niedziela, 25 września 2016

Rozdział 32

Kiedy wybrałem się wraz z Chrisem do Dievam, spodziewałem się prawdziwego chaosu. Najwidoczniej jednak Łowcy odetchnęli przez te parę dni mojej nieobecności i chyba dotarła do nich brutalna rzeczywistość. W Siedzibie nadal kręciła się cała masa osób; jedni po prostu trenowali sobie w salach, a inni rozmawiali ze sobą na korytarzach. Obecnie dwoma królującymi tematami było – kto jest odpowiedzialny za te ataki oraz kto zostanie nowym dyrektorem.
Łowcy z Zarządu zamknęli się szczelnie w sali obrad i nie dopuszczali do siebie nikogo z zewnątrz. Właśnie z tego były znane ich wszelkie dyskusje. A konkretnie w takiej sprawie jak ta musiały królować sekrety.
Podejrzewałem, że wybierali także nowego dyrektora, a z tego, co kiedyś opowiadali mi rodzice, pamiętałem, jak mniej więcej to wygląda. Najpierw parę osób musiało zgłosić swoją kandydaturę, potem przygotować prezentację, a na koniec odbywało się głosowanie całego Zarządu. Co prawda, w związku z naglącą sytuacją pewnie wyglądało to trochę inaczej, ale rozumiałem, że jednak potrzeba im trochę czasu na obrady. Jednak nie wszyscy Łowcy byli zadowoleni z tej sytuacji i wśród tego ogromu plotek można było wyłapać obraźliwe i złośliwe komentarze w stosunku do Zarządu.
Ja i Chris spacerowaliśmy sobie wśród różnych Łowców, poszukując kogoś bardziej znajomego, z kim moglibyśmy zamienić parę słów i powymieniać trochę plotek. Nie żebyśmy mieli zbyt wiele do zaoferowania w sprawie najnowszych informacji.
Trafiliśmy do jakiejś grupy, przy której stał też Noel. Z tego co się orientowałem, ostatnio nie do końca brał udział w jakimkolwiek życiu towarzyskim. Wszyscy mówili, że bardzo dotknęła go śmierć Liama, jego bliskiego przyjaciela. Wokół nich zawsze krążyły plotki, że niby są dla siebie kimś więcej, a teraz wiele osób odbierało reakcję Noela jako potwierdzenie na bliższą relację między nimi. Nie rozumiałem tego. Jeszcze zanim byłem z Chrisem, zawsze się o niego martwiłem i nie wyobrażałem sobie życia bez niego. To normalne, że przyjaciele przeżywają swoją stratę. A Łowcy jak zawsze musieli ze wszystkiego robić afery.
Przywitaliśmy się z Łowcami i włączyliśmy do dyskusji. Z tego co wyłapałem, akurat obstawiali, kto będzie nowym dyrektorem. Ja jednak skupiłem się bardziej na Noelu i zagadałem go:
I jak tam?
Jako tako. – Chłopak skinął głową. – A u ciebie?
Dzieje się – odparłem.
Trudis?
Też – przyznałem.
Ty i twoja drużyna... – zawahał się. – Trochę się kręcicie wokół tego spisku. Naprawdę, teraz chyba tylko na was możemy liczyć, bo Zarząd pewnie jest w rozsypce. Zróbcie porządek z tym pieprzonym mordercą.
Zaskoczyło mnie jego wyznanie. Tak naprawdę masa Łowców teraz (i zawsze) wtykała nos w nie swoje sprawy, więc prędzej czy później ktoś powinien odnaleźć winnego. Określenie mojej drużyny jako jedynych zdolnych do dokonania tego wydawało mi się dziwne.
Dlaczego tylko my? – zapytałem.
Jesteście najlepsi – stwierdził. – I tylko wam ufam.
Skinąłem głową. Ostrożność Noela była zrozumiała po jego stracie.
Co u twojej grupy treningowej? – Zmienił temat.
Ostatnio widziałem się z nimi parę dni temu, ale mam wrażenie jakby minęły prawie dwa miesiące.
Sporo się wydarzyło w tym czasie. Ciekawe, jak sobie z tym radzą te wszystkie dzieciaki.
Nie mam pojęcia. A jak ty sobie radzisz? – zapytałem delikatnie.
Noel popatrzył na mnie uważnie swoimi dużymi oczami, jakby rozważał, czy warto ze mną o tym rozmawiać. Ostatecznie spuścił wzrok i westchnął.
Jest ciężko – przyznał. – I pusto – dodał po chwili.
Jakbyś czasem chciał się spotkać i pogadać... – zaproponowałem kulawo.
Jasne, dzięki. – Podrapał się po karku z zażenowaniem i podjął nowy wątek: – Wiesz, to dziwne. Ostatnio Layla trochę się do mnie przylepiła. Ciągle sprawdza, czy u mnie wszystko w porządku, zabiera mnie na jakieś rozmowy w cztery oczy i takie tam. Tylko, że my nigdy nie byliśmy jakoś blisko. Mam wrażenie, że znienawidziła mnie w momencie, w którym Liam zaproponował mi dołączenie do ich drużyny, a kiedy z nim zamieszkałem, to niemalże znalazłem się na jej celowniku. A teraz... Ech. – Westchnął ze zrezygnowaniem na koniec.
Może po prostu się martwi? Przecież wiedziała, że byliście blisko. – Spróbowałem nadać jej działaniom jakiś logiczny sens.
Czy ja wiem? – Zastanowił się Noel. – Ona mi się kojarzy tylko z fałszywością. Poza tym, miałem wrażenie, że leci na Liama i jest zazdrosna o nasze relacje.
Nigdy do końca nie rozumiałem jej zachowania – przyznałem. – Ale bądź przy niej ostrożny, nie wiem, czy jest godna zaufania.
Jak dla mnie nie bardzo – stwierdził Noel.
Uśmiechnąłem się na jego słowa, dając mu znak, że się z nim zgadzam. Layla budziła we mnie naprawdę sprzeczne uczucia. Przede wszystkim krążyła wokół niej naprawdę zła opinia, przy czym ona sama nie do końca próbowała z tym cokolwiek zrobić. Dopiero gdy zacząłem mieć z nią treningi, jako tako spojrzałem na nią z innej strony i mój stosunek do niej trochę się zmienił. Ale tylko trochę, bo poza tym wszystkim, co sobą reprezentowała, a w tym obrzydliwy typ homofobii, nie rozumiałem jej motywacji. Podejmowała naprawdę nietypowe decyzje, zwracała uwagę na nieistotne szczegóły i kręciła się w interesujących towarzystwach. Wolałem na nią uważać, szczególnie że budziła we mnie prawdziwy niepokój.
Spojrzałem na Chrisa i mina mi zrzedła, kiedy dostrzegłem, kto koło niego stoi. Wśród tych paru innych Łowców, których imion nie znałem, ale kojarzyłem ich twarze, musiał się znaleźć akurat ten frajer – Brett. Czy ja go wcześniej nie zauważyłem, czy on przytargał tu swoją bezwartościową osobę, dopiero gdy zauważył Chrisa?
Chris. – Dotknąłem go lekko w ramię i dałem znak, by nachylił się do mnie. – Co on tu robi? – wyszeptałem głosem pełnym jadu.
Po prostu rozmawia, jak inni – odparł Chris od razu, nie mając złudzeń, że mógłbym zapytać o kogoś innego niż Brett. – Bądź miły – dodał.
Dla niego? – warknąłem.
Po prostu wyluzuj – mruknął Chris. – Jesteś dla mnie najważniejszy.
Jakoś ciężko mi w to uwierzyć, kiedy stoisz sobie obok niego taki zadowolony.
Och, ty idioto. – Westchnął i zrobił coś zupełnie niespodziewanego. Przyciągnął moją twarz i pocałował mnie prosto w usta. Przy tych wszystkich ludziach.
Odsunąłem się od niego zaskoczony i zarejestrowałem, że wszystkie rozmowy dookoła ucichły. Podejrzewałem też, że wszyscy teraz przyglądali nam się z zainteresowaniem. Nie do końca wiedziałem, co mógłbym teraz zrobić, więc poczułem, że dobrą opcją byłaby ucieczka. Chris chyba wpadł na ten sam pomysł, bo nachylił się do mnie, poinformował, że idzie spotkać się Ryanem i tyle go widzieli. A mnie zostawił sam wśród Łowców-plotkarzy świeżo po coming oucie.
McCarey – zaczął jakiś randomowy Łowca – nie wiedziałem, że grasz w tej drużynie.
Ja też nie, korciło mnie, żeby tak odpowiedzieć. Mógłbym to wszystko obrócić w żart, w końcu to Chris mnie pocałował. A może lepiej nie? Kiedyś i tak to by się wydało, a tak to uniknąłbym już tłumaczenia tego w przyszłości.
Wielu rzeczy o mnie nie wiesz – odpowiedziałem.
A co z tą zielonowłosą pięknością? – wtrącił się ktoś inny. – Była tylko ściemą, żeby odciągnąć podejrzenia od twojego pedalstwa?
Zmarszczyłem brwi. Nie przypominałem sobie, żeby wcześniej krążyły jakieś plotki o mnie jako geju. A to ciekawe.
Wzruszyłem ramionami i popatrzyłem na Bretta. Wyglądał na naprawdę zaskoczonego. Czyżby Chris nie przyznał mu się do związku ze mną? Biedaczek został sam, pomyślałem kpiąco.
Teraz jestem z Chrisem – powiedziałem, obserwując z prawdziwą przyjemnością, jak ten frajer miał problem z utrzymaniem pokerowej twarzy.
Skąd się wzięło we mnie tyle nienawiści?
I co, teraz bierzesz w dupę? – włączył się do rozmowy kolejny mądrala.
Ciebie bym nie wziął – stwierdziłem tylko, wywołując falę śmiechu.
Rozejrzałem się dookoła. Większość Łowców przyglądała mi się z zainteresowaniem. Trochę jakby próbowali wyczuć, czy to wszystko to na serio. Inni wyglądali na wyjątkowo zniesmaczonych i już szeptali między sobą konspiracyjnie zapewne same miłe rzeczy na mój temat. Na twarzach niektórych malował się też szok albo pokrzepiający uśmiech. Niemniej jednak to, co się wydarzyło, nie przeszło bez żadnej reakcji. Czułem, że dołączyłem właśnie do top tematów w Organizacji i zająłem zaszczytne, wysokie miejsce tuż obok tajemniczego mordercy i nowego dyrektora. Podejrzewałem, że informacja o moim coming oucie dotarła już do, hm, wszystkich.
Dobra, Max, śmieszku – podjęła temat kolejna osoba – tak totalnie poważnie. Jesteś gejem?
Jestem z Chrisem – powtórzyłem. – Serio.
Tak po prostu?
Wywróciłem oczami. Łowcy to debile.
Wyobraźcie sobie, że nie opowiadam każdemu, co się dzieje w moim życiu.
Ale żeby najlepszy Łowca był pedałem, tego jeszcze nie grali.
Wyczułem, że ten komentarz miał mnie zranić, ewentualnie sprowokować do jakiejś dyskusji, kłótni czy nawet bójki, mającej na celu udowodnienie, czy nadal jestem tak dobrym Łowcą. Ja jednak nigdy nie wątpiłem w swoje umiejętności, a już szczególnie nie przejmowałem się opiniami grupy idiotów, więc puściłem tę uwagę mimo uszu. Zagotowało się we mnie dopiero, kiedy ktoś przyczepił się do Chrisa. Obrażanie mojego chłopaka przy mnie było niesamowicie nietaktowne i ryzykowne.
Te pedały się teraz mnożą tak, jakby sami mogli zachodzić w ciąże.
Te pedały – warknąłem – są lepszymi Łowcami od ciebie i zabijają więcej wampirów. Zdaje się, że orientacja nie ma nic do umiejętności czy dobra człowieka, więc możesz sobie darować te żałosne komentarze.
Twarz Łowcy zrobiła się buraczano-czerwona, a on wyraźnie nie wiedział, co mi odpowiedzieć. Zapowietrzył się i wydukał kilka słów bez ładu i składu.
Uśmiechnąłem się kpiąco.
Miło się rozmawiało, chłopaki – powiedziałem.
Odchodząc od grupy, czułem, że wszyscy mnie obserwują i ledwo wstrzymują rozmowy pełne ekscytacji. Odwróciłem się jeszcze przez ramię i mój wzrok padł na Noela. Trochę mnie zmroziło, bo przez całą tę rozmowę zapomniałem o jego obecności. Odrobinę niepewnie zacząłem wykrzywiać usta w uśmiechu. Noel obserwował mnie uważnie, a potem bardzo mnie zaskoczył i puścił do mnie oczko.
Uśmiechając się pod nosem, spacerowałem sobie spokojnie i kierowałem się do sali treningowej. Miałem ochotę trochę poćwiczyć, trochę pouderzać w worek, trochę porzucać kołkami. Minąłem po drodze paru Łowców i wszyscy przyglądali mi się z zainteresowaniem (co zapewne oznaczało, że już dotarła do nich informacja o moim związku z Chrisem), jednak żaden z nich nie odważył się do mnie zagadać.
Gdy wybrałem już jakąś pustą salę na spędzenie uroczych paru godzin na treningu, od razu zabrałem się do roboty. Na początku skupiłem się na rozciąganiu, ale nie poświęciłem temu zajęciu jakoś dużo czasu, ponieważ jako Łowca na ogół powinienem być zawsze gotowy do akcji, więc moje ciało już się przystosowało do tych wszystkich ćwiczeń.
Kiedy stanąłem przed wyjątkowo trudną decyzją – co trenować, zacząłem biegać. To nie tak, że chciałem biegać, ale uznałem, że szkoda marnować czas i lepiej robić cokolwiek, a w międzyczasie wybrać jakieś inne zajęcie.
Ostatecznie okazało się, że wcale nie musiałem się nad tym zastanawiać, bo do sali ktoś wszedł. A konkretniej, Layla. Miałem takie przeczucie, o czym chce ze mną porozmawiać, które potwierdziło się, gdy zadała pierwsze pytanie:
To teraz jesteś gejem?
Gejem? A nie pedałem?, pomyślałem.
Zatrzymałem się i podszedłem do niej. Łowczyni oparła się o ścianę obok drzwi i przypatrywała mi się. Nie byłem w stanie rozszyfrować jej wyrazu twarzy ani wywnioskować nic na podstawie jej słów, więc nie wiedziałem, czego się spodziewać.
Raczej zawsze nim byłem – odpowiedziałem ostrożnie.
A co z zielonowłosą?
Dlaczego wszyscy o nią pytali? My nawet na chwilę się nie związaliśmy bliżej, a jednak nikt nie odpuszczał tematu jej osoby. Wyglądało na to, że wszyscy wcześniej o tym naprawdę dużo rozmawiali. Aż ciężko uwierzyć, że ta informacja nie dotarła do Livy.
Nic.
Carter i ty... jesteście parą?
Skinąłem głową.
Layla zmarszczyła brwi i oderwała plecy od ściany.
Zawsze wiedziałam, że on coś ma do ciebie. I w końcu udało mu się namieszać ci w głowie. Pewnie jest wniebowzięty.
Och, wiedziałem, że nie odpuści okazji do obrażenia mojego faceta.
Layla, ja kocham Chrisa. I on nic mi nie namieszał, zawsze go kochałem.
Jak rżnąłeś laski, też go kochałeś?
Oczywiście, że tak – odparłem bez zawahania. Nie dam się sprowokować tej pindzie.
Nie sądzę, Max.
Bo ona akurat wie, co jest w mojej głowie.
Poczułem ochotę, by złapać ją za te złote kudły i wytargać po podłodze. Ależ by miała atrakcję!
Uznałem jednak, że nie chcę ciągnąć tej rozmowy, bo w którymś momencie po prostu nie wytrzymam i strzelę jej w pysk.
Czego chcesz, Layla?
Łowczyni uśmiechnęła się do mnie słodko, co odrobinę mnie zmyliło. Ona jakby zdawała się nie dostrzegać wylewającej się ze mnie niechęci kierowanej prosto w nią. Najwidoczniej jak już sobie coś tam w główce ubzdurała i zaplanowała, to nie odbierała żadnych sygnałów ze świata zewnętrznego.
Oj, Max. – Westchnęła. – Chcę ci dać coś lepszego niż Chris.
Zmarszczyłem brwi. Co, kurwa?
Layla podeszła do mnie i położyła mi delikatnie dłoń na policzku. Cofnąłem się, a ona podążyła za mną, wpatrując się we mnie tymi swoimi wielkimi ślepiami. Przełknąłem nerwowo ślinę, próbując dociec, o co jej w zasadzie chodzi.
Max, ja wiem, że ty wolisz kobiety – wyszeptała zmysłowym (zapewne w jej mniemaniu) głosem. – Wiem, że wolisz mnie.
Odepchnąłem ją lekko, ale ona zdawała się tego nie zauważyć.
Nie – zaprzeczyłem.
Max, czy ty nie widzisz, że my się kochamy? Nasze dusze się potrzebują, żeby żyć razem, bo inaczej wszystko się posypie. Ten spisek... ten morderca, to znak! Dopóki się nie połączymy, to nie ustąpi...
Pojebało cię? – wtrąciłem. Najbardziej chora teoria, jaką kiedykolwiek usłyszałem.
Layla cały czas się do mnie przysuwała, a ja wciąż się odsuwałem i trochę czułem się, jakbyśmy grali w jakiegoś berka. Ona była tak zaślepiona swoimi pomysłami, że nie widziała świata poza nimi. Albo to uczucia do mnie tak bardzo ją zgniotły, ale zupełnie nie rozumiałem tego zachowania.
Kocham cię, Max...
Spierdalaj, szmato! – Usłyszałem krzyk z drugiego końca sali. Spojrzałem tam i zobaczyłem Chrisa i Ryana. Ryan wyglądał na skonfundowanego, a Chris natomiast cały pienił się ze złości.
Layla nie odsunęła się ode mnie nawet o centymetr, wręcz przeciwnie cały czas próbowała się zbliżyć, czego Chris już nie mógł znieść. Ruszył prosto na nią i bez zawahania pociągnął ją za długiego kucyka. Łowczyni upadła na podłogę z kwaśnym jękiem i wówczas wypadła z tego swojego transu. Poderwała się z ziemi i popatrzyła na Chrisa z mordem w oczach.
Ciebie tu nikt nie chce, ty pedale! – wykrzyczała.
Wynoś się stąd – warknął Chris. – Słyszysz? Wypierdalaj!
Jeszcze się policzymy, Carter – splunęła i, zarzucając włosami, wyszła z dumnie podniesioną głową.
Chris od razu przyciągnął mnie do siebie i przytulił delikatnie.
Nic ci nie zrobiła? – zapytał z przejęciem.
Chciałem go zjechać, że przecież jestem najlepszym Łowcą i taka dziwka nie dałaby mi rady, ale Chris tak uroczo się troszczył, że nie potrafiłem. Wtuliłem się w niego mocniej i pocałowałem jego klatkę piersiową.
Kocham cię – mruknąłem.
Oho, widzę, że zaznaczasz teren – stwierdził Ryan, na co parsknęliśmy śmiechem.
Oderwałem się od Chrisa i spojrzałem na przyjaciela.
Jak z Talią?
Ustaliliśmy termin ślubu – odparł z rozmarzonym uśmiechem. – Co się tutaj wydarzyło?
Layla chyba ma jakieś problemy z kontaktami z rzeczywistością – odparłem. – Ale nie wiem, nie zwracajmy na nią uwagi i po prostu zapomnijmy o sprawie.
Oj, ja nie zapomnę – wtrącił Chris. – Jak to się jeszcze kiedyś powtórzy, to bardzo poważnie ja uszkodzę.
Ryan zachichotał, a w tym momencie do sali wtoczyła się reszta drużyny. Najpierw weszły wszystkie dziewczyny, a na samym końcu Huke, który trzymał się wyjątkowo blisko mojej siostry. Eira mówiła mi, że powiedziała mu o ciąży oraz że planują zamieszkać razem, ale stanowczo zaprzeczyła, kiedy zapytałem o jakiś głębszy związek. Najwidoczniej jeszcze musieli do tego dojrzeć albo, cóż, po prostu poza dzieckiem nic z tego nie będzie.
Podobno – zaczęła Nikki – ktoś się oficjalnie ujawnił.
Do nich też to już dotarło? Chris nachylił się do mnie i musnął mój policzek. Zwalczyłem ochotę strzelenia mu w pysk, gdy usłyszałem, jak szeptał „słodziak”.
Och, jesteście tacy romantyczni – zajęczał Huke. – A pieprzyliście się już?
Wywróciłem oczami. Że też ja muszę się zadawać z takimi idiotami? Jasne, zawsze uważałem, że bycie bezpośrednim to podstawa, ale chyba jednak są jakieś granice prywatności. Cóż, najwidoczniej dla nich nie ma.
Jeśli już musicie wiedzieć – zacząłem protekcjonalnym tonem – uprawialiśmy miłość...
Było ruchanko – wtrącił Chris w tym samym momencie.
Spojrzałem na tego mojego debila z niedowierzaniem. Poważnie? Musiał to tak dosadnie wszystkim uświadomić?
Wiedziałam! – zawołała Eira. – Mam nadzieję, że się zabezpieczyliście, bo nie mam zamiaru niańczyć waszego bachora.
Pacnąłem się ręką w czoło. Tylko takiego komentarza brakowało mi do szczęścia.
Eira, skarbie, a może ogłosisz wszystkim, dlaczego przechodzisz na przymusowy urlop?


_____

Rozdział dedykuję Ivelline. Bo ostatnia scena xd
Uwaga, może być masa błędów, szczególnie pod koniec, bo jakoś ostatnio mam problemy z trafianiem w klawisze xd  

8 komentarzy:

  1. plotek <3 ach, słodziaki plotkary :3

    Chris taki odważny <3 całuje Maksia przy wszystkich <3

    biedny porzucony Maksiu xD
    Chris uciekinier <3 cwaniak :3

    domyślam się, że Maksiu jeszcze odchodząc dumnie kręcił kuperkiem? :D

    znaczy, że Noel jednak był z tym Liamem? :D tzn smutne, bo go stracił, no ale gej <3

    Chris <3 !!!

    och, jaki ten Ryan sympatyczny :D

    Chris taki zaborczy :3 awww....

    słodziak <3 TAK!!!! oni obaj są kochane słodziaki!!! <3

    Eira też cudowna siostra <3

    w ogóle jak ja ich kocham! <3

    ile serduszek xDa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chris musiał zaznaczyć swoją strefę po prostu <3
      A Noel, cóż... Niech pozostanie jedną, wielką tajemnicą! :D
      Zgadzam się, obaj słodziaki, także te serduszka jak najbardziej zrozumiałe hahah
      Dziękuję bardzo za komentarz, buziaki ;*

      Usuń
  2. Aaaww jaki uroczy rozdział <3
    Layla jest beznadziejna, wiadomo. ALE CHRIS JEST ŚWIETNY!!! Taki kochany i troszczy się o Maksiątko ^^ No po prostu morze cukru i nawet jak było coś nie-słodkiego to tego nie zauważyłam ^^ ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah Layli chyba nikt nie lubi. Ale Chris wiadomo, perła tego opowiadania xd
      Trochę uroczo w tym rozdziale, to może w następnym jakąś dramę powinnam zgotować... Zobaczymy xD
      Dziękuję bardzo za komentarz i wszystkeigo dobrego! :)

      Usuń
  3. Kobieto! Cud, miód, maliny, orzeszki, Droga Mleczna, Japonia, Krea, no, cholercia, wszystko najpiękniejsze w jednym miejscu ♥ Kooocham Cię!
    ~ Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że aż tak dużo jedzenia w tym opowiadaniu (i maliny, i orzeszki) xD
      Cieszę się, że Ci się podobało i bardzo dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  4. Hej,
    no, no ujawnienie się, Max taki zazdrosny, aż mnie Layla wkurza... trzeba było strzelić w pysk...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    cudownie, Max jest taki zazdrosny, Layla to mnie wkurza... trzeba było strzelić jej w pysk...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń