Dryfowałem gdzieś na granicy jawy i
snu. Czasem słyszałem głosy, a chwilami było zupełnie cicho.
Zdarzało się, że światło przemykało gdzieś pomiędzy moimi
zamkniętymi powiekami. Czułem dłoń trzymającą moją dłoń.
Nie wiedziałem, gdzie jestem.
Nie wiedziałem, kiedy jestem.
*
– … obudzi?
– Nie mogę nic powiedzieć...
Obrażenia wewnętrzne...
Powoli rejestrowałem jakieś głosy
wokół mnie. O ile dobrze udało mi się określić, to należały
do mężczyzn.
Niepewnie otworzyłem oczy i zaraz na
powrót je zamknąłem, bo jasne światło pomieszczenia oraz biały
sufit bardzo mnie raziły.
– Panie doktorze! – Usłyszałem
jakiś znajomy, żeński głos. – Chyba... zdawało mi się, że
mrugnął oczami.
Fani śledzący każdą sekundę
mojego życia – obecni. Trochę przerażające, ale tak się
dzieje, jak się jest najlepszym Łowcą na świecie.
– Jesteś pewna? – Znowu
mężczyzna. – Max, słyszysz nas?
Pewnie.
Delikatnie ruszyłem głową,
starając się przekazać odpowiedź twierdzącą. A potem znów
uchyliłem oczy i zmrużyłem powieki. Leżałem w jakimś jasnym
pomieszczeniu, a wokół mnie siedzieli Eira, Huke, Nikki i Liva. Po
prawej stronie stał jakiś nieznajomy mężczyzna w białym kitlu i
Chris. Uśmiechnąłem się na widok tego drugiego.
Odchrząknąłem.
– Co się stało? – zapytałem
cicho.
Wszyscy przyglądali mi się uważnie,
aż w końcu Eira nachyliła się i uścisnęła moją rękę.
– Tak się cieszę, że się
ocknąłeś – powiedziała.
– Ocknąłem? Byłem nieprzytomny?
– Tak. Dziewięć miesięcy –
powiedział Huke.
– Dziewięć miesięcy?! –
wykrzyknąłem.
Nikki uderzyła Łowcę w głowę.
– Co za palant – skomentowała. –
Dziewięć dni.
Odetchnąłem z ulgą.
– Max, jak się czujesz? –
zapytał nieznajomy mężczyzna. Jego ubranie sugerowało, że był
Łowcą Medykiem.
– Całkiem nieźle. Ale co się
stało?
– Porządnie oberwałeś w głowę
– stwierdził Huke.
– Och. To było od wampira?
Wszyscy popatrzyli na mnie
zaskoczeni. Medyk sięgnął po podkładkę leżącą na komodzie
obok i zaczął ją przeglądać. Potem wyjął długopis z kieszeni
i coś zanotował.
– Powiedz mi, proszę, jaka jest
ostatnia rzecz, którą pamiętasz.
Zmarszczyłem brwi i zastanowiłem
się.
– Ciężko mi ułożyć jakoś
chronologicznie wydarzenia , które mam w głowie.
– Liva ci się podoba? – wypaliła
bliźniaczka.
– Eira! – warknąłem. –
Dlaczego o tym mówisz, skoro ona się tutaj znajduje?
– Och – mruknęła.
– O cholera – powiedział Huke i
popatrzył na Chrisa.
Podążyłem za jego wzrokiem.
Czarnowłosy wyglądał na poważnie skonfundowanego.
– O co chodzi? – zapytałem go.
– Nie pamiętasz o...? – Chris
urwał niespodziewanie.
– Wygląda na to, że możesz mieć
amnezję – odezwał się Medyk. – Wybiorę się po innego lekarza
i razem cię zbadamy. Na razie niczym się nie martw, jestem pewny,
że wszystko się wyjaśni. Poczekaj tutaj, proszę.
– Nigdzie się nie wybieram –
odparłem ironicznie. Byłem przypięty do jakiejś maszyny, jak niby
mogłem się stąd ruszyć?
Medyk opuścił pokój i zostaliśmy
sami. Zapanowała zupełna cisza, wszyscy tylko zerkali na siebie
nawzajem i próbowali przekazać coś niewerbalnie. Poczułem się
trochę niezręcznie i pomyślałem, że może faktycznie powinienem
złamać zakaz od lekarza i wybrać się na spacer.
– Więc – zaczęła Liva – nie
pamiętasz o tym, co się stało z Chrisem?
– To znaczy?
Liva zawahała się.
– Nie mówcie – powiedziała
Eira. – Wystraszycie go.
– Ja tu jestem. I wszystko słyszę.
– Naprawdę nic nie pamiętasz? –
zapytał Chris.
– Ciebie pamiętam.
– Ale...
– Kocham cię – przerwałem mu.
Czarnowłosy zmarszczył brwi i
uderzył ręką w ścianę.
– Uderzyłbym ciebie, gdyby nie
fakt, że jesteś poszkodowany – warknął. – Z takich rzeczy się
nie żartuje, idioto. Wszyscy się o ciebie martwimy.
– Co? Robiłeś sobie jaja? –
Eira prychnęła.
– Na początku faktycznie byłem
trochę zdezorientowany – wytłumaczyłem. – Ale potem powoli
wszystko do mnie dotarło. A poza tym, nie wypada żartować z tego,
jak długo ktoś był nieprzytomny – zwróciłem się do Huke'a.
– Okay – odparł Łowca. – Jak
dla mnie jesteśmy kwita.
– Ych – jęknęła Nikki. –
Nigdy więcej, McCarey.
– Możecie mi powiedzieć, co się
stało? Ktoś z Laylą współpracował? Skrzywdził cię? – Na
koniec zwróciłem się do Chrisa.
Nie zdążyli jednak udzielić mi
żadnej odpowiedzi, ponieważ wrócili Medycy. Moi przyjaciele od
razu poinformowali go, że jestem beznadziejnym debilem i tylko sobie
żartowałem z tej amnezji. Lekarz nie wyglądał na zadowolonego,
ale udało mi się go przekonać do mojej wersji, że na początku
naprawdę nie kojarzyłem faktów. W każdym razie, wszyscy zostali
wyproszeni, ponieważ i tak powinienem był być zbadany pod względem
innych obrażeń. Nie trwało to szczególnie długo, ale i tak nie
mogłem się doczekać aż wyjdą, bo chciałem w końcu się
dowiedzieć, co się stało.
– Wieczorem przyjdzie pielęgniarka,
żeby pobrać ci krew – poinformował mnie Medyk na zakończenie. –
Chcesz trochę teraz odpocząć czy może wezwać twoich znajomych?
– Niech przyjdą – powiedziałem.
Do pokoju wróciła część mojej
drużyny. Zauważyłem, że Huke trzyma się jakoś blisko Eiry, więc
zarejestrowałem sobie w głowie, aby zapytać ją później, czy
jest coś między nimi. Poza nieplanowaną ciążą.
– Wszystko w porządku? – zapytał
Chris i przysiadł na moim łóżku.
– Tak. A tobie nic się nie stało?
Chris pokręcił głową.
– Oberwałeś lampą –
powiedziała Nikki. – W sumie to nie wiemy, czy Layla coś
wcześniej majstrowała przy tej lampie, ale oderwała się od sufitu
i spadła na ciebie.
– Naprawdę? – zapytałem z
niedowierzaniem. Tyle się zawsze chwaliłem, że jestem niepokonany,
a powaliła mnie lampa. Ta opowieść przejdzie do historii. – A co
się stało potem?
– Potem pojawiłyśmy się my –
odparła Liva. – I jeszcze Talia z Ryanem. Zatrzymaliśmy Laylę,
wezwaliśmy Medyków. Wszystko potoczyło się szybko. Na telefonie
Chrisa znaleźliśmy to nagranie z dyktafonu, które trafiło do
materiału dowodowego. Uznano ją za winną.
– I co z nią poczną?
– Zostanie stracona – powiedziała
Eira.
Pokiwałem głową ze zrozumieniem. A
więc to tyle. Cały spisek, tajemniczy morderca, wszystko się
wyjaśniło, a Łowcy mogli wrócić do swojego względnie normalnego
życia. Zostało tylko uporządkowanie tych spraw, ale zapowiadało
się, że już niedługo będą czekały nas nowe misje. Zamiast
walczyć wewnątrz Organizacji, w końcu zajmiemy się tym, co do nas
należy.
Przeszliśmy w naszej rozmowie do
błahych spraw. Dziewczyny posiedziały jeszcze chwilę, ale potem
zdecydowały, że muszą się zbierać, bo chcą jeszcze potrenować.
Obiecały, że odwiedzą mnie na dniach. Moja siostra i Huke zostali
o wiele dłużej. Podejrzewałem, że Łowca poszedłby znacznie
wcześniej, ale chyba umówił się z Eirą. Ona natomiast nie
zamierzała tak łatwo odpuścić, co było dla mnie zupełnie
zrozumiałe. Zawsze, gdy działo nam się coś poważniejszego,
bardzo się o siebie martwiliśmy.
Dopiero późnym wieczorem, po tym
jak pojawiła się pielęgniarka, by pobrać ode mnie krew, ja i
Chris zostaliśmy sami. Nie żebyśmy mogli uprawiać seks w
szpitalu, ale miło było móc nareszcie zostać ze swoim chłopakiem
sam na sam. Przesunąłem się i zrobiłem Chrisowi trochę miejsca
obok mnie na łóżku. Ułożyliśmy się wygodnie obok siebie,
starając się uniknąć zrobienia mi jakiejś krzywdy.
– Cieszę się, że nic ci się nie
stało – powiedziałem.
– Coś, czego ja nie mogę
powiedzieć do ciebie.
– To tylko lampa.
– Nie masz pojęcia, jak to
przerażająco wyglądało. Leżałeś na ziemi, obok ta lampa, a
wokół twojej głowy wszędzie krew. Myślałem, że ją sobie tak
rozbiłeś... na amen.
– Ojej, Chris. Ale nic mi nie jest.
– Położyłem dłoń na jego klatce piersiowej, a po chwili Chris
przykrył ją swoją.
– Nie mogę cię stracić –
wyszeptał.
– Nie stracisz.
*
Kiedy ocknąłem się rano, bardzo
bolały mnie kości. Podejrzewałem, że to wina tej niewygodnej
pozycji. Ja i Chris leżeliśmy obok siebie na plecach na tym
niewielkim łóżku, przy czym byłem jakoś dziwnie wygięty i
częściowo moja głowa spoczywała na jego ramieniu. Podejrzewałem,
że mój chłopak również nie doceni naszego ułożenia.
Chris obudził się chwilę później.
Gdy tylko się podniósł, usłyszałem, jak strzykają mu wszystkie
kości.
– Uroczo – skomentował.
– Mógłbyś się dowiedzieć,
kiedy mnie wypuszczą – zaproponowałem.
– Nie ma sprawy.
W tym momencie otworzyły się drzwi,
a do środka wszedł dyrektor Smith. Chris jeszcze częściowo leżał
na moim łóżku, obaj byliśmy bardzo wygnieceni, a tutaj pojawił
się pan dyrektor. Naprawdę rewelacyjna sytuacja. Wcale nie pomyślał
sobie nic dziwnego na nasz temat.
– Dzień dobry – przywitał się.
– Łowca Carter. Łowca McCarey. – Skinął głową do nas obu.
– Emm, dzień... dobry – odparłem
trochę zażenowany.
– Dzień dobry. Ja chyba będę
leciał – powiedział szybko Chris.
– Ależ, nie. Proszę zostać. –
Smith zatrzymał czarnowłosego ruchem ręki. – Nie chciałbym wam
przeszkadzać, panowie, ale mam sprawę do Łowcy McCarey'a.
– Max wystarczy – wtrąciłem.
Dyrektor skinął głową. Wydawał
się trochę sztywny, ale to sprawiało, że odbierałem go jako
osobę poważnie traktującą swoje zajęcie. O Trudis często
mówiono, że jest niekonsekwentna, więc podejrzewałem, że
Smithowi zależało na uzyskaniu innej opinii.
– Poinformowano mnie wczoraj, że
się obudziłeś, więc uznałem, że muszę cię niezwłocznie
odwiedzić z samego rana. Jak zapewne się domyślasz, przychodzę
tutaj z powodu sprawy, która położyła cię w tej nieprzyjemnej
sytuacji. Ale cieszę się bardzo, że się obudziłeś oraz że
wygląda na to, że nic poważniejszego ci się nie dzieje. Nie
wątpię, że niebawem będziesz mógł odpocząć w domu ze swoim
partnerem. – Mówiąc to, wskazał na Chrisa, który chyba trochę
się speszył.
Uniosłem brew zaskoczony. To było
trochę dziwne.
– Oczywiście, dotarły mnie słuchy
o twoim związku – wyznał, zapewne w odpowiedzi na moją minę. –
Chcę, żebyś wiedział, że nie należę do konserwatywnych Łowców.
Podczas mojej kadencji będę dążył do zlikwidowania tej
wszechobecnej nienawiści w naszej Organizacji.
– To... dobrze – stwierdziłem.
Nie miałem pojęcia, co mam mu na to odpowiedzieć, więc uznałem,
że to będzie najbardziej neutralne.
– Wracając, do głównej sprawy. W
imieniu całej Organizacji chciałem ci bardzo serdecznie podziękować
za wszelką pomoc w odnalezieniu mordercy naszych braci i sióstr.
Twoje nagranie okazało się niezwykle pomocne w ostatecznym
rozwiązaniu sprawy. W związku z twoją działalnością, chciałem
zapytać, czy byłbyś zainteresowany dokonaniem egzekucji na Layli
Blackwater?
– Co takiego?! – wykrzyknął
zszokowany Chris.
Smith zmieszał się.
– Chcecie, żebym ją zabił? –
zapytałem.
– Jeśli ty tego chcesz.
Oczywiście, według warunków i zasad Dievam.
Zamurowało mnie. Egzekucje nie były
częste w Dievam, ale za mojego życia zdarzyły się cztery, z czego
dwie, gdy miałem tylko dwa lata. Wiedziałem jednak, że
dokonywaniem tego zajmowały się zawsze osoby specjalnie do tego
przeszkolone. Nigdy nie wybierano jakichś przypadkowych Łowców do
tak poważnego zadania. Nie miałem pojęcia, czym kierował się
nowy dyrektor, proponując mi to, ale nie uważałem tego za dobry
pomysł.
– Dlaczego ja?
– Ponieważ udało ci się ujawnić
jej drugą twarz oraz udowodniłeś jej winę. Przy czym zostałeś
poważnie ranny, a więc naraziłeś swoje własne zdrowie w imię
tej sprawy. Zarząd chciał cię docenić i w ramach podziękowania
dać możliwość dokonania egzekucji.
– Rozumiem, ale nie mogę się na
to zgodzić.
– Oczywiście – odparł dyrektor.
Nawet nie próbował mnie namówić, a więc szanował moją decyzję.
– W takim razie to wszystko ode mnie. Życzę ci szybkiego powrotu
do zdrowia.
– Dziękuję.
– Do widzenia, Łowcy.
Dyrektor opuścił pokój, więc
Chris przysunął się do mnie.
– Wiedziałem, że się nie
zgodzisz – powiedział.
– Tak dobrze mnie znasz. –
Przyciągnąłem go do siebie i złożyłem pocałunek na jego
ustach. – A teraz zrób coś dla mnie i dowiedz się, ile jeszcze
mam tu siedzieć.
Chris wywrócił oczami i odsunął
się niechętnie. Nie był zadowolony, że tak szybko go od siebie
odepchnąłem, ale spełnił moją prośbę.
*
Okazało się, że czeka mnie jeszcze
zacny tydzień do spędzenia w szpitalu. Raczej nie cieszyłem się z
tego powodu, ale Medycy chcieli się upewnić, czy nie będzie się
ze mną działo nic dziwnego. Odwiedzali mnie codziennie rano i
wieczorem, robiąc jakieś badania i notując tajemnicze rzeczy na
swoich podkładkach.
Czas spędzony poza domem umilali mi
znajomi. Moim najczęstszym gościem był Chris, który praktycznie
prawie cały czas przy mnie siedział i wychodził tylko po to, żeby
wziąć prysznic. Z trudem udawało mi się go przekonać, aby
zostawał w domu też na noce, bo nie było mi tu z nim zbyt wygodnie
i żaden z nas się nie wysypiał.
Bardzo często przychodziła też
moja siostra. Gdy mieliśmy kilka chwil tylko we dwójkę próbowałem
wypytać ją o Huke'a, ale powiedziała mi, że poza tym, że
mieszkają razem, nic więcej się nie dzieje. Trochę mnie to
zasmuciło, bo uważałem, że stworzyliby naprawdę fantastyczną
parę, a już niedługo nawet rodzinę.
Reszta drużyny też mnie odwiedzała.
Choć Talia z Ryanem zawsze wpadali na krótko, bo ciągle coś
planowali w związku ze zbliżających się ślubem. Co prawda, miał
odbyć się dopiero za kilka miesięcy, ale im wyraźnie zależało,
aby wszystko odbyło się idealnie. Cieszyłem się ich szczęściem,
choć uważałem, że ja mam lepiej. Bo miałem Chrisa.
Podczas mojego tygodnia przeżyłem
dwie zupełnie nieoczekiwane wizyty. Najpierw pojawiła się u mnie
moja była grupa treningowa czternastolatków. Wszyscy bardzo się
martwili i chcieli sprawdzić, jak się trzymam. To było super miłe
i bardzo mnie ucieszyły ich odwiedziny. Spędzili u mnie z dwie
godziny, wypytując o każdy najmniejszy szczegół mojej rozmowy z
Laylą. Choć nie byłem zbytnio chętny do opowiadania o tym, to dla
nich zrobiłem wyjątek i dałem się wciągnąć w rozmowę.
Dzieciaki naprawdę się tym fascynowały. Choć podejrzewałem, że
teraz cała Organizacja tym żyła. Na koniec nastolatki pytały
mnie, czy będą jeszcze miały ze mną zajęcia. Niestety nie
umiałem im na to odpowiedzieć, ponieważ nie wiedziałem, co
planował dyrektor Smith.
Druga niespodziewana wizyta należała
do Noela Reagana. Wpadł do mnie późno wieczorem, prawie nocą, po
tym jak już wszyscy wyszli i zostałem sam. Planowałem właśnie
zasnąć, bo już tak bardzo mi się nudziło, kiedy pojawił się
on.
– Hej – przywitał się. – Mogę
wejść?
– Jasne, pewnie. Co się do mnie
sprowadza?
– Chciałem... zobaczyć, czy
wszystko w porządku.
Noel wszedł do środka i przysunął
sobie krzesło obok mojego łóżka.
– Żyję, więc wszystko pięknie.
A ty jak się trzymasz? – zapytałem.
Dziewiętnastolatek spuścił wzrok.
– Dzięki, Max – wydukał po
chwili. – Za to, że odkryłeś, że to ona.
Przypomniało mi się, jak Layla
pocieszała Noela po śmierci Liama. A potem jak mówiła mi, że był
wstrętnym pedałem i że go zabiła. Z tego, co się orientowałem
Noel nigdy nie był z nią blisko, ale ostatnio podobno naprawdę go
wspierała. Chłopak musiał mieć prawdziwy mętlik w głowie, po
tym wszystkim, co się stało.
– Miałeś okazję z nią
rozmawiać? – zapytałem.
Pokręcił głową.
– Nie chcę. Nie chcę jej widzieć.
Chyba zrobiłbym jej krzywdę. Wstrętna, dwulicowa szmata.
Podniosłem się i usiadłem na
brzegu łóżka. Położyłem dłoń na jego ramieniu, chcąc okazać
jakoś wsparcie.
– Dostanie to, na co zasłużyła.
– Egzekucję? Dostanie strzał w
mordę i będzie po niej. Chciałbym, żeby ginęła w męczarniach.
– Ja też – przyznałem. – Ale
to najlepsze, co możemy dostać.
– Pewnie masz rację.
– Noel, pamiętaj, że jeśli coś
jest nie tak... Zawsze możesz do mnie przyjść. Jestem twoim
przyjacielem i możesz liczyć na moje wsparcie.
– Wiem, dzięki.
– Wszystko się ułoży.
_____
Musicie przyznać, że szybko mi poszło pisanie tego rozdziału xD Został już tylko jeden! I epilog.
Rozdział niesprawdzany. Wszelkie błędy na mnie.
Jestem geniuszem! Przeglądam sobie komentarze do poprzedniego rozdziału, patrzę a tu strzałka w lewo, czyli jest coś nowego. Wyczucie czasu! XD
OdpowiedzUsuńNo i ten, Max jest debilem, ale to wszyscy wiemy. Zdążyłam się już przestraszyć, że serio stracił pamięć ;_; Tak się nie robi. Ale przynajmniej żyje. Więc wybaczam xD
Layla musi mieć coś wspólnego z czarownicami. W końcu sprawiła, że lampa spadła. Ok, żartuje xD
I szczerze mówiąc, kompletnie mnie zaskoczyłaś z tą lampą.
I zdałam sobie teraz sprawę, że uwielbiam Chrisa <3 Uroczy dzieciak, nie ma co ^^
Eh, szkoda, że tak mało zostało do końca. Niestety każde opowoiadanie kiedyś się skończy ;_;
I tradycyjnie życzę weny i miłego dnia, zważywszy na to, że jest dopiero po 12 c;
Gratuluję idealnego wyczucia czasu! Pewnie po prostu tak psychicznie wyczuwasz nowe notki xD
UsuńHahahha, Layla gdzieś w tych swoich nożach pewnie ukryła różdżkę albo coś xd
Chris jest uroczy, bo jest zakochany <3
Opowiadanie może i się kończy, ale ja nie kończę przygody z pisaniem :D
Dziękuję abrdzo i życzę wszystkiego dobrego! :)
awwww... jaki cukier <3
OdpowiedzUsuńjak na początku było że minęło 9 miesięcy to czekałam na wieści o dzidziusiu :D
lampa? naprawdę? xD biedne ego Maxa :D
no i dobrze, że chciał wesprzeć tego Noela, jest mi gościa strasznie szkoda :(
a Chris jest kochany <3 <3 <3
Jaki pisałam o tych 9 miesiącach to też myślałam o dzieciaku <3
UsuńNie wiem, jak Max przeżyje tę lampę, ale na szczęście ma Chrisa, który zawsze będzie go wspierał :D
A Noela też mi bardzo szkoda, tak bardzo go lubię, że aż nie wiem, czemu go tak skrzywdziłam :x
Dziękuję bardzo za komentarz, buziaki :*
Biedny Max oby nie została mu potem trauma ;(
OdpowiedzUsuńNowy dyrektor i te jego kontrowersyjne pomysły. W życiu bym na to nie wpadała aby wykonanie wyroku powierzyć w ręce osoby, która odkryła kim jest morderca.
Ooo jak słodko <3 śpią w jednym łóżku mimo że jest im niewygodnie
Zatroskany Chris *-*
Szczerze to nie lubię zagadek, szukania kto jest sprawcą itp. więc byłam mile zaskoczona faktem, że obudziłas we mnie taką ciekawość i poruszyłaś mój mózg do rozmyślania nad tym, kto morduje łowców ^^
Łezka mi się w oku kręci myśląc, że opowiadanie te nieubłaganie zmierza ku zakończeniu :,)
Powodzenia w dalszej twórczości :)
A tam, Max jest zbyt dobrym Łowcą na traumę. Znaczy, to on tak twierdzi xD
UsuńCieszę się, że ta zagadka przypadła Ci do gustu i udało mi się Ciebie zainteresować. Z dobrych wieści na chwilę obecną odchodzę od takich tematów xD
Ach, mnie też trochę wzrusza koniec tego opowiadania. Ale też cieszy, bo to by było moje pierwsze poważne zakończone dzieło :D
Dziękuję bardzo! :)
Hej,
OdpowiedzUsuńoch świetny rozdział, naprawdę się przestraszyłam, że naprawdę Max stracił pamięć, już odbyła się egzekucja, ale czy sprawdzili czy jeszcze ktoś jej nie pomagał, o kim nie powiedziała...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, bardzo się przestraszyłam, że naprawdę Max mógł stracić pamięć, ach już odbyła się egzekucja, ale czy ktoś sprawdził czy jeszcze ktoś jej nie pomagał...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga