wtorek, 26 czerwca 2018

Rozdział 5 [Shine, baby!]

Aaron

Moi rodzice byli po prostu niemożliwi.
Znajdowałem się teraz w klubie, ten wieczór zapowiadał się bardzo dobrze, bo umówiłem się z chłopakami, żeby trochę poszaleć. Miałem dobry humor, ochotę, żeby się napić i trochę potańczyć, a na koniec liczyłem, że uda mi się wyrwać jakąś dupę do poruchania.
Ale oczywiście te dwie osoby, które mnie stworzyły, musiały mnie wkurwić. Oni mieli paranoję na punkcie kontroli. Wychodziłem z domu już kompletnie ubrany, a w dłoni trzymałem kluczyki do auta i wtedy się napatoczyli. I zapytali, gdzie wychodzę. Znowu musieli się do czegoś przyczepić, znowu musieli wszystko wiedzieć. Przed wyjściem udało nam się pokłócić i trochę na nich pokrzyczałem.

W efekcie miałem zły humor. Chłopaki od razu to zauważyli. Umówiłem się tylko z Lucasem i Ollie’m (bo Lachlan i Ethan, przychlasty z niższej klasy, mieli jakiś ważny sprawdzian, nauka, bla bla), co całkiem mi odpowiadało. Nasza trójka znała się najdłużej, a oni widzieli mnie już chyba w każdej, możliwe najgorszej sytuacji.
Napij się – polecił mi Lucas, gdy siedzieliśmy przy barze, a mi nie chciało się nawet wstawać, żeby potańczyć, gdy leciał mój ulubiony kawałek.
I idź kogoś wyrwać – dorzucił Ollie. Czasami miałem wrażenie, że dla niego rozwiązaniem każdego problemu był seks. Potem przypominałem sobie, że dla niego seks był bardziej problemem niż rozwiązaniem.
Zaraz – mruknąłem do Ollie’ego. Wychyliłem kieliszek i od razu poprosiłem barmana o kolejny. – Wiecie, co mnie wkurwia? Że oni ciągle próbują… W zasadzie nie wiem, co oni próbują. Zaprzyjaźnić się ze mną? Poprzeszkadzać mi? Gdyby nie to, że są źródłem hajsu już dawno wyniósłbym się w cholerę.
Może jesteś dla nich trochę zbyt surowy? – zapytał Lucas jak najdelikatniej, żeby tylko mnie nie urazić. On zawsze taki był. Bezkonfliktowy. Nie lubił się kłócić, starał się nie stawać po niczyjej stronie i zawsze być neutralnym.
Nie jestem – odparłem i znów się napiłem. – Nienawidzę ich. Mam wrażenie, że jak tak dalej pójdzie, to w którymś momencie nie wytrzymam. I zrobię im krzywdę, masakra.
Wtedy zadzwonisz po nas – powiedział Ollie. Wiedziałem, że na jego poparcie mogłem liczyć zawsze.
Chyba się jeszcze napiję – stwierdziłem. Już chciałem przywoływać barmana, ale Lucas mnie powstrzymał. Zaproponował, żebym chwilę odpoczął i na przykład poszedł potańczyć. Zgodziłem się na ten pomysł, ponieważ alkohol już trochę uderzył mi do głowy i czułem, że wyluzowałem. A te dwie łamagi oczywiście nie chciały się ruszyć spod baru i musiałem iść sam. Poszedłem na parkiet i wszedłem w grono tańczących ludzi.
Nie żebym się chwalił, ale miałem naprawdę zajebiste ruchy. Nie trwało to długo, a już przypałętało się obok mnie kilka dziewczyn, starając zwrócić na siebie uwagę. Wybrałem pierwszą lepszą i zbliżyłem się do niej. Dziewczyna odgarnęła swoje długie, brązowe włosy i uśmiechnęła się zalotnie. Odpowiedziałem lekkim uśmieszkiem i przyciągnąłem ją do siebie. Reszta wyglądała na trochę rozczarowane, ale nadal kręcił się gdzieś blisko. Pewnie czekały aż z tej zrezygnuję. Ja miałem zupełnie inny plan, a mianowicie liczyłem, że uda mi się zaciągnąć ją do toalety na jakieś klubowe zbliżenie.
Zerknąłem w stronę baru. Ollie i Lucas nadal tam siedzieli i powoli popijali swoje piwa, rozmawiając ze sobą. Zauważyłem jednak, że Ollie wcale nie patrzył na przyjaciela, lecz trochę w bok. Podążyłem na jego wzrokiem i dostrzegłem siedzącego pod ścianą kilka lat od nas starszego faceta. Był nieźle zbudowany i wyglądał całkiem przystojnie. W dłoni trzymał kufel z piwem i powolnie obczajał Ollie’ego. Uśmiechnąłem się pod nosem. Czyżby coś miało z tego wyniknąć…?
Uśmiechnąłem się pod nosem i przeprosiłem dziewczynę. Wyglądała na rozczarowaną i próbowała mnie przy sobie zatrzymać, ale w tej chwili moje priorytety zmieniły się o sto osiemdziesiąt stopni. Jeśli Ollie miał szansę zaliczyć, musiałem być świadkiem, jak do tego dojdzie.
Podszedłem do chłopaków i objąłem ich za ramiona, stając pomiędzy nimi.
Już ci się znudziło? – zapytał zaskoczony Lucas.
Nie, ale bardziej mnie interesuje życie erotyczne Ollie’ego. Cały czas na siebie patrzycie z tamtym typkiem, planujesz dzisiaj zaliczyć? – zwróciłem się do chłopaka.
Ollie wywrócił oczami, a Lucas drgnął pod moją ręką.
Że co? Ollie, wyrywasz teraz kogoś?
Nikogo nie wyrywam – warknął.
Który to? – zapytał Lucas, oglądając się przez ramię.
Ten, w skórzanej kurtce – odpowiedziałem.
No, no, całkiem niezły.
I starszy – stwierdził Ollie.
Popatrzyliśmy na niego z Lucasem. No tak, Ollie starał się unikać spotykania z osobami starszymi od siebie.
Ale wiesz – zacząłem – żaden z nas ci tego nie broni.
Ja sobie bronię – powiedział stanowczo i upił duży łyk piwa.
Dasz łyka? – zapytałem.
Ollie wywrócił oczami i podał mi kufel. Napiłem się i popatrzyłem z powrotem na tamtego faceta. Teraz z kolei przymrużył wzrok i przyglądał się mi z pewnym wyzwaniem w oczach. Uniosłem brew.
On coś do mnie ma – zauważyłem.
Bo piłeś ode mnie. Pewnie myśli, że coś jest między nami – odparł od razu Ollie.
Głęboka przyjaźń – powiedziałem i nachyliłem się do Ollie’ego i pocałowałem go soczyście w policzek.
Ollie uderzył mnie w ramię, odpychając od siebie. Potem z obrzydzeniem starł resztki śliny ze swojej twarzy.
Jesteś trochę obrzydliwy – stwierdził Lucas.
Spojrzałem na niego.
Też życzysz sobie buziaka?
Ty się może znowu czegoś napij.
Możesz dopić moje piwo – powiedział Ollie i wstał ze swojego siedzenia. – A ja idę do toalety.
Usiadłem na jego miejscu i znów trochę się napiłem. Razem z Lucasem obserwowaliśmy Ollie’ego, jak wymija bar i kilka stolików, a potem skręca w prawo w kierunku łazienek, aż zniknął za drzwiami.
Wyluzowałeś trochę? – zapytał Lucas.
Jasne. Patrz – powiedziałem i wskazałem kierunek.
Lucas podążył za moim wzrokiem i razem patrzyliśmy, jak ziomek, który jeszcze chwilę temu obserwował naszego przyjaciela poszedł do kibli. Pozostawała nam teraz pewna bardzo ważna kwestia, czy Ollie to przewidział? Niby nie chciał się z nikim zbliżać, ale może akurat zmienił zdanie. Lucasa chyba zmartwiło to samo, bo po chwili zapytał:
Powinniśmy tam iść?
Może być zły za interwencję – zauważyłem.
Może też być zły, bo mu nie pomogliśmy.
Dobra, idziemy.
Razem z Lucasem wyzerowaliśmy na raz swoje piwa i poszliśmy w kierunku toalet. W tej okolicy klub stał się znacznie mniej zadbany i bardziej obskurny. Ściany były trochę obdrapane i pobrudzone. Podejrzewałem, że część z tych śladów, to mogły być czyjeś wymioty.
Zatrzymaliśmy się przed drzwiami do męskiej toalety i Lucas zerknął w moją stronę z niepokojem. Skinąłem głową i przyjaciel otworzył drzwi. Wnętrze wykończono w bardzo mrocznym klimacie, ściany, kafelki, umywalki – wszystko było czarne. Po prawej stronie znajdowały się kabiny odgrodzone cienkimi, drewnianymi ściankami. Naprzeciwko można było umyć ręce i przejrzeć się w lustrze. Po środku pod samą ścianą stał tamten facet i pochylał się nad Ollie’m.
Nie miałem pojęcia, co kierowało mną i Lucasem, ale obaj uznaliśmy, że nasz przyjaciel znalazł się w zagrożeniu. Żaden z nas nie pomyślał, że Ollie tego chciał i może jednak wypadałoby, żebyśmy cicho się stąd wycofali. Dlatego krzyknęliśmy równocześnie:
Odwal się od mojego chłopaka!
To mój chłopak, frajerze!
Popatrzyliśmy po sobie z Lucasem odrobinę ze skrępowaniem, bo obaj użyliśmy podobnej kwestii. Tymczasem mężczyzna w skórzanej kurtce odsunął się od naszego przyjaciela odrobinę skonsternowany, odsłaniając go. Gdy jednak dojrzał nas obu, uśmiechnął się z rozbawieniem. Ollie za to posłał nam takie spojrzenie, jakby chciał nam powiedzieć, że jesteśmy głupi.
No, no – powiedział nieznajomy do Ollie’ego. – Nie dość, że masz dwóch chłopaków naraz, to jeszcze próbujesz ich zdradzić w klubie.
Mówiłem, że nie jestem zainteresowany – warknął Ollie, hardo spoglądając starszemu facetowi w oczy. Czyli jednak? Ollie tego nie chciał, a jakiś frajer jak zwykle musiał postawić na swoim?
Odniosłem inne wrażenie.
To odniosłeś złe wrażenie – powiedziałem i podszedłem do niego. – A teraz wypierdalaj, nie potrzebujemy czwartej osoby do trójkąta.
Bo co? Bo mi jebniesz? – zapytał nieznajomy i niebezpiecznie się do mnie zbliżył.
Lucas od razu podskoczył w naszą stronę i odsunął mnie od niego, samemu się wystawiając.
Hej, hej, spokojnie. Nie chcemy kłopotów. Po prostu… słyszałeś. Nasz kolega nie jest zainteresowany.
Facet wywrócił oczami.
Jak zmienisz zdanie, to zadzwoń – rzucił i poddał Ollie’emu swoją wizytówkę, po czym prychnął głośno z niezadowoleniem i poszedł w kierunku drzwi. Po drodze popchnął mnie lekko z bara, co mocno mnie rozjuszyło. Warknąłem za nim i chciałem się na niego rzucić, ale Lucas mocno mnie przytrzymał.
Uspokój się, Aaron – poprosił.
Frajer – powiedziałem i splunąłem do zlewu.
Co jest z wami, do cholery? – krzyknął na nas Ollie. Było to zupełnie nagłe, bo przez ostatnią chwilę stał jedynie skulony pod ścianą i przyglądał się zaistniałej sytuacji.
No nie mów, że jednak chciałeś się z nim przelecieć – powiedziałem.
Co? – zapytał głupio. – Zresztą, nieważne. Nie mogliście ustalić, który z was udaje mojego chłopaka? Czy ja wam wyglądam na osobę, która lubi trójkąty?
Już drugi raz tego dnia razem z Lucasem byliśmy ze sobą zgodni i powiedzieliśmy:
Tak.
Żal mi was – mruknął w odpowiedzi Ollie i złapał się za kark. – Dzięki, w każdym razie.
Dopiero teraz Lucas mnie puścił i podszedł bliżej Ollie’ego.
Czy ty myślałeś, że on za tobą nie pójdzie, po tym jak na niego patrzyłeś? – zapytał.
Sam nie wiem, co ja myślałem – jęknął Ollie. – Poza tym, chyba trochę tego chciałem.
No to może… – zacząłem.
Nie – przerwał mi. – Dziękuję, że przyszliście. Powstrzymaliście mnie przed popełnieniem dużego błędu w moim życiu. Doceniam.
Ooo – zaświergotałem. – Jaki ckliwy.
Potargałem mu włosy, ale trzepnął mnie w rękę i spojrzał na mnie groźnie. Cofnąłem się na bezpieczną odległość. Ollie zmiął w dłoni wizytówkę i wyrzucił ją do kosza, a potem stanął przed lustrem i zaczął poprawiać swoje włosy. Lucas w tym czasie wyjął telefon i zaczął coś intensywnie w niego klepać. Wyjąłem też mój, trochę z nadzieją, że ktoś się do mnie odezwał, ale szybko się rozczarowałem. Schowałem go z powrotem do kieszeni i stanąłem obok Ollie’ego.
Chyba będę się już zwijał, wiesz?
Serio? Tak szybko? – zdziwiłem się.
Ollie skinął głową.
Wystarczy mi już wrażeń.
No tak. Jak znałem Ollie’ego, to pewnie po powrocie do domu, zakopie się pod kołdrą i będzie udawał przed światem, że nie istnieje.
W odbiciu zobaczyłem, że Lucas schował telefon, po czym podszedł i stanął pomiędzy nami.
Panowie, będę musiał już iść. Chloe mnie wzywa.
Ech, ty też? – jęknąłem. – Słabi jesteście.
Wybacz, ale jak dziewczyna mnie potrzebuje, to biegnę.
Zaśmiałem się, słysząc, że Lucas robi z siebie takiego przydupasa.
Pantofel – stwierdził Ollie. – Mogę z tobą zostać, jeśli chcesz – zaoferował.
Nie, wracaj do domu i odpoczywaj – powiedziałem.
Uznałem, że nie ma sensu, żeby Ollie tutaj ze mną zostawał (choć jego propozycja była zaskakująco miła), szczególnie że i tak miałem chyba tylko jeden cel. Znaleźć jakąś dziewczynę. Przelecieć ją.
Jednak najważniejsze, to mieć w życiu priorytety.
Wyszliśmy w końcu z tej toalety i stanęliśmy niedaleko baru. Na szczęście nie spotkaliśmy już tego faceta, który próbował wcześniej poderwać Ollie’ego. Lucas dość szybko się z nami pożegnał i poszedł do wyjścia. Widziałem jeszcze, jak znowu sięga po telefon, więc chyba Chloe trochę go męczyła. Ollie został jeszcze ze mną chwilę i wykorzystał ją na rzucenie kilku nieprzyjemnych komentarzy o Chloe. Był to fakt powszechnie znany, że ta dwójka mocno się nie lubiła. Mi tam z kolei Chloe nie przeszkadzała. Prawdę mówiąc, śmiesznie było czasem posłuchać, jak oni się ze sobą spierali.
Parę minut później Ollie także sobie poszedł, więc ja wybrałem się na parkiet. Poruszając się w rytm muzyki, rozglądałem się w poszukiwaniu jakiejś ładnej (i łatwej) dziewczyny. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy już kolejny raz tego wieczoru zaczęły się przy mnie kręcić jakieś trzy laski. Wszystkie wyglądały dość ładnie, więc wybrałem po prostu blondynkę, która wydawała się najodważniejsza. Przyciągnąłem ją bliżej siebie i już chwilę potem zaczęliśmy się obłapiać wśród tych wszystkich ludzi. Kiedy jej dłoń zawędrowała pod moją koszulkę, pocałowałem ją, a ona oddała pocałunek z ochotą.
Idziemy do kibla? – zapytała, kiedy na chwilę oderwaliśmy się od siebie.
Spojrzałem na nią lekko zaskoczony. Z reguły dziewczyny lubiły się trochę pomiziać w tańcu, zanim pozwalały przejść do konkretów. Ta najwidoczniej nie miała zbytnich oporów i dobrze wiedziała, po co oboje tutaj przyszliśmy. To dobrze, zaoszczędzę sporo czasu.
Skinąłem głową i pozwoliłem się prowadzić.
W toalecie zamknęliśmy się w jednej z kabin i od razu przylgnęliśmy do siebie. Dziewczyna popchnęła mnie na sedes i usiadła na moich kolanach. Najwidoczniej wiedziała, czego chce. Żadne z nas nie bawiło się w jakąś grę wstępną i już po kilku minutach było po wszystkim. Dziewczyna musnęła moje usta na pożegnanie i wyszła.
Gdy opuszczałem klub, zdałem sobie sprawę, że nawet się sobie nie przedstawiliśmy. To nie tak, że mi na tym zależało, i tak wyparłbym jej imię z pamięci, ale to było trochę dziwne. Starałem się jednak o tym nie myśleć, kiedy wracałem taksówką do domu.
Starałem się też nie myśleć o tym, że ostatnio seks wydawał mi się bardzo mechaniczny i nie sprawiał takiej przyjemności jak kiedyś.

♛♛♛

Rodzice nauczyli się, że zagadywanie mnie w środku nocy, jak wracałem z imprezy nigdy nie było dobrym pomysłem. Jeśli więc nie spali i słyszeli mnie, nawet nie wyjrzeli spoza sypialni. Z jednej strony niezwykle mnie to cieszyło, bo nie musiałem się z nimi użerać, ale z drugiej zrobiło mi się odrobinę przykro. Bardzo mocno starałem zdusić się to w głębi, ale myśl o tym, że w ogóle nie obeszło ich to, że wróciłem, wpędziła mnie w zły nastrój. Tak jakby interesowali się mną tylko wtedy, gdy byłem im potrzebny. I niestety, naprawdę tak było. Ciągle tylko próbowali mną manipulować do swoich celów.
Mój pokój miał własną łazienkę, więc mogłem spokojnie brać prysznic w środku nocy, nikomu przy tym nie przeszkadzając. Umyłem się szybko przed snem, a potem jeszcze zerknąłem na telefon. Mój odrobinę zepsuty nastrój rozbił się kompletnie, gdy zobaczyłem cztery nieodebrane połączenia i esemesa od Aishy. „Zadzwoń, jak się ogarniesz”, napisała.
Przygryzłem policzek od wewnątrz. Nie chciałem się z nią kontaktować, ale nie chciałem też martwić się tym rano. Wykręciłem jej numer z nadzieją, że mój telefon ją obudzi i przynajmniej się nie wyśpi. Odebrała od razu, tak jakby czekała.
No nareszcie – warknęła. – Ciężko się z tobą skontaktować.
Byłem zajęty – mruknąłem.
Dobrze. Aaron, pamiętasz o naszym planie? – zapytała.
Wywróciłem oczami. Zrobiła mi taki mały raban na komórkę, bo chciała zapytać, czy pamiętam? Czy pamiętam? Serio? Nie mogła mi wysłać esemesa o tej treści? Ale ona oczywiście chciała się przypomnieć. Pokazać, że to ona tu jest górą.
Pamiętam, ale…
Świetnie, bo na najbliższej imprezie już chyba czas wprowadzać to w życie, nie ma sensu tego odkładać. W przyszły piątek u Jenn…
Aisha – wtrąciłem – ja nie chcę tego robić.
Na chwilę w słuchawce zapanowała cisza. I myślałem sobie, że może po prostu odpuści. Że tak naprawdę jest taka miła, na jaką się wydaje, a to wcielenie zła, które poznałem niecały miesiąc temu było jakimś żartem.
To nie rób – powiedziała i moje serce zabiło szybciej. – A ja powiem Ethanowi – dodała.
Zacisnąłem zęby. Nienawidziłem chwili, w której poznałem tę dziewczynę. Nienawidziłem po prostu jej, naprawdę. Starałem się nie nastawiać negatywnie do ludzi (którzy nie byli moimi rodzicami), ale ona… Ona była okropna. Gdyby spadła z mostu, zatańczyłbym na jej grobie.
Dlaczego mi to robisz?
Nic ci nie robię, Aaron. Ty sam to sobie zrobiłeś. U Jenn, w piątek. Pamiętaj – powiedziała i rozłączyła się.
Miałem ochotę z kimś o tym pogadać. I wiedziałem, że była jedna osoba, która wysłuchałaby mnie o każdej porze, nie robiąc mi wyrzutów. Tyle, że gdybym faktycznie zadzwonił do Lachlana, musiałbym mu wyjaśnić, o co chodzi. A ja nie chciałem mu wyjaśniać. Rzecz polegała na tym, że nie chciałem komukolwiek o tym mówić. To był mój sekret.
Odłożyłem telefon na komodę i wlazłem do łóżka, szarpiąc z wściekłością kołdrę.
Ty sam to sobie zrobiłeś, powtórzyłem w myślach. Naprawdę ciężko było mi się z tym nie zgodzić.

7 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że wróciłaś i dziękuję za kolejny świetny rozdział. Zaczyna się robić coraz bardziej ciekawie :)
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Tusielek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że wróciłam! Dziękuję za to, że nadal tu jesteś mimo tej mojej przerwy :)
      Pozdrawiam i do niedługo!

      Usuń
  2. Łiiii, wspaniałe, że już jesteś!
    Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy~

    Pozdrawiam
    Arisu May.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ło jejku, aż się zachłysnęłam, jak zobaczyłam post. Serio, wspaniale Cię znowu widzieć! Troszkę za szybko mi się przeczytało, ale uważam że to i tak bardzo dobra długość po tak wielkiej przerwie. Keep writing!
    Pozdrawiam, weny życzę
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga autorko, czy wszystko u Ciebie w porządku?
    Pozdrawiam,
    Tusielek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    coraz ciekawiej się tutaj robi, a czy to ma coś wspólnego z naszym Alexem?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,
    rozdział wspaniały, o coraz bardziej ciekawie się tutaj robi... a tak się zastanawiam czy to ma coś wspólnego z naszym Alexem?
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń