niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 23

Noel Reagan należał do dziesięciu najlepszych Łowców na świecie i zajmował piąte miejsce. Był również najmłodszym z tej grupy, lecz różnica pomiędzy mną a nim wynosiła tylko jeden rok. Istniały również jakieś plotki, jakoby Noel grał w tej samej drużynie, co Chris, ale nigdy nie zostały potwierdzone. Czasem miałem ochotę wprost go o to zapytać (ta moja upierdliwa ciekawość), ale potem myślałem sobie, że chyba nikt nie chciałby zostać w taki sposób wyoutowany. Szczególnie, że nie byłem dla niego jakąś bliską osobą. Oczywiście, znałem go, w końcu należał do najlepszej dziesiątki, ale jakoś nigdy nie zaprzyjaźniliśmy się bliżej.
Z wyglądu prezentował się jak zwykły nastolatek. Średniego wzrostu chłopak o dużych, błękitnych oczach i brązowych włosach siedział teraz ze mną w sali treningowej dla młodych. Noel nie dostał swojej grupy. Trudis uznała, że będzie je rozdawać wszystkim, którzy mają co najmniej dwadzieścia lat i tym sposobem udało mu się tego uniknąć. Dzisiaj miał jednak okazję przetestować się na przyszłość, gdy zastępował Laylę. O ile Trudis utrzyma ten system, bo po niej można się spodziewać zmiany co roku.

Nawet mnie cieszyło, że złotowłosa się dzisiaj nie pojawiła, bo ostatnio znowu zaczęła mnie irytować, a wolałbym uniknąć sytuacji, w której kłócimy się przy czternastolatkach. Miło z jej strony, że nawet się postarała i załatwiła sobie zastępstwo, nie zostawiając mnie samego z grupą dzieciaków.
Noel radził sobie bardzo dobrze. Śmiem twierdzić, że nawet lepiej niż Layla. Z początku trochę jakby się bał tak zlecać zadania jakimś dzieciakom, ale wszyscy byli mu posłuszni i patrzyli na niego jak w obrazek. Na pewno ciekawym doznaniem dla nich było poznanie kolejnego Łowcy z rankingu najlepszej dziesiątki.
Przekonałem się o tym pod koniec zajęć, kiedy to wszyscy zaczęli się już zwijać, ale jak zwykle Misty i Lisha ociągały się. Tym razem dla odmiany spowolniły nawet swojego przyjaciela, Edwarda.
Już wiedziałem, że zaraz coś się zacznie, więc chciałem ostrzec dziewiętnastolatka, ale wtedy naprawdę coś się zaczęło.
Najpierw otworzyły się drzwi do sali. Rozważałem różne opcje – może to Chris albo jakaś inna osoba do mnie, może ktoś do Noela, a może po prostu któryś z nastolatków czegoś zapomniał. Nie spodziewałem się jednak zakapturzonej postaci ubranej całej na czarno ze szpadą w ręce.
Misty pisnęła i usunęła się w kąt, ale napastnik nawet nie zwrócił na nią uwagi. Jak szybko sobie uświadomiłem, jego celem był Noel. Tyle że na drodze do Noela stał Edward. Nie zdążyłem zareagować, a dziewiętnastoletni Łowca odsunął sprzed siebie chłopaka, w ten sposób wystawiając siebie na atak.
Czarna postać zamachnęła się szpadą, ale Noel przetoczył się na bok. Nawet nie miał, jak z nim walczyć, bo akurat nie posiadał przy sobie żadnej broni. Ja zresztą też.
Rzuciłem się na plecy napastnika, żeby odciągnąć jego uwagę, i udało mi się go powalić na ziemię. Nie trwało to jednak długo. Gwałtownym ruchem zepchnął mnie ze swojego ciała i skoczył na równe nogi. Znów skierował się do Noela, który dopiero zaczął się zgarniać z podłogi.
W oddali dostrzegłem pudło z bronią i stojącą obok nastolatkę.
Lisha! – zawołałem.
Na szczęście zrozumiała, o co mi chodzi, bo nachyliła się do pojemnika. Szybko wyciągnęła pierwszą, lepszą rzecz, jaką był nóż, i popchnęła go do mnie na ziemi. Podniosłem się z podłogi, zgarniając ostrze.
Daj coś Noelowi – wydałem polecenie.
Dziewiętnastolatek pochwalił się przed napastnikiem ogromną gamą wykopów, których nauczył się w Dievam. Raz trafił w szczękę zakapturzonej postaci, przez co zyskał chwilę dla siebie. Tę sytuację wykorzystałem ja i kolejny raz natarłem na tę szumowinę od tyłu. Wydał z siebie dziwny jęk i wówczas w mojej głowie pojawiła się myśl, że to może jednak nie jest facet. Bo brzmiał zaskakująco kobieco.
Wyrwał się z moich rąk i padł na ziemię, szybko przemykając pomiędzy nami w kierunku Edwarda. Nie wiem, czy uświadomił sobie, że nie pokona dwóch Łowców, czy od początku taki był plan, ale to od razu zmotywowało mnie do działania.
O ty szmato! – zawołał Noel, pędząc do czarnej postaci.
Napastnik zamachnął się szpadą, ale Edward sprawnie odskoczył, a ja poczułem dumę, że należał do mojej grupy. Szybko się jednak otrząsnąłem i dołączyłem do Noela. Kopnąłem w piętę zbrodniarza, na powrót skupiając jego uwagę na sobie. Zamachnąłem się nożem, równocześnie unikając spotkania ze szpadą, i z radością stwierdziłem, że udało mi się go dźgnąć w ramię. To chyba było dla niego już za wiele, bo uciekł spod mojego zasięgu i poleciał do drzwi. Noel rzucił się za nim w pościg, ale nie udało mu się go złapać.
Co to było, do cholery? – zapytał Noel, siadając pod ścianą.
Dievam. Wiek dwudziesty pierwszy. Edward, wszystko okay? Jesteś ranny? – Skierowałem swoją uwagę na nastolatka.
Pokręcił głową. Wyglądał jakby był w szoku, ale nic poza tym. Zwróciłem się też do Misty, ale ona czuła się dobrze. Lisha trochę ją poprzytulała i już jej się humor poprawił. Najwyraźniej nie potrzebowały zbyt wiele.
Dobra robota – powiedziałem do Lishy z uśmiechem.
Dziewczyna skinęła mi głową i poczochrała włosy przyjaciółki.
Masz jakichś wrogów? – zapytałem, przysiadając obok Noela.
Chyba tych samych co Liam i Elias – odparł.
Chłopaki byli razem w jednej drużynie, do której należała również Layla i jeszcze kilkoro innych Łowców. Domyślam się, że ta drużyna nie do końca teraz funkcjonowała, bo to Liam posiadał dowództwo. Z tego, co się orientowałem, Noel i Liam przyjaźnili się dość blisko już od kilku lat (stąd jak mniemam te wszystkie plotki), więc śmierć bliskiej osoby na pewno musiała być dla niego drastyczna.
Znajdziemy winnego – powiedziałem.
Oj, tak. Dla Ravale to jest pieprzony priorytet – zakpił.
Ona nic mnie nie obchodzi, Noel. Dość często działam wbrew tej kobiecie i tym razem nie zamierzam tego zmieniać. Znajdziemy osobę odpowiedzialną za te wszystkie zabójstwa.
Chłopak skinął głową. Wyglądał na naprawdę zmarnowanego i zranionego. Wyobrażałem sobie, że to trochę tak, jakbym miał stracić Eirę albo Chrisa... Tego nie da się wyobrazić.
Zwróciłeś uwagę – zaczął dziewiętnastolatek – że to chyba była dziewczyna?
Tak, tak. Ciekawe, czy pracuje sama, czy dla kogoś.
Kobiety są mściwe – stwierdził. – To może być jakaś zemsta czy coś.
A zraniłeś jakąś kobietę?
Pokręcił głową.
Chodź, musimy to zgłosić Trudis.
Pociągnąłem go na nogi i zgarnąłem ze sobą. Wzięliśmy też trójkę dzieciaków, ponieważ byli świadkami tej sytuacji i bardzo możliwe, że Ravale będzie chciała ich przepytać.
Noel stchórzył, kiedy przyszło do rozmowy. No może nie do końca stchórzył, ale powiedział, że nie chce się wypowiadać, więc zostawił to mnie. Z tego co udało mi się zorientować, odkryłem, że najwidoczniej ostatnio się pokłócił z panią dyrektor i teraz był na nią zły. Podejrzewałem, że chodzi o Liama, bo jakoś to wydawało się najbardziej prawdopodobne.
Rozmowa nie zajęła nam dużo czasu. Trudis zadała tylko kilka pytań, coś sobie zanotowała i chciała nas wysłać na obserwację do szpitala, ale wszyscy zgodnie odmówiliśmy. Naprawdę to była ostatnia rzecz, na która miałem teraz czas. Próbowałem też podpytać Ravale, czy czegoś się dowiedziała, ale mnie spławiła, więc musiałem spadać.
Rozstałem się z Noelem dość szybko. Chłopak zaznaczył, że bardzo prosi o jakiekolwiek informacje, a potem się zawinął. Dla pewności odprowadziłem trójkę czternastolatków pod Internat, choć radzili sobie nieźle. Szczególnie Edward był bardzo dzielny, po tym jak napastnik go zaatakował. Nie wiem, czy w jego wieku potrafiłbym zachować zimną krew.
Planowałem właśnie się zawinąć do domu, więc spacerowałem spokojnie po korytarzu, kiedy to mignęła mi czupryna złotych włosów. Czyżby Layla? Co ona tutaj robiła? Myślałem, że wybywa, ponieważ czegoś szuka, a tymczasem najwyraźniej cały czas tu była.
Ta dziewczyna ostatnio stanowczo zachowywała się dziwnie.
A każde dziwne zachowanie powinno być obserwowane.
Layla! – zawołałem za nią.
Nie miałem pewności, czy to ona, ale kiedy zwróciła się do mnie, moje przypuszczenia się potwierdziły. Layla była w Dievam. To dość niespodziewane, że akurat wyszła z treningu, Noel ją zastąpił i ktoś go zaatakował. Nie ją. Może ten napad został zaplanowany na nią, a ona się jakoś o tym dowiedziała i po prostu postanowiła zwiać? Czy Layla jest tchórzem?
Max, jak tam trening z Noelem? – zapytała z uśmiechem. Najwidoczniej nie wiedziała o ataku. Biorąc pod uwagę to, jak szybko informacje roznoszą się po Dievam, to aż dziwne.
Nie słyszałaś? Nasz morderca Łowców się pojawił i nas zaatakował. A konkretniej jego celem był Noel. Wiesz coś o tym?
Ja... – Otworzyła usta ze zdumienia. – Nie. Czy wszystko z nim w porządku?
No nie wygląda, jakby się tym bardzo przejęła, pomyślałem.
Zawsze wiedziałem, że Layla była dość dziwną osobą. Preferowała raczej samotność, nie słyszałem o tym, żeby miała jakichś stałych przyjaciół, a nawet jeśli miała, to ta osoba najwyraźniej nie chciała się do niej przyznać. Istniało wiele plotek na jej temat, większość Łowców jej nie lubiła, rzekomo romansowała z Eliasem, ale kiedy spędziłem z nią więcej czasu, wiedziałem, że coś w niej jest. Nie umiałem powiedzieć, o co chodzi, i nawet jeśli myślałem, że to normalna dziewczyna, to czułem, że w tej sprawie może mieć udział. Dobry lub zły, po prostu jakiś.
Tak, nikomu nic się nie stało – odpowiedziałem.
Och, to dobrze – odetchnęła z ulgą. Choć nie miałem pewności, czy to, co odczytywałem z jej twarzy, było prawdziwe.
Dlaczego jesteś w Dievam? Myślałem, że chcesz coś załatwić...
Tak, tak – przerwała mi. – Ale robiłam to tutaj. Chyba nie oczekiwałeś, że zamierzam szukać informacji o spisku w Dievam poza Dievam? To raczej dość głupie, nie sądzisz?
Skinąłem głową. Spodziewałem się, że ona ma jakiś trop. Liczyłem, że może coś wie o kimś i planuje z tym kimś porozmawiać. Nawet jeśli ktoś dobierał się do nas w Organizacji, to przyczyna mogła znajdować się w innym miejscu.
No trochę – przyznałem jej rację.
Wolałem nie wzbudzać u niej podejrzeń, że mogę jej nie ufać. Lepiej sprawić, żeby myślała, że jestem po jej stronie.
Dowiedziałaś się czegoś? – zapytałem.
Tak – potwierdziła. – Na razie ci nic nie powiem, bo muszę sprawdzić jeszcze kilka rzeczy, żeby to wszystko poskładało się do kupy. Zadzwonię do ciebie jak się upewnię.
Próbowała mnie spławić. Co oznaczało, że albo nic się nie dowiedziała, albo odkryła aż za dużo i teraz nie chce się zdradzić. A może ktoś jej grozi? Czy to źle, że zakładałem, iż jest z tym związana? Nawet jeśli tak było, to może nie zależało to od niej?
Layla, ja...
Max, przepraszam. Teraz muszę iść, ale obiecuję, że zadzwonię, dobrze? – Te słowa powiedziała twardo, pewnie i szybko. Czyżby czuła, że coś podejrzewam?
No dobra.
Do mojej głowy wpadł zupełnie spontaniczny pomysł, więc postanowiłem go zrealizować.
To cześć – pożegnałem się i rzuciłem się na nią z mocnym uściskiem.
Przytulenie Layli jednak nie należało do najprzyjemniejszych czynności, ale to nie miało znaczenia, bo chciałem coś sprawdzić. Może tylko przesadzałem, ale ostrożności nigdy dość, prawda? Przycisnąłem ją mocno do siebie, dyskretnie napierając mocniej na ramię. Layla jęknęła delikatnie i wyrwała się z mojego objęcia. Zacisnęła zęby i powiedziała:
Muszę lecieć.
Potem się zawinęła. Nie zatrzymywałem jej, bo wiedziałem wszystko, co potrzebowałem. Świeża rana po dźgnięciu nożem na ogół boli. A ja właśnie w ten sposób zraniłem wcześniej napastnika w ramię podczas walki. Layla jęknęła, kiedy ją ścisnąłem. Śmiałem twierdzić, że z bólu, bo raczej nie podniecenia. Istniała też szansa, że mój cały, dość mocny uścisk spowodował trochę cierpienia. Jednak uznałem w swojej głowie Łowczynię Blackwater jako oficjalną podejrzaną.

*

Kiedy wróciłem do domu, omal się nie porzygałem.
Chris sprowadził do siebie ulubionego kolegę, Bretta, co oznaczało, że najwidoczniej się pogodzili. Co za szkoda. Oczywiście, jak wpadłem do środka, akurat byli na etapie macania się w salonie, więc nie było opcji, żebym ich nie zobaczył. Zniesmaczony zakaszlałem głośno, zwracając ich uwagę na moją osobę. Starałem się nie zwracać uwagi na to, że Brett nie miał na sobie spodni, a Chris – koszulki. Zignorowałem też fakt, że dosłownie przed chwilą całowali się z takim zapałem, że wyglądało to, jakby wysysali z siebie życie. Co za ohyda.
Serio, co Chris w nim widział? Przecież Brett nawet nie był przystojny.
Och, Max – wydukał Chris, patrząc na mnie niemrawo.
Brett wyglądał na naprawdę zawstydzonego, bo zakrył swoje bokserki, z wyraźną erekcją, jedną z poduszek z sofy. Opuścił głowę, unikając mojego wzroku i zasłaniając swoje zarumienione policzki. Co za dzieciak.
Chris przygryzł wargę.
My... właśnie szliśmy na górę – powiedział.
Uniosłem brew, patrząc na niego kpiąco. Czy to nie on zapewniał mnie niedawno, że nie zobaczę go z żadnym facetem? Jakoś słabo o to zadbał.
Aha – mruknąłem. – Na przyszłość po prostu... Nie róbcie tego w widocznym miejscu – dodałem.
Cały czas patrzyłem w oczy mojego przyjaciela z prowokacją i czekałem aż coś zrobi.
My chyba lecimy – wycisnął z siebie w końcu. Wstał z łóżka, złapał za nadgarstek Bretta i zaczął go ciągnąć w stronę schodów.
Miłego seksu – rzuciłem. – Swoją drogą, zostaliśmy zaatakowani na treningu.
Chris zatrzymał się gwałtownie, słysząc mój drugi komentarz. Puścił tego swojego chłopaczka od pieprzenia i popatrzył na mnie poważnie. Przez chwilę próbował coś wyczytać z mojej twarzy, ale chyba się poddał, bo zapytał:
Co się stało?
Na jego twarzy malował się szok. Starał się zamaskować wszystkie emocje, ale dostrzegłem także, że się martwi. Och, uroczo z jego strony. Ciekawe, czy będzie w stanie zaciągnąć teraz Bretta do łóżka. Może się nie podnieci? Bo teraz najwidoczniej nie miał ochoty na ruchanko.
A nic takiego – powiedziałem od niechcenia. – Wiesz, te rutynowe ataki na najlepszych Łowców.
Powiedz mi więcej – naciskał.
Ja chyba pójdę – stwierdził Brett, odzywając się pierwszy raz, odkąd się pojawiłem.
Śmiało, idź, pomyślałem. Nikt cię tu nie trzyma, tępa dzido.
I faktycznie tak było. Kiedy Brett zaczął zgarniać swoje rzeczy i pospiesznie się ubierać, Chris nawet na niego nie spojrzał. Jego uwaga cały czas była skupiona na mnie, zignorował go również, kiedy się pożegnał i wyszedł.
Co za przykra sytuacja.
Opowiedz mi.
Ktoś wpadł po treningu. Ubrany na czarno. Jego celem chyba był Noel, ale nikomu nic się nie stało. No poza napastnikiem, bo dźgnąłem go nożem. Zgłosiliśmy to Trudis i oto cała sprawa.
W porządku? – zapytał, przyglądając mi się uważnie.
Nie musisz się martwić. Jestem najlepszy, dam sobie radę.
Chris pokiwał głową.
Jest coś jeszcze – dodałem.
Opowiedziałem mu o Layli. O tej całej dziwnej sprawie, jak zdawało mi się, że coś kręci z tym treningiem. Wspomniałem, że moim zdaniem cały czas wiedziała o tym ataku, a potem doszedłem do momentu, że nawet ona mogła go dokonać. Poinformowałem go dokładniej o dźgnięciu, o moim przytuleniu jej i spostrzeżeniu, że ramię mogło ją zaboleć.
Zawsze wiedziałem, że Layla to szmata. – Takimi słowami Chris podsumował moją opowieść.
Uśmiechnąłem się lekko.
Muszę o tym pomyśleć w samotności – powiedziałem. – Możesz zadzwonić po Bretta i zaprosić go na seks.
Po moich słowach poszedłem czym prędzej do siebie, żeby nie usłyszeć odpowiedzi Chrisa. Chyba trochę się jej bałem, takie kpiny z jego spraw seksu pewnie nie było dla niego przyjemne. No, ale cholera, miałem nikogo nie spotkać!
Rzuciłem się na łóżko i zakryłem twarz dłońmi.
Mogłem poczekać aż Chris odbębni sobie szybki numerek z Brettem i potem powiedzieć mu o spisku. Przecież jakaś godzinka różnicy nic by nie zmieniła.
Czułem się zażenowany sytuacją, którą zastałem w salonie. Może nie chodziło do końca o to, że dobierali się do siebie, zbliżając do nagości, a ja byłem tego świadkiem. Takie rzeczy się zdarzają, a mi to nawet nie przeszkadzało. Czułem się zażenowany tym, jak na to zareagowałem, bo zupełnie się tego po sobie nie spodziewałem. Chciałem, żeby Brett jak najszybciej wyszedł. Cieszyłem się, gdy Chris skupił się na mnie, a nie na nim. Te wydarzenia sprawiły, że dotarło do mnie, co się stało.
Byłem zazdrosny. Najzwyczajniej w świecie poczułem zazdrość na widok mojego najlepszego przyjaciela z innym facetem.


_____
/EDIT/
Odezwała się do mnie pewna czytelniczka i zaproponowała pomoc przy pracy nad tym opowiadaniem. Tak więc powitajmy oficjalnie na pokładzie Achie, która zdecydowała się podjąć betowania! Właśnie możecie przeczytać pierwszy od dłuższego czasu zbetowany rozdział :D

15 komentarzy:

  1. O.
    Mój.
    Boże...

    No w końcu do niego dotarło! Yaaaaaaaay! cholera, tak się jaram, że w niektórych momentach aż wykasłuję sobie płuca z radości :3

    Serio, ta Layla to niezła szmata...

    Brett? Znoowuu?

    Tylko Max może wparować do domu w czasie, gdy jego najlepszy kumpel prawie się seksi ze swoim kolegą... Brawo, Max...

    Rozdział fenomenalny, cieszę się, że tak często wstawiasz rozdziały :3

    pozdrowienia ;3

    ~ Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhahahha, no sama się sobie dziwię, że tak szybko to do Maxa dotarło. Myślałam, że może go trzeba jeszcze pomęczyć z kilka rozdziałów xD
      Oj, ten Chris, taki niezdecydowany xD A może Brett jest po prostu miłością jego życia...?
      A dziękuję bardzo, ale proszę nie przyzwyczajać xD Po kwietniu wracamy do normy - jeden rozdział na... jakiś czas xD
      Dziękuję za komentarz i wszystkiego dobrego ;)

      Usuń
  2. Jezu, chciałam skomentować więcej, ale nie mogę :D ta scenka z przyłapaniem mnie rozwaliła :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. super, do Maxa zaczyna coś docierać :3 ale Chris mógł sobie darować numerek z Brettem :/

    to Layla zaatakowała? czy Noel jest jakąś ważniejszą postacią dla dalszego biegu wydarzeń czy po prostu jest kolejnym super-łowcą?

    pozdrawiam i wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, cóż Chris ma swoje potrzeby xD
      Noel raczej nie jest jakiś mega istotny, jest super Łowcą (jak każdy zresztą xd) i pewnie pojawi się jeszcze kilka razy, ale bez żadnego znaczenia i związku - takie urozmaicenie dla mnie, bo lubię jego postać ;d
      dziękuję za opinię i życzę wszystkiego dobrego! :)

      Usuń
  4. Ach, zapomniałabym - i ciągle zapominam to napisać :D po prostu jak fabuła wciąga, to nie myślę o części technicznej.
    Ja chciałam napisać (już kilka notek temu haha), że bardzo podobają mi się twoje...hhmmm... środki stylistyczne, których używasz. Pięknie się to czyta. Masz bogate słownictwo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak odpowiem za jednym zamachem na oba xD
      Cieszę się, że ta scenka przypadła Ci do gustu. Starałam się xD
      No i dziękuję także za te miłe słowa, choć sama uważam, że mam jeszcze sporo do poprawy, to cieszę, że Tobie się to podoba ;)
      Dziękuję bardzo za komentarz, wszystkiego dobrego ;)

      Usuń
  5. Oo, nasz Maksio w końcu przejrzał na oczy. :D
    Nie no, jego tempo myślenia w TYCH sprawach mnie przeraża... o.O
    No ale cóż, każdy myśli inaczej...
    Cudownie piszesz i oby tak dalej. :*
    Oczywiście czekam na dalszy rozwój akcji. <3
    Weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhahaha, a ja chciałam to jeszcze przedłużyć... Chyba wówczas nigdy byśmy się tego nie doczekali.
      Dziękuję za komentarz i wszystkiego dobrego :D

      Usuń
  6. Mam dość Bretta niby lubię takie erotyczne wątki ale strasznie szkoda mi Maxa bo byłby idealną parą z Chrisem aż się poplakalem przez to że Chris "zdradza" Maxa z Brettem ;c :'( Ja chcę żeby Chris był z Maxem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może gdyby Max był bardziej odważny i wyznał swoje uczucia Chrisowi, wszystko byłoby inaczej... Na razie musi się tylko z tym pogodzić :)
      Dziękuję bardzo za komentarz i życzę wszystkiego dobrego! :D

      Usuń
  7. Jak zwykle nie mogę się doczekać następnego rozdzialu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny rozdział za trzy dni ♥❤♥
      dziękuje bardzo za komentarz, wszystkiego dobrego ;d

      Usuń
  8. Hej,
    szybko to dotarło do niego i tak Max to wejście w takim momencie, ten atak ciekawe czy coś wspólnego z nim miala Leyla...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    ciekawe czy Layla miała coś wspólnego z tym atakiem, i to wejście w takim momencie, szybko to dotarło do niego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń