czwartek, 8 grudnia 2016

Rozdział 34

Upadłem, więc oddam się mojej przejażdżce.


*

Pozwoliłem Layli się prowadzić, nie zadając zbędnych pytań, bo Łowczyni najwyraźniej nie chciała jeszcze poruszać ze mną tego tematu. Podejrzewałem, że szukała jakiegoś bezpieczniejszego miejsca, więc po prostu podążałem za nią, ale cały czas pozostawałem czujny. Trzymałem rękę w kieszeni i obracałem w dłoni telefon Chrisa. Dobrze, że mu go zabrałem, bo nie miałbym, jak się z kimkolwiek skontaktować.
Layli raczej się nie spieszyło i przeciągnęła mnie przez długi ciąg korytarzy, nim w końcu uznałem, że może czas zapytać, jak długo będzie to trwało. Wówczas skręciliśmy w prawo i wylądowaliśmy obok naszej wspólnej sali treningowej dla młodych. Layla otworzyła drzwi kluczem i wskazała, bym wszedł do środka. Wnętrze wyglądało zupełnie normalnie – czysty parkiet i skrzynie stojące pod ścianami między długimi, drewnianymi ławkami.
Musiałaś mnie tutaj prowadzić taką okrężną drogą?
Layla popatrzyła na mnie bez wyrazu i wzruszyła ramionami.
Chciałam mieć pewność, że nikt nas nie śledzi.
Skoro wszyscy chcieliśmy odkryć, kto jest odpowiedzialny za te morderstwa, a ona twierdziła, że coś na ten temat wie, to dlaczego teraz próbowaliśmy się ukryć? Coś mi w tym nie pasowało.
Możemy przejść do tematu? – zapytałem.
Layla uśmiechnęła się tajemniczo.
Jasne. Już długo czekałam na tę rozmowę – powiedziała powoli rozmarzonym głosem, spacerując po sali. Śledziłem bardzo uważnie ze swojego miejsca każdy jej ruch. – Na początku chciałam się też przeprosić, bo nie wszystko udało mi się zrealizować, przez co sprawa będzie trochę inaczej wyglądać. Czas mnie gonił. Ale, wierz mi, starałam się najbardziej, jak tylko mogłam, by wszystko wyszło perfekcyjnie. – Po tych słowach Łowczyni zatrzymała się przede mną i obdarzyła mnie spojrzeniem.
Zacisnąłem dłoń w kieszeni na telefonie.
Layla, o czym ty znowu pieprzysz?
Myślę, że dobrze wiesz.
Zmrużyłem oczy.
Wiesz, prawda?! – wykrzyknęła, a jej spokój nagle gdzieś przepadł.
Cofnąłem się o krok.
Wiesz! Musisz wiedzieć. Trudis się domyśliła. Ty też. Jesteś najlepszy?! Czy nie? – Layla straciła swoją tajemniczą postawę na rzecz chaotycznej i krzykliwej ździry. Wyglądała, jakby przeżywała prawdziwe wewnętrzne katusze, tylko dlatego że jej nie odpowiedziałem.
Jesteś mordercą – powiedziałem, bo w tym momencie nie oczekiwałem już niczego innego.
Tak, tak, tak. TAK! – Ucieszyła się. – To ja, moje czyny przejdą do historii.
Rzuciłem się na nią, od razu powalając na ziemię. Usiadłem na niej przytrzymałem ręce i pochyliłem nad jej twarzą.
Zabiłaś swoich przyjaciół – warknąłem.
Gadali o mnie za moimi plecami. Nie byli moimi prawdziwymi przyjaciółmi. – Layla zachichotała.
Przesunąłem jej dłonie ponad głową i złapałem jedną ręką. Drugą natomiast przycisnąłem jej do gardła, zamieniając jej głupi chichot w cichy charkot.
To właśnie robisz? Mścisz się? – Potrząsnąłem nią.
Layla wydała z siebie jakiś nieartykułowany dźwięk i zaczęła się wierzgać. Uderzyłem jej dłońmi o podłogę.
Spokój. Zabiłaś kapitana swojej drużyny!
Liam? Zwykły pedał. Nigdy nie zasługiwał na bycie kapitanem.
Tak jak ja – stwierdziłem.
Dlatego muszę cię zabić – odparła Layla z przekonaniem.
Nie żeby mi zależało, żebyś mnie zabiła, ale jak na razie średnio ci idzie.
Najpierw musimy porozmawiać.
Nie mamy o czym – warknąłem.
Ależ mamy.
Spojrzałem na nią kpiąco i sięgnąłem do kieszeni. Wyjąłem telefon Chrisa i napisałem krótkiego esemesa do Nikki z informacją, gdzie jestem oraz że Layla się przede mną przyznała. Podczas tej krótkiej chwili, gdy nie skupiałem na niej całej swojej uwagi, bardzo się wierciła i próbowała z siebie zrzucić, ale dzielnie się trzymałem. Czułem, że w zasadzie robiła to bardziej po to, żeby mnie zirytować niż naprawdę się uwolnić, bo nie włożyła w to całej swojej siły.
McCarey – warknęła. – To jest, twoim zdaniem, dobry moment na pisanie erotycznych esemesów do chłopaka?
Nie.
Włączyłem jeszcze dyktafon i schowałem telefon do kieszeni. Miałem nadzieję, że i tak wyłapie naszą rozmowę, mimo osłony w postaci materiału.
Porozmawiamy? – zapytała.
Dlaczego miałbym chcieć z tobą rozmawiać?
Bo jesteś bardzo ciekawy całej mojej intrygi? – zasugerowała. I niestety tu mnie miała, bo naprawdę chciałem wiedzieć, jaki miała w tym wszystkim, oraz jak to zorganizowała. Trzeba jej było przyznać, że udało jej się wyrządzić dość sporo szkód w Organizacji.
Nie aż tak.
Nie zabiłam Aarona Mulligana.
Co takiego?
Layla wykorzystała swój element zaskoczenia i zgięła nogę. Uderzyła mnie kolanem w plecy, osłabiając mój chwyt, a potem gwałtownie przewróciła się na bok. Wyrwała się z mojego uścisku i stanęła na nogi obok mnie. Podniosłem się zaraz po niej i znów chciałem ją zaatakować, ale wystawiła ręce w geście poddania. Zawahałem się i nic nie zrobiłem, ale cały czas stałem w gotowości.
Powiedziałaś to tylko po to, żeby mnie rozproszyć?
Pokręciła głową.
Elias zabił Aarona.
On też brał w tym udział? – Teraz to już zupełnie się tego nie spodziewałem. Chociaż może coś w tym było. Przed śmiercią zachowywał się wyjątkowo dziwnie i chodził w jakieś tajemnicze miejsca.
Nie był do końca zadowolony z mojego planu, ale na początku mi pomagał. Swoją drogą zrobił cały ten miszmasz w radarach. Najpierw usunął wszystkie sygnały, a potem je przywrócił i nałożył dodatkowe. Wszystko w odpowiednio rozplanowanym czasie, aby odwrócić uwagę ode mnie szperającej im w Archiwum.
Layla też szperała w Archiwum? Czy byli jacyś nieuprawnieni Łowcy, którzy nigdy tam nie zaglądali? Dievam musi poważnie pomyśleć nad ulepszeniem zabezpieczeń dla tych pomieszczeń, szczególnie że zdawały się zawierać wiele przydatnych informacji, które nie powinny trafiać w niepowołane ręce.
Elias był naprawdę dobrym kompanem. Początkowo nawet podzielał mój plan i odpowiadała mu ta idea, ale realizacja raczej nie przypadła mu do gustu. Dzięki Bogu, miałam na niego trochę haków i dlatego zdecydował mi się pomóc.
I zabił Aarona.
Łowczyni uśmiechnęła się słodko.
Tak.
Dlaczego sam zginął?
To proste. Nie chciał mi więcej pomagać. A bunt się karze. Oczywiście, trochę go zmyliłam i obiecałam, że po prostu przydzielę mu inne zadanie, którym było zajęcie się pewną grupką wampirów. Elias nie wiedział, że po prostu zwabiłam go w pułapkę i skończył, jak skończył. Jak na tchórza przystało.
Jesteś pojebana. Po co to wszystko?
Żeby być najlepszą! Początkowym planem było zabicie wszystkich z najlepszej dziesiątki, a nawet upozorować atak na mnie. Ty i ja mieliśmy być jedynymi, którzy wytrwają do końca zabawy, a nasze spotkanie jest ukoronowaniem całej akcji. Już dzisiaj wszyscy się dowiedzą, że zostaliśmy tutaj zaatakowani, a tobie nie udało się tego przetrwać. Okażę się lepsza od najlepszego. Pierwsze miejsce jest moje! – zawołała na koniec.
Jej pomysł... był chory.
Nie mogłaś po prostu więcej trenować?! Musiałaś zabijać innych...?
Tak było łatwiej! – wtrąciła się. – Wiesz, zabijałam masę wampirów i zawsze czułam tę satysfakcję. Początkowo myślałam, że chodzi o to, że po prostu czuję się dobrze, mogąc pomóc oczyścić świat z tych kreatur, ale to nie to. Pewnie, że wampiry są plugawym świństwem, a patrzenie, jak zamieniają się w pył to niesamowita przyjemność, ale odbieranie życia ludziom, to coś zupełnie innego. Wyjątkowego. Wtedy czujesz, że naprawdę żyjesz. Że masz kontrolę nad sobą i tym, co cię otacza.
Brzydzę się tobą! – Splunąłem.
A ja się brzydzę pedałami!
W tym momencie drzwi otworzyły się gwałtownie, a w wejściu stanął Chris. Popatrzył na nas i wyraźnie nie wiedział, co sądzić o zaistniałej sytuacji. Pewnie Nikki nie miała okazji przekazać mu rewelacji, które jej wysłałem.
O wilku mowa – powiedziała Layla.
Co się tu dzieje? – zapytał Chris.
Layla próbuje mnie zabić – odparłem z przekąsem.
Chris popatrzył po nas zszokowany, a ja poczułem, jak telefon wibruje mi w kieszeni. Ktoś dzwonił. Idealny moment na przyjacielską pogawędkę.
Właśnie, Carter. Trochę przeszkadzasz – powiedziała Layla. – Może wyjdziesz i zaczekasz, jak skończę?
Chris zerwał się ze swojego miejsca i rzucił w kierunku złotowłosej, ale ta była bardzo przygotowana na ten atak i sprawnie go odepchnęła.
Chris!
Podbiegłem w jego stronę, ale udało mu się utrzymać równowagę. Layla ani trochę go nie zraniła.
Nie skrzywdzisz go – warknąłem na nią.
Raczej nie – zgodziła się. – Dzisiaj oberwiesz tylko ty.
Jej słowa bardzo rozwścieczyły mojego chłopaka, bo znów na nią natarł. Tym razem zdążyłem zareagować odpowiednio szybko i dołączyć się do walki. Layla może i była dobrą Łowczynią, ale nie na tyle, by poradzić sobie w walką z dwójką bardzo dobrych Łowców.
Dziewczyna radziła sobie bardzo dobrze, szczególnie że zaskoczyła nas posiadaniem dwóch noży, a my nie byliśmy w nic uzbrojeni. Udało jej się zadać kilka poważnych ran, ale i tak na dłuższą metę radziliśmy sobie lepiej. Spychaliśmy ją atakami w stronę ścian i już za chwilę miała znaleźć się w potrzasku. Nagle opadła na ziemię. Obaj zawahaliśmy się.
Co jest, kurwa? – warknął Chris.
Layla spojrzała na nas powoli i podniosła ręce w geście poddania. Noże leżały na podłodze.
Tak nagle się poddajesz? – zapytałem.
Życzyłabym ci, Carter, dobrego życia, ale w sumie cię nie lubię. A tobie, Max, nie życzę, bo przecież umrzesz – powiedziała.
Potem poczułem nagły ból z tyłu głowy, który wyrwał ze mnie zduszony jęk. Przed oczami zrobiło mi się czarno, a ja zacząłem tracić kontrolę nad ciałem.
Upadłem, więc oddam się mojej przejażdżce.


_____
Nie pamiętam, czy informowałam o tym wcześniej, ale ten rozdział miał być taki krótki. Bo powstał z podzielenia jednego na pół.
Nareszcie wszystko się wyjaśniło! SHOCKER. To wcale nie było przewidywalne xD 
Szkoda, że akurat przed tym rozdziałem zdarzyła mi się taka przerwa. Powoli wracam do siebie i walczę o zakończenie PRP do końca tego roku :)
Rozdział niesprawdzony. Wszystkie błędy na mnie.

8 komentarzy:

  1. NIE ZABIJAJ MAKSA!!!!!! nie wolno!!

    w sumie bez przesady z tym shockerem :p spodziewałam się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zobaczymy, co pocznę z tą niezgułą xD
      no wiem, wiem, to było mega oczywiste. ten shocker to taka ironia xD
      dziękuję bardzo za komentarz! :D

      Usuń
  2. Jak to Chris go znokautował to ja się poddaję, leżę, nie wstaję. Matkoooo, kiedy next?! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, jak mogę, aby jeszcze w grudniu xD Ale z tym moim staraniem zawsze ciężko jest, więc nic nie obiecuję :D

      Usuń
  3. Dlaczego na samym początku pomyślałam, że dziewczyna ma jakąś moc i sprawiła iż któryś z noży leżących na podłodze się poruszył i uderzył go w głowę? Co jest ze mną nie tak? ;_;
    Cóż, nie wydaję mi się, żeby był to Chris, ale wszystko może się zdarzyć. Może nawet okazać się, że Trudis ożyła/nigdy nie umarła, brała udział w planie i teraz mści się na bohaterach, ponieważ coś tam ^^ Nie, dobra, przestaję.
    Maks nie zginie, prawda? Nie wiem, jakoś od razu uznałam, że przeżyje. Przyzwyczajenie. O, w sumie to może zginąć, a Chris popełni samobójstwo i będą na zawsze razem c'; Czemu nie? xD
    No cóż, wyjaśni się w kolejnym rozdziale xD
    Weny! c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według Twojej teorii Layla musiałaby być wiedźmą czy coś. Wiedźmy nie w tym opowiadaniu xD Ale pomysł fajny :3
      A co do Maxa to jeszcze się okaże, czy jest mu pisane długie, szczęśliwe życie xD
      Dziękuję bardzo za komentarz! :D (wena się przyda xD)

      Usuń
  4. Hej,
    jak się okazało to Layla jest tym zdrajcą, co z Maxem, mam nadzieję, że nic mu się nie stało, kto go ogłuszyl? chyba nie Chris? od tak dawna go kochał, a dopiero teeaz są razem... i dziwna jedna rzecz kontaktował się z Nikki, więc gdzie ona jest?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    wspaniały rozdział, i jak się okazało to Layla jest właśnie tym zdrajcą, co z Maxem? mam nadzieję, że nic mu się nie stało, i kto go ogłuszyl? chyba nie Chris? od tak dawna go kochał, a dopiero teraz są razem... i dziwi mnie jedna rzecz kontaktował się z Nikki, więc gdzie ona jest?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń