sobota, 16 lipca 2016

Rozdział 28

Chciałem właśnie dzwonić do Trudis, kiedy z Chrisem skontaktowała się Anice – druga najlepsza Łowczyni na świecie. Przez chwilę zastanawiałem się, skąd oni się znają i czy miałem okazję kiedykolwiek ich sobie przedstawić, ale przypomniało mi się, że prowadzą razem treningi.
Chris stał przy mnie, cały czas obejmując mnie jedną ręką, choć nie do końca rozumiałem, dlaczego to robi (nie żeby mi to przeszkadzało). Drugą ręką natomiast podtrzymywał telefon. Zaczynałem się poważnie martwić, kiedy rozmawiali ponad pięć minut. Miałem ochotę przysunąć się bliżej i podsłuchiwać, ale dałem sobie spokój. Dla odmiany mogłem zachować się trochę dojrzalej. Gdy w końcu się rozłączył, jego pierwsze słowa brzmiały:

To była Anice.
Myślałem, że jebnę.
Już to wiem – odparłem spokojnie. – Mam dzwonić do Trudis?
Chris pokręcił głową.
Becca leży w szpitalu. Ledwo uszła z życiem.
Odsunąłem się od przyjaciela i przełknąłem ślinę. Znałem tę dziewczynę. Nigdy nie utrzymywałem z nią wyjątkowo mocnych relacji, ale całkiem długo kumplowałem się z jej chłopakiem. Oboje znajdowali się w rankingu dziesięciu najlepszych – Becca była dziesiąta. Wiedziałem, co to oznacza. Choć już wcześniej stwierdziliśmy, że ataki są skierowane na najlepszych, każdy kolejny tylko to potwierdzał.
Pokiwałem głową.
Wiesz, jak się czuje?
Jest nieprzytomna. Anice powiedziała, że jeśli będziemy chcieli, to możemy ją odwiedzić jak się obudzi.
Och. Tak, to dobry pomysł. Może coś zapamiętała.
Chris podszedł do blatu kuchennego i odłożył tam swój telefon. Sięgnął po czajnik i nastawił wodę.
Rozmawiałem dzisiaj z Eirą – powiedziałem, przystając obok niego.
Co tam u niej? – podjął temat.
Trudis odsunęła ją i Huke'a od tej tajemniczej sprawy, którą się zajmowali w naszym domu.
To znaczy, że możesz wrócić do siebie?
Och. O tym nie pomyślałem. Wyglądało na to, że Chris chciał się mnie pozbyć (przykre). Szkoda tylko, że ja nie miałem ochoty wracać do siebie. To nie tak, że unikałem mojej siostry albo chowałem urazę po naszej ostatniej kłótni, po prostu... Wolałem Chrisa. Siostra czy obiekt westchnień? To chyba prosta odpowiedź.
Nie rozmawiałem z nią jeszcze o tym – powiedziałem. Uznałem, że lepiej odłożyć ten temat na później, może uda mi się coś wywalczyć.
Przyjaciel pokiwał głową. Właśnie skończyła gotować się woda, więc zalał przygotowane wcześniej dwa kubki z torebkami herbaty.
W każdym razie – kontynuowałem – Trudis zleciła jej nowe zadanie. Tym razem ma je wykonać z Nikki i Talią.
Co to takiego? – zapytał Chris. Wskazał miejsce przy stole, więc usiadłem obok niego i zabrałem się za przygotowany napój.
Padniesz, jak ci powiem. Naszą kochaną panią dyrektor natchnęło i nakazała dziewczynom przygotować imprezę w parku.
Chris zmarszczył brwi.
Wkręcasz mnie – stwierdził.
Pokręciłem przecząco głową.
W tym cała rzecz. To brzmi jak słaby żart, a nim nie jest. Widziałem się z całą trójką i były tak wkurwione, jakby dostały okresu. A jednak to tylko Trudis.
Ona jest niemożliwa.
Siedzieliśmy w ciszy, obserwując się nawzajem. Nic już Chrisowi nie odpowiedziałem, więc po prostu mi się przyglądał ze zmrużonymi oczami. Uniosłem jeden kącik ust, nie odrywając od niego wzroku. Czy tylko mi się zdawało, czy to było jakieś intymne?
Uważaj na siebie – powiedział nagle, tracąc zainteresowanie mną, a skupiając się na kubku z herbatą.
Zawsze uważam.
Mówię serio – odparł miękko. – Te ataki wciąż trwają i skupiają się na najlepszych. A jak coś ci się stanie?
A jak tobie? – odbiłem pytanie.
Ja nie jestem w dziesiątce...
A który jesteś? – przerwałem mu. – Kto wie, może to się skupia na najlepszej dwudziestce i może to ciebie też dotyczy?
Chris wywrócił oczami.
Przesadzasz tylko po to, żebym zdradził ci sekret o moim miejscu.
Zmarszczyłem brwi.
Nie tylko. Oczywiście jestem ciekawy, to w końcu ja, ale też się o ciebie martwię. Może nie powinieneś nigdzie chodzić sam?
Szczególnie na spotkania z Brettem, pomyślałem z przekąsem.
To tobie prędzej przydałaby się stała eskorta.
Mógłbyś być moim ochroniarzem – rzuciłem mimochodem.
Zastanowię się. – Uśmiechnął się.
Talia powiedziała mi dzisiaj coś ciekawego – zmieniłem temat.
Chris uniósł brew, przyglądając mi się uważnie. Uznałem to za znak, żeby mówić dalej.
Ryan jej się oświadczył.
Zaskoczenie wstąpiło na twarz mojego przyjaciela. Ja natomiast uśmiechałem się głupkowato, bo cały czas nie mogłem się nacieszyć szczęściem pary z naszej drużyny.
Ty tak serio? – zapytał Chris.
Pokiwałem głową.
I nie wciskasz mi kitu, żebym zadzwonił i im pogratulował, a potem oni mi powiedzą, że to ściema?
Zaśmiałem się.
Nic z tych rzeczy.
Sam już nie wiem, czego się po tobie spodziewać.
Wyznania miłości. Kiedyś.

*

Trzy dni później Troy, chłopak Becci, napisał do mnie esemesa z informacją o stanie zdrowia swojej dziewczyny. Wynikało, że się ocknęła i można z nią normalnie porozmawiać. Zapowiedziałem więc, że wraz z Chrisem wpadniemy z wizytą.
W sali, w której leżała Becca, nie było żadnych innych chorych. Dziewczyna leżała na łóżku i wyglądała na naprawdę zmarnowaną. Całą jej twarz pokrywały długie rany cięte, a na części z nich dojrzałem szwy. Nadgarstek jej prawej ręki został grubo zabandażowany, a i tak na opatrunku były ślady krwi.
Obok jej łóżka siedział dobrze zbudowany, brązowowłosy mężczyzna. Troy trzymał Beccę za rękę i wpatrywał się w ukochaną, przez co nawet nie zauważył naszego przyjścia.
Hej – przywitaliśmy się, nie wchodząc głębiej do sali, żeby ich nie przestraszyć.
Becca uśmiechnęła się słabo, a jej chłopak odwrócił się gwałtownie. Na nasz widok na jego twarzy zapanował uśmiech.
Wejdzie – oznajmił i machnął na nas ręką.
Weszliśmy głębiej i przysiedliśmy na łóżku obok. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu przerwałem ją, zadając najbardziej oczywiste pytanie, jakie mi przyszło do głowy.
Jak się czujesz?
Bywało lepiej – mruknęła Łowczyni.
Masz jakieś poważniejsze rany?
Becca skinęła głową.
Ale jest znośnie. Medycy się mną zajęli, będę żyć.
Troy wywrócił oczami i ścisnął dłoń dziewczyny.
Oczywiście, że będziesz. Nie możesz mnie tu samego zostawić, ten świat jest zbyt okrutny.
Łowczyni zachichotała, a zaraz potem się skrzywiła. Najwidoczniej nawet najmniejszy ruch sprawiał jej ból.
Zawsze masz jeszcze Anice.
Jak już przy tym jesteśmy – wtrąciłem się. – To gdzie ona jest? Nie miało jej tu przypadkiem być?
Wyszła chwilę przed waszym przyjściem, ale pewnie zaraz znowu wpadnie.
Ostatnio trochę się kręci – wyznał Chris. – Ciągle gdzieś znika.
Pewnie robi to, co każdy. Szuka mordercy – stwierdził Troy. – Szkoda tylko, że Ravale tego nie robi. Myślicie, że ona może być za to odpowiedzialna?
Jest taka opcja – odparłem.
A macie w ogóle jakiś trop?
Na chwilę obecną mamy Beccę – przyznałem.
Kurczę, chłopaki – zaczęła niemrawo. – Raczej wam nie pomogę. Ten atak był zupełnie znienacka i nie udało mi się za wiele zarejestrować. Jedyne co... – zawahała się – wydaje mi się, że to była kobieta, ale nie jestem pewna.
Spojrzałem porozumiewawczo na Chrisa. To by pasowało.
A zauważyłaś może, czy napastnik był jakoś ograniczony? Tak jakby był ranny czy coś?
Becca pokręciła głową, a Troy zmarszczył brwi i przyjrzał mi się uważnie.
Nie wydaje mi się – odpowiedziała Becca. – Ale mogę się mylić. Naprawdę nie zwróciłam zbyt wiele uwagi, nie miałam czasu.
Pokiwałem głową ze zrozumieniem.
Wy coś wiecie, prawda? – zapytał Troy.
Mamy pewne podejrzenia, ale nie chcemy nikogo bezpodstawnie oskarżać.
Max – warknął Troy. – Ja chcę zabić tego skurwysyna. Lepiej, żebyś nie ukrywał istotnych informacji...
My też chcemy go zabić – wtrącił Chris. – Wszyscy tego chcą, ale na chwilę obecną wiemy tak mało, że rozpuszczanie niepotrzebnych plotek może mordercę spłoszyć i się wyciszy na jakiś czas. A do tego nie możemy dopuścić. Trzeba go jak najszybciej złapać, zanim się lepiej zorganizuje i pozostanie dla nas nieosiągalny.
Troy zacisnął zęby niezadowolony z takiej odpowiedzi.
Ja chcę pomóc – wyznał.
Pomożesz, jak zadzwonisz do mnie, jeśli Becca sobie przypomni coś nowego. Okay?
Troy skinął niechętnie głową. Rozumiałem go. Każdy Łowca chciał walczyć, załatwić wszystko sam, dokonać zemsty. Ale w tym momencie należało uważać, co się komu mówi, bo w Dievam roiło się od spisków. Na ogół ufałem tej dwójce, ale prawda jest taka, że na ogół ufałem też pani Ravale, a to najwidoczniej nie był taki dobry pomysł.
Posiedzieliśmy z Łowcami jeszcze chwilę i rozmawialiśmy. Zeszliśmy jednak na lżejsze tematy, więc coś tam wewnątrz mnie ciągle szeptało, że marnuję czas. Zignorowałem to jednak, by spędzić trochę czasu z przyjaciółmi. W chwilach ciągłego zagrożenia trzeba znaleźć okazję, by wyluzować na chwilę.
Nie spędziliśmy z nimi jakoś dużo czasu, ale wystarczająco, by Anice mogła się tu pojawić. Jak przyznał Troy, już dzisiaj czwarty raz wpadła w odwiedziny. Porozmawiała z Beccą kilka minut, a gdy uznała, że na nią już czas, postanowiliśmy zabrać się z nią. Łowczyni przeszła się z nami kawałek, robiąc to, co ostatnio robił każdy – obrażając Trudis. Chciało mi się śmiać, że wszyscy ją tak nagle znienawidzili, ale z drugiej strony... Zasłużyła sobie na to. Gdyby potrafiła być szczera ze swoimi Łowcami, otrzymałaby należny dobremu dyrektorowi szacunek.
Gdy Anice zostawiła nas samych, Chris od razu przerwał wcześniej prowadzony luźny temat i przeszedł do konkretów.
Ta szmata jest podejrzana.
Skinąłem głową. Chris nie musiał nawet jej nazywać po imieniu, a i tak wiedziałem, że chodzi o Laylę. Ona ostatnio sporo kombinowała. Oczywiście, ktoś patrzący z boku na mnie i na Chrisa też mógłby uznać, że coś tam razem knujemy. Tak naprawdę teraz musieliśmy podejrzewać każdego i obserwować jego zachowanie.
Może to jest kilka osób – stwierdziłem. – I współpracują. Wiesz, pani dyrektor i ona, i ktoś jeszcze.
Taa, też tak myślę – mruknął Chris. – Ciężko uwierzyć, że jedna osoba sama zorganizowała coś takiego. Z drugiej strony, to Łowca...
Chris – przerwałem mu. – Ale to nie jesteś ty?
Przyjaciel spojrzał na mnie z oburzeniem.
Aż tak bardzo mi nie ufasz?!
Wywróciłem oczami.
Przecież się zgrywam. – Wymierzyłem mu kuksańca.
To nie jest dobry moment na takie żarty – warknął i zatrzymał się.
Spojrzałem na niego. Patrzył na mnie srogo i wyraźnie oczekiwał jakiegoś dobrego wytłumaczenia. Dotknąłem jego ramienia i zajrzałem w jego oczy. Przez chwilę zapomniałem, co chciałem powiedzieć, gdy tak skupiłem się na tych jego pięknych oczach. W tym momencie zapragnąłem go pocałować.
Przepraszam – powiedziałem, odpychając od siebie głupie myśli. Czy naprawdę ze wszystkich osób na świecie musiałem się zadurzyć w Chrisie? Nie mogłem w jakimś wampirze? Już chyba to by było łatwiejsze.
Czarnowłosy strącił moją dłoń i wzruszył ramionami. Najwidoczniej to mu wystarczyło.
Max, ja... – zaczął Chris, ale przerwał mu długi dźwięk rozchodzący się radiowęzłem. A potem usłyszeliśmy głos Trudis:
Wszyscy Łowcy proszeni są o natychmiastowe stawienie się w sali konferencyjnej numer 3. Powtarzam: wszyscy obecni Łowcy proszeni są o stawienie się w sali konferencyjnej numer 3. Dowództwo Organizacji Dievam ma wam coś ważnego do przekazania.
Zerknąłem na przyjaciela, a on spojrzał na mnie.
Dziwne – powiedzieliśmy w tym samym momencie.
Postanowiliśmy udać się do sali na to spotkanie, aby wiedzieć, co głupiego wymyśliła tym razem Trudis. Gdy znaleźliśmy się w jednym z głównych korytarzy, trafiliśmy w ogromny tłum Łowców, próbujący przedostać się na nagłe spotkanie. Wszyscy rozglądali się po sobie i pytali się nawzajem o przyczynę tego zgromadzenia. Przysłuchiwałem się uważnie z nadzieją na wyłapanie jakichś konkretów, ale niestety nikt nic nie wiedział.
Po jakichś tłocznych dziesięciu minutach, dotarliśmy na miejsce. Pani dyrektor stała na podwyższeniu i dawała wszystkim znak, by wchodzić do środka. Obok niej stało kilka ważnych osób z Zarządu. Wszyscy mieli poważne miny i czekali na moment rozpoczęcia spotkania.
To się zapowiadało naprawdę dziwnie.
Gdy w końcu Trudis uznała, że wszyscy, którzy mieli się pojawić, już się pojawili, sięgnęła po mikrofon. Uciszyła nas jednym słowem i zaczęła mówić:
Drodzy Łowcy. Jestem pewna, że każdy z was zauważył, że w naszej wspólnocie dzieje się coś niezwykłego. Coś nad czym nie mamy kontroli. Dotykają nas coraz częstsze ataki i wszystkie dotyczą naszych braci oraz sióstr. Mało komu udało ujść się z życiem. Dievam próbowało to wszystko tuszować i utrzymać w tajemnicy, aby nie nastąpił niepotrzebny chaos, ale w dzisiaj uznaliśmy, że dalej tak się nie da. Łowcy, ogłaszamy stan wyjątkowego zagrożenia. Wśród nas są osoby, które czyhają na wasze życia. Strzeżcie się nawzajem i przekażcie te informacje dalej. Dziękuję.



_____
Nawet nie zauważyłam kiedy minął czerwiec. Cóż, jak widać nie jestem zbyt dobra w spełnianiu obietnic ;/ 
Więcej napiszę później. Przepraszam za przerwę (oraz tę dziwną czcionkę).
/edit/
Jak zapewne zauważyliście, zniknęłam na miesiąc. Nie mam żadnego wytłumaczenia, po prostu dla mnie to wyglądało tak: czerwiec sie zaczął, czerwiec sie skończył. I nagle są wakacje.
Wybaczcie tę wcześniejszą notkę informacyjną, ale trochę mi sie spieszyło, a zależało mi także na jak najszybciej publikacji tego rozdziału. Ze względu na tę dłuższą przerwę.
Teraz są wakacje, mam trochę więcej czasu, więc mam nadzieję, że wykorzystam go na pisanie. Ale, tym razem, nic nie obiecuję xD
A tak poza tym wszystkim, to życzę Wam jak najwięcej wypoczynku na wakacjach (o ile je macie xd).

8 komentarzy:

  1. jacy oni są słodcy <3

    popieram myśl, że Chris mógłby być ochroniarzem Maxa a Max Chrisa :D

    tak, też czekam na to wyznanie <3

    szkoda, że trochę czasu minęło, ale nie jakoś masakrycznie dużo :D fajny rozdział i znowu nie mogę się doczekać, co dalej! :D

    pozdrawiam i wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję! Zostałaś nominowana do LBA!
    Więcej na http://maleclovemagnusandalec.blogspot.com/2016/07/rozdzia-xvi.html
    ~Koneko

    OdpowiedzUsuń
  3. JEŻU, WRESZCIE, WRESZCIE, WRESZCIE!!
    Idę czytać, no BO WRESZCIE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO NIE WIERZĘ!
      Ten rozdział doprowadzi mnie do seppuku ;;;;;;
      Od początkowych wybuchów śmiechu, poprzez poważne skupienie i dedukcję obecnych faktów oraz dowodów, aż po czarną rozpacz przez jedno, krótkie:
      "– Max, ja... – zaczął Chris, ale przerwał mu długi dźwięk rozchodzący się radiowęzłem. A potem usłyszeliśmy głos Trudis(...)"
      NO BO, POWAŻNIE? Nie mogła poczekać jeszcze tych kilku sekund?! Serio? SERIO? To był, można śmiało powiedzieć, wręcz przełomowy moment dla całego wątku Chris-Maks, a raczej - mógłby być, gdyby ta stara rura się jeszcze trochę wstrzymała! Przecież, jak Chris chce coś powiedzieć... No kiedy on w ogóle chce coś powiedzieć sam od siebie? Nosz kurde, a gdy w końcu zaczął się przełamywać...! AWRRRR!
      Nie, ja tego nikomu nie wybaczę: sobie nie wybaczę, Trudis nie wybaczę, Tobie nie wybaczę, Chrisowi nie wybaczę, Maksowi, że go nie pociągnął za język, też nie wybaczę. NIKOMU. :v
      Wkurzyłaś mnie tym fragmentem; seppuku, nadchodzę!
      Ale przynajmniej miłą osłodą, takim miodkiem na serce, były komentarze Maksa - co do wyznań miłości, chęci pocałunków z Chrisem. Aaach, chociaż tyle dla mojego biednego, skatowanego serca.
      Miejże więcej litości! ;;
      Ale ogólnie robi się coraz niebezpieczniej i, bez jaj, dobrze by było, gdyby Chris serio został ochroniarzem Maksa i go pilnował. Jest w końcu pierwszy na liście najlepszych Łowców i pewnie dla zamachowców stanowi dość syty kąsek. Martwi mnie to i nurtuje. Oni nie powinni się rozdzielać na zbyt długo, a najlepiej - wcale!
      I choć trochę żeśmy się wszyscy naczekali na 28, to było warto. Niezaprzeczalnie! Oczywiście mam nadzieję, że 29 pojawi się szybciej niż ten rozdział, ale wiadomo: nie zawsze jest to możliwe, nawet jeśli trwa lipiec.
      Dlatego dalej będę cierpliwie wyczekiwała kolejnych postów i wiernie kibicowała wszystkim tutejszym obecnym - i przyszłym :D - shipom!
      Trzymaj się, wypoczywaj, dbaj o siebie, korzystaj z każdej chwili wolnego, niech wena ma Cię w swej opiece i zaskakuj nas dalej tą historią! (ale pozytywnie, proooszę!)
      (chyba wyszło jakoś tak ckliwie, meh)

      Ściskam mocno!

      Usuń
  4. Layla to luj ;-;
    Maxiu, mogłeś go przecież pocałować! Kto bogatemu zabroni 😎
    Chris, co chciałeś powiedzieć? Mów! Proponuję zasztyletować Trudis, za przerywanie zacnego momentu 🔫🔪💣✂

    Wchodzę dzisiaj na twojego bloga, a tu Bum! Nowy rozdział. Tylko szkoda, że trochu krótki... ;_;
    Codziennie wchodzę tutaj około 3-5 razy, bo chamski Google+ nie wyświetla powiadomień 😡

    Czerwiec, faktycznie, minął szybko, ale przeciw dotrzymałaś obietnicy z maratonem kwietniowym ^^

    Pozdrawiam,
    Ślę tęczowe pudełko weny
    Orihara Alice.

    OdpowiedzUsuń
  5. pozwoliłam sobie w imieniu swojego bloga dać Twojej głównej parce Złotą Marchewkę :3
    https://lexidee.blogspot.com/2016/07/zote-marchewki-rozdanie-nagrod-dla.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    Chris mógłby być tym ochroniarzem i co chciał powiedzieć?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    to dobry pomysł aby Chris był ochroniarzem i nawzajem, aco chciał powiedzieć?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń