niedziela, 18 listopada 2018

Rozdział 6 [Shine, baby!]

Aaron

Piątek mnie przerażał. Piątek oznaczał dwie rzeczy – imprezę u Jenn i plan Aishy. Normalnie bym się cieszył, bo uwielbiałem imprezy, ale plan Aishy psuł wszystko. W tym całe moje życie. Albo przynajmniej jego większą część.
Długo nad tym myślałem i w końcu niepewnie przyznałem w myślach, że cholernie potrzebowałem Lachlana. On był takim typem przyjaciela gotowym pomóc zawsze, w każdej potrzebie. I potrafił w tym działać na mnie niezwykle kojąco i uspokajająco. Zdecydowałem nie wprowadzać go w szczegóły, tylko omówić problem tak pobieżnie.

Lachlan wpadł więc do mnie przed imprezą, bo mieliśmy pojechać tam razem. Ponieważ mieliśmy dużo czasu do wieczora, zjedliśmy razem obiad i próbowaliśmy obejrzeć film. Ja tymczasem myślałem o tym, jak zacząć tę rozmowę. Lach wyczuł, że jestem jakiś nieobecny i coś mnie gryzie, bo w pewnym momencie zatrzymał film i popatrzył na mnie.
Gdzie jesteś, Aaron?
Co? W Auckland – odparłem niemal automatycznie.
Lachlan zaśmiał się.
Jak na moje oko, to bliżej ci do Wellington.
Tak, masz pozdrowienia od siostry.
Na twarz blondyna wpłynął lekko melancholijny uśmiech, a ja pożałowałem, że o niej wspomniałem. Lachlan zawsze powtarzał, że nie ma problemów z rozmawianiem o swojej starszej siostrze, która została w Wellington, gdy on musiał przeprowadzić się do Auckland, lecz jego zachowanie wskazywało inaczej. Zawsze smutniał i stawał się zamyślony, kiedy ona pojawiała się w rozmowie. Wiedziałem, że cholernie za nią tęsknił i to wydawało mi się bardzo niesprawiedliwe, że nie mogli widywać się codziennie.
Co cię gryzie? zapytał.
Mogłem ubrać inną bieliznę.
Lachlan parsknął.
Proszę cię. Powiedz mi, co się dzieje. Przecież wiesz, że jestem tu dla ciebie.
Wziąłem głęboki oddech. Powiem mu. Bez szczegółów, ale powiem.
Chodzi o Aishę.
Blondyn skinął głową i czekał na kontynuację. Kiedy jednak nic z siebie nie wydusiłem, dotknął dłonią mojego kolana.
Hej, co z Aishą? Podoba ci się?
Drgnąłem gwałtownie i Lachlan odsunął swoją dłoń. Popatrzyłem na niego i uniosłem jedną brew. Chłopak przyglądał mi się uważnie i ponaglająco, czekając aż wytłumaczę, co się ze mną działo.
Zwariowałeś? Ja tej dziewczyny nie lubię. Słyszysz? Nikt mnie tak nie wkurwia, jak ona!
Lachlan ściągnął usta skonsternowany.
Na poprzedniej imprezie…
Nawet mi tego nie przypominaj – warknąłem. Wcale nie chciałem się z nią obściskiwać przy wszystkich. Tak naprawdę chciałem się obściskiwać z kimkolwiek, a po prostu ona była najbliżej i łatwo dostępna. Poza tym, jej to chyba było na rękę, żeby się ze mną trochę pokazać, choć do końca nie rozumiałem czemu.
Więc… chodzi o to, że jej nie lubisz?
Tak.
I nie chcesz iść z tego powodu na imprezę?
No tak – mruknąłem.
W takim razie, nie idź na tę imprezę.
Ale ja nie… zacząłem, ale urwałem, gdy coś sobie uświadomiłem. Lachlan, jesteś genialny!
Oczywiście, wystarczyło nie iść na tę imprezę! Znaczy, jasne, to w żaden sposób nie rozwiązywało sprawy, przynajmniej na razie. Wystarczyło, że powiedziałbym jej, że nagle źle się poczułem i zrezygnowałem z imprezy. Na dzisiaj byłbym już wolny i nie musiałbym się tym martwić. Trochę szkoda tej imprezy, ale na innej będę mógł to sobie odbić. Tymczasem dzisiaj wymyślę coś, dzięki czemu kupię sobie trochę czasu.
Zależy ci bardzo, żeby iść na tę imprezę? zwróciłem się do przyjaciela.
Niekoniecznie.
Więc możemy nie iść? Będziesz zły, jak dzisiaj odpuścimy?
Oczywiście, że nie.
No i postanowione. Dzisiaj nigdzie nie idziemy.
Po jednym warunkiem – zastrzegł Lachlan.
Zmarszczyłem brwi, zaskoczony. Lachlan stawiający warunki?
Jakim?
Odwieziesz mnie do domu. Nie chcę się znowu tarabanić autobusem, jak już się do ciebie fatygowałem.
Zaśmiałem się. Oczywiście. Lachlan przecież nie jest Aishą, nie wymagałby ode mnie nie wiadomo czego. Dobrze było mieć taką prawdziwą osobę przy sobie. Uśmiechnąłem się do niego, a on to odwzajemnił.
Prawdę mówiąc, myślałem, że zostaniesz na noc. Ale mogę cię odwieźć, jeśli chcesz.
Mogę zostać – zgodził się. – Ale rano i tak będziesz musiał mnie odwieźć.
Wywróciłem oczami, uśmiechając się delikatnie.
Ja przecież wszędzie cię wożę. Jestem twoim prywatnym szoferem czy coś.
Jakbyś nie miał pomysłu na przyszłość, to możesz zostać kierowcą. Wystawię ci jakieś pozytywne referencje i wszyscy będą chcieli cię zatrudnić.
Wow, Lachlan, dzięki. Jesteś takim dobrym pracodawcą. Wracamy do tego filmu?
Razem z Lachlanem spędziliśmy miły wieczór (a potem też kawałek nocy) wypełniony oglądaniem filmów i objadaniem się ogromną ilością popcornu, a potem położyliśmy się spać w moim łóżku. Moje łóżko było na tyle duże, że spokojnie zmieściłoby ze trzy osoby, więc dla mnie i Lachlana miejsca było wystarczająco.
Następnego dnia Lachlan spędził ze mną jeszcze trochę czasu, po czym odwiozłem go do domu po zjedzeniu obiadu. Chłopak był na tyle miły, że nie poruszał już tematu Aishy przez cały poranek, a dopiero kiedy wysiadał z auta przypomniał mi, że jakbym chciał z nim porozmawiać to mogę dzwonić o każdej porze.
Wróciłem do domu w o wiele lepszym humorze i nawet moja mama przyglądająca mi się uważnie tego nie zepsuła. Za to Aisha zaczęła mnie wieczorem bombardować telefonami i wtedy pokłady mojej cierpliwości zaczęły się kończyć. Zdecydowałem, że będę ją ignorował, z nadzieją że przynajmniej na razie sobie odpuści. Niestety, pomyliłem się.
Całą niedzielę – od rana aż do wieczora – Aisha wysyłała mi jakieś esemesy, wiadomości na Facebooku i próbowała się do mnie dodzwonić. Nie mogłem już tego znieść, ale że wciąż nie chciałem z nią gadać, to wyciszyłem telefon (wyłączyłem nawet wibracje) i schowałem go pod poduszkę. Wolny czas poświęciłem na napisanie wypracowania na literaturę oraz rozwiązywanie zadań z logarytmów.
Poniedziałek zapowiadał się fatalnie. Aisha w końcu będzie mogła mnie dopaść i czułem się z tego powodu zestresowany. Miałem ochotę pogadać z Lachlanem, bo on zawsze poprawiał mi humor, ale to wymagałoby ode mnie sięgnięcia po telefon. Naprawdę nie chciałem teraz widzieć tych wszystkich nieodebranych połączeń.

♛♛♛

Aisha przez cały weekend dzwoniła do mnie czterdzieści dwa razy. Wysłała mi siedemnaście esemesów i jeszcze pisała do mnie na Facebooku – powiedziałem do Lachlana, gdy jechaliśmy razem samochodem.
Lachlan się zaśmiał.
O ho. Nie poddawała się dziewczyna.
Niestety nie – przyznałem.
Nie przyszło ci na myśl, że jakbyś po prostu odebrał i powiedział, że jednak nie mogłeś przyjść, to by odpuściła?
Zerknąłem na przyjaciela kątem oka.
Chciałem mieć weekend wolny od Aishy – powiedziałem.
I miałeś? zapytał błyskotliwie.
Nie denerwuj mnie, Lachlan – warknąłem.
Blondyn nic sobie nie zrobił z mojego zdenerwowania i tylko znowu się zaśmiał. Wywróciłem oczami na tę reakcję i zacisnąłem dłonie na kierownicy, skupiając się mocniej na drodze.
Cieszę się, że dobrze się bawisz – powiedziałem.
Po prostu uważam, że przekombinowałeś.
Pewnie masz rację – zgodziłem się. Ale to już nieważne. Dzisiaj w szkole będę musiał z nią pogadać, czy tego chcę czy nie. Jak mam być szczery, to nie chcę, ale mam pewien plan, który pomoże mi przynajmniej na razie ogarnąć tę sytuację.
Jaką sytuację?
Lachlan. Westchnąłem. Na razie nie chcę o tym mówić, okay?
Okay.
Zaparkowałem na parkingu szkolnym, zgasiłem silnik i odpiąłem pas. Zawahałem się na moment, po czym odwróciłem się do Lachlana. Blondyn przyglądał mi się trochę niepewnie.
Gniewasz się na mnie? zapytałem.
Nie, no co ty? Jak będziesz gotowy, to ze mną pogadasz. Idziemy?
Wyszliśmy z samochodu i poszliśmy razem w stronę szkoły. Lachlan zaczął narzekać na matematykę, bo ostatnio miał z nią trochę problemów. Nie zdążył jednak dokończyć, bo Aisha na mnie czekała. Gdy tylko przekroczyłem próg szkoły, ona od razu do mnie podeszła. Kompletnie zignorowała Lachlana i zaczęła mnie po prostu ciągnąć w inną stronę. Nie opierałem się jej zbytnio i machnąłem ręką do przyjaciela, a ten posłał mi pokrzepiający uśmiech.
Aisha przeciągnęła mnie przez korytarz na parterze lewego skrzydła naszej szkoły. Zupełnie zlekceważyła innych uczniów, którzy przyglądali nam się z zainteresowaniem. Inni patrzyli na nas zgorszeni. Podejrzewałem, że miało to związek z moją reputacją fuckboy’a. Zdaje się, że niektórzy pomyśleli sobie, że Aisha ciągnie mnie do toalety na poranny numerek. Musiała wydawać się w ich oczach bardzo spragniona mojej osoby, gdy miała w sobie tyle determinacji.
Dotarliśmy w końcu do względnie intymnego miejsca, czyli zaułka koło toalet. Aisha puściła moją rękę, odsunęła się ode mnie i popatrzyła na mnie wyzywająco. Wyglądała, jakby chciała jeszcze tupnąć nogą ze zdenerwowania.
Chyba czekała na jakieś moje wytłumaczenie. Cóż, ja czekałem aż ona coś powie. Wyraźnie się w niej zagotowało, kiedy po prostu patrzyłem na nią z oczekiwaniem i ostatecznie nic nie powiedziałem, więc ona musiała się odezwać.
Nie było cię na imprezie! warknęła oskarżycielsko.
Źle się czułem – skłamałem.
I olewałeś mnie cały weekend – dodała.
Jak mówiłem, źle się czułem – powtórzyłem.
I co? W ogóle nie używałeś telefonu? Nie opowiadałeś Lachlanowi o swoim stanie dwadzieścia cztery na dobę?
Hej – warknąłem. Wkurzyłem się, że zaczęła wciągać do tej rozmowy Lachlana. To był mój przyjaciel i to, ile z nim gadałem, było moją sprawą.
No co to miało być?
Leżałem w łóżku i rzygałem. Naprawdę nie miałem na nic siły.
Aisha przyglądała mi się uważnie i analizowała moje słowa. Ostatecznie chyba uznała, że tej wersji może zaufać albo po prostu nie chciało już jej się ze mną kłócić.
W piątek nic się nie wydarzyło z Lucasem – powiedziała już spokojniej. Chloe cały czas się kręciła obok niego.
Dziwisz jej się? Lucas to jej chłopak.
Nie na długo.
Zamilkłem na chwilę. Aisha ubzdurała sobie, że musi być z Lucasem. Tyle że Lucas już od około dwóch lat umawiał się z jej najlepszą przyjaciółką, Chloe. Tak zupełnie szczerze, to oni średnio mi do siebie pasowali, ale nie wnikałem w to. Lucas wydawał się być z nią bardzo szczęśliwy, a Chloe była spoko dziewczyną. Natomiast Aisha… Sam fakt, że chciała odbić chłopaka swojej najlepszej przyjaciółce nie świadczył o niej najlepiej. Naprawdę nie życzyłbym mojemu przyjacielowi, żeby umawiał się z taką laską.
W każdym razie, Aisha uważała, że beze mnie nie będzie w stanie tego zorganizować. A że wiedziała o mnie coś, czego nie chciałem nikomu mówić, to zażyczyła sobie pomocy. Jej pomysł brzmiał mniej więcej tak – ja miałem poderwać Chloe, czym złamałbym lucasowe serce, a ona wtedy by go pocieszyła i ostatecznie w sobie rozkochała. Brzmiało to dość naiwnie i stawiało mnie w bardzo niefajnej sytuacji względem mojego przyjaciela, a ją jako księżniczkę-wybawicielkę. Nie mówiąc już o tym, że Chloe zupełnie nie była w moim typie.
Aisha miała swój plan. I ja także miałem swój plan. Mój plan nie był szczególnie ambitny. Chciałem grać na zwłokę, dopóki nie wymyślę czegoś lepszego. Brzmi, jak coś, co może się udać.
A tak w ogóle, to przez weekend sporo myślałem – powiedziałem.
Tak? zapytała Aisha, przeciągając głoskę.
Tak. Myślę, że chcę ci w tym pomóc.
Aisha uniosła brew zaskoczona.
Co sprawiło, że zmieniłeś zdanie?
Spodziewałem się tego pytania, ale i tak nie wymyśliłem nic kreatywnego w tej kwestii. Pozostawała mi tylko jedna, niezwykle desperacka opcja.
Chloe. Ty chcesz ugrać Lucasa, a ja… Chloe.
Jeszcze niedawno broniłeś się tym, że ona ci się nie podoba – powiedziała ostrożnie. Cholera, nie tak łatwo było ją przekonać.
Wiem, ale… To nie brzmi dobrze, jak facet czuje coś do laski swojego przyjaciela. Nie chciałem, żebyś o tym wiedziała, okay? I chciałem być fair w stosunku do Lucasa, ale to już nieaktualne. Jak dla mnie to się świetnie składa. Ty chcesz być z Lucasem, a ja – z rudą.
Aisha już kolejny raz dzisiaj przyglądała mi się uważnie i analizowała moje słowa. Pewnie doszukiwała się jakiegoś podstępu. Cóż, jakby nie patrzeć faktycznie taki był mój cel. Sprawić, by uwierzyła, że mi też na tym zależy, a potem… Potem to się okaże.
No dobra – powiedziała w końcu, ale z pewną rezerwą. Czyli jesteśmy na tym samym froncie.
Pokiwałem głową.
Ale to nie oznacza, że jesteśmy przyjaciółmi. Pamiętaj, że nadal wiem, co zrobiłeś Ethanowi. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to wszystko mu opowiem.
Skrzywiłem się.
Wiem, pamiętam.
W takim razie, na następnej imprezie bierzesz się za Chloe.
Właśnie. Á propos tego mojego wyznania. Nie wydaje ci się, że jak pójdę i jej powiem, że coś do niej czuję, to od razu wszystko spartoczę? To powinno być tak delikatniej. Wiesz, ja będę z nią spędzał więcej czasu, gadał z nią, będę miły. W tym czasie ty będziesz z Lucasem. I razem tak powoli będziemy się do nich docierać. A jak już oni coś do nas poczują, to rozbijemy to, co oni mają. Kto wie, może w ten sposób unikniemy jakiejś ogromnej spiny i wszyscy będą szczęśliwi.
Co takiego?
Aisha, oni nie są głupi. Musimy to bardziej rozłożyć w czasie, wiesz, tak jak jest w prawdziwym życiu. Rozumiem, że ci zależy na Lucasie, ale nikt się nie zakochuje w pięć sekund. A jak Chloe złamie mu serce, to myślę, że będzie ci się trudniej do niego dobrać.
Dlaczego trudniej? zapytała zaintrygowana.
No wiesz, będzie zraniony, a przez to bardziej ostrożny. Poza tym, znam Lucasa i pamiętam to, jak bał się w ogóle do niej zagadać.
Okay – powiedziała, wyraźnie pochłonięta swoimi myślami. Wyglądało, że jednak moje słowa trochę do niej trafiły. Przemyślę to – dodała po chwili. A teraz lecę na lekcję.
Nie był to do końca sukces, ale przegrana też nie. Na chwilę obecną już i tak nie mogłem więcej zdziałać, więc poszedłem pod swoją salę.

♛♛♛

Alexander

Chciałem dzisiaj znowu spotkać się z Lachlanem. Liczyłem, że uda mi się go dorwać w szkole, ale niestety nawet podczas lunchu go nie widziałem. Przetrwałem samotnie jakoś wszystkie zajęcia i, wracając autobusem do domu, zastanawiałem się, czy napisanie do niego esemesa nie będzie zbyt nachalne. Wydawało mi się, że dobrze się z nim dogadywałem, ale musiałem uważać, żeby przypadkiem go do siebie nie zrazić.
Miałem wrażenie, że już dość długo zamęczałem siebie tą sytuacją, więc uznałem, że najlepiej będzie, jeśli poradzę się Chloe w tej sprawie. Moja siostra, co prawda, bywała narwana, ale w tej sprawie i tak była najlepszym źródłem informacji. Kiedy dotarłem do domu, szybko się zorientowałem, że Chloe odwiedzał Lucas, więc moja sprawa musiała poczekać.
Odgrzałem sobie trochę makaronu i z ciepłym posiłkiem zaszyłem się w swoim pokoju. Po zjedzeniu zabrałem się za odrabianie zadań domowych, ale nie mogłem się do końca na tym skupić. Przez cały czas nasłuchiwałem, w oczekiwaniu na moment, kiedy Lucas opuści nasz dom. Naprawdę nic do niego nie miałem, ale chciałem już porozmawiać z siostrą.
Wreszcie około dwudziestej nadszedł ten mój upragniony moment. Odczekałem jeszcze chwilę w pokoju dla niepoznaki i poszedłem do Chloe. Zatrzymałem się przed drzwiami, ponieważ były zamknięte. Zapukałem i czekałem przez chwilę, ale kiedy nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, uznałem, że może siostra nie chce, żeby jej przeszkadzać. Zawiedziony skierowałem się z powrotem do siebie.
Alex? – Chloe wychyliła się nagle ze swojego pokoju.
Odwróciłem się zaskoczony, ale w głębi duszy bardzo się ucieszyłem.
Wszystko dobrze? – zapytała.
Tak. Chciałem z tobą pogadać.
Siostra zaprosiła mnie do środka. Pokój Chloe był zupełnym przeciwieństwem mojego uporządkowanego gniazda. Całą jedną ścianę zakleiła różnymi materiałami – zdjęciami z przyjaciółmi, plakatami zespołów muzycznych czy jakichś przystojniaków, kilkoma rysunkami od przyjaciółek i cytatami Szekspira ode mnie. Łóżko było niepościelone. Podejrzewałem, że miało to jakiś związek z niedawną wizytą Lucasa. Na podłodze koło szafy porozrzucane były jakieś ubrania. Dojrzałem parę bluzek, spodnie i nawet biustonosz. Na biurku walały się książki do szkoły i notatki. Chloe mogła udawać, że nie zależy jej na szkole, ale ja, mieszkając z nią, wiedziałem, że tym razem nie chciała dopuścić do oblania roku.
Co tam, młody?
Mam taki bałagan w życiu, jak ty w tym pokoju.
Ha ha, bardzo śmieszne – zironizowała.
Lucasowi to nie przeszkadza? zapytałem z ciekawością.
Przyszedłeś dawać mi wskazówki odnośnie sprzątania? warknęła.
Em, nie – mruknąłem.
Chciałem sobie przysiąść na krześle, ale na nim też leżały ciuchy, więc ostatecznie po prostu przystanąłem obok biurka.
Co jest? zapytała ponaglająco.
Chodzi o Lachlana.
Chloe westchnęła ze zrezygnowaniem.
Mówiłam ci, że jest hetero.
Tak, wiem, pamiętam – zapewniłem. Zastanawiałem się… Myślisz, że będę nachalny, jak go gdzieś na zaproszę? Przyjacielsko – dodałem szybko.
Och, Alex. Nie musisz tak wszystkiego analizować. Chcesz się z nim spotkać, to po prostu piszesz i pytasz. Po prostu załatwiasz tę sprawę wprost i nie rób żadnych dziwnych podchodów, a będzie dobrze.
Okay, dzięki za radę.
Mam ci pomóc tak jak poprzednim razem?
Nie trzeba – odmówiłem. Wolałem załatwić to sam na spokojnie w swoim pokoju. Mogłem się do woli zastanawiać, jak ładnie ubrać w słowa moje zaproszenie, tak żeby nie wyszło dziwnie.
Wiesz, Alex, Lachlanem naprawdę nie musisz się tak stresować. To miły chłopak, więc nawet jeśli zrobisz coś głupiego, to nie będzie się z ciebie śmiał, tylko z tobą.
Pokiwałem głową. Naprawdę się cieszyłem, że miałem Chloe. Znała moje wszystkie słabości i zawsze potrafiła powiedzieć coś, żeby podnieść mnie na duchu i dodać trochę pewności siebie. Gdyby nie ona, byłbym zupełnie sam.
Dzięki – powtórzyłem.
W porządku. Jakbyś miał jeszcze jakąś sprawę, to wal śmiało.
Uśmiechnąłem się lekko.
A jakbyś ty chciała, żeby ci pomóc tu posprzątać…
Alex! przerwała mi. Nie jesteś naszymi rodzicami, żeby się tak spinać o bałagan!
Nie żeby oni nam zwracali na to uwagę – powiedziałem zdławionym głosem.
Między nami zapadła nieprzyjemna cisza. W zasadzie oboje unikaliśmy tematu naszych rodziców, samo słowo „rodzic” wydawało się być tabu. Już dawno żadne z nas nie wtrąciło tego do rozmowy. Poczułem się trochę przytłoczony tą sytuacją. Nawet chęć spotkania z Lachlanem gdzieś tam się rozmyła przez napływające, nieprzyjemne wspomnienia.
Przepraszam – powiedziała w końcu Chloe. Nie powinnam tak… tak po prostu o tym mówić.
Nie, w porządku. Czasami chciałbym z tobą o tym porozmawiać, ale… urwałem.
Chloe pokiwała głową ze zrozumieniem. Poklepała miejsce obok siebie na łóżku, więc podszedłem i usiadłem obok niej. Popatrzyłem na swoje kolana, żeby uniknąć jej wzroku.
Możesz ze mną o wszystkim porozmawiać – zapewniła mnie.
Tęsknisz za nimi? zapytałem.
Czasami – przyznała niechętnie. Ale bardzo rzadko. Przez większość czasu jestem po prostu na nich wściekła. Nie czuję się jakoś szczególnie samotna, bo na szczęście mam ciebie. Po tych słowach poczochrała mnie po włosach.
Podniosłem wzrok i uśmiechnąłem się do niej. Chloe odwzajemniła gest. Jej ręka zjechała z moich na ramię i przyciągnęła mnie do siebie, do lekkiego uścisku. Objąłem ją na chwilę i odsunąłem się.
I Lucasa – dodałem.
Chłopak to nie to samo co brat.
Pokiwałem głową.
W każdym razie, za tydzień Evie robi imprezę. Może chcesz pójść ze mną i Lucasem? Na pewno będzie Lachlan i parę innych ziomków, których poznałeś na poprzedniej imprezie.
Moim pierwszym odruchem było odmówić, ale uznałem, że czas trochę więcej się socjalizować. Poza tym, chciałem się zaprzyjaźnić z Lachlanem, a to była świetna okazja, żeby spędzić z nim trochę czasu i nie stresować się zapraszaniem.

5 komentarzy:

  1. Aaaaa! Cudne! Ze względu na długie przerwy mam trochę problem z ogarnianiem kto jest kim, ale jakoś chyba daję sobie radę. Nie przejmuj się słabszą jakością (jeśli to jest słabsza jakość to naprawdę nie chcesz zobaczyć moich wypocin 😂),to normalne po tak długiej przerwie! Trzymam kciuki za powrót weny, życzę wszystkiego dobrego, ślę buziaki, bai bai! 🖤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, takie są niestety wady czytania z długimi przerwami, ale te przerwy to moja wina... >.< Jeśli chcesz sobie tak szybko przypomnieć postacie, to możesz się cofnąć do drugiego rozdziału, tam Alex poznaje większość na imprezie.
      Dziękuję bardzo, że się odzywasz i nadal we mnie wierzysz, nie masz pojęcia, jak mocno mnie motywujesz! ♥

      Usuń
    2. Jestem... Jak to się mówi? Koleżanką z zawodu? Czy jakoś tak 😉

      Usuń
  2. Hej,
    wspaniale, dobrze że nie poszedł na tą imprezę, ale mógł po prostu odebrać ten jeden telefon i powiedzieć na przyklad, że nie przyjdzie bo źle się czuje... Logan jest dobrym przyjacielem, szkoda tylko że nie powiedział co się dzieje, mam nadzieję, że Aisga nie dopnie tego co planuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, cieszę się, że nie poszedł na tą imprezę, ale mógł odebrać ten telefon i powiedzi, że nie przyjdzie bo źle się czuje czy coś innego... Logan jest bardzo dobrym przyjacielem, mam nadzieję, że Aisha nie uda się to co planuje...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń