Chciałem
właśnie dzwonić do Trudis, kiedy z Chrisem skontaktowała się
Anice – druga najlepsza Łowczyni na świecie. Przez chwilę
zastanawiałem się, skąd oni się znają i czy miałem okazję
kiedykolwiek ich sobie przedstawić, ale przypomniało mi się, że
prowadzą razem treningi.
Chris
stał przy mnie, cały czas obejmując mnie jedną ręką, choć nie
do końca rozumiałem, dlaczego to robi (nie żeby mi to
przeszkadzało). Drugą ręką natomiast podtrzymywał telefon.
Zaczynałem się poważnie martwić, kiedy rozmawiali ponad pięć
minut. Miałem ochotę przysunąć się bliżej i podsłuchiwać, ale
dałem sobie spokój. Dla odmiany mogłem zachować się trochę
dojrzalej. Gdy w końcu się rozłączył, jego pierwsze słowa
brzmiały:
– To
była Anice.
Myślałem,
że jebnę.
– Już
to wiem – odparłem spokojnie. – Mam dzwonić do Trudis?
Chris
pokręcił głową.
–
Becca
leży w szpitalu. Ledwo uszła z życiem.
Odsunąłem
się od przyjaciela i przełknąłem ślinę. Znałem tę dziewczynę.
Nigdy nie utrzymywałem z nią wyjątkowo mocnych relacji, ale
całkiem długo kumplowałem się z jej chłopakiem. Oboje znajdowali
się w rankingu dziesięciu najlepszych – Becca była dziesiąta.
Wiedziałem, co to oznacza. Choć już wcześniej stwierdziliśmy, że
ataki są skierowane na najlepszych, każdy kolejny tylko to
potwierdzał.
Pokiwałem
głową.
–
Wiesz,
jak się czuje?
– Jest
nieprzytomna. Anice powiedziała, że jeśli będziemy chcieli, to
możemy ją odwiedzić jak się obudzi.
– Och.
Tak, to dobry pomysł. Może coś zapamiętała.
Chris
podszedł do blatu kuchennego i odłożył tam swój telefon. Sięgnął
po czajnik i nastawił wodę.
–
Rozmawiałem
dzisiaj z Eirą – powiedziałem, przystając obok niego.
– Co
tam u niej? – podjął temat.
–
Trudis
odsunęła ją i Huke'a od tej tajemniczej sprawy, którą się
zajmowali w naszym domu.
– To
znaczy, że możesz wrócić do siebie?
Och.
O tym nie pomyślałem. Wyglądało na to, że Chris chciał się
mnie pozbyć (przykre). Szkoda tylko, że ja nie miałem ochoty
wracać do siebie. To nie tak, że unikałem mojej siostry albo
chowałem urazę po naszej ostatniej kłótni, po prostu... Wolałem
Chrisa. Siostra czy obiekt westchnień? To chyba prosta odpowiedź.
– Nie
rozmawiałem z nią jeszcze o tym – powiedziałem. Uznałem, że
lepiej odłożyć ten temat na później, może uda mi się coś
wywalczyć.
Przyjaciel
pokiwał głową. Właśnie skończyła gotować się woda, więc
zalał przygotowane wcześniej dwa kubki z torebkami herbaty.
– W
każdym razie – kontynuowałem – Trudis zleciła jej nowe
zadanie. Tym razem ma je wykonać z Nikki i Talią.
– Co
to takiego? – zapytał Chris. Wskazał miejsce przy stole, więc
usiadłem obok niego i zabrałem się za przygotowany napój.
–
Padniesz,
jak ci powiem. Naszą kochaną panią dyrektor natchnęło i nakazała
dziewczynom przygotować imprezę w parku.
Chris
zmarszczył brwi.
–
Wkręcasz
mnie – stwierdził.
Pokręciłem
przecząco głową.
– W
tym cała rzecz. To brzmi jak słaby żart, a nim nie jest. Widziałem
się z całą trójką i były tak wkurwione, jakby dostały okresu.
A jednak to tylko Trudis.
– Ona
jest niemożliwa.
Siedzieliśmy
w ciszy, obserwując się nawzajem. Nic już Chrisowi nie
odpowiedziałem, więc po prostu mi się przyglądał ze zmrużonymi
oczami. Uniosłem jeden kącik ust, nie odrywając od niego wzroku.
Czy tylko mi się zdawało, czy to było jakieś intymne?
–
Uważaj
na siebie – powiedział nagle, tracąc zainteresowanie mną, a
skupiając się na kubku z herbatą.
–
Zawsze
uważam.
–
Mówię
serio – odparł miękko. – Te ataki wciąż trwają i skupiają
się na najlepszych. A jak coś ci się stanie?
– A
jak tobie? – odbiłem pytanie.
– Ja
nie jestem w dziesiątce...
– A
który jesteś? – przerwałem mu. – Kto wie, może to się skupia
na najlepszej dwudziestce i może to ciebie też dotyczy?
Chris
wywrócił oczami.
–
Przesadzasz
tylko po to, żebym zdradził ci sekret o moim miejscu.
Zmarszczyłem
brwi.
– Nie
tylko. Oczywiście jestem ciekawy, to w końcu ja, ale też się o
ciebie martwię. Może nie powinieneś nigdzie chodzić sam?
Szczególnie
na spotkania z Brettem, pomyślałem z przekąsem.
– To
tobie prędzej przydałaby się stała eskorta.
–
Mógłbyś
być moim ochroniarzem – rzuciłem mimochodem.
–
Zastanowię się. –
Uśmiechnął się.
–
Talia powiedziała mi
dzisiaj coś ciekawego – zmieniłem temat.
Chris
uniósł brew, przyglądając mi się uważnie. Uznałem to za znak,
żeby mówić dalej.
– Ryan
jej się oświadczył.
Zaskoczenie
wstąpiło na twarz mojego przyjaciela. Ja natomiast uśmiechałem
się głupkowato, bo cały czas nie mogłem się nacieszyć
szczęściem pary z naszej drużyny.
– Ty
tak serio? – zapytał Chris.
Pokiwałem
głową.
– I
nie wciskasz mi kitu, żebym zadzwonił i im pogratulował, a potem
oni mi powiedzą, że to ściema?
Zaśmiałem
się.
– Nic
z tych rzeczy.
– Sam
już nie wiem, czego się po tobie spodziewać.
Wyznania
miłości. Kiedyś.
*
Trzy
dni później Troy, chłopak Becci, napisał do mnie esemesa z
informacją o stanie zdrowia swojej dziewczyny. Wynikało, że się
ocknęła i można z nią normalnie porozmawiać. Zapowiedziałem
więc, że wraz z Chrisem wpadniemy z wizytą.
W
sali, w której leżała Becca, nie było żadnych innych chorych.
Dziewczyna leżała na łóżku i wyglądała na naprawdę
zmarnowaną. Całą jej twarz pokrywały długie rany cięte, a na
części z nich dojrzałem szwy. Nadgarstek jej prawej ręki został
grubo zabandażowany, a i tak na opatrunku były ślady krwi.
Obok
jej łóżka siedział dobrze zbudowany, brązowowłosy mężczyzna.
Troy trzymał Beccę za rękę i wpatrywał się w ukochaną, przez
co nawet nie zauważył naszego przyjścia.
– Hej
– przywitaliśmy się, nie wchodząc głębiej do sali, żeby ich
nie przestraszyć.
Becca
uśmiechnęła się słabo, a jej chłopak odwrócił się
gwałtownie. Na nasz widok na jego twarzy zapanował uśmiech.
–
Wejdzie – oznajmił i
machnął na nas ręką.
Weszliśmy
głębiej i przysiedliśmy na łóżku obok. Przez chwilę
siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu przerwałem ją, zadając
najbardziej oczywiste pytanie, jakie mi przyszło do głowy.
– Jak
się czujesz?
–
Bywało lepiej –
mruknęła Łowczyni.
– Masz
jakieś poważniejsze rany?
Becca
skinęła głową.
– Ale
jest znośnie. Medycy się mną zajęli, będę żyć.
Troy
wywrócił oczami i ścisnął dłoń dziewczyny.
–
Oczywiście, że
będziesz. Nie możesz mnie tu samego zostawić, ten świat jest zbyt
okrutny.
Łowczyni
zachichotała, a zaraz potem się skrzywiła. Najwidoczniej nawet
najmniejszy ruch sprawiał jej ból.
–
Zawsze masz jeszcze
Anice.
– Jak
już przy tym jesteśmy – wtrąciłem się. – To gdzie ona jest?
Nie miało jej tu przypadkiem być?
–
Wyszła chwilę przed
waszym przyjściem, ale pewnie zaraz znowu wpadnie.
–
Ostatnio trochę się
kręci – wyznał Chris. – Ciągle gdzieś znika.
–
Pewnie robi to, co każdy.
Szuka mordercy – stwierdził Troy. – Szkoda tylko, że Ravale
tego nie robi. Myślicie, że ona może być za to odpowiedzialna?
– Jest
taka opcja – odparłem.
– A
macie w ogóle jakiś trop?
– Na
chwilę obecną mamy Beccę – przyznałem.
–
Kurczę, chłopaki –
zaczęła niemrawo. – Raczej wam nie pomogę. Ten atak był
zupełnie znienacka i nie udało mi się za wiele zarejestrować.
Jedyne co... – zawahała się – wydaje mi się, że to była
kobieta, ale nie jestem pewna.
Spojrzałem
porozumiewawczo na Chrisa. To by pasowało.
– A
zauważyłaś może, czy napastnik był jakoś ograniczony? Tak jakby
był ranny czy coś?
Becca
pokręciła głową, a Troy zmarszczył brwi i przyjrzał mi się
uważnie.
– Nie
wydaje mi się – odpowiedziała Becca. – Ale mogę się mylić.
Naprawdę nie zwróciłam zbyt wiele uwagi, nie miałam czasu.
Pokiwałem
głową ze zrozumieniem.
– Wy
coś wiecie, prawda? – zapytał Troy.
– Mamy
pewne podejrzenia, ale nie chcemy nikogo bezpodstawnie oskarżać.
– Max
– warknął Troy. – Ja chcę zabić tego skurwysyna. Lepiej,
żebyś nie ukrywał istotnych informacji...
– My
też chcemy go zabić – wtrącił Chris. – Wszyscy tego chcą,
ale na chwilę obecną wiemy tak mało, że rozpuszczanie
niepotrzebnych plotek może mordercę spłoszyć i się wyciszy na
jakiś czas. A do tego nie możemy dopuścić. Trzeba go jak
najszybciej złapać, zanim się lepiej zorganizuje i pozostanie dla
nas nieosiągalny.
Troy
zacisnął zęby niezadowolony z takiej odpowiedzi.
– Ja
chcę pomóc – wyznał.
–
Pomożesz, jak zadzwonisz
do mnie, jeśli Becca sobie przypomni coś nowego. Okay?
Troy
skinął niechętnie głową. Rozumiałem go. Każdy Łowca chciał
walczyć, załatwić wszystko sam, dokonać zemsty. Ale w tym
momencie należało uważać, co się komu mówi, bo w Dievam roiło
się od spisków. Na ogół ufałem tej dwójce, ale prawda jest
taka, że na ogół ufałem też pani Ravale, a to najwidoczniej nie
był taki dobry pomysł.
Posiedzieliśmy
z Łowcami jeszcze chwilę i rozmawialiśmy. Zeszliśmy jednak na
lżejsze tematy, więc coś tam wewnątrz mnie ciągle szeptało, że
marnuję czas. Zignorowałem to jednak, by spędzić trochę czasu z
przyjaciółmi. W chwilach ciągłego zagrożenia trzeba znaleźć
okazję, by wyluzować na chwilę.
Nie
spędziliśmy z nimi jakoś dużo czasu, ale wystarczająco, by Anice
mogła się tu pojawić. Jak przyznał Troy, już dzisiaj czwarty raz
wpadła w odwiedziny. Porozmawiała z Beccą kilka minut, a gdy
uznała, że na nią już czas, postanowiliśmy zabrać się z nią.
Łowczyni przeszła się z nami kawałek, robiąc to, co ostatnio
robił każdy – obrażając Trudis. Chciało mi się śmiać, że
wszyscy ją tak nagle znienawidzili, ale z drugiej strony...
Zasłużyła sobie na to. Gdyby potrafiła być szczera ze swoimi
Łowcami, otrzymałaby należny dobremu dyrektorowi szacunek.
Gdy
Anice zostawiła nas samych, Chris od razu przerwał wcześniej
prowadzony luźny temat i przeszedł do konkretów.
– Ta szmata jest
podejrzana.
Skinąłem
głową. Chris nie musiał nawet jej nazywać po imieniu, a i tak
wiedziałem, że chodzi o Laylę. Ona ostatnio sporo kombinowała.
Oczywiście, ktoś patrzący z boku na mnie i na Chrisa też mógłby
uznać, że coś tam razem knujemy. Tak naprawdę teraz musieliśmy
podejrzewać każdego i obserwować jego zachowanie.
–
Może to jest kilka osób –
stwierdziłem. – I współpracują. Wiesz, pani dyrektor i ona, i
ktoś jeszcze.
–
Taa, też tak myślę – mruknął
Chris. – Ciężko uwierzyć, że jedna osoba sama zorganizowała
coś takiego. Z drugiej strony, to Łowca...
–
Chris – przerwałem mu. – Ale to
nie jesteś ty?
Przyjaciel
spojrzał na mnie z oburzeniem.
–
Aż tak bardzo mi nie ufasz?!
Wywróciłem
oczami.
–
Przecież się zgrywam. –
Wymierzyłem mu kuksańca.
–
To nie jest dobry moment na takie
żarty – warknął i zatrzymał się.
Spojrzałem
na niego. Patrzył na mnie srogo i wyraźnie oczekiwał jakiegoś
dobrego wytłumaczenia. Dotknąłem jego ramienia i zajrzałem w jego
oczy. Przez chwilę zapomniałem, co chciałem powiedzieć, gdy tak
skupiłem się na tych jego pięknych oczach. W tym momencie
zapragnąłem go pocałować.
–
Przepraszam – powiedziałem,
odpychając od siebie głupie myśli. Czy naprawdę ze wszystkich
osób na świecie musiałem się zadurzyć w Chrisie? Nie mogłem w
jakimś wampirze? Już chyba to by było łatwiejsze.
Czarnowłosy
strącił moją dłoń i wzruszył ramionami. Najwidoczniej to mu
wystarczyło.
–
Max, ja... – zaczął Chris, ale
przerwał mu długi dźwięk rozchodzący się radiowęzłem. A potem
usłyszeliśmy głos Trudis:
–
Wszyscy Łowcy proszeni są o
natychmiastowe stawienie się w sali konferencyjnej numer 3.
Powtarzam: wszyscy obecni Łowcy proszeni są o stawienie się w sali
konferencyjnej numer 3. Dowództwo Organizacji Dievam ma wam coś
ważnego do przekazania.
Zerknąłem
na przyjaciela, a on spojrzał na mnie.
–
Dziwne – powiedzieliśmy w tym samym
momencie.
Postanowiliśmy
udać się do sali na to spotkanie, aby wiedzieć, co głupiego
wymyśliła tym razem Trudis. Gdy znaleźliśmy się w jednym z
głównych korytarzy, trafiliśmy w ogromny tłum Łowców, próbujący
przedostać się na nagłe spotkanie. Wszyscy rozglądali się po
sobie i pytali się nawzajem o przyczynę tego zgromadzenia.
Przysłuchiwałem się uważnie z nadzieją na wyłapanie jakichś
konkretów, ale niestety nikt nic nie wiedział.
Po
jakichś tłocznych dziesięciu minutach, dotarliśmy na miejsce.
Pani dyrektor stała na podwyższeniu i dawała wszystkim znak, by
wchodzić do środka. Obok niej stało kilka ważnych osób z
Zarządu. Wszyscy mieli poważne miny i czekali na moment rozpoczęcia
spotkania.
To
się zapowiadało naprawdę dziwnie.
Gdy
w końcu Trudis uznała, że wszyscy, którzy mieli się pojawić,
już się pojawili, sięgnęła po mikrofon. Uciszyła nas jednym
słowem i zaczęła mówić:
–
Drodzy Łowcy. Jestem pewna, że każdy
z was zauważył, że w naszej wspólnocie dzieje się coś
niezwykłego. Coś nad czym nie mamy kontroli. Dotykają nas coraz
częstsze ataki i wszystkie dotyczą naszych braci oraz sióstr. Mało
komu udało ujść się z życiem. Dievam próbowało to wszystko
tuszować i utrzymać w tajemnicy, aby nie nastąpił niepotrzebny
chaos, ale w dzisiaj uznaliśmy, że dalej tak się nie da. Łowcy,
ogłaszamy stan wyjątkowego zagrożenia. Wśród nas są osoby,
które czyhają na wasze życia. Strzeżcie się nawzajem i
przekażcie te informacje dalej. Dziękuję.
_____
Nawet nie zauważyłam kiedy minął czerwiec. Cóż, jak widać nie jestem zbyt dobra w spełnianiu obietnic ;/
Więcej napiszę później. Przepraszam za przerwę (oraz tę dziwną czcionkę).
/edit/
Jak zapewne zauważyliście, zniknęłam na miesiąc. Nie mam żadnego wytłumaczenia, po prostu dla mnie to wyglądało tak: czerwiec sie zaczął, czerwiec sie skończył. I nagle są wakacje.
Wybaczcie tę wcześniejszą notkę informacyjną, ale trochę mi sie spieszyło, a zależało mi także na jak najszybciej publikacji tego rozdziału. Ze względu na tę dłuższą przerwę.
Teraz są wakacje, mam trochę więcej czasu, więc mam nadzieję, że wykorzystam go na pisanie. Ale, tym razem, nic nie obiecuję xD
A tak poza tym wszystkim, to życzę Wam jak najwięcej wypoczynku na wakacjach (o ile je macie xd).
/edit/
Jak zapewne zauważyliście, zniknęłam na miesiąc. Nie mam żadnego wytłumaczenia, po prostu dla mnie to wyglądało tak: czerwiec sie zaczął, czerwiec sie skończył. I nagle są wakacje.
Wybaczcie tę wcześniejszą notkę informacyjną, ale trochę mi sie spieszyło, a zależało mi także na jak najszybciej publikacji tego rozdziału. Ze względu na tę dłuższą przerwę.
Teraz są wakacje, mam trochę więcej czasu, więc mam nadzieję, że wykorzystam go na pisanie. Ale, tym razem, nic nie obiecuję xD
A tak poza tym wszystkim, to życzę Wam jak najwięcej wypoczynku na wakacjach (o ile je macie xd).
jacy oni są słodcy <3
OdpowiedzUsuńpopieram myśl, że Chris mógłby być ochroniarzem Maxa a Max Chrisa :D
tak, też czekam na to wyznanie <3
szkoda, że trochę czasu minęło, ale nie jakoś masakrycznie dużo :D fajny rozdział i znowu nie mogę się doczekać, co dalej! :D
pozdrawiam i wszystkiego dobrego
Gratuluję! Zostałaś nominowana do LBA!
OdpowiedzUsuńWięcej na http://maleclovemagnusandalec.blogspot.com/2016/07/rozdzia-xvi.html
~Koneko
JEŻU, WRESZCIE, WRESZCIE, WRESZCIE!!
OdpowiedzUsuńIdę czytać, no BO WRESZCIE
NO NIE WIERZĘ!
UsuńTen rozdział doprowadzi mnie do seppuku ;;;;;;
Od początkowych wybuchów śmiechu, poprzez poważne skupienie i dedukcję obecnych faktów oraz dowodów, aż po czarną rozpacz przez jedno, krótkie:
"– Max, ja... – zaczął Chris, ale przerwał mu długi dźwięk rozchodzący się radiowęzłem. A potem usłyszeliśmy głos Trudis(...)"
NO BO, POWAŻNIE? Nie mogła poczekać jeszcze tych kilku sekund?! Serio? SERIO? To był, można śmiało powiedzieć, wręcz przełomowy moment dla całego wątku Chris-Maks, a raczej - mógłby być, gdyby ta stara rura się jeszcze trochę wstrzymała! Przecież, jak Chris chce coś powiedzieć... No kiedy on w ogóle chce coś powiedzieć sam od siebie? Nosz kurde, a gdy w końcu zaczął się przełamywać...! AWRRRR!
Nie, ja tego nikomu nie wybaczę: sobie nie wybaczę, Trudis nie wybaczę, Tobie nie wybaczę, Chrisowi nie wybaczę, Maksowi, że go nie pociągnął za język, też nie wybaczę. NIKOMU. :v
Wkurzyłaś mnie tym fragmentem; seppuku, nadchodzę!
Ale przynajmniej miłą osłodą, takim miodkiem na serce, były komentarze Maksa - co do wyznań miłości, chęci pocałunków z Chrisem. Aaach, chociaż tyle dla mojego biednego, skatowanego serca.
Miejże więcej litości! ;;
Ale ogólnie robi się coraz niebezpieczniej i, bez jaj, dobrze by było, gdyby Chris serio został ochroniarzem Maksa i go pilnował. Jest w końcu pierwszy na liście najlepszych Łowców i pewnie dla zamachowców stanowi dość syty kąsek. Martwi mnie to i nurtuje. Oni nie powinni się rozdzielać na zbyt długo, a najlepiej - wcale!
I choć trochę żeśmy się wszyscy naczekali na 28, to było warto. Niezaprzeczalnie! Oczywiście mam nadzieję, że 29 pojawi się szybciej niż ten rozdział, ale wiadomo: nie zawsze jest to możliwe, nawet jeśli trwa lipiec.
Dlatego dalej będę cierpliwie wyczekiwała kolejnych postów i wiernie kibicowała wszystkim tutejszym obecnym - i przyszłym :D - shipom!
Trzymaj się, wypoczywaj, dbaj o siebie, korzystaj z każdej chwili wolnego, niech wena ma Cię w swej opiece i zaskakuj nas dalej tą historią! (ale pozytywnie, proooszę!)
(chyba wyszło jakoś tak ckliwie, meh)
Ściskam mocno!
Layla to luj ;-;
OdpowiedzUsuńMaxiu, mogłeś go przecież pocałować! Kto bogatemu zabroni 😎
Chris, co chciałeś powiedzieć? Mów! Proponuję zasztyletować Trudis, za przerywanie zacnego momentu 🔫🔪💣✂
Wchodzę dzisiaj na twojego bloga, a tu Bum! Nowy rozdział. Tylko szkoda, że trochu krótki... ;_;
Codziennie wchodzę tutaj około 3-5 razy, bo chamski Google+ nie wyświetla powiadomień 😡
Czerwiec, faktycznie, minął szybko, ale przeciw dotrzymałaś obietnicy z maratonem kwietniowym ^^
Pozdrawiam,
Ślę tęczowe pudełko weny
Orihara Alice.
pozwoliłam sobie w imieniu swojego bloga dać Twojej głównej parce Złotą Marchewkę :3
OdpowiedzUsuńhttps://lexidee.blogspot.com/2016/07/zote-marchewki-rozdanie-nagrod-dla.html
Hej,
OdpowiedzUsuńChris mógłby być tym ochroniarzem i co chciał powiedzieć?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńto dobry pomysł aby Chris był ochroniarzem i nawzajem, aco chciał powiedzieć?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia