Aaron
Piątek
mnie przerażał. Piątek oznaczał dwie rzeczy – imprezę u Jenn i
plan Aishy. Normalnie bym się cieszył, bo uwielbiałem imprezy, ale
plan Aishy psuł wszystko. W tym całe moje życie. Albo przynajmniej
jego większą część.
Długo
nad tym myślałem i w końcu niepewnie przyznałem w myślach, że
cholernie potrzebowałem Lachlana. On był takim typem przyjaciela
gotowym pomóc zawsze, w każdej potrzebie. I potrafił w tym działać
na mnie niezwykle kojąco i uspokajająco. Zdecydowałem nie
wprowadzać go w szczegóły, tylko omówić problem tak pobieżnie.
Lachlan
wpadł więc do mnie przed imprezą, bo mieliśmy pojechać tam
razem. Ponieważ mieliśmy dużo czasu do wieczora, zjedliśmy razem
obiad i próbowaliśmy obejrzeć film. Ja tymczasem myślałem o tym,
jak zacząć tę rozmowę. Lach wyczuł, że jestem jakiś nieobecny
i coś mnie gryzie, bo w pewnym momencie zatrzymał film i popatrzył
na mnie.
– Gdzie
jesteś, Aaron?
–
Co?
W Auckland – odparłem niemal automatycznie.
Lachlan
zaśmiał się.
–
Jak
na moje oko, to bliżej ci do Wellington.
–
Tak,
masz pozdrowienia od siostry.
Na
twarz blondyna wpłynął lekko melancholijny uśmiech, a ja
pożałowałem, że o niej wspomniałem. Lachlan zawsze powtarzał,
że nie ma problemów z rozmawianiem o swojej starszej siostrze,
która została w Wellington, gdy on musiał przeprowadzić się do
Auckland, lecz jego zachowanie wskazywało inaczej. Zawsze smutniał
i stawał się zamyślony, kiedy ona pojawiała się w rozmowie.
Wiedziałem, że cholernie za nią tęsknił i to wydawało mi się
bardzo niesprawiedliwe, że nie mogli widywać się codziennie.
–
Co
cię
gryzie? –
zapytał.
–
Mogłem
ubrać inną bieliznę.
Lachlan
parsknął.
–
Proszę
cię. Powiedz mi, co się dzieje. Przecież wiesz, że jestem tu dla
ciebie.
Wziąłem
głęboki oddech. Powiem mu. Bez szczegółów, ale powiem.
–
Chodzi
o Aishę.
Blondyn
skinął głową i czekał na kontynuację. Kiedy jednak nic z siebie
nie wydusiłem, dotknął dłonią mojego kolana.
–
Hej,
co z Aishą? Podoba ci się?
Drgnąłem
gwałtownie i Lachlan odsunął swoją dłoń. Popatrzyłem na niego
i uniosłem jedną brew. Chłopak przyglądał mi się uważnie i
ponaglająco, czekając aż wytłumaczę, co się ze mną działo.
–
Zwariowałeś?
Ja tej dziewczyny nie lubię. Słyszysz? Nikt mnie tak nie wkurwia,
jak ona!
Lachlan
ściągnął usta skonsternowany.
–
Na
poprzedniej imprezie…
–
Nawet
mi tego nie przypominaj – warknąłem. Wcale nie chciałem się z
nią obściskiwać przy wszystkich. Tak
naprawdę chciałem się obściskiwać z kimkolwiek, a po prostu ona
była najbliżej i łatwo dostępna. Poza tym, jej to chyba było na
rękę, żeby się ze mną trochę pokazać, choć do końca nie
rozumiałem czemu.
–
Więc…
chodzi o to, że jej nie lubisz?
–
Tak.
–
I
nie chcesz iść z tego powodu na imprezę?
–
No
tak – mruknąłem.
–
W
takim razie, nie idź na tę imprezę.
–
Ale
ja nie… –
zacząłem,
ale urwałem, gdy coś sobie uświadomiłem. –
Lachlan,
jesteś genialny!
Oczywiście,
wystarczyło nie iść na tę imprezę! Znaczy, jasne, to w żaden
sposób nie rozwiązywało sprawy, przynajmniej na razie.
Wystarczyło, że powiedziałbym jej, że nagle źle się poczułem i
zrezygnowałem z imprezy. Na dzisiaj byłbym już wolny i nie
musiałbym się tym martwić. Trochę szkoda tej imprezy, ale na
innej będę mógł to sobie odbić. Tymczasem dzisiaj wymyślę coś,
dzięki czemu kupię sobie trochę czasu.
–
Zależy
ci bardzo, żeby iść na tę imprezę? –
zwróciłem
się do przyjaciela.
–
Niekoniecznie.
–
Więc
możemy nie iść? Będziesz zły, jak dzisiaj odpuścimy?
–
Oczywiście,
że nie.
– No
i postanowione. Dzisiaj nigdzie nie idziemy.
–
Po
jednym warunkiem – zastrzegł Lachlan.
Zmarszczyłem
brwi, zaskoczony. Lachlan stawiający warunki?
–
Jakim?
–
Odwieziesz
mnie do domu. Nie chcę się znowu tarabanić autobusem, jak już się
do ciebie fatygowałem.
Zaśmiałem
się. Oczywiście. Lachlan przecież nie jest Aishą, nie wymagałby
ode mnie nie
wiadomo
czego. Dobrze
było mieć taką prawdziwą osobę przy sobie. Uśmiechnąłem się
do niego, a on to odwzajemnił.
–
Prawdę
mówiąc, myślałem, że zostaniesz na noc. Ale mogę cię odwieźć,
jeśli chcesz.
–
Mogę
zostać – zgodził się. – Ale rano i tak będziesz musiał mnie
odwieźć.
Wywróciłem
oczami, uśmiechając się delikatnie.
– Ja
przecież wszędzie cię wożę. Jestem twoim prywatnym szoferem czy
coś.
–
Jakbyś
nie miał pomysłu na przyszłość, to możesz zostać kierowcą.
Wystawię ci jakieś pozytywne referencje i wszyscy będą chcieli
cię zatrudnić.
– Wow,
Lachlan, dzięki. Jesteś takim dobrym pracodawcą. Wracamy
do tego filmu?
Razem
z Lachlanem spędziliśmy miły wieczór (a potem też kawałek nocy)
wypełniony oglądaniem filmów i objadaniem się ogromną ilością
popcornu, a
potem położyliśmy się spać w moim łóżku. Moje łóżko było
na tyle duże, że spokojnie zmieściłoby ze trzy osoby, więc dla
mnie i Lachlana miejsca było wystarczająco.
Następnego
dnia Lachlan spędził ze mną jeszcze trochę czasu, po czym
odwiozłem go do domu po zjedzeniu obiadu. Chłopak był na tyle
miły, że nie poruszał już tematu Aishy
przez cały poranek, a dopiero kiedy wysiadał z auta przypomniał
mi, że jakbym chciał z nim porozmawiać to mogę dzwonić o każdej
porze.
Wróciłem
do domu w o wiele lepszym humorze i
nawet moja mama przyglądająca mi się uważnie tego nie zepsuła.
Za to Aisha zaczęła mnie wieczorem bombardować telefonami i wtedy
pokłady mojej cierpliwości zaczęły się kończyć. Zdecydowałem,
że będę ją ignorował, z nadzieją że przynajmniej na razie
sobie odpuści. Niestety, pomyliłem się.
Całą
niedzielę – od rana aż do wieczora – Aisha wysyłała mi jakieś
esemesy, wiadomości na Facebooku i próbowała się do mnie
dodzwonić. Nie mogłem już tego znieść, ale że wciąż nie
chciałem z nią gadać, to wyciszyłem telefon (wyłączyłem nawet
wibracje) i schowałem go pod poduszkę. Wolny czas poświęciłem na
napisanie wypracowania na literaturę oraz
rozwiązywanie zadań z logarytmów.
Poniedziałek
zapowiadał się fatalnie. Aisha w końcu będzie mogła mnie dopaść
i czułem się z tego powodu zestresowany. Miałem ochotę pogadać z
Lachlanem, bo on zawsze poprawiał mi humor, ale to wymagałoby ode
mnie sięgnięcia po telefon. Naprawdę nie chciałem teraz widzieć
tych wszystkich nieodebranych połączeń.
♛♛♛
–
Aisha
przez cały weekend dzwoniła do mnie czterdzieści dwa razy. Wysłała
mi siedemnaście esemesów i jeszcze pisała do mnie na Facebooku –
powiedziałem do Lachlana, gdy jechaliśmy razem samochodem.
Lachlan
się zaśmiał.
– O
ho. Nie poddawała się dziewczyna.
–
Niestety
nie – przyznałem.
– Nie
przyszło ci na myśl, że jakbyś po prostu odebrał i powiedział,
że jednak nie mogłeś przyjść, to by odpuściła?
Zerknąłem
na przyjaciela kątem oka.
–
Chciałem
mieć weekend wolny od Aishy – powiedziałem.
–
I
miałeś? –
zapytał
błyskotliwie.
–
Nie
denerwuj mnie, Lachlan – warknąłem.
Blondyn
nic sobie nie zrobił z mojego zdenerwowania i tylko znowu się
zaśmiał. Wywróciłem oczami na tę reakcję i zacisnąłem dłonie
na kierownicy, skupiając się mocniej na drodze.
–
Cieszę
się, że dobrze się bawisz – powiedziałem.
–
Po
prostu uważam, że przekombinowałeś.
–
Pewnie
masz rację – zgodziłem się. –
Ale
to już nieważne. Dzisiaj w szkole będę musiał z nią pogadać,
czy tego chcę czy nie. Jak mam być szczery, to nie chcę, ale mam
pewien plan, który pomoże mi przynajmniej na razie ogarnąć tę
sytuację.
–
Jaką
sytuację?
–
Lachlan.
–
Westchnąłem.
–
Na
razie nie chcę o tym mówić, okay?
–
Okay.
Zaparkowałem
na parkingu szkolnym, zgasiłem silnik i odpiąłem pas. Zawahałem
się na moment, po czym odwróciłem się do Lachlana. Blondyn
przyglądał mi się trochę niepewnie.
–
Gniewasz
się na mnie? –
zapytałem.
–
Nie,
no co ty? Jak będziesz gotowy, to ze mną pogadasz. Idziemy?
Wyszliśmy
z samochodu i poszliśmy razem w stronę szkoły. Lachlan zaczął
narzekać na matematykę, bo ostatnio miał z nią trochę problemów.
Nie zdążył jednak dokończyć, bo Aisha na mnie czekała.
Gdy tylko przekroczyłem próg szkoły, ona od razu do mnie podeszła.
Kompletnie zignorowała Lachlana i zaczęła mnie po prostu ciągnąć
w inną stronę. Nie opierałem się jej zbytnio i machnąłem ręką
do przyjaciela, a ten posłał mi pokrzepiający uśmiech.
Aisha
przeciągnęła mnie przez korytarz na parterze lewego skrzydła
naszej szkoły. Zupełnie zlekceważyła innych uczniów, którzy
przyglądali nam się z zainteresowaniem. Inni patrzyli na nas
zgorszeni. Podejrzewałem, że miało to związek z moją reputacją
fuckboy’a.
Zdaje się, że niektórzy pomyśleli sobie, że Aisha ciągnie mnie
do toalety na poranny numerek. Musiała
wydawać się w ich oczach bardzo spragniona mojej osoby, gdy miała
w sobie tyle determinacji.
Dotarliśmy
w końcu do
względnie intymnego miejsca, czyli zaułka koło toalet. Aisha
puściła moją rękę, odsunęła się ode mnie i popatrzyła na
mnie wyzywająco. Wyglądała, jakby chciała jeszcze tupnąć nogą
ze zdenerwowania.
Chyba
czekała na jakieś moje wytłumaczenie. Cóż, ja czekałem aż ona
coś powie. Wyraźnie się w niej zagotowało, kiedy po prostu
patrzyłem na nią z oczekiwaniem i ostatecznie nic nie powiedziałem,
więc ona musiała się odezwać.
–
Nie
było cię na imprezie! –
warknęła
oskarżycielsko.
–
Źle
się czułem – skłamałem.
–
I
olewałeś mnie cały weekend – dodała.
–
Jak
mówiłem, źle się czułem – powtórzyłem.
–
I
co? W ogóle nie używałeś telefonu? Nie opowiadałeś Lachlanowi o
swoim stanie dwadzieścia cztery na dobę?
–
Hej
– warknąłem. Wkurzyłem się, że zaczęła wciągać do tej
rozmowy Lachlana. To był mój przyjaciel i to, ile z nim gadałem,
było moją sprawą.
–
No
co to miało być?
–
Leżałem
w łóżku i rzygałem. Naprawdę nie miałem na nic siły.
Aisha
przyglądała mi się uważnie i analizowała moje słowa.
Ostatecznie chyba uznała, że tej wersji może zaufać albo po
prostu nie chciało już jej się ze mną kłócić.
–
W
piątek nic się nie wydarzyło z Lucasem – powiedziała już
spokojniej. –
Chloe
cały czas się kręciła obok niego.
–
Dziwisz
jej się? Lucas to jej chłopak.
–
Nie
na długo.
Zamilkłem
na chwilę. Aisha ubzdurała sobie, że musi być z Lucasem. Tyle że
Lucas już od około dwóch lat umawiał się z jej najlepszą
przyjaciółką, Chloe. Tak zupełnie szczerze, to oni średnio mi do
siebie pasowali, ale nie wnikałem w to. Lucas wydawał się być z
nią bardzo szczęśliwy, a Chloe była spoko dziewczyną. Natomiast
Aisha… Sam fakt, że chciała odbić chłopaka swojej najlepszej
przyjaciółce nie świadczył o niej najlepiej. Naprawdę nie
życzyłbym mojemu przyjacielowi, żeby umawiał się z taką laską.
W
każdym razie, Aisha uważała, że beze mnie nie będzie w stanie
tego zorganizować. A że wiedziała o mnie coś, czego nie chciałem
nikomu mówić, to zażyczyła sobie pomocy. Jej pomysł brzmiał
mniej więcej tak – ja miałem poderwać Chloe, czym złamałbym
lucasowe
serce, a ona wtedy by go pocieszyła i ostatecznie w sobie
rozkochała. Brzmiało to dość naiwnie i stawiało mnie w bardzo
niefajnej sytuacji względem mojego przyjaciela, a ją jako
księżniczkę-wybawicielkę. Nie mówiąc już o tym, że Chloe
zupełnie nie była w moim typie.
Aisha
miała swój plan. I ja także miałem swój plan. Mój plan nie był
szczególnie ambitny. Chciałem grać na zwłokę, dopóki nie
wymyślę czegoś lepszego. Brzmi, jak coś, co może się udać.
–
A
tak w ogóle, to przez weekend sporo myślałem – powiedziałem.
–
Tak?
–
zapytała
Aisha, przeciągając głoskę.
–
Tak.
Myślę, że chcę ci w tym pomóc.
Aisha
uniosła brew zaskoczona.
–
Co
sprawiło, że zmieniłeś zdanie?
Spodziewałem
się tego pytania, ale i tak nie wymyśliłem nic kreatywnego w tej
kwestii. Pozostawała mi tylko jedna, niezwykle desperacka opcja.
–
Chloe.
Ty chcesz ugrać Lucasa, a ja… Chloe.
–
Jeszcze
niedawno broniłeś się tym, że ona ci się nie podoba –
powiedziała ostrożnie. Cholera, nie tak łatwo było ją przekonać.
–
Wiem,
ale… To nie brzmi dobrze, jak facet czuje coś do laski swojego
przyjaciela. Nie chciałem, żebyś o tym wiedziała, okay? I
chciałem być fair
w stosunku do Lucasa, ale to już nieaktualne. Jak dla mnie to się
świetnie składa. Ty chcesz być z Lucasem, a ja – z rudą.
Aisha
już kolejny raz dzisiaj przyglądała mi się uważnie i analizowała
moje słowa. Pewnie doszukiwała się jakiegoś podstępu. Cóż,
jakby nie patrzeć faktycznie taki był mój cel. Sprawić, by
uwierzyła, że mi też na tym zależy, a potem… Potem to się
okaże.
–
No
dobra – powiedziała w końcu, ale z pewną rezerwą. –
Czyli
jesteśmy na tym samym froncie.
Pokiwałem
głową.
–
Ale
to nie oznacza, że jesteśmy przyjaciółmi. Pamiętaj, że nadal
wiem, co zrobiłeś Ethanowi. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to
wszystko mu opowiem.
Skrzywiłem
się.
–
Wiem,
pamiętam.
–
W
takim razie, na następnej imprezie bierzesz się za Chloe.
–
Właśnie.
Á propos tego mojego wyznania. Nie wydaje ci się, że jak pójdę i
jej powiem, że coś do niej czuję, to od razu wszystko spartoczę?
To powinno być tak delikatniej. Wiesz, ja będę z nią spędzał
więcej czasu, gadał z nią, będę miły. W tym czasie ty będziesz
z Lucasem. I razem tak powoli będziemy się do nich docierać. A jak
już oni coś do nas poczują, to rozbijemy to, co oni mają. Kto
wie, może w ten sposób unikniemy jakiejś ogromnej spiny i wszyscy
będą szczęśliwi.
–
Co
takiego?
–
Aisha,
oni nie są głupi. Musimy to bardziej rozłożyć w czasie, wiesz,
tak jak jest w prawdziwym życiu. Rozumiem, że ci zależy na
Lucasie, ale nikt się nie zakochuje w pięć sekund. A jak Chloe
złamie mu serce, to myślę, że będzie ci się trudniej do niego
dobrać.
–
Dlaczego
trudniej? –
zapytała
zaintrygowana.
–
No
wiesz, będzie zraniony, a przez to bardziej ostrożny. Poza tym,
znam Lucasa i pamiętam to, jak bał się w ogóle do niej zagadać.
–
Okay
– powiedziała, wyraźnie pochłonięta swoimi myślami. Wyglądało,
że jednak moje słowa trochę do niej trafiły. –
Przemyślę
to – dodała po chwili. –
A
teraz lecę na lekcję.
Nie
był to do końca sukces, ale przegrana też nie. Na chwilę obecną
już i tak nie mogłem więcej zdziałać, więc poszedłem pod swoją
salę.
♛♛♛
Alexander
Chciałem
dzisiaj znowu spotkać się z Lachlanem. Liczyłem, że uda mi się
go dorwać w szkole, ale niestety nawet podczas lunchu go nie
widziałem. Przetrwałem samotnie jakoś wszystkie zajęcia i,
wracając autobusem do domu, zastanawiałem się, czy napisanie do
niego esemesa nie będzie zbyt nachalne. Wydawało mi się, że
dobrze się z nim dogadywałem, ale musiałem uważać, żeby
przypadkiem go do siebie nie zrazić.
Miałem
wrażenie, że już dość długo zamęczałem siebie tą sytuacją,
więc uznałem, że najlepiej będzie, jeśli poradzę się Chloe w
tej sprawie. Moja
siostra, co prawda, bywała narwana, ale w tej sprawie i tak była
najlepszym źródłem informacji. Kiedy dotarłem do domu, szybko się
zorientowałem, że Chloe odwiedzał Lucas, więc moja sprawa musiała
poczekać.
Odgrzałem
sobie trochę makaronu i z ciepłym posiłkiem zaszyłem się w swoim
pokoju. Po zjedzeniu zabrałem się za odrabianie zadań domowych,
ale nie mogłem się do końca na tym skupić. Przez cały czas
nasłuchiwałem,
w oczekiwaniu na moment, kiedy Lucas opuści nasz dom. Naprawdę nic
do niego nie miałem, ale chciałem już porozmawiać z siostrą.
Wreszcie
około dwudziestej nadszedł ten mój upragniony moment. Odczekałem
jeszcze chwilę w pokoju dla niepoznaki i poszedłem do Chloe.
Zatrzymałem się przed drzwiami, ponieważ były zamknięte.
Zapukałem i czekałem przez chwilę, ale kiedy nie usłyszałem
żadnej odpowiedzi, uznałem, że może siostra nie chce, żeby jej
przeszkadzać. Zawiedziony skierowałem się z powrotem do siebie.
–
Alex?
– Chloe wychyliła się nagle ze swojego pokoju.
Odwróciłem
się zaskoczony, ale w głębi duszy bardzo się ucieszyłem.
–
Wszystko
dobrze? – zapytała.
– Tak.
Chciałem z tobą pogadać.
Siostra
zaprosiła mnie do środka. Pokój Chloe był zupełnym
przeciwieństwem mojego uporządkowanego gniazda. Całą jedną
ścianę zakleiła różnymi materiałami – zdjęciami z
przyjaciółmi, plakatami zespołów muzycznych czy jakichś
przystojniaków, kilkoma
rysunkami od przyjaciółek i cytatami Szekspira ode mnie. Łóżko
było niepościelone. Podejrzewałem, że miało to jakiś związek z
niedawną wizytą Lucasa. Na podłodze koło szafy porozrzucane były
jakieś ubrania. Dojrzałem parę bluzek, spodnie i nawet biustonosz.
Na biurku walały się książki do szkoły i notatki. Chloe mogła
udawać, że nie zależy jej na szkole, ale ja, mieszkając z nią,
wiedziałem, że tym razem nie chciała dopuścić do oblania roku.
–
Co
tam, młody?
–
Mam
taki bałagan w życiu, jak ty w tym pokoju.
–
Ha
ha, bardzo śmieszne – zironizowała.
–
Lucasowi
to nie przeszkadza? –
zapytałem
z ciekawością.
–
Przyszedłeś
dawać mi wskazówki odnośnie sprzątania? –
warknęła.
–
Em,
nie – mruknąłem.
Chciałem
sobie przysiąść na krześle, ale na nim też leżały ciuchy, więc
ostatecznie po prostu przystanąłem obok biurka.
–
Co
jest? –
zapytała
ponaglająco.
–
Chodzi
o Lachlana.
Chloe
westchnęła ze zrezygnowaniem.
–
Mówiłam
ci, że jest hetero.
–
Tak,
wiem, pamiętam – zapewniłem. –
Zastanawiałem
się… Myślisz, że będę nachalny, jak go gdzieś na zaproszę?
Przyjacielsko – dodałem szybko.
–
Och,
Alex. Nie musisz tak wszystkiego analizować. Chcesz się z nim
spotkać, to po prostu piszesz i pytasz. Po prostu załatwiasz tę
sprawę wprost i nie rób żadnych dziwnych podchodów, a będzie
dobrze.
–
Okay,
dzięki za radę.
–
Mam
ci pomóc tak jak poprzednim razem?
–
Nie
trzeba – odmówiłem. Wolałem załatwić to sam na spokojnie w
swoim pokoju. Mogłem się do woli zastanawiać, jak ładnie ubrać w
słowa moje zaproszenie, tak żeby nie wyszło dziwnie.
–
Wiesz,
Alex, Lachlanem naprawdę nie musisz się tak stresować. To miły
chłopak, więc nawet jeśli zrobisz coś głupiego, to nie będzie
się z ciebie śmiał, tylko z tobą.
Pokiwałem
głową. Naprawdę się cieszyłem, że miałem Chloe. Znała moje
wszystkie słabości i zawsze potrafiła powiedzieć coś, żeby
podnieść mnie na duchu i dodać trochę pewności siebie. Gdyby nie
ona, byłbym zupełnie sam.
–
Dzięki
– powtórzyłem.
–
W
porządku. Jakbyś miał jeszcze jakąś sprawę, to wal śmiało.
Uśmiechnąłem
się lekko.
–
A
jakbyś ty chciała, żeby ci pomóc tu posprzątać…
–
Alex!
–
przerwała
mi. –
Nie jesteś naszymi rodzicami, żeby się tak spinać o bałagan!
–
Nie
żeby oni nam zwracali na to uwagę – powiedziałem zdławionym
głosem.
Między
nami zapadła nieprzyjemna cisza. W zasadzie oboje unikaliśmy tematu
naszych rodziców, samo słowo „rodzic” wydawało się być tabu.
Już dawno żadne z nas nie wtrąciło tego do rozmowy. Poczułem się
trochę przytłoczony tą sytuacją. Nawet
chęć spotkania z Lachlanem gdzieś tam się rozmyła przez
napływające, nieprzyjemne wspomnienia.
–
Przepraszam
– powiedziała w końcu Chloe. –
Nie
powinnam tak… tak po prostu o tym mówić.
–
Nie,
w porządku. Czasami chciałbym z tobą o tym porozmawiać, ale… –
urwałem.
Chloe
pokiwała głową ze zrozumieniem. Poklepała miejsce obok siebie na
łóżku, więc podszedłem i usiadłem obok niej. Popatrzyłem na
swoje kolana, żeby uniknąć jej wzroku.
–
Możesz
ze mną o wszystkim porozmawiać – zapewniła mnie.
–
Tęsknisz
za nimi? –
zapytałem.
–
Czasami
– przyznała niechętnie. –
Ale
bardzo rzadko. Przez większość czasu jestem po prostu na nich
wściekła. Nie czuję się jakoś szczególnie samotna, bo na
szczęście mam ciebie. –
Po
tych słowach poczochrała mnie po włosach.
Podniosłem
wzrok i uśmiechnąłem się do niej. Chloe odwzajemniła gest. Jej
ręka zjechała z moich na ramię i przyciągnęła mnie do siebie,
do lekkiego uścisku. Objąłem ją na chwilę i odsunąłem się.
–
I
Lucasa – dodałem.
–
Chłopak
to nie to samo co brat.
Pokiwałem
głową.
–
W
każdym razie, za tydzień Evie robi imprezę. Może chcesz pójść
ze mną i Lucasem? Na pewno będzie Lachlan i parę innych ziomków,
których poznałeś na poprzedniej imprezie.
Moim
pierwszym odruchem było odmówić, ale uznałem, że czas trochę
więcej się socjalizować. Poza tym, chciałem się zaprzyjaźnić z
Lachlanem, a to była świetna okazja, żeby spędzić z nim trochę
czasu i nie stresować się zapraszaniem.
Aaaaa! Cudne! Ze względu na długie przerwy mam trochę problem z ogarnianiem kto jest kim, ale jakoś chyba daję sobie radę. Nie przejmuj się słabszą jakością (jeśli to jest słabsza jakość to naprawdę nie chcesz zobaczyć moich wypocin 😂),to normalne po tak długiej przerwie! Trzymam kciuki za powrót weny, życzę wszystkiego dobrego, ślę buziaki, bai bai! 🖤
OdpowiedzUsuńCóż, takie są niestety wady czytania z długimi przerwami, ale te przerwy to moja wina... >.< Jeśli chcesz sobie tak szybko przypomnieć postacie, to możesz się cofnąć do drugiego rozdziału, tam Alex poznaje większość na imprezie.
UsuńDziękuję bardzo, że się odzywasz i nadal we mnie wierzysz, nie masz pojęcia, jak mocno mnie motywujesz! ♥
Jestem... Jak to się mówi? Koleżanką z zawodu? Czy jakoś tak 😉
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, dobrze że nie poszedł na tą imprezę, ale mógł po prostu odebrać ten jeden telefon i powiedzieć na przyklad, że nie przyjdzie bo źle się czuje... Logan jest dobrym przyjacielem, szkoda tylko że nie powiedział co się dzieje, mam nadzieję, że Aisga nie dopnie tego co planuje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, cieszę się, że nie poszedł na tą imprezę, ale mógł odebrać ten telefon i powiedzi, że nie przyjdzie bo źle się czuje czy coś innego... Logan jest bardzo dobrym przyjacielem, mam nadzieję, że Aisha nie uda się to co planuje...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga