–
Opowiedz mi o tym –
poprosiłem.
Miło
było (nareszcie!) leżeć w ramionach Chrisa na jego łóżku. To
nie tak, że od razu poszliśmy się pieprzyć. Po prostu kiedy
chłopak (mój, warto wspomnieć) zaproponował, żebym się z nim
położył, zgodziłem się bez zawahania. Najpierw trochę się
całowaliśmy, ale potem czarnowłosy poprosił, żebyśmy zwolnili.
Przyznam szczerze, że gdzieś tam w głębi się ucieszyłem, bo
trochę się obawiałem tego przejścia do konkretów. Chris chyba
też. Pozwoliłem więc się objąć i przez chwilę tylko tak
leżeliśmy. Aż w końcu zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedziałem mu
o wszystkim – o tym, jak uznałem, że lubię facetów, że lubię
jego. Teraz była jego kolej.
– To
długa historia. – Westchnął.
Widziałem,
że nie był chętny, żeby mi o tym opowiadać. Chyba się trochę
wstydził. Ale zależało mi, żeby wiedzieć, bo, o ile dobrze
odczytywałem sygnały, Chris zakochał się we mnie wcześniej. Jak
to było w ogóle możliwe? On we mnie?
Potarłem
nosem o jego klatkę piersiową. Wspominałem już, że jest
niesamowicie wygodny?
–
Spokojnie –
powiedziałem.
– Nie
wiem, jak zacząć – mruknął zrezygnowany.
–
Kiedy zacząłeś coś do
mnie czuć? – zapytałem prosto z mostu.
Chciałem
się podnieść i popatrzyć na Chrisa, żeby zobaczyć jego twarz,
kiedy będzie o tym opowiadał. Ale nie zrobiłem tego. Uznałem, że
mój wzrok może go speszyć i wycofa się z tematu.
– To
było parę lat temu – zaczął mówić po chwili milczenia –
kiedy razem trenowaliśmy. Wydawało nam się wtedy, że jesteśmy
świetnymi Łowcami, a tak naprawdę oblewaliśmy test za testem. –
Uśmiechnąłem się na te wspomnienia. – Kazali nam więcej
trenować, więc chodziliśmy w dwójkę do sali. Ćwiczyliśmy może
z pięć minut, a potem kładliśmy się na ziemi i rozmawialiśmy.
Zawsze ceniłem sobie te chwile. Były wyjątkowe.
Pamiętałem
tamten czas. Wówczas jeszcze nie mieliśmy statusu pełnoprawnych
Łowców. Żaden z nas nie przykładał się do treningów i
olewaliśmy masę zajęć. Podczas ćwiczeń odstawaliśmy od innych
i zawsze radziliśmy sobie najgorzej. Z perspektywy czasu, to aż
dziwne, że z takim podejściem zostałem najlepszym Łowcą.
Oczywiście, wtedy wszystko wyglądało inaczej. Moi rodzice jeszcze
żyli i ciężko mi było traktować ich pracę poważnie. Dlatego
też nie chciało nam się trenować. Pamiętam, że leżeliśmy
kiedyś na tej podłodze i macaliśmy się po brzuchach, sprawdzając,
kto miał większe mięśnie. Lubiłem wszystko, co wtedy robiliśmy.
Ten czas był taki spokojny, niczym się nie zamartwialiśmy, a życie
nie pokopało nas jeszcze po dupie.
Nigdy
bym się nie domyślił, że Chris czuł do mnie coś więcej w
tamtych dniach. W żaden sposób nie dał mi tego odczuć.
Oczywiście,
w pewnym momencie nastąpiła taka zmiana. Zaczął zachowywać się
dziwnie, unikał mnie i zbywał za każdym razem, gdy pytałem.
Sprawa wyjaśniła się jakiś miesiąc później, kiedy (w końcu!)
Chris zdecydował się ze mną poważnie porozmawiać. Mieliśmy
wtedy po piętnaście lat, a zestresowany przyjaciel wyznał mi, że
jest gejem. Bał się. Myślał, że go odrzucę. Łowcy nigdy nie
podchodzili dobrze do jakichkolwiek odstępstw od normy, dlatego
cieszyłem się, gdy Chris w końcu mi zaufał.
– Czy
ja jestem twoją pierwszą miłością? – zapytałem nieśmiało.
– Mhm
– odmruknął Chris potwierdzająco. – Pierwszą i jedyną w
zasadzie.
Jego
słowa mnie uderzyły.
Kiedy
wyznał mi prawdę o swojej orientacji, nawet nie podejrzewałem, że
chodzi o mnie. Po prostu uznałem, że podobali mu się chłopcy i
tyle. Na początku myślałem, że może znajdzie sobie jakiegoś
fajnego faceta, nie przejmując się normami przyjętymi przez
Organizację. Szybko się okazało, że Chrisowi nie związki w
głowie. On tak naprawdę przez cały ten czas... chciał mnie. Z
jednej strony zrobiło mi się ciepło na sercu na tę myśl, ale z
drugiej wiedziałem (a raczej się domyślałem), jak cholernie
trudne musiało to dla niego być.
–
Świetnie się kryłeś –
przyznałem. – Nigdy w życiu, bym nie pomyślał, że ty... A
teraz jak ja się w tobie zakochałem, to myślałem, że kopniesz
mnie w dupę.
Chris
pogłaskał mnie po plecach, a ja poczułem, jak coś tańczy w moim
brzuchu.
– To
nie należało do najłatwiejszych wyzwań w moim życiu.
–
Dlaczego nie próbowałeś
ograniczyć naszych kontaktów? Nie żebym chciał cię stracić –
zapewniłem szybko na koniec.
–
Miałem cię jako
przyjaciela, a to zawsze coś. Czasem nieświadomie łamałeś mi
serce, ale spędzałeś ze mną tyle czasu... Ceniłem wszystko, co
od ciebie dostałem.
Podniosłem
się z pozycji leżącej i obróciłem przodem do Chrisa. Podparłem
się rękami o łóżko i zajrzałem w jego ciemne oczy. Oczy, które
przez tyle lat patrzyły na mnie z bezgraniczną miłością, teraz
wpatrywały się we mnie nieśmiało.
Uniosłem
kącik ust i nachyliłem się. Nasze usta zetknęły się w powolnym
pocałunku. Prawdę mówiąc, nie miałem pojęcia, że Chris będzie
w stosunku do mnie taki delikatny.
Odsunąłem
się od niego i usiadłem obok po turecku. Na moją twarz wpłynął
uśmiech, po chwili odwzajemniony przez ciemnowłosego.
– W
mojej głowie – zacząłem – istnieje takie tajemnicze prawo. W
jednym z paragrafów jest powiedziane, że nowo powstały związek
należy skonsumować poprzez zawstydzenie partnera.
Chris
zmarszczył brwi, przyglądając mi się uważnie.
–
Skończyliśmy z miłym i
czułym Maxem? – zapytał.
– Jak
najbardziej – odparłem ze śmiechem.
Mój
chłopak (czyż to nie brzmi wspaniale?) westchnął ciężko i
podciągnął się do siedzącej pozycji.
– No
dawaj, zawstydź mnie – rzucił, patrząc na mnie z wyzwaniem w
oczach.
–
Waliłeś sobie kiedyś
do mojego zdjęcia?
Chris
uchylił usta zaskoczony. Potem się skrzywił i niechętnie skinął
głową. Na jego policzkach dostrzegłem naprawdę bardzo delikatny
rumieniec (ale jednak). To wcale nie znaczyło, że skończyłem swój
atak.
–
Byłem kiedyś blisko
przyłapania cię?
Wywrócił
oczami zażenowany.
– Tak
jakby.
–
Oświeć mnie, proszę,
co to była za sytuacja – powiedziałem słodko.
Chris
wskazał na nasze wspólne zdjęcie stojące w ramce na komodzie obok
łóżka. Na tym obrazku po prostu staliśmy obok siebie, uśmiechając
się. Pomiędzy nami była pionowa kreska – taki ślad, jakby ktoś
to zdjęcie zginał wiele razy.
–
Pamiętasz, co robiłem,
jak się kłóciliśmy?
Potwierdziłem
skinieniem głowy.
Parę
lat temu zapytałem Chrisa, dlaczego to zdjęcie jest takie
zmaltretowane. Chris powiedział mi wtedy, że zawsze, jak się
kłócimy, ma ogromną ochotę wypieprzyć ten nasz wizerunek w
cholerę. Twierdził, że ostatkami sił się od tego powstrzymuje,
ale w zamian zadośćuczynienia zagina zdjęcie tak, aby nie musiał
oglądać mojej twarzy. Uznałem to trochę za dziwny sposób, ale
nie wnikałem.
– To
nie do końca prawda – wyznał. – To co ci powiedziałem. Znaczy,
jasne, czasem jak mnie wkurwiłeś, zaginałem to zdjęcie, ale w
większości przypadków raczej chodziło o schowanie mojej twarzy
niż twojej.
Okay,
tego się nie spodziewałem.
Zarumieniłem
się, gdy Chris obserwował mnie wyzywająco. On też chciał mnie
zażenować swoim szczerym i bezpośrednim wyznaniem. Chyba trochę
mu się udało.
–
Chcesz kontynuować ten
temat? – zapytał rozbawiony.
Już
prawie zaprzeczyłem, ale ta sytuacja... to mnie tak ciekawiło.
–
Opowiadaj dalej. Kiedy
cię przyłapałem?
–
Nigdy mnie nie
przyłapałeś, ciołku.
Wzruszyłem
ramionami. Przyłapać a prawie przyłapać to żadna różnica.
–
Jakiś czas temu się
pokłóciliśmy, już nawet nie pamiętam, o co. Trochę mnie
nawyzywałeś i chyba następnego dnia odezwało się twoje sumienie,
bo wpadłeś z samego rana.
Próbowałem
sobie przypomnieć to wydarzenie, ale nic nie przychodziło mi do
głowy. Raczej nie spodziewałem się, że przypomnę sobie naszą
kłótnię, bo z Chrisem lubiliśmy rzucać się o zwykłe idiotyzmy,
ale miałem nadzieję, że, to jak się godzimy, bardziej utkwi mi w
pamięci. Najwidoczniej nic z tego.
Chris,
widząc moją niezrozumiałą minę, kontynuował.
– Jak
przyszedłeś jeszcze spałem, a w dłoni miałem zgięte zdjęcie.
– Ach!
– wykrzyknąłem, przypominając sobie.
Jednak
nie wiedziałem, o co nam wówczas poszło, ale zachowałem się w
stosunku do niego wyjątkowo chamsko. Rzadko kiedy miałem aż tak
duże wyrzuty sumienia, bo już następnego dnia dociągnąłem swoją
dupę do Chrisa. Chłopak sobie smacznie spał, a mi zrobiło się
wyjątkowo smutno, gdy zobaczyłem to zdjęcie w jego dłoni, choć
na to zasłużyłem. Wyjąłem mu je wtedy z dłoni, rozprostowałem
i położyłem na komodzie obok ramki. Potem obudziłem Chrisa i
przeprosiłem go chyba z dziesięć razy, choć on już za pierwszym
powiedział, że się nie gniewa. Tak naprawdę po prostu rano nie
dotarło do niego jeszcze, że poprzedniego dnia się poprztykaliśmy,
ale i tak udało mi się ten konflikt zażegnać. W ramach dobrej
woli chciałem się wówczas z Chrisem położyć w łóżku, ale on
ledwo przytomnie powiedział, że mogę tylko na kołdrze.
– Ty
się poprzedniego dnia masturbowałeś? – zapytałem zaskoczony.
Chris
skinął głową.
– Ale
my się pokłóciliśmy!
–
Musiałem rozładować
napięcie.
Zaśmiałem
się. Każdy ma swój sposób. A teraz przynajmniej wiedziałem,
dlaczego nie wpuścił mnie pod kołdrę. Pewnie były tam ślady
jego wybryków z poprzedniego dnia.
–
Pójdziemy spać? –
zapytał Chris, ziewając.
Sięgnąłem
po jego komórkę leżącą teraz obok zdjęcia doznań i sprawdziłem
godzinę. Trzecia w nocy. O cho, trochę się zagadaliśmy.
Skinąłem
głową z uśmiechem.
–
Mógłbym spać u ciebie?
– zaproponowałem.
– Na
to liczyłem.
Odpuściliśmy
sobie na dzisiaj prysznic i po prostu przebraliśmy się w luźniejsze
ciuchy. Może to nie był najlepszy pomysł na pierwszą wspólną
noc jako para, ale, kiedy uświadomiłem sobie, która jest godzina,
zmęczenie dało mi się we znaki.
Wskoczyłem
już do łóżka i ułożyłem się wygodnie. Chwilę później
dołączył do mnie Chris. Widziałem, że jest trochę
zdezorientowany, jakby nie wiedział, na co może sobie pozwolić,
więc uznałem, że dzisiaj ja będę tym odważniejszym.
– No,
chodź bliżej – mruknąłem, dotykając jego ramienia.
Chris
wspaniałomyślnie znów pozwolił mi zająć najlepsze miejsce –
czyli na jego klacie. Na początku trochę się wierciłem, co bardzo
go bawiło, przez co chuchał i dmuchał w moje włosy, ale w końcu
się uspokoiłem. Parę minut później obaj usnęliśmy.
Następnego
dnia rano obudziłem się pierwszy. Leżałem teraz po drugiej
stronie łóżka (kiedy to się stało?) i już niestety nie na
Chrisie. Miałem za to idealną pozycję, żeby móc go obserwować.
Spędziłem parę minut na przyglądaniu się jego rozluźnionej
podczas spania twarzy. Wyglądał tak spokojnie. Gdyby oglądał go
ktoś obcy, mógłby uznać za zwykłego studenta, a nie
śmiercionośnego Łowcę wampirów. Nasze życia były takie
popieprzone.
Nachyliłem
się do Chrisa i delikatnie musnąłem jego usta. Miałem cichą
nadzieję, że to go obudzi, ale najwidoczniej musiał porządnie
odespać w połowie nieprzespaną noc. Wyszedłem bezgłośnie z
łóżka i skierowałem się na dół do kuchni, po drodze zgarniając
z komody komórkę Chrisa.
Na
dole zacząłem szykować jakieś śniadanie. Nie żebym był
szczególnie utalentowany, ale z paru składników potrafiłem
stworzyć coś tak banalnego jak kanapki. W trakcie oczekiwania, aż
zagotuje się woda na herbatę, napisałem esemesa do mojej siostry:
„Jesteśmy
razem! :) Max”
Na
odpowiedź nie czekałem nawet pięciu minut.
„Cieszę
się :D A mówiłam, że trzeba było od razu powiedzieć. Na
przyszłość słuchaj się starszej siostry. Idę do Dievam
zobaczyć, kto ma kaca.”
Wiedziałem,
że Eira nie odpuści sobie wymądrzania. Powinienem ją chyba kiedyś
za to pacnąć po głowie. Tak mocno.
Odpisałem
jej jeszcze, żeby informowała, jak się dowie czegoś ciekawego.
Zabrałem
się za jedzenie kanapek, ale mój umysł się zbuntował już po
jednej. Niby cały czas się pilnowałem, żeby jeść, ale jak
czasami poczułem takie silne odrzucenie, to już sobie odpuszczałem.
Może po południu będę miał więcej szczęścia.
Siedziałem
sobie przy stole i popijałem herbatę. Moje myśli dość szybko
popłynęły w stronę Chrisa i już chwilę potem zaczynałem, jak
to miałem w zwyczaju, roztrząsać sprawę naszego związku. Byliśmy
ze sobą pierwszy dzień, a ja już miałem wątpliwości. No dobra,
nie miałem wątpliwości. Popadłem raczej coś w stylu takiej
dziwnej fazy, w której zachwycałem się nad Chrisem. Ogarnąłem
się dopiero, kiedy obiekt moich westchnień pojawił się w kuchni.
Jego
czarne włosy były potarmoszone, a koszulka i bokserki wymiętoszone
zupełnie jakbyśmy robili w nocy coś nie wiadomo jak zbereźnego, a
nie tylko spali w jednym łóżku.
Chris
ziewnął na przywitanie i podszedł do mnie. Ucałował mnie w
czubek głowy i zajął się nastawianiem wody. A mnie zmroziło. Ten
gest był taki miły i uroczy, co tak jakby mnie zablokowało.
Siedziałem i patrzyłem tępo przed siebie parę minut, aż w końcu
mój mózg przetrawił to, co się wydarzyło. To tylko buziak, Max!
Nie zachowuj się jak debil.
–
Chcesz jeść? –
zapytałem.
Chris
spojrzał na mnie przez ramię.
– A
ty jadłeś?
Skinąłem
głową.
–
Częstuj się –
powiedziałem, przesuwając w jego stronę talerz z kanapkami.
To
nie tak, że dostrzegłem łatwą okazję na pozbycie się
niechcianego pokarmu. Jak wcześniej przygotowałem jedzenie,
zrobiłem więcej z myślą o Chrisie. A to, że nie zjadłem swojej
porcji, oznaczało więcej dla niego. I tyle.
Chris
trochę niechętnie sięgnął po kanapkę (pewnie będzie miał
wyrzuty sumienia, że niby umieram z głodu). Chwilę potem usiadł
obok mnie z kubkiem herbaty i powoli sobie mielił. Wyglądał na
naprawdę zmęczonego, a to już wyczyn, bo z reguły bez względu na
okoliczności prezentował się nienagannie.
Uśmiechnąłem
się do niego, a on odpowiedział tym samym gestem, ale znacznie
wolniej i leniwiej. Słodziak.
– Jak
się spało? – zapytałem.
– Nad
ranem to już gorzej – stwierdził.
–
Ojej, a czemu?
Wzruszył
ramionami.
– Bez
ciebie.
Zarumieniłem
się z zażenowania. To z jednej strony było takie urocze i naprawdę
mi imponowało, ale z drugiej się wstydziłem. Czułem, że minie
trochę czasu, nim się przyzwyczaję do tej sytuacji, choć w głębi
bardzo się cieszyłem.
Nie
wiedziałem, co Chrisowi odpowiedzieć na jego słowa, więc
odtańczyłem w duchu taniec radości, gdy z opresji uratował mnie
dźwięk przychodzącego esemesa. Jeśli Chrisa zaskoczyło to, że
zapożyczyłem sobie jego telefon, nie dał tego po sobie poznać.
Pozytywnie
przyjąłem fakt, że nadawcą była Eira. Liczyłem na jakieś
ciekawe ploty i zawstydzające historie z życia innych Łowców.
Niestety, dostałem coś zupełnie innego.
– Och,
kurwa.
– Co
jest? – Chris spojrzał na mnie z zainteresowaniem.
Wszystko,
miałem ochotę odpowiedzieć. Darowałem sobie. Po prostu odczytałem
na głos wiadomość, której treść brzmiała tak:
„Chaos,
chaos, chaos. W Dievam jest prawdziwy chaos. Zamach. Trudis
zamordowano.”
*
Eira
chciała po prostu zniknąć.
Na
chwilę obecną po prostu unikała ludzi. Gdy przyszła do Dievam nie
spodziewała się takiego chaosu. Z początku była zdziwiona.
Myślała, że tyle się działo w związku z wczorajszą imprezą,
ale się pomyliła. Złapała gdzieś jakiegoś przypadkowego Łowcę
i zapytała, co się dzieje. To ty nie wiesz?, mówiła wówczas jego
mina. A potem jej powiedział. O Trudis.
Łowcy
krzątali się wszędzie i przy tym zachowywali wyjątkowo głośno.
Niektórzy przyszli nawet ubrani na czarno. Mnóstwo ludzi chodziło
między sobą, wymieniając informacje, poszukując winnych. Pomiędzy
zwykłymi Łowcami pałętał się Zarząd. Chyba próbowali dotrzeć
do jakichś ważniejszych osób, a przy tym uspokajali innych.
Wszystko mamy pod kontrolą, mówili. Potem w końcu gdzieś
zniknęli. Eira podejrzewała, że zajęli się naradami – co
zrobić z zaistniałą sytuacją.
Gdy
blondynka przetaczała się między ludźmi, prawie wszyscy ją
zaczepiali. Oczekiwali, że czegoś się od niej dowiedzą, skoro u
niej dość często można było znaleźć najświeższe plotki. A
poza tym zajmowała wysokie miejsce w rankingu i dość często
współpracowała z Zarządem. Musiała coś wiedzieć. Tyle, że nie
wiedziała, a każde kolejne pytanie jeszcze bardziej ją irytowało.
A jakby tego było mało, dziewczynie od rana chciało się
wymiotować.
Tylko
tego brakuje, żebym się zrzygała przy tych wszystkich ludziach,
pomyślała, próbując potajemnie się ulotnić.
Aż
w końcu wpadła na niego.
Huke'a.
Przez
chwilę miała cichą nadzieję, że przez to zamieszanie jej nie
dostrzeże. Wręcz przeciwnie. Łowca od razu skierował się w jej
stronę i jeszcze wyglądał jakby chciał z nią rozmawiać.
Nie
teraz, myślała Eira, zaciskając zęby. I wówczas naprawdę
chciała zniknąć.
–
Blondi! – zawołał,
gdy dziewczyna zaczęła się od niego oddalać.
– Huke
– mruknęła, zatrzymując się.
–
Pogadamy?
Zaraz
się zrzygam, jęknęła w myślach.
–
Możemy to odłożyć na
później? – zaproponowała.
–
Twoim zdaniem będzie
jakieś później? Właśnie zamordowano panią dyrektor.
–
Kurwa – zaklęła
blondynka, pocierając palcami nasadę nosa.
–
Wszystko w porządku? –
zapytał Huke, łapiąc ją delikatnie za ramię.
Eira
wyglądała już, jakby ledwo trzymała się na nogach. I tak też
się czuła. Naprawdę chciała odmówić Łowcy pomocy, ale nie
mogła się na to zebrać, bo zaraz by padła.
Pokręciła
przecząco głową.
– Co
się dzieje? – kontynuował Huke, przytrzymując mocniej blondynkę.
Dziewczyna
opowiedziała mu, wymiotując na jego koszulkę.
*
Nikki
bardzo się niepokoiła, oglądając swoją przyjaciółkę koło
toalety. Eira zwracała pokarm (lub jego brak) już trzeci raz.
Czwarty, jeśli liczyć ten, gdy zhaftowała się na Huke'a.
Kiedy
wrogi Łowca przyprowadził bladą i słaniającą się na nogach
blondynkę, Nikki się wściekła. Przez chwilę myślała, że
osobą, która doprowadziła do tego stanu był właśnie Huke, ale
ten szybko wytłumaczył, że Eira czuje się tak od dłuższego
czasu.
Pod
opieką fioletowowłosej, przyjaciółka zaczęła wracać do siebie.
Zachowywała się dość przytomnie i reagowała na bodźce z
zewnątrz, ale od czasu do czasu robiło jej się niedobrze. Czasem
kończyło się to tylko mdłościami, a czasem pocałunkiem z muszlą
klozetową.
Jakiś
czas później, stan Eiry prezentował się o niebo lepiej. Łowczyni
odpoczywała na łóżku, przykryta kocem. Obok niej leżała miska
(na ewentualne wymioty) oraz dzbanek z wodą i szklanka, by stale
uzupełniała płyny. Na krześle naprzeciwko łóżka siedziała
Nikki przyglądająca się zmartwiona przyjaciółce.
–
Potrzeba ci czegoś? –
zapytała kolejny raz.
– Nie,
nie – zaprzeczyła Eira, wywracając oczami. – Już mi lepiej.
– To
trochę niespodziewane. Jakaś grypa żołądkowa cię złapała, czy
jak... – zastanawiała się na głos Nikki. – Ostatnio wszystko
było dobrze, prawda?
Blondynka
wzruszyła ramionami.
–
Raczej tak. Czasem
chciało mi się wymiotować, co prawda, ale zazwyczaj przechodziło
mi po jakiejś godzince czy dwóch. Pewnie coś w diecie mi szkodzi.
– Albo
– zaczęła niechętnie Nikki – nasz tajemniczy morderca wszedł
na nowy poziom.
Eira
zmarszczyła brwi i przyglądała się przyjaciółce z
niezrozumieniem.
– To
znaczy?
–
Zabija trucizną. Jakby
nie patrzeć, już raz cię zaatakował i mu się nie powiodło. Ktoś
ostatnio mógł ci coś podrzucić do jedzenia?
–
Wiesz, wczoraj na tym
festynie dość łatwo byłoby mnie otruć – przyznała Eira. –
Ale to nie to.
– Może
na wszelki wypadek lepiej skonsultować te objawy z jakimś dobrym
Medykiem?
Łowczyni
kręciła głową na ten pomysł, ale ostatecznie się zgodziła,
żeby uspokoić przyjaciółkę. Eira była przekonana, że gdyby to,
co się z nią działo, zagrażało jej życiu, to by to wyczuła.
Pozwoliła Nikki wykonać telefon i chwilę potem blondynka miała
już zamówioną wizytę domową.
*
Trudis
Ravale nie była najlepszą panią dyrektor Organizacji Dievam. Ale
najgorszą też nie. Nigdy nie miałem z nią jakiejś bliskiej i
zażyłej relacji ani nie nazwałbym jej swoją przyjaciółką.
Poczułem jednak smutek na wiadomość o jej śmierci, co trochę
mnie zaskoczyło. Wiele razy (szczególnie ostatnio) wkurzałem się
na nią tak mocno, że życzyłem jej najgorszego. Gdy w końcu do
tego doszło, czułem się głupio. No i odrobinę smutno, że już
nigdy nie urazi mojej dumy przed całą hordą Łowców.
–
Będziesz za nią
tęsknił? – zapytał Chris, przysiadłszy obok mnie na sofie w
salonie.
Pokręciłem
głową przecząco.
– Może
czasem. Na ogół mnie wkurwiała – stwierdziłem, nie myśląc o
tym, że nie wypada tak mówić o zmarłych.
Chris
skinął.
– No
nie należała do tych neutralnych ludzi, ale przyznaj, że czasem
lubiłeś z nią pogadać.
–
Pewnie – zgodziłem
się. – A jednak są Łowcy, których śmierci bardziej żałuję.
Liam albo Elias. Nie zasługiwali na taki los. A Trudis... Trudis
usilnie starała się ignorować wszystko, co dzieje się pod jej
nosem, i tak to się skończyło. Jakby nie patrzeć, trochę jej się
należało.
Z
miny Chrisa wyczytałem, że się ze mną zgadzał, ale postanowił
taktownie tego nie komentować.
– Jej
śmierć trochę zaburzyła teorię dziesięciu najlepszych Łowców
na celowniku – stwierdził.
Z
żalem zauważyłem, że to prawda. Ten jedyny, a także najlepszy
trop właśnie poszedł się jebać. Chociaż może morderca miał na
celu wyeliminowanie najlepszej dziesiątki oraz dyrektora. Jakby nie
patrzeć Trudis też była niezłą Łowczynią, no i sporo
wiedziała... Wiedziała, właśnie! Przecież ona wczoraj dała mi
do zrozumienia, że wie, kto jest winnym.
–
Chris – zacząłem
niepewnie – pamiętasz, co mówiłem wczoraj? Że Trudis coś wie i
chcę ją dzisiaj przycisnąć?
Czarnowłosy
potwierdził ruchem głowy.
– Co,
jeśli dlatego została zabita? Bo wiedziała za dużo.
–
To... dość
prawdopodobne.
–
Trzeba będzie
porozmawiać z nowym dyrektorem...
–
Jeszcze nie został
wybrany – wtrącił Chris. – Twoja siostra pisała, że trwają
obrady, a w Dievam jest chaos. A to równa się dla nas jako takie
przymusowe wolne.
Zaśmiałem
się na to stwierdzenie. Mieliśmy w Dievam seryjnego mordercę, a on
widzi w tym wolne.
– To
co chcesz robić w takim razie? – zapytałem.
– Czy
ja wiem? – odparł Chris, nachylając się do mnie.
Odsunąłem
się lekko, przygryzając wargę. Czułem, jak czerwień wstępuje na
moje policzki, gdy z każdą chwilą mój chłopak zabierał mi coraz
więcej przestrzeni. Już chwilę później leżałem pod nim, a w
plecy wrzynał mi się jakiś kołek. Starałem się nie myśleć o
tym, że chwilę temu rozmawialiśmy o zabójstwie pani dyrektor, a
teraz miałem ochotę się z nim całować. Och, byłem taki łatwy.
A
zresztą, pieprzyć to, pomyślałem i przyciągnąłem Chrisa do
siebie.
_____
Nie spodziewaliście się, co? A może jednak jestem przewidywalna? xD
Nudziło mi się ostatnio, więc stworzyłam niesamowicie kreatywną ankietę. Możecie pogłosować, ale obowiązku nie ma xD
A teraz trochę ogłoszeniowo.
Już parę razy ostatnio wspominałam, że PRP zbliża się do końca. Nie oznacza to jednak, że kończę pisać. Gdy zakładałam tego bloga (dwa lata temu... xd), myślałam o nim jako zbiorze opowiadań i nareszcie już niedługo to nastąpi.
Niektórzy z Was mogli zauważyć, że na blogu pojawiła się nowa zakładka – Being your voice. Jest to tytuł nowego opowiadania. Jak tam zajrzycie, znajdziecie także okładkę i opis.
Początkowy plan był, aby rozpocząć publikację BYV dopiero po zakończeniu PRP, ale ostatnio... coś się zmieniło. Prawdę mówiąc, coraz częściej mam ochotę już wrzucić Wam prolog i rozdział 1. Jakoś się powstrzymuję, ale nie wiem, jak długo wytrzymam. Zobaczymy ;)
Co do samego opowiadania. Being your voice będzie bardziej obyczajowe, trochę dziwne, pojawi się tam jeden element fantasy, ale nie zostanie rozwinięty (żeby to zrozumieć, dobrze przeczytać po prostu pierwszy rozdział xd). Opowiadanie to będzie też znacznie krótsze w porównaniu z PRP, więc raczej nie będę go publikować na przestrzeni dwóch lat xD Więcej możecie się dowiedzieć z samego opisu, ja Wam nic nie będę spoilerować. Na dniach pewnie wstawię zdjecia postaci (żeby podsycić Waszą ciekawość xd).
A tymczasem trzymajcie kciuki za moją wenę dla "Po raz pierwszy...", żeby udało mi się zakończyć to opowiadanie do końca 2016 roku :D
Nieprzewidywalna strasznie :D
OdpowiedzUsuńCzy Eira nie jest w ciąży..? Huke ty nie dobry chłopcyku XD
Max i Chris! W końcu! 💟❤💙💗💚💛💜🌈😍😘😚😚 Po tylu chwilach czekania! *taniec szczęścia*
No już dwa lata, 30 rozdziałów, a seksuf ani widu, ani słychu 😈
Biorę się za nowe opko :3
Pozdrawiam
Życzę weny.
To dobrze, bo już się bałam, że wszystko zmierza w oczywistym kierunku xD
UsuńNo cóż, ja tam nigdzie seksów nie obiecywałam... Ale zobaczymy jak to będzie :D
Dziekuję bardzo za komentarz i pozdrawiam serdecznie ;)
TO MÓJ NAJUKOCHAŃSZY ROZDZIAŁ Z CAŁEGO OPOWIADANIA, O KUUUUUUURRRRRRDEEEEEEEE! (∩˃o˂∩)♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńByło tak całuśnie, och! (づ ̄ ³ ̄)づ ❤ Nie znałam Chrisa od tej strony, co mnie tak cudownie zaskoczyło. Wiedziałam, że kocha Maxa już od jakiegoś czasu, ale nigdy bym nie pomyślała, iż... od zawsze. To takie piękne, wzruszyłaś mnie. I śmieszne! Opowieść o zdjęciu i masturbacji albo macaniu się po brzuchu i sprawdzaniu masy mięśniowej... Ach, typowi nastoletni chłopcy XDD
Śmierć dyrektorki kompletnie zbiła mnie z pantałyku, poczułam szok zupełnie jak Max. Wyszło Ci to wspaniale! Jeszcze te wspominki o niej u chłopaków, to już w ogóle podium epickości, że się tak wyrażę. Chichrałam się dobrą minutę. (którą powinnam poświęcić na ciszę, ale cóż, pff) Potem troszkę się przestraszyłam, że jednak pójdą do Dievam sprawdzić co i jak, ale na szczęście chłopak Maxa (tak, Maxiu, to cudownie brzmi! Masz absolutną rację!) jest genialny i zawsze znajdzie lepsze rozwiązanie. Obściskiwanie się na kanapie za każdym razem brzmi nieźle, tak. Mmm, no i tym seksem też bym nie pogardziła, chociaż nic na siłę, bo wiadomo, chciałoby się, ale to nie zawsze idzie w parze z klimatem, a ten jest w chwili obecnej po prostu przecudowny, więc szkoda byłoby go psuć. :)
A u Eiry śmierdzi mi ciążą coś, ale w sumie nie wiem, bo u Ciebie nigdy nic nie wiadomo i już nieraz nas zaskoczyłaś! Brawo!
Nowe opowiadanie niesamowicie mnie ucieszyło (obyczajówka? Biorę wszystko, co dasz, jeśli to z Twoich rączek!). Czyli koniec PRP nie zaboli tak mocno, jak myślałam. Chociaż i tak zaboli jak cholera, to oczywiste. Koniec cudownych opowiadań yaoi zawsze boli, nawet jeśli są happy endy, bo czujesz pustkę z powodu samej świadomości końca, ale chyba już zamilknę, ponieważ zboczyłam z tematu troszkę.
Po prostu wcisnęłaś mnie dziś w fotel na najwyższych obrotach. Taka jakby jazda bez trzymanki, i wyciągałam dobre 200 na zakrętach, ale kurde! Warto zatrwożyć się przed ewentualną opcją mandatu pod postacią zirytowanej, bo obudzonej mamy, która wchodzi ci do pokoju. (na szczęście na razie to tylko mrożąca krew w żyłach wizja. Widzisz? Nawet ekscytujące chwile grozy mi dostarczasz tą historią! :D)
Dobra, czas chyba się przymknąć, bo, no właśnie. Co ja ploootę.
Także tego, ja tu chcę, żeby wena Cię trzymała za pyszczek mocno przez cały czas! Mają Cię palce od walenia w klawiaturę boleć! *odtańcuje rytuał, by się spełniło*
No to papa! I będę grzecznie czekać na nowe posty, jakby co. XD
Ściskam mocno!
Muszę przyznać, że to też jeden z moich ulubionych rozdziałów :D Fajnie się go pisało ^^
UsuńChris jest dziwną postacią, no ale trzeba przyznać, ze ta jego powściągliwość się wzięła trochę z nieodwzajemnionej miłości.
A to zdjęcie doznań... Jak tak o tym myślę, to mi trochę wstyd za ten pomysł xD
Cieszę się, że się nie spodziewałaś śmierci Trudis, próbuję robić jakieś zwroty akcji xD
Rozumiem Cię. Nigdy nie lubię, gdy opowiadania się kończę, a już szczególnie te, które bardzo lubię. Ale mam szczerą nadzieję, że bohaterowie z BYV'u też Ci przypadną do gustu! Choć szykuję tam trochę... no właśnie, jazdę bez trzymanki xD
A wiesz, możesz przeprosić mamę ode mnie. I pozdrów xD
Dziękuję bardzo za ten komentarz pełen emocji :D Buziaki ;*
jacy oni słodcy!! <3 uwielbiam ich :3
OdpowiedzUsuńskoro zamordowano Trudis, to znaczy, że jednak to nie ona za tym stała?
słodziaki :3
zagłosowałam!!
hym... może być interesujące :D
ale Penny to nie jest przypadkiem żeńskie imię?
ja tam bym chciała najlepiej niekończącej się historyjki Chrisa i Maxa :D
wszystkiego dobrego :)
Ooo, ja też ich uwielbiam <3
UsuńNie będę Ci nic tutaj spoilerować, bo wszystko już się zacznie rozjaśniać w najbliższych rozdziałach.
A wiesz, że nie wiem, jak to jest z tym Penny'm. A może i to żeńskie imię. Ale to nawet lepiej w takim razie i dziękuję, że mi na to zwracasz uwagę :)
Ojej, chyba bym zwariowała, gdybym miała wiecznie pisać o tej dwójce. Bywają upeirdliwi xD
Dziękuję bardzo za głos w ankiecie i komentarz! :D
Pozdrawiam <3
Witam. :)
UsuńJakie urocze. Taki słodki początek.
Haha, nie ma to jak zawstydzić swojego świeżo upieczonego chłopaka. Jeszcze się biedaczek przestraszy. Pozginane zdjęcie... Siekasz mózgi, kochana.
Uwielbiam relację Maksa i Eiry.
Totalnie nie spodziewałam się śmierci Trudis. Umiesz zaskoczyć.
Eira w ciąży? Jak reszta mam to samo skojarzenie, ech.
Nowe opowiadanie na pewno będę czytać. Wstawiaj prolog jak najprędzej.
Miłego dnia. :)
............
Zapraszam do mnie:
kot-z-maslem.blogspot.com
No trochę poleciałam takimi uroczymi scenami na początku. Ale musiałam, to całkiem do nich pasuje :D
UsuńTaa, z tym zdjęciem to sobie poleciałam... Wena mnie poniosła xD
No i cieszę się, że akcja z Trudis niespodziewana ;)
Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam serdecznie! :)
Hej,
OdpowiedzUsuńTrudis nie żyje, szkoda w pewien sposób, Max i Chris razem, no i Eira w ciąży...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwielka szkoda, że Trudis nie żyje, Max i Chris razem, no i jak się okazło Eira jest w ciąży...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga