poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozdział 16


– Jak on się czuje? – zapytałem.

– Nastąpiła znaczna poprawa. Wcześniej stracił dużo krwi, ale udało nam się opanować sytuację, więc jesteśmy dobrej myśli.

– Ale na razie powinien odpoczywać?

– Odradzałabym udział w jakiejś misji, jeśli to masz na myśli. Szczególnie przez najbliższe dwa tygodnie. Lepiej żeby doleczył się do końca i osiągnął pełnię sił, nim znów podejmie się walki. Szkoda ryzykować.

– Nie mówcie o mnie, jakby mnie tu nie było – warknął Huke, zwracając naszą uwagę.

Gdy tylko dostałem informację z rana, że się obudził, zgarnąłem Chrisa (ponieważ nadal chwilowo u niego pomieszkiwałem) i wybraliśmy się go odwiedzić. Mój przyjaciel z początku był trochę niechętny, ale gdy przypomniałem mu, że ktoś z naszej drużyny z premedytacją go zranił, dotarło do niego, że należy znaleźć winnego. Przy okazji przyjrzałem się reakcji Chrisa na moje słowa, że zamierzam przesłuchać każdego, ale nie wyglądał na przestraszonego. Raczej usunąłem go z kwestii podejrzeń. Wcześniej dotarło do mnie, że Liva raczej nie była osobą zdolną do poważnego zranienia, nie wspominając nawet o braku motywu. Postanowiłem przyglądnąć się bliżej każdemu, ale wiedziałem, że osobą, która najchętniej skrzywdziłaby Huke'a, była moja siostra. Z trudem przyznałem przed samym sobą, że muszę swoją uwagę skupić na Eirze. Miałem jednak nadzieję, że okaże się ona fałszywych tropem.

– Sorry – powiedziałem. – Po prostu założyłem, że raczej nie udzielisz mi na swój temat typowo medycznych informacji.

– A co z moim samopoczuciem psychicznym? To cię nie obchodzi? – zapytał z udawanym oburzeniem.

– Zaraz do tego przejdziemy – odpowiedziałem z uśmiechem. – Dziękuję za pomoc – zwróciłem się do jakiejś młodej Medyczki, dając jej równocześnie delikatny sygnał, że może już sobie pójść. Na szczęście zrozumiała aluzję i uniknęliśmy żenującej sytuacji.

– Niezła była, co? – zauważył Huke, a Chris prychnął. – Choć z tego, co wiem, wy dwaj macie ostatnio inne zainteresowania. Szczególnie ty, Max. Jak tam twoja ukochana?

Wywróciłem oczami. Zignorowałem jego komentarz i przysiadłem na jednym z krzeseł znajdujących się obok łóżka. Chris cały czas stał pod ścianą. Zachowywał się trochę tak, jakby zbliżenie się mogło go skrzywdzić.

– Jak się czujesz? – zapytałem.

– Bardzo dobrze. Choć trochę mi tutaj nudno. Może skołowałbyś mi wizytę swojej siostry? Kłótnie z nią są prawdziwą rozrywką.

– Musi być z tobą naprawdę dobrze – zaczął Chris – skoro pozwalasz sobie na takie żarty.

– Szokujące, ale szybko się leczę. Jak wampir z beznadziejnej książki dla nastolatek.

Parsknąłem śmiechem na ten komentarz. Miałem okazję zajrzeć do kilku takich dzieł literackich; czytanie ich było naprawdę żenujące. Wampiry tam przedstawiane i wampiry z prawdziwego życia miały się jak but do sera. Zero związku. Najbardziej bawił mnie jednak ten schemat – dziewczyna, szara myszka, spotyka niesamowicie przystojnego faceta, który okazuje się być krwiożerczą bestią i nie potrafi się od niego opędzić. Żałosne.

Istniał pewien szablon postępowania podczas śledztwa u Łowców, ale tradycyjnie nie zamierzałem się go trzymać. Gdybym chciał musiałbym wezwać jakichś Historyków, co wiązałoby się z wydaniem kogoś ze swojej drużyny. Może podejmowałem złą decyzję, ale wolałem to załatwić po swojemu. Dlatego też zapytałem Huke'a wprost, kto mu to zrobił.

– No jakiś wampir, ale nie ma co się martwić. Któreś z was na pewno go zabiło.

Ja i Chris unieśliśmy brwi, przyglądając mu się sceptycznie.

– No dobra, a teraz tak na serio. Huke, przecież widziałem tę ranę, została zadana przez człowieka, nie możesz mnie okłamać.

Huke zacisnął wargi.

– To nic takiego – wycedził.

– Jeśli masz z kimś jakiś problem...

– Nie mam problemu, do cholery! – wzburzył się. – Odpuść tę sprawę. Jak zwykle próbujesz się bawić w szpiega, ale w tym przypadku nie masz po co. Nie powinieneś oskarżać swoich ludzi.

– Nie powinienem. Dlatego pytam o jednego winnego.

– Winne są tylko wampiry.

– To była moja siostra? – zapytałem drastycznie. Chciałem się przyjrzeć jego reakcji na moje podejrzenie, z nadzieją na wyczytanie czegoś z jego twarzy.

– Po co miałaby mi to robić? Max, ja i Eira często się kłócimy, ale to tylko potyczki słowne. Żadne z nas dotychczas nigdy nie posunęło się do krzywdy fizycznej.

Jego odpowiedź mnie zastanowiła. Z jednej strony nie była konkretna, tak jakby chciał się wywinąć od kłamstwa wprost, ale z drugiej strony po co miałby kryć moją siostrę? Eira i Huke nienawidzą się od pamiętnych czasów i bardzo często stosowali wobec siebie nieczyste zagrywki. Nawet jeśli Eira nie była winna, to czemu Huke nie wykorzystał tej sytuacji, by ją o to oskarżyć? Ciężko mi uwierzyć, że był aż tak prawym Łowcą.

– No dobra – wycofałem się. Zdecydowałem jednak, że i tak porozmawiam z innymi, ale nie poinformowałem o tym rannego.

Zmieniliśmy temat i psioczyliśmy przez kwadrans na Trudis i całą Organizację, jak na dobrych Łowców przystało. Chris odzywał się tylko chwilami, ale jakoś mnie nie dziwiło, że nie chciał za wiele mówić w towarzystwie Huke'a. Co prawda ten Łowca, był pierwszym, który zaakceptował homoseksualizm mojego przyjaciela (siebie nie liczę). Jednak w kłótni Huke versus Eira, Chris wyraźnie stał po stronie mojej siostry, nie żebym wiedział dlaczego.

Gdy opuściliśmy część szpitalną, mój przyjaciel powiedział, że musi załatwić jakąś sprawę, z którą zwlekał już od dawna, więc się rozdzieliliśmy. Miałem dziwne wrażenie, że chodzi o kochanka Chrisa, nie miałem jednak pewności i odwagi zapytać. Czułem, że jak tylko poruszę ten temat, to zacznę się rumienić.

Nie chcąc tracić czasu na sterczenie w miejscu, wybrałem się na kolejną rozmowę o ranie Huke'a. Pierwszą osobą, jaką minąłem, była Liva. Zacząłem delikatnie temat, w żaden sposób nie sugerując, jakobym uważał ją za winną. Szesnastolatka jednak nie udzieliła mi zbyt wielu informacji, ponieważ przyznała, że trzymała się głównie Nikki podczas tej misji, i nie zwracała uwagi na innych. Podziękowałem jej za rozmowę, a potem niepewnie zaproponowałem jej spotkanie. Dziewczyna wyraźnie się ucieszyła i zgodziła, więc byłem dobrej myśli co do nowej randki. Tylko że znów nie nazwałem jej randką.

Nikki i moja siostra rozpłynęły się w Dievam, ale udało mi się znaleźć Talię i Ryana. Jak zwykle razem trenowali w jednej z sal, od czasu do czasu się całując. Ta para była ze sobą już tak długo, że nie potrafiłem sobie wyobrazić ich osobno czy z kimś innym.

Talia nie umiała nic powiedzieć na temat Huke'a. Ryan dał mi do zrozumienia, że coś wie, nic jednak nie powiedział wprost. Wyznał tylko, że winny jest ktoś z naszej drużyny, że Huke wie, kto to i zasugerował bym skupił się na dziewczynach. Co sprawiło, że uznałem niemalże w stu procentach moją siostrę za osobę odpowiedzialną za ten czyn. Nie chciałem karać własnej bliźniaczki, to nieetyczne, ale nie mogłem tak zostawić tej sprawy. Postanowiłem, że spróbuję z nią najpierw porozmawiać, ale jak odkryłem w niedługim czasie, Eira wyraźnie mnie unikała i była w tym naprawdę dobra.



*



Liva lubiła spotykać się z Nikki, ponieważ ta stała się jej pierwszą, poważniejszą przyjaciółką. Nosiła także odważny kolor włosów, czego nie popierała Organizacja, ale szesnastolatkę cieszyło to, że nie jest w tym jedyna. No i to dzięki niej poznała Maxa McCarey'a, swojego idola.

Nikki była dobra. Czasami Liva nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ta Łowczyni tak bardzo się nią interesuje. Dlaczego przejmuje się problemami młodej dziewczyny bez doświadczenia zawodowego. Liva niemalże całe swoje życie wątpiła w siebie i swoje możliwości, nigdy nie potrafiła zawiązać z kimś głębszych więzów i utrzymywać długo kontaktów. Zrażała do siebie ludzi tą swoją niepewnością, wiecznym niezdecydowaniem i kompleksami. Nikki to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, zawsze skupiała się na tych cechach u Livy i próbowała jej pomóc zmienić się na lepsze. Zielonowłosa nie zdała sobie sprawy, kiedy starsza Łowczyni przemieniła się ze zwykłej znajomej w kogoś więcej.

– Max powiedział wczoraj, że chciałby się spotkać ze mną w jakiś dzień, więc znowu się umówiliśmy – wyznała Liva z uśmiechem. Te momenty, kiedy Łowczynie spacerowały sobie po mieście jak normalne dziewczyny i po prostu rozmawiały o wszystkim, sprawiały młodej najwięcej przyjemności.

– Co o nim sądzisz? – zapytała Nikki.

– O Maxie? – dopytała, a gdy fioletowowłosa kiwnęła głową, kontynuowała: – Nie jestem pewna. Podziwiam jego odwagę i to jak walczy, jest naprawdę fantastyczny. Oglądanie go w akcji na żywo to coś zupełnie innego niż słuchanie opowieści o jego talencie.

– Ale co o nim myślisz jak o człowieku? Pomiń wszelkie aspekty łowieckie.

Liva zmarszczyła brwi, zastanawiając się jak udzielić odpowiedzi na to pytanie.

– Jego towarzystwo cały czas mnie trochę żenuje. Wstydzę się go, wiesz? Ale on wydaje się być taki otwarty, w razie czego poprowadzi rozmowę, co dało mi trochę pewności siebie. Jest miły, fajnie się z nim rozmawia, naprawdę bardzo go lubię.

– Jak przyjaciela? – zainteresowała się Nikki. Na jej twarzy zapanował delikatny uśmiech, którym ukryła swoją ciekawość.

– No nie wiem, czy on o mnie myśli w aż tak wysokich kategoriach. Na razie jesteśmy bardziej takimi luźnymi znajomymi. Myślisz, że mam szansę na przyjaźń z kimś takim jak on? To prawdziwa gwiazda wśród Łowców, on jest przecież najlepszy.

– No to co? Max nie należy do osób, które szufladkują innych na podstawie ich umiejętności. Jeśli się zgracie charakterami, to możecie być nawet kimś więcej.

Liva zastanowiła się nad tymi słowami. Z jakiegoś powodu czuła, że Nikki mówi o czymś innym niż przyjaźń i nie wiedziała, jak to rozumieć. Czy istniała jakaś relacja między Łowcami, o której nie miała pojęcia?



*



To było wręcz śmieszne.

Rozmawiałem z Chrisem i wyjaśniłem mu, że najprawdopodobniej winna jest moja siostra. Na początku był sceptyczny, ale kiedy wyjaśniłem mu, że ta opcja wydaje się być najbardziej realna w końcu przyznał mi rację. Uznaliśmy więc, że wypadałoby z nią porozmawiać, ale (właśnie docieramy do śmiesznego momentu) nam się to nie udało. Od trzech dni.

To nie tak, że ona nagle gdzieś zaginęła, ponieważ widziałem ją kilka razy. Gdy tylko się do niej zbliżałem, ona uciekała, a kiedy dwa razy do niej podszedłem i zdążyłem się przywitać powiedziała dokładnie: „Muszę lecieć” i zwiała. Nie wiedziałem, czy sobie odpuścić, czy nie, ale ta sprawa sprawiła, że ja i Chris uniknęliśmy rozmowy o pocałunku w nocy, ponieważ obaj się na tym skupiliśmy.

Huke wyszedł ze szpitala. Nadal miał tę ranę, ale jego stan się ustabilizował i nie wymagał już stałej opieki medycznej. Z tego co wiem, dostał także przymusowe wolne na dwa tygodnie, ale na razie nie mieliśmy żadnej misji, więc nie musiałem się martwić.

Miałem pierwszy trening z grupą treningową dziwki-Layli Blackwater. Mieliśmy się wcześniej spotkać i to zaplanować, ale nam nie wyszło. Improwizacja okazała się jednak dobrym pomysłem. Zobaczyłem jak działają młodzi w nieplanowanych sytuacjach i, prawdę mówiąc, byłem pod wrażeniem zdolności niektórych. Tych moich, oczywiście, ponieważ grupę Layli traktowałem trochę jak wrogów. Nawiasem mówiąc, z niechęcią musiałem przyznać jedną rzecz. Jak bardzo nienawidzę Layli, tak bardzo mnie to bolało, ale trening z nią nawet mi się podobał. Była konkretna i dobra (jak na najlepszą dziesiątkę przystało), a bez jej chamskich, homofobicznych komentarzy dało się z nią normalnie porozmawiać na bardziej neutralne tematy. Z bólem serca dotarło do mnie, że chyba trochę mniej ją nienawidzę. Kolejny trening miał się odbyć za tydzień i już czułem swego rodzaju podekscytowanie.

– Layla nie jest taka zła – wyznałem potem Chrisowi.

A on uderzył mnie w głowę. I to była jedyna jego odpowiedź na ten temat.

– Nadal jest zła, ale... – próbowałem się tłumaczyć, ale poszedł do innego pokoju, więc dałem sobie spokój.

Ostatecznie postanowiłem, że porozmawiam z Huke'm. Nie mogłem zostawić tamtej sprawy bez wyjaśnień. Umówiłem się z nim na spacer po Dievam, z nadzieją przeprowadzenia tej niekomfortowej konwersacji. Łowca spóźnił się prawie dziesięć minut, ale nie urwałem mu głowy. Tym razem była mu potrzebna do rozmowy ze mną.

– Jak się czujesz? – zapytałem.

– Lepiej. Już prawie się zagoiło.

– Zostanie ci blizna – zauważyłem.

Huke wzruszył ramionami.

– Który Łowca nie ma blizn?

– Dobre pytanie – zgodziłem się. – Ale nie o tym chciałem z tobą porozmawiać.

– Max, tamten temat jest zakończony...

– Wiem – przerwałem mu – że to moja siostra. Ja to wiem. Mam informacje od świadka.

Huke westchnął ciężko. Przez chwilę szliśmy w ciszy i żadne z nas się nie odzywało. Chciałem dać mu czas na przetworzenie informacji, bo liczyłem, że zacznie gadać. Nawet jeśli nagiąłem trochę prawdę.

– To co zamierzasz z tym zrobić? – zapytał wyraźnie zmarnowany. Jego zachowanie mnie zaskoczyło.

– Dlaczego ją kryjesz? Czy ona ci grozi? Ma coś na ciebie?

Pokręcił głową.

– Max, nie rozumiesz – odezwał się pewnie, jakby nagle odzyskał całą energię. – Ja ją kryję, dlatego że jest twoją siostrą. Za taką akcję w Dievam zostałaby porządnie ukarana, a wiem, że byś tego nie chciał. Zatem robię to dla ciebie.

– Co takiego?

– Max, to był wypadek. Eira walczyła, ja walczyłem. Potknąłem się i poleciałem do tyłu. Twoja siostra właśnie zabiła jednego wampira, więc został tylko popiół. Poleciałem bezpośrednio na jej nóż, a ona się nim zamachnęła, bo myślała, że jestem wampirem. W ostatniej chwili, dotarło do niej, że to ja i się wycofała, ale nie zdążyła. Dlatego mam tę ranę. Gdyby mnie nie rozpoznała, byłbym martwy.

– Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedziałeś?

– Bo ta historia wydaje się być zbyt nieprawdopodobna, szczególnie że istnieje powszechne przekonanie, że nasza dwójka bardzo się nie lubi. Gdyby to wypłynęło, od razu uznaliby ją za winną, więc wolałem nawet tobie o tym nie mówić. No ale skoro się dowiedziałeś, to lepiej to wyjaśnić, niż żebyś myślał, że twoja siostra krzywdzi ludzi, których nie lubi.

– Ja, hm... No cóż, to jest możliwe. Ale może ona cię okłamała? Może wcale cię nie pomyliła z wampirem?

Huke pokręcił głową.

– Nie chciała mnie zranić. Tak samo jak ja nie chcę zranić jej. To nie jest typ relacji, który jest między nami. Max, powinieneś to wiedzieć.

– No wiem, ale...

– Nie ma ale – przerwał mi. – Zrobisz coś z tym? Powiesz Ravale?

– Nie, oczywiście, że nie. Huke, to moja siostra nie mogę jej tak wkopać. Szczególnie, że ci wierzę. Przypadki się zdarzają, a Organizacja może tego nie rozumieć. Jeśli jednak ty byś chciał, żeby została ukarana...

– Nie chcę. Nie jej wina. Trzeba też przyznać, że podczas tej misji byłem wyjątkowo nieostrożny.

Pokiwałem głową. Nie spodziewałem się takiego rozwiązania tej sprawy, moje pomysły krążyły wokół bardziej drastycznych rozwiązań. Nawet jeśli winna okazała się być moja siostra, cieszyłem się, że nie zrobiła tego celowo.



*



Eira wiedziała, że zaproszenie na prywatną rozmowę u pani dyrektor Ravale coś zwiastuje. Nie była pewna, czy powinna się spodziewać raczej czegoś dobrego, czy złego. Decyzję podjęła w momencie, gdy weszła do środka, a wewnątrz pokoju zobaczyła Huke'a Payne'a. Wówczas już wiedziała, że chodzi o same negatywne sprawy.

Gdy pani Ravale chłodno kazała jej zająć miejsce, Eira naprawdę się przestraszyła. Czyżby Huke poszedł naskarżyć za tę sprawę z misji? To naprawdę było przypadkiem i Łowczyni nie chciała za to odpowiadać, jak za normalną zbrodnię.

Szybko zdała sobie sprawę, że chodzi o coś innego. Na początku była zaskoczona lojalnością Huke'a, ponieważ wyznał jej wcześniej, że jej nie wyda ze względu na Maxa. Ale potem odłożyła tę sprawę na bok. Pani dyrektor wymagała dyskrecji, a to znaczyło, że chodzi o coś naprawdę poważnego. Z jednej strony się cieszyła. Została doceniona przez najważniejszą osobę w całej Organizacji, ale z drugiej strony świadomość, że ma współpracować z osobą, której nienawidzi, sprawiała, że odechciewało jej się tego zadania. Koniec końców i tak musiała się go podjąć. Nie mogła przecież odmówić pani Ravale.



_____
Dzisiejszy dzień zdarza się raz na cztery lata, więc aż przykro by było nie opublikować dziś rozdziału xD
Lubicie Eurowizję? #Margaret

10 komentarzy:

  1. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgrzyta mi odmiana imienia Max. Ogólnie rozdział naprawdę poprawny stylistycznie, gramatycznie itd. Jakoś szybko wyjaśniła się sprawa z Hukiem. Mało Max x Chris.
    Pozdrawiam. :)
    cordragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odmieniam zgodnie z zasadami języka polskiego xD Cóż sprawa z Hukiem nie była aż tak istotna, ale Max i Chris dostaną należną dawkę w następnym rozdziale :D
      Również pozdrawiam i dziękuję bardzo za komentarz! :)

      Usuń
  3. Wow! Wchłaniam to opowiadanie. Na szczęście podczas ferii było sporo czasu na czytanie :) Zazwyczaj nie zostawiam po sobie komentarza, ale ale jest TAK DOBRE a ma TAK MAŁO KOMENTARZY....No więc piszę!(raczej nic konstruktywnego, ale czuję się trochę...jakby....w obowiązku?)
    Pozdrawiam serdecznie! xD
    Nico

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za ten miły komentarz i zapraszam do częstszego udzielania! :D
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Szkoda, że nie ma żadnego wątka Max i Chris, ale ogólnie rozdział fajny.
    I jeszcze ta sprawa z Huke'iem (nie wiem jak to się odmienia). A wszystko zwykły przypadek, a już muyślałam, że to Liva.
    Szczerze.? Jak lubię wszystkich z drużyny Maxa, tak Livy nie mogę zdzierżyć... Grrr... Niech Max w końcu przestanie się tak wgapiać w tą małolatę i niech przejrzy na oczy... Przez nią powoli przeztaję go lubić, a nie chcę tego... :( To jest takie smutne... :(
    Przepraszam za ortografię, ale jestem zmęczona i piszę byle jak.
    Czekam na dalszą część. Weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Max i Chris już niedługo się pojawią (mam nadzieję xD). Zauważyłam, że sporo osób nie przepada za Livą, ale ja jeszcze o nią powalczę xD
      Dziękuję bardzo za komentarz i pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  5. Hej,
    więc to jego siostra, ale przypadkowo to się stało, ciekawe co to za zadanie dostali...
    Dużo weny Tobie życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń