poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział 30

Opowiedz mi o tym – poprosiłem.
Miło było (nareszcie!) leżeć w ramionach Chrisa na jego łóżku. To nie tak, że od razu poszliśmy się pieprzyć. Po prostu kiedy chłopak (mój, warto wspomnieć) zaproponował, żebym się z nim położył, zgodziłem się bez zawahania. Najpierw trochę się całowaliśmy, ale potem czarnowłosy poprosił, żebyśmy zwolnili. Przyznam szczerze, że gdzieś tam w głębi się ucieszyłem, bo trochę się obawiałem tego przejścia do konkretów. Chris chyba też. Pozwoliłem więc się objąć i przez chwilę tylko tak leżeliśmy. Aż w końcu zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedziałem mu o wszystkim – o tym, jak uznałem, że lubię facetów, że lubię jego. Teraz była jego kolej.
To długa historia. – Westchnął.
Widziałem, że nie był chętny, żeby mi o tym opowiadać. Chyba się trochę wstydził. Ale zależało mi, żeby wiedzieć, bo, o ile dobrze odczytywałem sygnały, Chris zakochał się we mnie wcześniej. Jak to było w ogóle możliwe? On we mnie?
Potarłem nosem o jego klatkę piersiową. Wspominałem już, że jest niesamowicie wygodny?
Spokojnie – powiedziałem.
Nie wiem, jak zacząć – mruknął zrezygnowany.

Kiedy zacząłeś coś do mnie czuć? – zapytałem prosto z mostu.
Chciałem się podnieść i popatrzyć na Chrisa, żeby zobaczyć jego twarz, kiedy będzie o tym opowiadał. Ale nie zrobiłem tego. Uznałem, że mój wzrok może go speszyć i wycofa się z tematu.
To było parę lat temu – zaczął mówić po chwili milczenia – kiedy razem trenowaliśmy. Wydawało nam się wtedy, że jesteśmy świetnymi Łowcami, a tak naprawdę oblewaliśmy test za testem. – Uśmiechnąłem się na te wspomnienia. – Kazali nam więcej trenować, więc chodziliśmy w dwójkę do sali. Ćwiczyliśmy może z pięć minut, a potem kładliśmy się na ziemi i rozmawialiśmy. Zawsze ceniłem sobie te chwile. Były wyjątkowe.
Pamiętałem tamten czas. Wówczas jeszcze nie mieliśmy statusu pełnoprawnych Łowców. Żaden z nas nie przykładał się do treningów i olewaliśmy masę zajęć. Podczas ćwiczeń odstawaliśmy od innych i zawsze radziliśmy sobie najgorzej. Z perspektywy czasu, to aż dziwne, że z takim podejściem zostałem najlepszym Łowcą. Oczywiście, wtedy wszystko wyglądało inaczej. Moi rodzice jeszcze żyli i ciężko mi było traktować ich pracę poważnie. Dlatego też nie chciało nam się trenować. Pamiętam, że leżeliśmy kiedyś na tej podłodze i macaliśmy się po brzuchach, sprawdzając, kto miał większe mięśnie. Lubiłem wszystko, co wtedy robiliśmy. Ten czas był taki spokojny, niczym się nie zamartwialiśmy, a życie nie pokopało nas jeszcze po dupie.
Nigdy bym się nie domyślił, że Chris czuł do mnie coś więcej w tamtych dniach. W żaden sposób nie dał mi tego odczuć.
Oczywiście, w pewnym momencie nastąpiła taka zmiana. Zaczął zachowywać się dziwnie, unikał mnie i zbywał za każdym razem, gdy pytałem. Sprawa wyjaśniła się jakiś miesiąc później, kiedy (w końcu!) Chris zdecydował się ze mną poważnie porozmawiać. Mieliśmy wtedy po piętnaście lat, a zestresowany przyjaciel wyznał mi, że jest gejem. Bał się. Myślał, że go odrzucę. Łowcy nigdy nie podchodzili dobrze do jakichkolwiek odstępstw od normy, dlatego cieszyłem się, gdy Chris w końcu mi zaufał.
Czy ja jestem twoją pierwszą miłością? – zapytałem nieśmiało.
Mhm – odmruknął Chris potwierdzająco. – Pierwszą i jedyną w zasadzie.
Jego słowa mnie uderzyły.
Kiedy wyznał mi prawdę o swojej orientacji, nawet nie podejrzewałem, że chodzi o mnie. Po prostu uznałem, że podobali mu się chłopcy i tyle. Na początku myślałem, że może znajdzie sobie jakiegoś fajnego faceta, nie przejmując się normami przyjętymi przez Organizację. Szybko się okazało, że Chrisowi nie związki w głowie. On tak naprawdę przez cały ten czas... chciał mnie. Z jednej strony zrobiło mi się ciepło na sercu na tę myśl, ale z drugiej wiedziałem (a raczej się domyślałem), jak cholernie trudne musiało to dla niego być.
Świetnie się kryłeś – przyznałem. – Nigdy w życiu, bym nie pomyślał, że ty... A teraz jak ja się w tobie zakochałem, to myślałem, że kopniesz mnie w dupę.
Chris pogłaskał mnie po plecach, a ja poczułem, jak coś tańczy w moim brzuchu.
To nie należało do najłatwiejszych wyzwań w moim życiu.
Dlaczego nie próbowałeś ograniczyć naszych kontaktów? Nie żebym chciał cię stracić – zapewniłem szybko na koniec.
Miałem cię jako przyjaciela, a to zawsze coś. Czasem nieświadomie łamałeś mi serce, ale spędzałeś ze mną tyle czasu... Ceniłem wszystko, co od ciebie dostałem.
Podniosłem się z pozycji leżącej i obróciłem przodem do Chrisa. Podparłem się rękami o łóżko i zajrzałem w jego ciemne oczy. Oczy, które przez tyle lat patrzyły na mnie z bezgraniczną miłością, teraz wpatrywały się we mnie nieśmiało.
Uniosłem kącik ust i nachyliłem się. Nasze usta zetknęły się w powolnym pocałunku. Prawdę mówiąc, nie miałem pojęcia, że Chris będzie w stosunku do mnie taki delikatny.
Odsunąłem się od niego i usiadłem obok po turecku. Na moją twarz wpłynął uśmiech, po chwili odwzajemniony przez ciemnowłosego.
W mojej głowie – zacząłem – istnieje takie tajemnicze prawo. W jednym z paragrafów jest powiedziane, że nowo powstały związek należy skonsumować poprzez zawstydzenie partnera.
Chris zmarszczył brwi, przyglądając mi się uważnie.
Skończyliśmy z miłym i czułym Maxem? – zapytał.
Jak najbardziej – odparłem ze śmiechem.
Mój chłopak (czyż to nie brzmi wspaniale?) westchnął ciężko i podciągnął się do siedzącej pozycji.
No dawaj, zawstydź mnie – rzucił, patrząc na mnie z wyzwaniem w oczach.
Waliłeś sobie kiedyś do mojego zdjęcia?
Chris uchylił usta zaskoczony. Potem się skrzywił i niechętnie skinął głową. Na jego policzkach dostrzegłem naprawdę bardzo delikatny rumieniec (ale jednak). To wcale nie znaczyło, że skończyłem swój atak.
Byłem kiedyś blisko przyłapania cię?
Wywrócił oczami zażenowany.
Tak jakby.
Oświeć mnie, proszę, co to była za sytuacja – powiedziałem słodko.
Chris wskazał na nasze wspólne zdjęcie stojące w ramce na komodzie obok łóżka. Na tym obrazku po prostu staliśmy obok siebie, uśmiechając się. Pomiędzy nami była pionowa kreska – taki ślad, jakby ktoś to zdjęcie zginał wiele razy.
Pamiętasz, co robiłem, jak się kłóciliśmy?
Potwierdziłem skinieniem głowy.
Parę lat temu zapytałem Chrisa, dlaczego to zdjęcie jest takie zmaltretowane. Chris powiedział mi wtedy, że zawsze, jak się kłócimy, ma ogromną ochotę wypieprzyć ten nasz wizerunek w cholerę. Twierdził, że ostatkami sił się od tego powstrzymuje, ale w zamian zadośćuczynienia zagina zdjęcie tak, aby nie musiał oglądać mojej twarzy. Uznałem to trochę za dziwny sposób, ale nie wnikałem.
To nie do końca prawda – wyznał. – To co ci powiedziałem. Znaczy, jasne, czasem jak mnie wkurwiłeś, zaginałem to zdjęcie, ale w większości przypadków raczej chodziło o schowanie mojej twarzy niż twojej.
Okay, tego się nie spodziewałem.
Zarumieniłem się, gdy Chris obserwował mnie wyzywająco. On też chciał mnie zażenować swoim szczerym i bezpośrednim wyznaniem. Chyba trochę mu się udało.
Chcesz kontynuować ten temat? – zapytał rozbawiony.
Już prawie zaprzeczyłem, ale ta sytuacja... to mnie tak ciekawiło.
Opowiadaj dalej. Kiedy cię przyłapałem?
Nigdy mnie nie przyłapałeś, ciołku.
Wzruszyłem ramionami. Przyłapać a prawie przyłapać to żadna różnica.
Jakiś czas temu się pokłóciliśmy, już nawet nie pamiętam, o co. Trochę mnie nawyzywałeś i chyba następnego dnia odezwało się twoje sumienie, bo wpadłeś z samego rana.
Próbowałem sobie przypomnieć to wydarzenie, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Raczej nie spodziewałem się, że przypomnę sobie naszą kłótnię, bo z Chrisem lubiliśmy rzucać się o zwykłe idiotyzmy, ale miałem nadzieję, że, to jak się godzimy, bardziej utkwi mi w pamięci. Najwidoczniej nic z tego.
Chris, widząc moją niezrozumiałą minę, kontynuował.
Jak przyszedłeś jeszcze spałem, a w dłoni miałem zgięte zdjęcie.
Ach! – wykrzyknąłem, przypominając sobie.
Jednak nie wiedziałem, o co nam wówczas poszło, ale zachowałem się w stosunku do niego wyjątkowo chamsko. Rzadko kiedy miałem aż tak duże wyrzuty sumienia, bo już następnego dnia dociągnąłem swoją dupę do Chrisa. Chłopak sobie smacznie spał, a mi zrobiło się wyjątkowo smutno, gdy zobaczyłem to zdjęcie w jego dłoni, choć na to zasłużyłem. Wyjąłem mu je wtedy z dłoni, rozprostowałem i położyłem na komodzie obok ramki. Potem obudziłem Chrisa i przeprosiłem go chyba z dziesięć razy, choć on już za pierwszym powiedział, że się nie gniewa. Tak naprawdę po prostu rano nie dotarło do niego jeszcze, że poprzedniego dnia się poprztykaliśmy, ale i tak udało mi się ten konflikt zażegnać. W ramach dobrej woli chciałem się wówczas z Chrisem położyć w łóżku, ale on ledwo przytomnie powiedział, że mogę tylko na kołdrze.
Ty się poprzedniego dnia masturbowałeś? – zapytałem zaskoczony.
Chris skinął głową.
Ale my się pokłóciliśmy!
Musiałem rozładować napięcie.
Zaśmiałem się. Każdy ma swój sposób. A teraz przynajmniej wiedziałem, dlaczego nie wpuścił mnie pod kołdrę. Pewnie były tam ślady jego wybryków z poprzedniego dnia.
Pójdziemy spać? – zapytał Chris, ziewając.
Sięgnąłem po jego komórkę leżącą teraz obok zdjęcia doznań i sprawdziłem godzinę. Trzecia w nocy. O cho, trochę się zagadaliśmy.
Skinąłem głową z uśmiechem.
Mógłbym spać u ciebie? – zaproponowałem.
Na to liczyłem.
Odpuściliśmy sobie na dzisiaj prysznic i po prostu przebraliśmy się w luźniejsze ciuchy. Może to nie był najlepszy pomysł na pierwszą wspólną noc jako para, ale, kiedy uświadomiłem sobie, która jest godzina, zmęczenie dało mi się we znaki.
Wskoczyłem już do łóżka i ułożyłem się wygodnie. Chwilę później dołączył do mnie Chris. Widziałem, że jest trochę zdezorientowany, jakby nie wiedział, na co może sobie pozwolić, więc uznałem, że dzisiaj ja będę tym odważniejszym.
No, chodź bliżej – mruknąłem, dotykając jego ramienia.
Chris wspaniałomyślnie znów pozwolił mi zająć najlepsze miejsce – czyli na jego klacie. Na początku trochę się wierciłem, co bardzo go bawiło, przez co chuchał i dmuchał w moje włosy, ale w końcu się uspokoiłem. Parę minut później obaj usnęliśmy.
Następnego dnia rano obudziłem się pierwszy. Leżałem teraz po drugiej stronie łóżka (kiedy to się stało?) i już niestety nie na Chrisie. Miałem za to idealną pozycję, żeby móc go obserwować. Spędziłem parę minut na przyglądaniu się jego rozluźnionej podczas spania twarzy. Wyglądał tak spokojnie. Gdyby oglądał go ktoś obcy, mógłby uznać za zwykłego studenta, a nie śmiercionośnego Łowcę wampirów. Nasze życia były takie popieprzone.
Nachyliłem się do Chrisa i delikatnie musnąłem jego usta. Miałem cichą nadzieję, że to go obudzi, ale najwidoczniej musiał porządnie odespać w połowie nieprzespaną noc. Wyszedłem bezgłośnie z łóżka i skierowałem się na dół do kuchni, po drodze zgarniając z komody komórkę Chrisa.
Na dole zacząłem szykować jakieś śniadanie. Nie żebym był szczególnie utalentowany, ale z paru składników potrafiłem stworzyć coś tak banalnego jak kanapki. W trakcie oczekiwania, aż zagotuje się woda na herbatę, napisałem esemesa do mojej siostry:
Jesteśmy razem! :) Max”
Na odpowiedź nie czekałem nawet pięciu minut.
Cieszę się :D A mówiłam, że trzeba było od razu powiedzieć. Na przyszłość słuchaj się starszej siostry. Idę do Dievam zobaczyć, kto ma kaca.”
Wiedziałem, że Eira nie odpuści sobie wymądrzania. Powinienem ją chyba kiedyś za to pacnąć po głowie. Tak mocno.
Odpisałem jej jeszcze, żeby informowała, jak się dowie czegoś ciekawego.
Zabrałem się za jedzenie kanapek, ale mój umysł się zbuntował już po jednej. Niby cały czas się pilnowałem, żeby jeść, ale jak czasami poczułem takie silne odrzucenie, to już sobie odpuszczałem. Może po południu będę miał więcej szczęścia.
Siedziałem sobie przy stole i popijałem herbatę. Moje myśli dość szybko popłynęły w stronę Chrisa i już chwilę potem zaczynałem, jak to miałem w zwyczaju, roztrząsać sprawę naszego związku. Byliśmy ze sobą pierwszy dzień, a ja już miałem wątpliwości. No dobra, nie miałem wątpliwości. Popadłem raczej coś w stylu takiej dziwnej fazy, w której zachwycałem się nad Chrisem. Ogarnąłem się dopiero, kiedy obiekt moich westchnień pojawił się w kuchni.
Jego czarne włosy były potarmoszone, a koszulka i bokserki wymiętoszone zupełnie jakbyśmy robili w nocy coś nie wiadomo jak zbereźnego, a nie tylko spali w jednym łóżku.
Chris ziewnął na przywitanie i podszedł do mnie. Ucałował mnie w czubek głowy i zajął się nastawianiem wody. A mnie zmroziło. Ten gest był taki miły i uroczy, co tak jakby mnie zablokowało. Siedziałem i patrzyłem tępo przed siebie parę minut, aż w końcu mój mózg przetrawił to, co się wydarzyło. To tylko buziak, Max! Nie zachowuj się jak debil.
Chcesz jeść? – zapytałem.
Chris spojrzał na mnie przez ramię.
A ty jadłeś?
Skinąłem głową.
Częstuj się – powiedziałem, przesuwając w jego stronę talerz z kanapkami.
To nie tak, że dostrzegłem łatwą okazję na pozbycie się niechcianego pokarmu. Jak wcześniej przygotowałem jedzenie, zrobiłem więcej z myślą o Chrisie. A to, że nie zjadłem swojej porcji, oznaczało więcej dla niego. I tyle.
Chris trochę niechętnie sięgnął po kanapkę (pewnie będzie miał wyrzuty sumienia, że niby umieram z głodu). Chwilę potem usiadł obok mnie z kubkiem herbaty i powoli sobie mielił. Wyglądał na naprawdę zmęczonego, a to już wyczyn, bo z reguły bez względu na okoliczności prezentował się nienagannie.
Uśmiechnąłem się do niego, a on odpowiedział tym samym gestem, ale znacznie wolniej i leniwiej. Słodziak.
Jak się spało? – zapytałem.
Nad ranem to już gorzej – stwierdził.
Ojej, a czemu?
Wzruszył ramionami.
Bez ciebie.
Zarumieniłem się z zażenowania. To z jednej strony było takie urocze i naprawdę mi imponowało, ale z drugiej się wstydziłem. Czułem, że minie trochę czasu, nim się przyzwyczaję do tej sytuacji, choć w głębi bardzo się cieszyłem.
Nie wiedziałem, co Chrisowi odpowiedzieć na jego słowa, więc odtańczyłem w duchu taniec radości, gdy z opresji uratował mnie dźwięk przychodzącego esemesa. Jeśli Chrisa zaskoczyło to, że zapożyczyłem sobie jego telefon, nie dał tego po sobie poznać.
Pozytywnie przyjąłem fakt, że nadawcą była Eira. Liczyłem na jakieś ciekawe ploty i zawstydzające historie z życia innych Łowców. Niestety, dostałem coś zupełnie innego.
Och, kurwa.
Co jest? – Chris spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
Wszystko, miałem ochotę odpowiedzieć. Darowałem sobie. Po prostu odczytałem na głos wiadomość, której treść brzmiała tak:
Chaos, chaos, chaos. W Dievam jest prawdziwy chaos. Zamach. Trudis zamordowano.”

*

Eira chciała po prostu zniknąć.
Na chwilę obecną po prostu unikała ludzi. Gdy przyszła do Dievam nie spodziewała się takiego chaosu. Z początku była zdziwiona. Myślała, że tyle się działo w związku z wczorajszą imprezą, ale się pomyliła. Złapała gdzieś jakiegoś przypadkowego Łowcę i zapytała, co się dzieje. To ty nie wiesz?, mówiła wówczas jego mina. A potem jej powiedział. O Trudis.
Łowcy krzątali się wszędzie i przy tym zachowywali wyjątkowo głośno. Niektórzy przyszli nawet ubrani na czarno. Mnóstwo ludzi chodziło między sobą, wymieniając informacje, poszukując winnych. Pomiędzy zwykłymi Łowcami pałętał się Zarząd. Chyba próbowali dotrzeć do jakichś ważniejszych osób, a przy tym uspokajali innych. Wszystko mamy pod kontrolą, mówili. Potem w końcu gdzieś zniknęli. Eira podejrzewała, że zajęli się naradami – co zrobić z zaistniałą sytuacją.
Gdy blondynka przetaczała się między ludźmi, prawie wszyscy ją zaczepiali. Oczekiwali, że czegoś się od niej dowiedzą, skoro u niej dość często można było znaleźć najświeższe plotki. A poza tym zajmowała wysokie miejsce w rankingu i dość często współpracowała z Zarządem. Musiała coś wiedzieć. Tyle, że nie wiedziała, a każde kolejne pytanie jeszcze bardziej ją irytowało. A jakby tego było mało, dziewczynie od rana chciało się wymiotować.
Tylko tego brakuje, żebym się zrzygała przy tych wszystkich ludziach, pomyślała, próbując potajemnie się ulotnić.
Aż w końcu wpadła na niego.
Huke'a.
Przez chwilę miała cichą nadzieję, że przez to zamieszanie jej nie dostrzeże. Wręcz przeciwnie. Łowca od razu skierował się w jej stronę i jeszcze wyglądał jakby chciał z nią rozmawiać.
Nie teraz, myślała Eira, zaciskając zęby. I wówczas naprawdę chciała zniknąć.
Blondi! – zawołał, gdy dziewczyna zaczęła się od niego oddalać.
Huke – mruknęła, zatrzymując się.
Pogadamy?
Zaraz się zrzygam, jęknęła w myślach.
Możemy to odłożyć na później? – zaproponowała.
Twoim zdaniem będzie jakieś później? Właśnie zamordowano panią dyrektor.
Kurwa – zaklęła blondynka, pocierając palcami nasadę nosa.
Wszystko w porządku? – zapytał Huke, łapiąc ją delikatnie za ramię.
Eira wyglądała już, jakby ledwo trzymała się na nogach. I tak też się czuła. Naprawdę chciała odmówić Łowcy pomocy, ale nie mogła się na to zebrać, bo zaraz by padła.
Pokręciła przecząco głową.
Co się dzieje? – kontynuował Huke, przytrzymując mocniej blondynkę.
Dziewczyna opowiedziała mu, wymiotując na jego koszulkę.

*

Nikki bardzo się niepokoiła, oglądając swoją przyjaciółkę koło toalety. Eira zwracała pokarm (lub jego brak) już trzeci raz. Czwarty, jeśli liczyć ten, gdy zhaftowała się na Huke'a.
Kiedy wrogi Łowca przyprowadził bladą i słaniającą się na nogach blondynkę, Nikki się wściekła. Przez chwilę myślała, że osobą, która doprowadziła do tego stanu był właśnie Huke, ale ten szybko wytłumaczył, że Eira czuje się tak od dłuższego czasu.
Pod opieką fioletowowłosej, przyjaciółka zaczęła wracać do siebie. Zachowywała się dość przytomnie i reagowała na bodźce z zewnątrz, ale od czasu do czasu robiło jej się niedobrze. Czasem kończyło się to tylko mdłościami, a czasem pocałunkiem z muszlą klozetową.
Jakiś czas później, stan Eiry prezentował się o niebo lepiej. Łowczyni odpoczywała na łóżku, przykryta kocem. Obok niej leżała miska (na ewentualne wymioty) oraz dzbanek z wodą i szklanka, by stale uzupełniała płyny. Na krześle naprzeciwko łóżka siedziała Nikki przyglądająca się zmartwiona przyjaciółce.
Potrzeba ci czegoś? – zapytała kolejny raz.
Nie, nie – zaprzeczyła Eira, wywracając oczami. – Już mi lepiej.
To trochę niespodziewane. Jakaś grypa żołądkowa cię złapała, czy jak... – zastanawiała się na głos Nikki. – Ostatnio wszystko było dobrze, prawda?
Blondynka wzruszyła ramionami.
Raczej tak. Czasem chciało mi się wymiotować, co prawda, ale zazwyczaj przechodziło mi po jakiejś godzince czy dwóch. Pewnie coś w diecie mi szkodzi.
Albo – zaczęła niechętnie Nikki – nasz tajemniczy morderca wszedł na nowy poziom.
Eira zmarszczyła brwi i przyglądała się przyjaciółce z niezrozumieniem.
To znaczy?
Zabija trucizną. Jakby nie patrzeć, już raz cię zaatakował i mu się nie powiodło. Ktoś ostatnio mógł ci coś podrzucić do jedzenia?
Wiesz, wczoraj na tym festynie dość łatwo byłoby mnie otruć – przyznała Eira. – Ale to nie to.
Może na wszelki wypadek lepiej skonsultować te objawy z jakimś dobrym Medykiem?
Łowczyni kręciła głową na ten pomysł, ale ostatecznie się zgodziła, żeby uspokoić przyjaciółkę. Eira była przekonana, że gdyby to, co się z nią działo, zagrażało jej życiu, to by to wyczuła. Pozwoliła Nikki wykonać telefon i chwilę potem blondynka miała już zamówioną wizytę domową.

*

Trudis Ravale nie była najlepszą panią dyrektor Organizacji Dievam. Ale najgorszą też nie. Nigdy nie miałem z nią jakiejś bliskiej i zażyłej relacji ani nie nazwałbym jej swoją przyjaciółką. Poczułem jednak smutek na wiadomość o jej śmierci, co trochę mnie zaskoczyło. Wiele razy (szczególnie ostatnio) wkurzałem się na nią tak mocno, że życzyłem jej najgorszego. Gdy w końcu do tego doszło, czułem się głupio. No i odrobinę smutno, że już nigdy nie urazi mojej dumy przed całą hordą Łowców.
Będziesz za nią tęsknił? – zapytał Chris, przysiadłszy obok mnie na sofie w salonie.
Pokręciłem głową przecząco.
Może czasem. Na ogół mnie wkurwiała – stwierdziłem, nie myśląc o tym, że nie wypada tak mówić o zmarłych.
Chris skinął.
No nie należała do tych neutralnych ludzi, ale przyznaj, że czasem lubiłeś z nią pogadać.
Pewnie – zgodziłem się. – A jednak są Łowcy, których śmierci bardziej żałuję. Liam albo Elias. Nie zasługiwali na taki los. A Trudis... Trudis usilnie starała się ignorować wszystko, co dzieje się pod jej nosem, i tak to się skończyło. Jakby nie patrzeć, trochę jej się należało.
Z miny Chrisa wyczytałem, że się ze mną zgadzał, ale postanowił taktownie tego nie komentować.
Jej śmierć trochę zaburzyła teorię dziesięciu najlepszych Łowców na celowniku – stwierdził.
Z żalem zauważyłem, że to prawda. Ten jedyny, a także najlepszy trop właśnie poszedł się jebać. Chociaż może morderca miał na celu wyeliminowanie najlepszej dziesiątki oraz dyrektora. Jakby nie patrzeć Trudis też była niezłą Łowczynią, no i sporo wiedziała... Wiedziała, właśnie! Przecież ona wczoraj dała mi do zrozumienia, że wie, kto jest winnym.
Chris – zacząłem niepewnie – pamiętasz, co mówiłem wczoraj? Że Trudis coś wie i chcę ją dzisiaj przycisnąć?
Czarnowłosy potwierdził ruchem głowy.
Co, jeśli dlatego została zabita? Bo wiedziała za dużo.
To... dość prawdopodobne.
Trzeba będzie porozmawiać z nowym dyrektorem...
Jeszcze nie został wybrany – wtrącił Chris. – Twoja siostra pisała, że trwają obrady, a w Dievam jest chaos. A to równa się dla nas jako takie przymusowe wolne.
Zaśmiałem się na to stwierdzenie. Mieliśmy w Dievam seryjnego mordercę, a on widzi w tym wolne.
To co chcesz robić w takim razie? – zapytałem.
Czy ja wiem? – odparł Chris, nachylając się do mnie.
Odsunąłem się lekko, przygryzając wargę. Czułem, jak czerwień wstępuje na moje policzki, gdy z każdą chwilą mój chłopak zabierał mi coraz więcej przestrzeni. Już chwilę później leżałem pod nim, a w plecy wrzynał mi się jakiś kołek. Starałem się nie myśleć o tym, że chwilę temu rozmawialiśmy o zabójstwie pani dyrektor, a teraz miałem ochotę się z nim całować. Och, byłem taki łatwy.
A zresztą, pieprzyć to, pomyślałem i przyciągnąłem Chrisa do siebie.


_____
Nie spodziewaliście się, co? A może jednak jestem przewidywalna? xD
Nudziło mi się ostatnio, więc stworzyłam niesamowicie kreatywną ankietę. Możecie pogłosować, ale obowiązku nie ma xD

A teraz trochę ogłoszeniowo.
Już parę razy ostatnio wspominałam, że PRP zbliża się do końca. Nie oznacza to jednak, że kończę pisać. Gdy zakładałam tego bloga (dwa lata temu... xd), myślałam o nim jako zbiorze opowiadań i nareszcie już niedługo to nastąpi.
Niektórzy z Was mogli zauważyć, że na blogu pojawiła się nowa zakładka – Being your voice. Jest to tytuł nowego opowiadania. Jak tam zajrzycie, znajdziecie także okładkę i opis.
Początkowy plan był, aby rozpocząć publikację BYV dopiero po zakończeniu PRP, ale ostatnio... coś się zmieniło. Prawdę mówiąc, coraz częściej mam ochotę już wrzucić Wam prolog i rozdział 1. Jakoś się powstrzymuję, ale nie wiem, jak długo wytrzymam. Zobaczymy ;)
Co do samego opowiadania. Being your voice będzie bardziej obyczajowe, trochę dziwne, pojawi się tam jeden element fantasy, ale nie zostanie rozwinięty (żeby to zrozumieć, dobrze przeczytać po prostu pierwszy rozdział xd). Opowiadanie to będzie też znacznie krótsze w porównaniu z PRP, więc raczej nie będę go publikować na przestrzeni dwóch lat xD Więcej możecie się dowiedzieć z samego opisu, ja Wam nic nie będę spoilerować. Na dniach pewnie wstawię zdjecia postaci (żeby podsycić Waszą ciekawość xd).
A tymczasem trzymajcie kciuki za moją wenę dla "Po raz pierwszy...", żeby udało mi się zakończyć to opowiadanie do końca 2016 roku :D

10 komentarzy:

  1. Nieprzewidywalna strasznie :D

    Czy Eira nie jest w ciąży..? Huke ty nie dobry chłopcyku XD

    Max i Chris! W końcu! 💟❤💙💗💚💛💜🌈😍😘😚😚 Po tylu chwilach czekania! *taniec szczęścia*
    No już dwa lata, 30 rozdziałów, a seksuf ani widu, ani słychu 😈

    Biorę się za nowe opko :3

    Pozdrawiam
    Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, bo już się bałam, że wszystko zmierza w oczywistym kierunku xD
      No cóż, ja tam nigdzie seksów nie obiecywałam... Ale zobaczymy jak to będzie :D
      Dziekuję bardzo za komentarz i pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  2. TO MÓJ NAJUKOCHAŃSZY ROZDZIAŁ Z CAŁEGO OPOWIADANIA, O KUUUUUUURRRRRRDEEEEEEEE! (∩˃o˂∩)♡♡♡♡♡♡♡♡
    Było tak całuśnie, och! (づ ̄ ³ ̄)づ ❤ Nie znałam Chrisa od tej strony, co mnie tak cudownie zaskoczyło. Wiedziałam, że kocha Maxa już od jakiegoś czasu, ale nigdy bym nie pomyślała, iż... od zawsze. To takie piękne, wzruszyłaś mnie. I śmieszne! Opowieść o zdjęciu i masturbacji albo macaniu się po brzuchu i sprawdzaniu masy mięśniowej... Ach, typowi nastoletni chłopcy XDD
    Śmierć dyrektorki kompletnie zbiła mnie z pantałyku, poczułam szok zupełnie jak Max. Wyszło Ci to wspaniale! Jeszcze te wspominki o niej u chłopaków, to już w ogóle podium epickości, że się tak wyrażę. Chichrałam się dobrą minutę. (którą powinnam poświęcić na ciszę, ale cóż, pff) Potem troszkę się przestraszyłam, że jednak pójdą do Dievam sprawdzić co i jak, ale na szczęście chłopak Maxa (tak, Maxiu, to cudownie brzmi! Masz absolutną rację!) jest genialny i zawsze znajdzie lepsze rozwiązanie. Obściskiwanie się na kanapie za każdym razem brzmi nieźle, tak. Mmm, no i tym seksem też bym nie pogardziła, chociaż nic na siłę, bo wiadomo, chciałoby się, ale to nie zawsze idzie w parze z klimatem, a ten jest w chwili obecnej po prostu przecudowny, więc szkoda byłoby go psuć. :)
    A u Eiry śmierdzi mi ciążą coś, ale w sumie nie wiem, bo u Ciebie nigdy nic nie wiadomo i już nieraz nas zaskoczyłaś! Brawo!
    Nowe opowiadanie niesamowicie mnie ucieszyło (obyczajówka? Biorę wszystko, co dasz, jeśli to z Twoich rączek!). Czyli koniec PRP nie zaboli tak mocno, jak myślałam. Chociaż i tak zaboli jak cholera, to oczywiste. Koniec cudownych opowiadań yaoi zawsze boli, nawet jeśli są happy endy, bo czujesz pustkę z powodu samej świadomości końca, ale chyba już zamilknę, ponieważ zboczyłam z tematu troszkę.
    Po prostu wcisnęłaś mnie dziś w fotel na najwyższych obrotach. Taka jakby jazda bez trzymanki, i wyciągałam dobre 200 na zakrętach, ale kurde! Warto zatrwożyć się przed ewentualną opcją mandatu pod postacią zirytowanej, bo obudzonej mamy, która wchodzi ci do pokoju. (na szczęście na razie to tylko mrożąca krew w żyłach wizja. Widzisz? Nawet ekscytujące chwile grozy mi dostarczasz tą historią! :D)
    Dobra, czas chyba się przymknąć, bo, no właśnie. Co ja ploootę.
    Także tego, ja tu chcę, żeby wena Cię trzymała za pyszczek mocno przez cały czas! Mają Cię palce od walenia w klawiaturę boleć! *odtańcuje rytuał, by się spełniło*
    No to papa! I będę grzecznie czekać na nowe posty, jakby co. XD

    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że to też jeden z moich ulubionych rozdziałów :D Fajnie się go pisało ^^
      Chris jest dziwną postacią, no ale trzeba przyznać, ze ta jego powściągliwość się wzięła trochę z nieodwzajemnionej miłości.
      A to zdjęcie doznań... Jak tak o tym myślę, to mi trochę wstyd za ten pomysł xD
      Cieszę się, że się nie spodziewałaś śmierci Trudis, próbuję robić jakieś zwroty akcji xD
      Rozumiem Cię. Nigdy nie lubię, gdy opowiadania się kończę, a już szczególnie te, które bardzo lubię. Ale mam szczerą nadzieję, że bohaterowie z BYV'u też Ci przypadną do gustu! Choć szykuję tam trochę... no właśnie, jazdę bez trzymanki xD
      A wiesz, możesz przeprosić mamę ode mnie. I pozdrów xD
      Dziękuję bardzo za ten komentarz pełen emocji :D Buziaki ;*

      Usuń
  3. jacy oni słodcy!! <3 uwielbiam ich :3

    skoro zamordowano Trudis, to znaczy, że jednak to nie ona za tym stała?

    słodziaki :3

    zagłosowałam!!

    hym... może być interesujące :D
    ale Penny to nie jest przypadkiem żeńskie imię?

    ja tam bym chciała najlepiej niekończącej się historyjki Chrisa i Maxa :D

    wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, ja też ich uwielbiam <3
      Nie będę Ci nic tutaj spoilerować, bo wszystko już się zacznie rozjaśniać w najbliższych rozdziałach.
      A wiesz, że nie wiem, jak to jest z tym Penny'm. A może i to żeńskie imię. Ale to nawet lepiej w takim razie i dziękuję, że mi na to zwracasz uwagę :)
      Ojej, chyba bym zwariowała, gdybym miała wiecznie pisać o tej dwójce. Bywają upeirdliwi xD
      Dziękuję bardzo za głos w ankiecie i komentarz! :D
      Pozdrawiam <3

      Usuń
    2. Witam. :)

      Jakie urocze. Taki słodki początek.

      Haha, nie ma to jak zawstydzić swojego świeżo upieczonego chłopaka. Jeszcze się biedaczek przestraszy. Pozginane zdjęcie... Siekasz mózgi, kochana.

      Uwielbiam relację Maksa i Eiry.

      Totalnie nie spodziewałam się śmierci Trudis. Umiesz zaskoczyć.

      Eira w ciąży? Jak reszta mam to samo skojarzenie, ech.

      Nowe opowiadanie na pewno będę czytać. Wstawiaj prolog jak najprędzej.

      Miłego dnia. :)

      ............

      Zapraszam do mnie:
      kot-z-maslem.blogspot.com

      Usuń
    3. No trochę poleciałam takimi uroczymi scenami na początku. Ale musiałam, to całkiem do nich pasuje :D
      Taa, z tym zdjęciem to sobie poleciałam... Wena mnie poniosła xD
      No i cieszę się, że akcja z Trudis niespodziewana ;)
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam serdecznie! :)

      Usuń
  4. Hej,
    Trudis nie żyje, szkoda w pewien sposób, Max i Chris razem, no i Eira w ciąży...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wielka szkoda, że Trudis nie żyje, Max i Chris razem, no i jak się okazło Eira jest w ciąży...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń