Noel
Reagan należał do dziesięciu najlepszych Łowców na świecie i
zajmował piąte miejsce. Był również najmłodszym z tej grupy,
lecz różnica pomiędzy mną a nim wynosiła tylko jeden rok.
Istniały również jakieś plotki, jakoby Noel grał w tej samej
drużynie, co Chris, ale nigdy nie zostały potwierdzone. Czasem
miałem ochotę wprost go o to zapytać (ta moja upierdliwa
ciekawość), ale potem myślałem sobie, że chyba nikt nie chciałby
zostać w taki sposób wyoutowany.
Szczególnie, że nie byłem dla niego jakąś bliską osobą.
Oczywiście, znałem go, w końcu należał do najlepszej dziesiątki,
ale jakoś nigdy nie zaprzyjaźniliśmy się bliżej.
Z
wyglądu prezentował się jak zwykły nastolatek. Średniego wzrostu
chłopak o dużych, błękitnych oczach i brązowych włosach
siedział teraz ze mną w sali treningowej dla młodych. Noel nie
dostał swojej grupy. Trudis uznała, że będzie je rozdawać
wszystkim, którzy mają co najmniej dwadzieścia lat i tym sposobem
udało mu się tego uniknąć.
Dzisiaj miał jednak okazję przetestować
się na przyszłość, gdy zastępował Laylę. O ile Trudis utrzyma
ten system, bo po niej można się spodziewać zmiany co roku.
Nawet
mnie cieszyło, że złotowłosa się dzisiaj nie pojawiła, bo
ostatnio znowu zaczęła mnie irytować, a wolałbym uniknąć
sytuacji, w której kłócimy się przy czternastolatkach. Miło z
jej strony, że nawet się postarała i załatwiła sobie zastępstwo,
nie zostawiając mnie samego z grupą dzieciaków.
Noel
radził sobie bardzo dobrze. Śmiem twierdzić, że nawet lepiej niż
Layla. Z początku trochę jakby się bał tak zlecać zadania jakimś
dzieciakom, ale wszyscy byli mu posłuszni i patrzyli na niego jak w
obrazek. Na pewno ciekawym doznaniem dla nich było poznanie
kolejnego Łowcy z rankingu najlepszej dziesiątki.
Przekonałem
się o tym pod koniec zajęć, kiedy to wszyscy zaczęli się już
zwijać, ale jak zwykle Misty i Lisha
ociągały się. Tym razem
dla odmiany spowolniły nawet swojego przyjaciela, Edwarda.
Już
wiedziałem, że zaraz coś się zacznie, więc chciałem ostrzec
dziewiętnastolatka, ale wtedy naprawdę coś się zaczęło.
Najpierw
otworzyły się drzwi do sali. Rozważałem różne opcje – może
to Chris albo jakaś inna osoba do mnie, może ktoś do Noela, a może
po prostu któryś z nastolatków czegoś zapomniał. Nie
spodziewałem się jednak zakapturzonej postaci ubranej całej na
czarno ze szpadą w ręce.
Misty
pisnęła i usunęła się w kąt, ale napastnik nawet nie zwrócił
na nią uwagi. Jak szybko sobie uświadomiłem, jego celem był Noel.
Tyle że na drodze do Noela stał Edward. Nie zdążyłem zareagować,
a dziewiętnastoletni Łowca odsunął sprzed siebie chłopaka, w ten
sposób wystawiając siebie na atak.
Czarna
postać zamachnęła się
szpadą, ale Noel przetoczył się na bok. Nawet nie miał, jak z nim
walczyć, bo
akurat nie posiadał przy sobie żadnej broni. Ja zresztą też.
Rzuciłem
się na plecy napastnika, żeby odciągnąć jego uwagę, i udało mi
się go powalić na ziemię.
Nie trwało
to jednak długo. Gwałtownym ruchem zepchnął mnie ze swojego
ciała i skoczył na równe nogi. Znów skierował się do Noela,
który dopiero zaczął się zgarniać z podłogi.
W
oddali dostrzegłem pudło z bronią i stojącą obok nastolatkę.
–
Lisha! – zawołałem.
Na
szczęście zrozumiała, o co mi chodzi, bo nachyliła się do
pojemnika. Szybko wyciągnęła pierwszą, lepszą
rzecz, jaką
był nóż, i popchnęła go do mnie na ziemi. Podniosłem się z
podłogi, zgarniając ostrze.
– Daj
coś Noelowi – wydałem polecenie.
Dziewiętnastolatek
pochwalił się przed napastnikiem ogromną gamą wykopów, których
nauczył się w Dievam. Raz trafił w szczękę zakapturzonej
postaci, przez co zyskał chwilę dla siebie. Tę sytuację
wykorzystałem ja i kolejny raz natarłem na tę szumowinę od tyłu.
Wydał z siebie dziwny jęk i wówczas w mojej głowie pojawiła się
myśl, że to może jednak nie jest facet. Bo brzmiał zaskakująco
kobieco.
Wyrwał
się z moich rąk i padł na ziemię, szybko przemykając pomiędzy
nami w kierunku Edwarda. Nie wiem, czy uświadomił sobie, że nie
pokona dwóch Łowców, czy od początku taki był plan, ale to od
razu zmotywowało mnie do działania.
– O
ty szmato! – zawołał Noel, pędząc do czarnej postaci.
Napastnik
zamachnął się szpadą, ale Edward sprawnie odskoczył, a ja
poczułem dumę, że należał do mojej grupy. Szybko się jednak
otrząsnąłem i dołączyłem do Noela. Kopnąłem w piętę
zbrodniarza, na powrót skupiając jego uwagę na sobie. Zamachnąłem
się nożem, równocześnie unikając spotkania ze szpadą, i z
radością stwierdziłem, że udało mi się go dźgnąć w ramię.
To chyba było dla niego już za wiele, bo uciekł spod mojego
zasięgu i poleciał do drzwi. Noel rzucił się za nim w pościg,
ale nie udało mu się go złapać.
– Co
to było, do cholery? – zapytał Noel, siadając pod ścianą.
–
Dievam. Wiek dwudziesty
pierwszy. Edward, wszystko okay? Jesteś ranny? – Skierowałem
swoją uwagę na nastolatka.
Pokręcił
głową. Wyglądał jakby był w szoku, ale nic poza tym. Zwróciłem
się też do Misty, ale ona czuła się dobrze. Lisha trochę ją
poprzytulała i już jej się humor poprawił. Najwyraźniej nie
potrzebowały zbyt wiele.
–
Dobra robota –
powiedziałem do Lishy z uśmiechem.
Dziewczyna
skinęła mi głową i poczochrała włosy przyjaciółki.
– Masz
jakichś wrogów? – zapytałem, przysiadając obok Noela.
–
Chyba tych samych co Liam
i Elias – odparł.
Chłopaki
byli razem w jednej drużynie, do której należała również Layla
i jeszcze kilkoro innych Łowców. Domyślam się, że ta drużyna
nie do końca teraz funkcjonowała, bo to Liam posiadał dowództwo.
Z tego, co się orientowałem, Noel i Liam przyjaźnili się dość
blisko już od kilku lat (stąd jak mniemam te wszystkie plotki),
więc śmierć bliskiej osoby na pewno musiała być dla niego
drastyczna.
–
Znajdziemy winnego –
powiedziałem.
– Oj,
tak. Dla Ravale to jest pieprzony priorytet – zakpił.
– Ona
nic mnie nie obchodzi, Noel. Dość często działam wbrew tej
kobiecie i tym razem nie zamierzam tego zmieniać. Znajdziemy osobę
odpowiedzialną za te wszystkie zabójstwa.
Chłopak
skinął głową. Wyglądał na naprawdę zmarnowanego i zranionego.
Wyobrażałem sobie, że to trochę tak, jakbym miał stracić Eirę
albo Chrisa... Tego nie da się wyobrazić.
–
Zwróciłeś uwagę –
zaczął dziewiętnastolatek – że to chyba była dziewczyna?
– Tak,
tak. Ciekawe, czy pracuje sama, czy dla kogoś.
–
Kobiety są mściwe –
stwierdził. – To może być jakaś zemsta czy coś.
– A
zraniłeś jakąś kobietę?
Pokręcił
głową.
–
Chodź, musimy to zgłosić
Trudis.
Pociągnąłem
go na nogi i zgarnąłem ze sobą. Wzięliśmy też trójkę
dzieciaków, ponieważ byli świadkami tej sytuacji i bardzo możliwe,
że Ravale będzie chciała ich przepytać.
Noel
stchórzył, kiedy przyszło do rozmowy. No może nie do końca
stchórzył, ale powiedział, że nie chce się wypowiadać, więc
zostawił to mnie. Z tego co udało mi się zorientować, odkryłem,
że najwidoczniej ostatnio się pokłócił z panią dyrektor i teraz
był na nią zły. Podejrzewałem, że chodzi o Liama, bo jakoś to
wydawało się najbardziej prawdopodobne.
Rozmowa
nie zajęła nam dużo czasu. Trudis zadała tylko kilka pytań, coś
sobie zanotowała i chciała nas wysłać na obserwację do szpitala,
ale wszyscy zgodnie odmówiliśmy. Naprawdę to była ostatnia rzecz,
na która miałem teraz czas. Próbowałem też podpytać Ravale, czy
czegoś się dowiedziała, ale mnie spławiła, więc musiałem
spadać.
Rozstałem
się z Noelem dość szybko. Chłopak zaznaczył, że bardzo prosi o
jakiekolwiek informacje, a potem się zawinął.
Dla pewności odprowadziłem trójkę czternastolatków pod Internat,
choć radzili sobie nieźle. Szczególnie Edward był bardzo dzielny,
po tym jak napastnik go zaatakował. Nie wiem, czy w jego wieku
potrafiłbym zachować zimną krew.
Planowałem
właśnie się zawinąć do domu, więc spacerowałem spokojnie po
korytarzu, kiedy to mignęła mi czupryna złotych włosów. Czyżby
Layla? Co ona tutaj robiła? Myślałem, że wybywa, ponieważ czegoś
szuka, a tymczasem najwyraźniej cały czas tu była.
Ta
dziewczyna ostatnio stanowczo zachowywała się dziwnie.
A
każde dziwne zachowanie powinno być obserwowane.
–
Layla! – zawołałem za
nią.
Nie
miałem pewności, czy to ona, ale kiedy zwróciła się do mnie,
moje przypuszczenia się potwierdziły. Layla była w Dievam.
To dość niespodziewane, że akurat wyszła z treningu, Noel ją
zastąpił i ktoś go zaatakował. Nie ją. Może ten napad został
zaplanowany na nią, a ona się jakoś o tym dowiedziała i po prostu
postanowiła zwiać? Czy Layla jest tchórzem?
– Max,
jak tam trening z Noelem? – zapytała z uśmiechem. Najwidoczniej
nie wiedziała o ataku. Biorąc pod uwagę to, jak szybko informacje
roznoszą się po Dievam, to aż dziwne.
– Nie
słyszałaś? Nasz morderca Łowców się pojawił i nas zaatakował.
A konkretniej jego celem był Noel. Wiesz coś o tym?
–
Ja... – Otworzyła usta
ze zdumienia. – Nie. Czy wszystko z nim w porządku?
No
nie wygląda, jakby się tym bardzo przejęła, pomyślałem.
Zawsze
wiedziałem, że Layla była dość dziwną osobą. Preferowała
raczej samotność, nie słyszałem o tym, żeby miała jakichś
stałych przyjaciół, a nawet jeśli miała, to ta osoba
najwyraźniej nie chciała się do niej przyznać. Istniało wiele
plotek na jej temat, większość Łowców jej nie lubiła, rzekomo
romansowała z Eliasem, ale kiedy spędziłem z nią więcej czasu,
wiedziałem, że coś w niej jest. Nie umiałem powiedzieć, o co
chodzi, i nawet jeśli myślałem, że to normalna dziewczyna, to
czułem, że w tej sprawie może mieć udział. Dobry lub zły, po
prostu jakiś.
– Tak,
nikomu nic się nie stało – odpowiedziałem.
– Och,
to dobrze – odetchnęła z ulgą. Choć nie miałem pewności, czy
to, co odczytywałem z jej twarzy, było prawdziwe.
–
Dlaczego jesteś w
Dievam? Myślałem, że chcesz coś załatwić...
– Tak,
tak – przerwała mi. – Ale robiłam to tutaj. Chyba nie
oczekiwałeś, że zamierzam szukać informacji o spisku w Dievam
poza Dievam? To raczej dość głupie, nie sądzisz?
Skinąłem
głową. Spodziewałem się, że ona ma jakiś trop. Liczyłem, że
może coś wie o kimś i planuje z tym kimś porozmawiać. Nawet
jeśli ktoś dobierał się do nas w Organizacji, to przyczyna mogła
znajdować się w innym miejscu.
– No
trochę – przyznałem jej rację.
Wolałem
nie wzbudzać u niej podejrzeń, że mogę jej nie ufać. Lepiej
sprawić, żeby myślała, że jestem po jej stronie.
–
Dowiedziałaś się
czegoś? – zapytałem.
– Tak
– potwierdziła. – Na razie ci nic nie powiem, bo muszę
sprawdzić jeszcze kilka rzeczy, żeby to wszystko poskładało się
do kupy. Zadzwonię do ciebie jak się upewnię.
Próbowała
mnie spławić. Co oznaczało, że albo nic się nie dowiedziała,
albo odkryła aż za dużo i teraz nie chce się zdradzić. A może
ktoś jej grozi? Czy to źle, że zakładałem, iż jest z tym
związana? Nawet jeśli tak było, to może nie zależało to od
niej?
–
Layla, ja...
– Max,
przepraszam. Teraz muszę iść, ale obiecuję, że zadzwonię,
dobrze? – Te słowa powiedziała twardo, pewnie i szybko. Czyżby
czuła, że coś podejrzewam?
– No
dobra.
Do
mojej głowy wpadł zupełnie spontaniczny pomysł, więc
postanowiłem go zrealizować.
– To
cześć – pożegnałem się i rzuciłem się na nią z mocnym
uściskiem.
Przytulenie
Layli jednak nie należało do najprzyjemniejszych czynności, ale to
nie miało znaczenia, bo chciałem coś sprawdzić. Może tylko
przesadzałem, ale ostrożności nigdy dość, prawda? Przycisnąłem
ją mocno do siebie, dyskretnie napierając mocniej na ramię. Layla
jęknęła delikatnie i wyrwała się z mojego objęcia. Zacisnęła
zęby i powiedziała:
–
Muszę lecieć.
Potem
się zawinęła. Nie zatrzymywałem jej, bo wiedziałem wszystko, co
potrzebowałem. Świeża rana po dźgnięciu nożem na ogół boli. A
ja właśnie w ten sposób zraniłem wcześniej napastnika w ramię
podczas walki. Layla jęknęła, kiedy ją ścisnąłem. Śmiałem
twierdzić, że z bólu, bo raczej nie podniecenia. Istniała też
szansa, że mój cały, dość mocny uścisk spowodował trochę
cierpienia. Jednak uznałem w swojej głowie Łowczynię Blackwater
jako oficjalną podejrzaną.
*
Kiedy
wróciłem do domu, omal się nie porzygałem.
Chris
sprowadził do siebie ulubionego kolegę, Bretta, co oznaczało, że
najwidoczniej się pogodzili. Co za szkoda. Oczywiście, jak wpadłem
do środka, akurat byli na etapie macania się w salonie, więc nie
było opcji, żebym ich nie zobaczył. Zniesmaczony zakaszlałem
głośno, zwracając ich uwagę na moją osobę. Starałem się nie
zwracać uwagi na to, że Brett nie miał na sobie spodni, a Chris –
koszulki. Zignorowałem też fakt, że dosłownie przed chwilą
całowali się z takim zapałem, że wyglądało to, jakby wysysali z
siebie życie. Co za ohyda.
Serio,
co Chris w nim widział? Przecież Brett nawet nie był przystojny.
– Och,
Max – wydukał Chris, patrząc na mnie niemrawo.
Brett
wyglądał na naprawdę zawstydzonego, bo zakrył swoje bokserki, z
wyraźną erekcją, jedną z poduszek z sofy. Opuścił głowę,
unikając mojego wzroku i zasłaniając swoje zarumienione policzki.
Co za dzieciak.
Chris
przygryzł wargę.
–
My... właśnie szliśmy
na górę – powiedział.
Uniosłem
brew, patrząc na niego kpiąco. Czy to nie on zapewniał mnie
niedawno, że nie zobaczę go z żadnym facetem? Jakoś słabo o to
zadbał.
– Aha
– mruknąłem. – Na przyszłość po prostu... Nie róbcie tego w
widocznym miejscu – dodałem.
Cały
czas patrzyłem w oczy mojego przyjaciela z prowokacją i czekałem
aż coś zrobi.
– My
chyba lecimy – wycisnął z siebie w końcu. Wstał z łóżka,
złapał za nadgarstek Bretta i zaczął go ciągnąć w stronę
schodów.
–
Miłego seksu –
rzuciłem. – Swoją drogą, zostaliśmy zaatakowani na treningu.
Chris
zatrzymał się gwałtownie, słysząc mój drugi komentarz. Puścił
tego swojego chłopaczka od pieprzenia i popatrzył na mnie poważnie.
Przez chwilę próbował coś wyczytać z mojej twarzy, ale chyba się
poddał, bo zapytał:
– Co
się stało?
Na
jego twarzy malował się szok. Starał się zamaskować wszystkie
emocje, ale dostrzegłem także, że się martwi. Och, uroczo z jego
strony. Ciekawe, czy będzie w stanie zaciągnąć teraz Bretta do
łóżka. Może się nie podnieci? Bo teraz najwidoczniej nie miał
ochoty na ruchanko.
– A
nic takiego – powiedziałem od niechcenia. – Wiesz, te rutynowe
ataki na najlepszych Łowców.
–
Powiedz mi więcej –
naciskał.
– Ja
chyba pójdę – stwierdził Brett, odzywając się pierwszy raz,
odkąd się pojawiłem.
Śmiało,
idź, pomyślałem. Nikt cię tu nie trzyma, tępa dzido.
I
faktycznie tak było. Kiedy Brett zaczął zgarniać swoje rzeczy i
pospiesznie się ubierać, Chris nawet na niego nie spojrzał. Jego
uwaga cały czas była skupiona na mnie, zignorował go również,
kiedy się pożegnał i wyszedł.
Co
za przykra sytuacja.
–
Opowiedz mi.
– Ktoś
wpadł po treningu. Ubrany na czarno. Jego celem chyba był Noel, ale
nikomu nic się nie stało. No poza napastnikiem, bo dźgnąłem go
nożem. Zgłosiliśmy to Trudis i oto cała sprawa.
– W
porządku? – zapytał, przyglądając mi się uważnie.
– Nie
musisz się martwić. Jestem najlepszy, dam sobie radę.
Chris
pokiwał głową.
– Jest
coś jeszcze – dodałem.
Opowiedziałem
mu o Layli. O tej całej dziwnej sprawie, jak zdawało mi się, że
coś kręci z tym
treningiem. Wspomniałem, że moim zdaniem cały czas wiedziała o
tym ataku, a
potem doszedłem do momentu, że nawet ona mogła go dokonać.
Poinformowałem go dokładniej o dźgnięciu, o moim przytuleniu jej
i spostrzeżeniu, że ramię mogło ją zaboleć.
–
Zawsze wiedziałem, że
Layla to szmata. – Takimi słowami Chris podsumował moją
opowieść.
Uśmiechnąłem
się lekko.
–
Muszę o tym pomyśleć w
samotności – powiedziałem. – Możesz zadzwonić po Bretta i
zaprosić go na seks.
Po
moich słowach poszedłem czym prędzej do siebie, żeby nie usłyszeć
odpowiedzi Chrisa. Chyba trochę się jej bałem, takie kpiny z jego
spraw seksu pewnie nie było dla niego przyjemne. No, ale cholera,
miałem nikogo nie spotkać!
Rzuciłem
się na łóżko i zakryłem twarz dłońmi.
Mogłem
poczekać aż Chris odbębni sobie szybki numerek z Brettem i potem
powiedzieć mu o spisku. Przecież jakaś godzinka różnicy nic by
nie zmieniła.
Czułem
się zażenowany sytuacją, którą zastałem w salonie. Może nie
chodziło do końca o to, że dobierali się do siebie, zbliżając
do nagości, a ja byłem tego świadkiem. Takie rzeczy się zdarzają,
a mi to nawet nie przeszkadzało. Czułem się zażenowany tym, jak
na to zareagowałem, bo zupełnie się tego po sobie nie
spodziewałem. Chciałem, żeby Brett jak najszybciej wyszedł.
Cieszyłem się, gdy Chris skupił się na mnie, a nie na nim. Te
wydarzenia sprawiły, że dotarło do mnie, co się stało.
Byłem
zazdrosny. Najzwyczajniej w świecie poczułem zazdrość na widok
mojego najlepszego przyjaciela z innym facetem.
_____
/EDIT/
Odezwała się do mnie pewna czytelniczka i zaproponowała pomoc przy pracy nad tym opowiadaniem. Tak więc powitajmy oficjalnie na pokładzie Achie, która zdecydowała się podjąć betowania! Właśnie możecie przeczytać pierwszy od dłuższego czasu zbetowany rozdział :D
_____
/EDIT/
Odezwała się do mnie pewna czytelniczka i zaproponowała pomoc przy pracy nad tym opowiadaniem. Tak więc powitajmy oficjalnie na pokładzie Achie, która zdecydowała się podjąć betowania! Właśnie możecie przeczytać pierwszy od dłuższego czasu zbetowany rozdział :D
O.
OdpowiedzUsuńMój.
Boże...
No w końcu do niego dotarło! Yaaaaaaaay! cholera, tak się jaram, że w niektórych momentach aż wykasłuję sobie płuca z radości :3
Serio, ta Layla to niezła szmata...
Brett? Znoowuu?
Tylko Max może wparować do domu w czasie, gdy jego najlepszy kumpel prawie się seksi ze swoim kolegą... Brawo, Max...
Rozdział fenomenalny, cieszę się, że tak często wstawiasz rozdziały :3
pozdrowienia ;3
~ Karolina
Hhahahha, no sama się sobie dziwię, że tak szybko to do Maxa dotarło. Myślałam, że może go trzeba jeszcze pomęczyć z kilka rozdziałów xD
UsuńOj, ten Chris, taki niezdecydowany xD A może Brett jest po prostu miłością jego życia...?
A dziękuję bardzo, ale proszę nie przyzwyczajać xD Po kwietniu wracamy do normy - jeden rozdział na... jakiś czas xD
Dziękuję za komentarz i wszystkiego dobrego ;)
Jezu, chciałam skomentować więcej, ale nie mogę :D ta scenka z przyłapaniem mnie rozwaliła :D :D :D
OdpowiedzUsuńsuper, do Maxa zaczyna coś docierać :3 ale Chris mógł sobie darować numerek z Brettem :/
OdpowiedzUsuńto Layla zaatakowała? czy Noel jest jakąś ważniejszą postacią dla dalszego biegu wydarzeń czy po prostu jest kolejnym super-łowcą?
pozdrawiam i wszystkiego dobrego :)
No, cóż Chris ma swoje potrzeby xD
UsuńNoel raczej nie jest jakiś mega istotny, jest super Łowcą (jak każdy zresztą xd) i pewnie pojawi się jeszcze kilka razy, ale bez żadnego znaczenia i związku - takie urozmaicenie dla mnie, bo lubię jego postać ;d
dziękuję za opinię i życzę wszystkiego dobrego! :)
Ach, zapomniałabym - i ciągle zapominam to napisać :D po prostu jak fabuła wciąga, to nie myślę o części technicznej.
OdpowiedzUsuńJa chciałam napisać (już kilka notek temu haha), że bardzo podobają mi się twoje...hhmmm... środki stylistyczne, których używasz. Pięknie się to czyta. Masz bogate słownictwo ;)
Tak odpowiem za jednym zamachem na oba xD
UsuńCieszę się, że ta scenka przypadła Ci do gustu. Starałam się xD
No i dziękuję także za te miłe słowa, choć sama uważam, że mam jeszcze sporo do poprawy, to cieszę, że Tobie się to podoba ;)
Dziękuję bardzo za komentarz, wszystkiego dobrego ;)
Oo, nasz Maksio w końcu przejrzał na oczy. :D
OdpowiedzUsuńNie no, jego tempo myślenia w TYCH sprawach mnie przeraża... o.O
No ale cóż, każdy myśli inaczej...
Cudownie piszesz i oby tak dalej. :*
Oczywiście czekam na dalszy rozwój akcji. <3
Weny. ;*
Hahhahaha, a ja chciałam to jeszcze przedłużyć... Chyba wówczas nigdy byśmy się tego nie doczekali.
UsuńDziękuję za komentarz i wszystkiego dobrego :D
Mam dość Bretta niby lubię takie erotyczne wątki ale strasznie szkoda mi Maxa bo byłby idealną parą z Chrisem aż się poplakalem przez to że Chris "zdradza" Maxa z Brettem ;c :'( Ja chcę żeby Chris był z Maxem
OdpowiedzUsuńMoże gdyby Max był bardziej odważny i wyznał swoje uczucia Chrisowi, wszystko byłoby inaczej... Na razie musi się tylko z tym pogodzić :)
UsuńDziękuję bardzo za komentarz i życzę wszystkiego dobrego! :D
Jak zwykle nie mogę się doczekać następnego rozdzialu.
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział za trzy dni ♥❤♥
Usuńdziękuje bardzo za komentarz, wszystkiego dobrego ;d
Hej,
OdpowiedzUsuńszybko to dotarło do niego i tak Max to wejście w takim momencie, ten atak ciekawe czy coś wspólnego z nim miala Leyla...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńciekawe czy Layla miała coś wspólnego z tym atakiem, i to wejście w takim momencie, szybko to dotarło do niego...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga