spotkaniem z nim, ponieważ
miał to być jego pierwszy test i wiedziałem, że wszyscy będą go
oceniać.
– Chris, mogę pożyczyć twój
telefon? – zapytałem, gdy tłoczyliśmy się wśród masy Łowców,
próbując dostać się do sali konferencyjnej.
– Po co?
– Żeby nagrać pierwsze spotkanie,
jestem pewny, że Eira i Huke żałują, że ich tu nie ma.
Chris uniósł brew i przyglądał mi
się uważnie, jakby oceniając, czy mówię poważnie. W końcu
wzruszył ramionami i sięgnął do kieszeni po swojego smartfona.
Oglądając telefon Chrisa w stanie niemalże nienaruszonym,
zanotowałem sobie w pamięci, że muszę w końcu oddać mój do
naprawy albo go wymienić. Tym razem jednak zamierzałem wybrać coś
lepszego od szybko tłukącego się iPhone'a.
– Myślisz, że się nadaje? –
zapytałem.
– Smith?
Skinąłem głową.
– Poza paroma plotkami nic o nim
nie wiem. To ty go spotkałeś.
– I też nic o nim nie wiem –
odparłem z uśmiechem.
– Max?! – Usłyszałem, jak ktoś
z tyłu mnie woła.
Wraz z Chrisem zatrzymaliśmy się i
odwróciliśmy w stronę źródła dźwięków. Wśród tej masy
Łowców ciężko było wyhaczyć, kto czegoś ode mnie chciał,
dopóki ta osoba się nie ujawniła. I wywoła w nas chęć bójki,
bo była to Layla.
– Czego chcesz? – warknął
Chris, od razu przyjmując postawę obronną.
– Nie mam czasu się z tobą kłócić
– powiedziała szybko i spojrzała na mnie. – Max, to ważne.
Muszę z tobą porozmawiać.
– Myślisz, że będę chciał z
tobą gadać po dzisiejszym...?
– Wiem, że to, co się stało,
było dziwne. I obiecuję, że potem ci to wytłumaczę, ale teraz
mamy coś ważniejszego na głowie. Proszę, chodź ze mną, to
naprawdę ważne.
– O co chodzi? – zapytałem
ostrożnie.
– Och, Max! – warknęła. –
Tracimy czas.
– Jak po prostu odpowiesz, będzie
szybciej – stwierdziłem. Po jej dzisiejszej akcji stanowczo nie
miałem do niej zaufania. Choć nigdy nie spodziewałbym się po niej
czegoś takiego i gdzieś tam w głębi mnie pojawiły się jakieś
podejrzenia, że może się naćpała, to jednak teraz jej nie
ufałem.
– Chodzi o spisek. Chyba wiem, kto
jest mordercą.
_____
_____
Mam chyba dobre wieści. Rozbiłam trochę fabułę i jednak będzie 36 rozdziałów. Przy czym następny może być trochę krótki. Ale zobaczymy :)
och, cóż za entuzjazm :v
OdpowiedzUsuńpodoba mi się zorganizowanie Eiry :D co by biedny Maksiu bez niej zrobił <3
o nie! Maksiu w niebezpieczeństwie!
w ogóle ale oni tam rzeczy poznajdywali. z jednej strony się spodziewałam, że to kopalnia wiedzy, no ale mimo wszystko :o
Layla jest mordercą?! Chris, ratuj Maxa!!
jeeeeej, dwa rozdziały więcej :3
Bliźniaki takie są, że się potrzebują nawzajem <3
UsuńCóż, ten pokój był kopalnią wiedzy hahah ale opowiadanie zbliża się do końca, więc musi się wszystko jakoś rozjaśniać ;)
W zasadzie wcześniej miało być 35 rozdziałów, wiec jeden więcej, ale... zawsze coś xD
Dziękuję bardzo za komentarz, buziaki ♥
Już chyba wiem kto jest zabójcą - Chris, który ukrywał swoje miejsce i chciał zdobyć niezasłużoną pierwszą pozycję w rankingu z powodu zazdrości, ale Layla, przyszła dziewczyna Maxa chce go przednim ochronić ;) Przejrzałem cię? W każdym razie liczę, że mój scenariusz jest prawidłowy i moja ulubiona postać Layla jest tą dobrą.
OdpowiedzUsuńPonieważ nie popieram spoilerów pozostawię tajemnicę i wszystko się rozjaśni w najbliższych rozdziałach :D
UsuńA tak poza tym ten komentarz jest sarkastyczny, czego nie wyłapałam? Bo w ankiecie nikt na Laylę nie głosował i czuję się trochę zmylona... ;/
Dziękuję bardzo za komentarz, wszystkiego dobrego! :)
Kryminał, fantasy i gejuchy, to co Dandy lubi najbardziej.
OdpowiedzUsuńOczywiście kolega Dandy zaprasza też do siebie.
www.opodandy.blogspot.com
Hej,
OdpowiedzUsuńswietny rozdział, w peien sposób podejrzewam Layle, zwłaszcza, że teraz chce go gdzieś wyciągnąć, ale może to jakiś młody łowca, dopiero wchodzący w ten świat, i który chce w łatwiejszy i szybki sposób być w czołówce...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest świetny, już od jakegoś czasu moje podejrzenia kierują się w stronę Layle, co do tego, że jest zamieszania w tą całą aferę, zwłaszcza teraz, kiedy chce go gdzieś wyciągnąć, ale mogę się myslić, może to jakiś młody łowca, dopiero wchodzący w ten świat, i który chce w łatwiejszy i szybki sposób być w czołówce...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga