Upadłem,
więc oddam się mojej przejażdżce.
*
Pozwoliłem Layli się prowadzić,
nie zadając zbędnych pytań, bo Łowczyni najwyraźniej nie chciała
jeszcze poruszać ze mną tego tematu. Podejrzewałem, że szukała
jakiegoś bezpieczniejszego miejsca, więc po prostu podążałem za
nią, ale cały czas pozostawałem czujny. Trzymałem rękę w
kieszeni i obracałem w dłoni telefon Chrisa. Dobrze, że mu go
zabrałem, bo nie miałbym, jak się z kimkolwiek skontaktować.
Layli raczej się nie spieszyło i
przeciągnęła mnie przez długi ciąg korytarzy, nim w końcu
uznałem, że może czas zapytać, jak długo będzie to trwało.
Wówczas skręciliśmy w prawo i wylądowaliśmy obok naszej wspólnej
sali treningowej dla młodych. Layla otworzyła drzwi kluczem i
wskazała, bym wszedł do środka. Wnętrze wyglądało zupełnie
normalnie – czysty parkiet i skrzynie stojące pod ścianami
między długimi, drewnianymi ławkami.
– Musiałaś mnie tutaj prowadzić
taką okrężną drogą?
Layla popatrzyła na mnie bez wyrazu
i wzruszyła ramionami.
– Chciałam mieć pewność, że
nikt nas nie śledzi.
Skoro wszyscy chcieliśmy odkryć,
kto jest odpowiedzialny za te morderstwa, a ona twierdziła, że coś
na ten temat wie, to dlaczego teraz próbowaliśmy się ukryć? Coś
mi w tym nie pasowało.
– Możemy przejść do tematu? –
zapytałem.
Layla uśmiechnęła się tajemniczo.
– Jasne. Już długo czekałam na
tę rozmowę – powiedziała powoli rozmarzonym głosem, spacerując
po sali. Śledziłem bardzo uważnie ze swojego miejsca każdy jej
ruch. – Na początku chciałam się też przeprosić, bo nie
wszystko udało mi się zrealizować, przez co sprawa będzie trochę
inaczej wyglądać. Czas mnie gonił. Ale, wierz mi, starałam się
najbardziej, jak tylko mogłam, by wszystko wyszło perfekcyjnie. –
Po tych słowach Łowczyni zatrzymała się przede mną i obdarzyła
mnie spojrzeniem.
Zacisnąłem dłoń w kieszeni na
telefonie.
– Layla, o czym ty znowu pieprzysz?
– Myślę, że dobrze wiesz.
Zmrużyłem oczy.
– Wiesz, prawda?! – wykrzyknęła,
a jej spokój nagle gdzieś przepadł.
Cofnąłem się o krok.
– Wiesz! Musisz wiedzieć. Trudis
się domyśliła. Ty też. Jesteś najlepszy?! Czy nie? – Layla
straciła swoją tajemniczą postawę na rzecz chaotycznej i
krzykliwej ździry. Wyglądała, jakby przeżywała prawdziwe
wewnętrzne katusze, tylko dlatego że jej nie odpowiedziałem.
– Jesteś mordercą –
powiedziałem, bo w tym momencie nie oczekiwałem już niczego
innego.
– Tak, tak, tak. TAK! – Ucieszyła
się. – To ja, moje czyny przejdą do historii.
Rzuciłem się na nią, od razu
powalając na ziemię. Usiadłem na niej przytrzymałem ręce i
pochyliłem nad jej twarzą.
– Zabiłaś swoich przyjaciół –
warknąłem.
– Gadali o mnie za moimi plecami.
Nie byli moimi prawdziwymi przyjaciółmi. – Layla zachichotała.
Przesunąłem jej dłonie ponad głową
i złapałem jedną ręką. Drugą natomiast przycisnąłem jej do
gardła, zamieniając jej głupi chichot w cichy charkot.
– To właśnie robisz? Mścisz się?
– Potrząsnąłem nią.
Layla wydała z siebie jakiś
nieartykułowany dźwięk i zaczęła się wierzgać. Uderzyłem jej
dłońmi o podłogę.
– Spokój. Zabiłaś kapitana
swojej drużyny!
– Liam? Zwykły pedał. Nigdy nie
zasługiwał na bycie kapitanem.
– Tak jak ja – stwierdziłem.
– Dlatego muszę cię zabić –
odparła Layla z przekonaniem.
– Nie żeby mi zależało, żebyś
mnie zabiła, ale jak na razie średnio ci idzie.
– Najpierw musimy porozmawiać.
– Nie mamy o czym – warknąłem.
– Ależ mamy.
Spojrzałem na nią kpiąco i
sięgnąłem do kieszeni. Wyjąłem telefon Chrisa i napisałem
krótkiego esemesa do Nikki z informacją, gdzie jestem oraz że
Layla się przede mną przyznała. Podczas tej krótkiej chwili, gdy
nie skupiałem na niej całej swojej uwagi, bardzo się wierciła i
próbowała z siebie zrzucić, ale dzielnie się trzymałem. Czułem,
że w zasadzie robiła to bardziej po to, żeby mnie zirytować niż
naprawdę się uwolnić, bo nie włożyła w to całej swojej siły.
– McCarey – warknęła. – To
jest, twoim zdaniem, dobry moment na pisanie erotycznych esemesów do
chłopaka?
– Nie.
Włączyłem jeszcze dyktafon i
schowałem telefon do kieszeni. Miałem nadzieję, że i tak wyłapie
naszą rozmowę, mimo osłony w postaci materiału.
– Porozmawiamy? – zapytała.
– Dlaczego miałbym chcieć z tobą
rozmawiać?
– Bo jesteś bardzo ciekawy całej
mojej intrygi? – zasugerowała. I niestety tu mnie miała, bo
naprawdę chciałem wiedzieć, jaki miała w tym wszystkim, oraz jak
to zorganizowała. Trzeba jej było przyznać, że udało jej się
wyrządzić dość sporo szkód w Organizacji.
– Nie aż tak.
– Nie zabiłam Aarona Mulligana.
– Co takiego?
Layla wykorzystała swój element
zaskoczenia i zgięła nogę. Uderzyła mnie kolanem w plecy,
osłabiając mój chwyt, a potem gwałtownie przewróciła się na
bok. Wyrwała się z mojego uścisku i stanęła na nogi obok mnie.
Podniosłem się zaraz po niej i znów chciałem ją zaatakować, ale
wystawiła ręce w geście poddania. Zawahałem się i nic nie
zrobiłem, ale cały czas stałem w gotowości.
– Powiedziałaś to tylko po to,
żeby mnie rozproszyć?
Pokręciła głową.
– Elias zabił Aarona.
– On też brał w tym udział? –
Teraz to już zupełnie się tego nie spodziewałem. Chociaż może
coś w tym było. Przed śmiercią zachowywał się wyjątkowo
dziwnie i chodził w jakieś tajemnicze miejsca.
– Nie był do końca zadowolony z
mojego planu, ale na początku mi pomagał. Swoją drogą zrobił
cały ten miszmasz w radarach. Najpierw usunął wszystkie sygnały,
a potem je przywrócił i nałożył dodatkowe. Wszystko w
odpowiednio rozplanowanym czasie, aby odwrócić uwagę ode mnie
szperającej im w Archiwum.
Layla też szperała w Archiwum? Czy
byli jacyś nieuprawnieni Łowcy, którzy nigdy tam nie zaglądali?
Dievam musi poważnie pomyśleć nad ulepszeniem zabezpieczeń dla
tych pomieszczeń, szczególnie że zdawały się zawierać wiele
przydatnych informacji, które nie powinny trafiać w niepowołane
ręce.
– Elias był naprawdę dobrym
kompanem. Początkowo nawet podzielał mój plan i odpowiadała mu ta
idea, ale realizacja raczej nie przypadła mu do gustu. Dzięki Bogu,
miałam na niego trochę haków i dlatego zdecydował mi się pomóc.
– I zabił Aarona.
Łowczyni uśmiechnęła się słodko.
– Tak.
– Dlaczego sam zginął?
– To proste. Nie chciał mi więcej
pomagać. A bunt się karze. Oczywiście, trochę go zmyliłam i
obiecałam, że po prostu przydzielę mu inne zadanie, którym było
zajęcie się pewną grupką wampirów. Elias nie wiedział, że po
prostu zwabiłam go w pułapkę i skończył, jak skończył. Jak na
tchórza przystało.
– Jesteś pojebana. Po co to
wszystko?
– Żeby być najlepszą!
Początkowym planem było zabicie wszystkich z najlepszej dziesiątki,
a nawet upozorować atak na mnie. Ty i ja mieliśmy być jedynymi,
którzy wytrwają do końca zabawy, a nasze spotkanie jest
ukoronowaniem całej akcji. Już dzisiaj wszyscy się dowiedzą, że
zostaliśmy tutaj zaatakowani, a tobie nie udało się tego
przetrwać. Okażę się lepsza od najlepszego. Pierwsze miejsce jest
moje! – zawołała na koniec.
Jej pomysł... był chory.
– Nie
mogłaś po prostu więcej trenować?! Musiałaś zabijać innych...?
– Tak
było łatwiej! – wtrąciła się. – Wiesz, zabijałam masę
wampirów i zawsze czułam tę satysfakcję. Początkowo myślałam,
że chodzi o to, że po prostu czuję się dobrze, mogąc pomóc
oczyścić świat z tych kreatur, ale to nie to. Pewnie, że wampiry
są plugawym świństwem, a patrzenie, jak zamieniają się w pył to
niesamowita przyjemność, ale odbieranie życia ludziom, to coś
zupełnie innego. Wyjątkowego. Wtedy czujesz, że naprawdę żyjesz.
Że masz kontrolę nad sobą i tym, co cię otacza.
– Brzydzę
się tobą! – Splunąłem.
– A
ja się brzydzę pedałami!
W
tym momencie drzwi otworzyły się gwałtownie, a w wejściu stanął
Chris. Popatrzył na nas i wyraźnie nie wiedział, co sądzić o
zaistniałej sytuacji. Pewnie Nikki nie miała okazji przekazać mu
rewelacji, które jej wysłałem.
– O
wilku mowa – powiedziała Layla.
– Co
się tu dzieje? – zapytał Chris.
– Layla
próbuje mnie zabić – odparłem z przekąsem.
Chris
popatrzył po nas zszokowany, a ja poczułem, jak telefon wibruje mi
w kieszeni. Ktoś dzwonił. Idealny moment na przyjacielską
pogawędkę.
– Właśnie,
Carter. Trochę przeszkadzasz – powiedziała Layla. – Może
wyjdziesz i zaczekasz, jak skończę?
Chris
zerwał się ze swojego miejsca i rzucił w kierunku złotowłosej,
ale ta była bardzo przygotowana na ten atak i sprawnie go
odepchnęła.
– Chris!
Podbiegłem
w jego stronę, ale udało mu się utrzymać równowagę. Layla ani
trochę go nie zraniła.
– Nie
skrzywdzisz go – warknąłem na nią.
– Raczej
nie – zgodziła się. – Dzisiaj oberwiesz tylko ty.
Jej
słowa bardzo rozwścieczyły mojego chłopaka, bo znów na nią
natarł. Tym razem zdążyłem zareagować odpowiednio szybko i
dołączyć się do walki. Layla może i była dobrą Łowczynią,
ale nie na tyle, by poradzić sobie w walką z dwójką bardzo
dobrych Łowców.
Dziewczyna
radziła sobie bardzo dobrze, szczególnie że zaskoczyła nas
posiadaniem dwóch noży, a my nie byliśmy w nic uzbrojeni. Udało
jej się zadać kilka poważnych ran, ale i tak na dłuższą metę
radziliśmy sobie lepiej. Spychaliśmy ją atakami w stronę ścian i
już za chwilę miała znaleźć się w potrzasku. Nagle opadła na
ziemię. Obaj zawahaliśmy się.
– Co
jest, kurwa? – warknął Chris.
Layla
spojrzała na nas powoli i podniosła ręce w geście poddania. Noże
leżały na podłodze.
– Tak
nagle się poddajesz? – zapytałem.
– Życzyłabym
ci, Carter, dobrego życia, ale w sumie cię nie lubię. A tobie,
Max, nie życzę, bo przecież umrzesz – powiedziała.
Potem
poczułem nagły ból z tyłu głowy, który wyrwał ze mnie zduszony
jęk. Przed oczami zrobiło mi się czarno, a ja zacząłem tracić
kontrolę nad ciałem.
Upadłem,
więc oddam się mojej przejażdżce.
_____
Nie pamiętam, czy informowałam o tym wcześniej, ale ten rozdział miał być taki krótki. Bo powstał z podzielenia jednego na pół.
Nareszcie wszystko się wyjaśniło! SHOCKER. To wcale nie było przewidywalne xD
Szkoda, że akurat przed tym rozdziałem zdarzyła mi się taka przerwa. Powoli wracam do siebie i walczę o zakończenie PRP do końca tego roku :)
Rozdział niesprawdzony. Wszystkie błędy na mnie.
NIE ZABIJAJ MAKSA!!!!!! nie wolno!!
OdpowiedzUsuńw sumie bez przesady z tym shockerem :p spodziewałam się
zobaczymy, co pocznę z tą niezgułą xD
Usuńno wiem, wiem, to było mega oczywiste. ten shocker to taka ironia xD
dziękuję bardzo za komentarz! :D
Jak to Chris go znokautował to ja się poddaję, leżę, nie wstaję. Matkoooo, kiedy next?! :D
OdpowiedzUsuńStaram się, jak mogę, aby jeszcze w grudniu xD Ale z tym moim staraniem zawsze ciężko jest, więc nic nie obiecuję :D
UsuńDlaczego na samym początku pomyślałam, że dziewczyna ma jakąś moc i sprawiła iż któryś z noży leżących na podłodze się poruszył i uderzył go w głowę? Co jest ze mną nie tak? ;_;
OdpowiedzUsuńCóż, nie wydaję mi się, żeby był to Chris, ale wszystko może się zdarzyć. Może nawet okazać się, że Trudis ożyła/nigdy nie umarła, brała udział w planie i teraz mści się na bohaterach, ponieważ coś tam ^^ Nie, dobra, przestaję.
Maks nie zginie, prawda? Nie wiem, jakoś od razu uznałam, że przeżyje. Przyzwyczajenie. O, w sumie to może zginąć, a Chris popełni samobójstwo i będą na zawsze razem c'; Czemu nie? xD
No cóż, wyjaśni się w kolejnym rozdziale xD
Weny! c;
Według Twojej teorii Layla musiałaby być wiedźmą czy coś. Wiedźmy nie w tym opowiadaniu xD Ale pomysł fajny :3
UsuńA co do Maxa to jeszcze się okaże, czy jest mu pisane długie, szczęśliwe życie xD
Dziękuję bardzo za komentarz! :D (wena się przyda xD)
Hej,
OdpowiedzUsuńjak się okazało to Layla jest tym zdrajcą, co z Maxem, mam nadzieję, że nic mu się nie stało, kto go ogłuszyl? chyba nie Chris? od tak dawna go kochał, a dopiero teeaz są razem... i dziwna jedna rzecz kontaktował się z Nikki, więc gdzie ona jest?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, i jak się okazało to Layla jest właśnie tym zdrajcą, co z Maxem? mam nadzieję, że nic mu się nie stało, i kto go ogłuszyl? chyba nie Chris? od tak dawna go kochał, a dopiero teraz są razem... i dziwi mnie jedna rzecz kontaktował się z Nikki, więc gdzie ona jest?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga