Znowu
ta komenda. Nie cieszyło mnie to wcale. Ani ten dodatek, to jedno
zdanie, którego wcześniej nie było. Trudis już raz mi tak
zrobiła, dlaczego zrobiła to kolejny? No,
przecież jej powiedziałem, że przyjdę!
-
Może dowiemy się czegoś ciekawego – mruknąłem.
-
Ty serio w to wierzysz? – zapytała Nikki.
-
No, raczej nie. Ale nadzieja zawsze się przydaje.
Chris
prychnął.
-
W tym wypadku, to nawet nadzieja nic nie zdziała.
Zerknąłem
na niego i posłałem mu uśmiech, na który, o dziwo, również
odpowiedział uśmiechem. Mimo tego spotkania, chyba dopisuje mu
dobry humor. Cieszyło mnie to, bo gdy go
miał, zawsze był bardziej ludzki i łatwiej się z nim rozmawiało.
Dotarliśmy
do Sali Spotkań SS numer 3 w półtorej minuty. Na wielkich,
podwójnych, ciemnych drzwiach widniała mosiężna trójka. Pchnąłem
drzwi, przepuściłem moich towarzyszy przodem i wszedłem do środka.
Pomieszczenie było ogromne. Naprzeciwko wejścia pod ścianą
znajdowała się scena, na której stała ambona, kilka krzeseł oraz
stolik. Pozostałe miejsce nie zostało zagospodarowane, przez co
ponad pięciuset Łowców tłoczyło się, obijało o siebie i
rozmawiało, oczekując na początek spotkania.
-
Patrzcie, McCarey przyszedł! – krzyknął ktoś z tłumu. –
Specjalne zaproszenie podziałało! – Na
te słowa prawie cała sala wybuchła śmiechem, a ja prychnąłem
kpiąco. Czy oni nie mają własnego życia, że tak bardzo
interesują się moim?
-
Czy mogę prosić o ciszę? – rozległ się poważny głos Trudis,
niesiony przez mikrofon. Stała teraz przy ambonie i patrzyła na nas
wszystkich z wyższością. Zapewne w jej oczach zachowywaliśmy się
jak małpy z dżungli. Pewnie było w tym trochę racji. –
Dzisiejsze spotkanie będzie krótkie.
Znów
rozległ się zbiorowy śmiech, ale tym razem śmiałem się i ja.
Teraz śmiali się chyba wszyscy. Kto
uwierzy w coś takiego? Pani dyrektor nigdy nie umiała przejść do
konkretów, zawsze musiała najpierw trochę popaplać o jakichś
bezsensach.
-
Cisza! – fuknęła zła, a my momentalnie się uspokoiliśmy. –
Nie obchodzi mnie to, ilu z was wierzy w
moje słowa, ale ja chcę dzisiaj wam po prostu przekazać to, co
muszę, ponieważ ja oraz cały Zarząd mamy sporo na głowie.
-
Nie wątpię – szepnął kpiąco Chris, a ja uśmiechnąłem się
pod nosem.
-
Na poprzednim spotkaniu było powiedziane, że planujemy wprowadzić
zmiany w szkolnictwie. Po długich dyskusjach, doszliśmy w końcu do
porozumienia i postanowiliśmy, że wszyscy młodzi w wieku
czternastu lat, którzy obecnie znajdują się na szkoleniu, zostaną
podzieleni na ośmioosobowe grupy, w których będą uczęszczać na
Trening, dopóki nie podejdą do testu na pełnoprawnego Łowcę.
Ponieważ nie mamy aż tak wielu trenerów, zdecydowaliśmy, że od
teraz Łowcy, którzy należą do drużyn i wybierają się na misje,
otrzymają dodatkowe zajęcie, jakim jest szkolenie takowej grupy.
Treningi będą odbywać się kilka razy w tygodniu: w poniedziałek
– jeden dwugodzinny, we wtorek – dwa godzinne, w czwartek – dwa
dwugodzinne, w piątek – jeden trzygodzinny, a w sobotę – jeden
dwugodzinny. W środę oraz w niedzielę
nie będą się odbywać, a trening sobotni będzie także treningiem
integracyjnym. Oznacza to, że udział brać w nim będą dwie grupy
i będą one miały dwóch trenerów. Ma to na celu poprawić
stosunki między młodymi oraz Łowcami prowadzącymi zajęcia. Na
korytarzach i w salach na tablicach informacyjnych znajdują się
informacje odnośnie tego kto, kiedy ma trening, z kim ma trening
integracyjny, kto należy do grupy oraz jaki jest jej poziom. Nie
wszyscy Łowcy zostali zakwalifikowani do prowadzenia tych zajęć,
za chwilę wyczytam listę osób w kolejności alfabetycznej.
Czegoś
takiego jeszcze nie było. Kiedy ja byłem na szkoleniu chodziliśmy
na trening wszyscy jedną ogromną masą i tylko do niektórych zajęć
byliśmy podzieleni na mniejsze grupki. A teraz wszystko miało się
zmienić. Więcej, ja najprawdopodobniej zostanę trenerem. Chris
miał zostać, Trudis właśnie go wyczytała.
-
... Eira McCarey, Max McCarey... – Cholera. Liczyłem na to, że
jednak nie będzie mnie w tej grupie.
Po
około trzech minutach Trudis skończyła czytać listę i ponownie
się odezwała:
-
Jeśli ktoś nie jest pewny czy otrzymał grupę treningową, to na
korytarzach także te listy wiszą, możecie próbować się szukać.
Zajęcia zaczynacie od przyszłego poniedziałku, zatem macie jeszcze
cztery dni, żeby się do tego przygotować. Życzę wam wszystkim
powodzenia oraz miłego dnia. To koniec dzisiejszego spotkania – po
tych słowach zeszła ze sceny i wyszła bocznym wyjściem.
Masa
Łowców zaczęła się wyładowywać na zewnątrz, nie zwracając
uwagi na to czy kogoś tratują. Nie chciałem się wbijać w tę
grupę szaleńców, więc złapałem Chrisa za nadgarstek i
odciągnąłem go na bok. Wyjdziemy, gdy już nie będzie to
wyzwaniem.
-
Co o tym sądzisz? – zapytał Chris.
-
Dziwne. Nie wszyscy są stworzeni do nauczania.
-
Na przykład ty?
-
Oczywiście, że nie – oburzyłem się. – Ja będę wybitnym
trenerem!
-
Nie wątpię – rzucił zniesmaczony. Chyba dobry humor mu się
skończył.
-
Chciałbym mieć w sobotę zajęcia z tobą – powiedziałem.
Chris
uśmiechnął się pod nosem i skinął głową.
-
Chodźmy sprawdzić, czy tak będzie.
*
-
To jest chyba jakaś kpina! – krzyknęła wściekła Eira.
-
Nie drzyj się, głupia blondynko! – odkrzyknąłem siostrze. Stała
przy listach odnośnie treningów wraz z Nikki i bardzo się czymś
bulwersowała.
-
Nie podnoś na mnie głosu, idioto!
-
Bo co?
-
Bo jestem twoją, cholera, starszą siostrą. Masz się mnie słuchać.
Prychnąłem
kpiąco.
-
Skoro jesteś moją, cholera, starszą siostrą, to podziel się ze
mną swoimi problemami, a ja jako ten młodszy, przytulę cię, dam
ci buziaka i ułożę do łóżeczka, a następnego dnia przygotuję
jakieś chujowe śniadanko – powiedziałem słodko. – A tak na
serio, co tak bardzo się podłamało, droga siostro? – zapytałem
już normalnym głosem.
Nikki
wybuchnęła śmiechem, na co Eira się naburmuszyła. Staliśmy z
Chrisem i po prostu patrzyliśmy na te dwie idiotki, nie bardzo
wiedząc co ze sobą zrobić. Stojąc na
placach, nachyliłem
się do Chrisa (to upierdliwe być niskim i
mieć wysokiego przyjaciela).
-
Olewamy je czy próbujemy uspokoić?
-
Najpierw ogarnijmy treningi. Jeśli dziewczyny wciąż będą się
dziwnie zachowywać, wtedy się zastanowimy, co z nimi zrobić –
odparł Chris. Jak zaproponował, tak zrobiliśmy.
-
Z kim masz? – zapytałem.
-
Anice, a ty?
-
Eee... Z... o kurwa! – zakląłem brzydko, gdy zobaczyłem, z kimś
się będę musiał męczyć. Wskazałem na papier, który dotyczył
mnie, i starałem się zachować spokojnie, choć na usta cisnęły
mi się kolejne wiązanki przekleństw.
Grupa
treningowa Łowcy Maxa McCarey'a
Poziom:
zaawansowany
Sala
treningowa: średnia nr 314
Terminy
zajęć: poniedziałek – 7:30 (2 godziny); wtorek – 7:00 (1
godzina), 15:30 (1 godzina); czwartek – 8:30 (2 godziny), 17:00 (2
godziny); piątek – 21:30 (3 godziny); sobota – 12:00 (2
godziny).
Uczniowie:
1.
Edward Coley
2.
Misty Parker
3.
Beulah Wright
4.
Luis Churchill
5.
Peter Heckler
6.
Jean Rogers
7.
Lisha Blum
8.
Marie Vernon
Trening
integracyjny odbywa się z grupą treningową Łowczyni Layli
Blackwater.
-
Layla? Uch – Chris się skrzywił. On również za nią nie
przepadał (co oznacza: on też jej nienawidził). Mieliśmy trochę
taki jakby funclub obrażania tej suki. Oczywiście, nie tylko my do
niego należeliśmy.
-
Zabij mnie, Chris, proszę. Ja już wolę być trupem, niż mieć z
nią treningi.
-
To znaczy z kim? – zapytała Nikki, podchodząc wraz z Eirą do
nas. Wygląda na to, że już się uspokoiły.
Wskazałem
na kartkę, która się mnie tyczyła.
-
O, ja jebię! – wykrzyknęła fioletowowłosa. Ona i moja siostra
również należały do tego funclubu.
-
Wiesz co, Max? – zaczęła Eira. – Myślałam, że nikt nie
będzie miał gorszej osoby ode mnie. Myliłam się. Teraz to ja się
cieszę, że mam treningi z tym idiotą.
-
Naprawdę umiesz pocieszać – warknąłem.
Potrzebuję
sobie załatwić nóż do masła. Posiekam się nim.
*
Opierałem
się o ścianę w salonie, a obok mnie stał Chris. Eira i Nikki
siedziały na sofie, dyskutując o
lakierach do paznokci. Talia, siedząca na kolanach u Ryana na
sąsiedniej sofie, od czasu do czasu wtrącała się do ich rozmowy.
Czekaliśmy na Huke'a, by pogadać o tych wszystkich niewyjaśnionych
sprawach w Dievam.
Moja
siostra spojrzała na mnie.
-
Jak dla mnie możemy zacząć bez niego.
-
Też jest częścią drużyny – warknąłem.
-
Nie bądź taki naburmuszony, Max. Jakoś przeżyjesz treningi z
Laylą – powiedział Chris.
-
Zamknij się, Carter – zasyczałem, na co on się skrzywił. Z
jakiegoś powodu nienawidził, gdy zwracano się do niego po
nazwisku. Niestety dotychczas nie udało mi się odkryć co to za
powód, ale wierzyłem, że kiedyś mi się uda. – Poza tym nie
jestem o to już aż tak zły. Nie podoba mi się negatywne
nastawienie Eiry.
-
Zawsze byłam i zawsze będę w stosunku do niego nastawiona
negatywnie – stwierdziła.
-
Dlaczego tak bardzo go nie lubisz? – zapytał Ryan.
-
Nawzajem się nienawidzimy.
-
Ale dlaczego?
Nagle
drzwi otworzyły się z hukiem. Talia podskoczyła zestresowana,
Chris napiął mięśnie, jakby przygotowywał się do ataku, a ja po
prostu stałem bez ruchu. Wszyscy wpatrywaliśmy się w Huke'a, który
właśnie przekroczył próg domu. Uśmiechnął się, popatrzył na
Eirę i powiedział:
-
Siema, Blondi. Wiesz, że mamy razem treningi?
-
Jeb się.
-
Przestańcie! – krzyknąłem.
-
O, Max, ty też masz z ciekawą osobą.
-
Mamy ważną sprawę do omówienia – powiedziałem, ignorując jego
komentarz.
-
No właśnie – potwierdziła Talia, podnosząc się gwałtownie. –
Chyba nie jesteśmy jedyną drużyną, która nie dostaje żadnych
misji od dłuższego czasu. Poza tym, nie my jedni to zauważyliśmy.
Coraz więcej osób ze sobą o tym rozmawia, pytają też Trudis, ale
ona nic nie mówi. I udaje, że nic się nie dzieje.
-
Ciągle robi bezsensowne spotkania – dodała Nikki.
-
Mam wrażenie, że wprowadza te wszystkie zmiany tylko po to, żeby
wyglądało na to, że Dievam coś robi, a tak naprawdę się
opierdalają – stwierdził Huke.
-
Nie sądzę... – zaprzeczyła Eira. – Według mnie oni coś
robią, ale to jakaś większa i problematyczna sprawa,
i nie chcą, żeby ktokolwiek się dowiedział.
-
Może – taka zwyczajna odpowiedź ze strony Huke'a w stosunku do
Eiry aż dziwnie zabrzmiała.
Spojrzałem
na Chrisa, który jeszcze się nie odezwał, ale on tylko wzruszył
ramionami.
-
Co powiecie na to, żeby wbić się na jakieś spotkanie Zarządu? –
zaproponowała Nikki.
-
Albo przeszukajmy gabinet Trudis, Max mógłby to zrobić...
-
Myślicie, że włamanie to dobry pomysł?
-
Mamy jakiś inny?
-
Spotkanie Zarządu.
-
Sądzisz, że nas tam wpuszczą? To jasne, że jeśli chcemy się
czegoś dowiedzieć, to musimy zrobić to nielegalnie.
-
Czego, w zasadzie, chcemy się dowiedzieć?
-
Wszystkiego!
-
Dievam coś knuje...
-
Jedyne, co wiemy, to to, że nie mamy misji.
-
Może można coś wywnioskować z ich zachowań?
-
Nie da się!
-
Te ciągle spotkania... Może one coś znaczą...
-
Dlaczego nie mamy misji? A co jeśli wybiliśmy wszystkie wampiry?
-
Wciąż je czuć na obrzeżach miasta, muszą tu być.
Przez
całą tę dyskusję ani Chris, ani ja nie odezwaliśmy się nawet
słowem. Myślałem gorączkowo nad całą tą sprawą. I kiedy w
końcu udało mi się do czegoś dotrzeć, poruszyłem się
niespokojnie.
-
Jakiś pomysł? – zapytał Chris cicho, nie przeszkadzając
pozostałym, kłócącym się w tym momencie o to, czy spotkania
miały jakieś ukryte znaczenie.
Skinąłem
głową.
-
Cisza! – krzyknął głośno, zagłuszając ich swoim mocnym
głosem. Uśmiechnąłem się pod nosem. – Max ma jakiś pomysł –
dodał spokojniej, na co wszyscy spojrzeli na mnie.
-
Wiecie, myślę, że te spotkania miały pewien sens...
-
Ale... – zaczęła Eira, ale uniosłem rękę, uciszając ją samym
gestem.
-
Może spotkania same w sobie nie miały większego znaczenia, ale to
co z nich wynikło już tak. Jak myślicie dlaczego Łowcy, którzy
normalnie powinni tylko ćwiczyć i brać udział w misjach, dostały
grupy, które mają trenować?
-
Mów – powiedziała Talia.
-
Mam wrażenie, że chcą w jakiś sposób zapełnić czas, który
przeznaczylibyśmy na misje, gdybyśmy je mieli.
-
To dość ciekawe i pewnie prawdziwe, ale... to nie wyjaśnia
wszystkiego – zauważył Huke.
-
Oczywiście, że nie wyjaśnia wszystkiego. Jednak to o czymś
świadczy. Gdyby był problem z brakiem wampirów, wysyłaliby nas na
misje zwiadowcze w ich poszukiwaniu. Nie raz przecież mieliśmy
takie misje.
-
Czyli?
-
Zapełniają nasz czas. Oni nie chcą nas wysłać na misje. Pytanie,
dlaczego?
-
Czy jest szansa, że jest coś nie tak i w razie czego wolą nas
wszystkich trzymać na miejscu? – zapytała Nikki.
-
Sprecyzuj „coś nie tak”.
-
Dziwna choroba wśród wampirów?
Zaśmiałem
się.
-
To wampiryzm nie jest chorobą?
-
Chyba jakąś, kurwa, nieuleczalną – warknął Chris.
-
Jak najbardziej – potwierdziłem.
-
Hej! Zamiast gadać o głupotach, lepiej pomyślmy, jak możemy się
dowiedzieć, dlaczego nie chcą nas wysłać na misję –
powiedziała Eira.
-
Zapytaj Trudis, może ci powie. Jeśli nie, włamię się do jej
gabinety. Dobrze by było, gdyby ktoś jeszcze zajrzał do
Archiwów. Tam bardzo często znajdują się tajne informacje
dotyczące czasów obecnych.
-
Dlaczego w Archiwach? – zapytała zdziwiona Talia.
-
A szukałabyś w Archiwum informacji o teraz?
-
Nie.
-
Właśnie dlatego. Bo nikt by tam nie sprawdzał.
Ciekawe co takiego zarząd ukrywa. Doskonały pomysł o schowaniu bieżących informacji do Archiwum. Z każdym rozdziałem Twój świat robi się coraz ciekawszy. Tak bardzo chcę przeczytać ciąg dalszy... Kocham fantastykę. Wielbię jeden fragment z tego rozdziału. Dokładniej ten: "Potrzebuję sobie załatwić nóż do masła. Posiekam się nim.". Jak ja wybuchłam śmiechem, gdy pierwszy raz to zobaczyłam...
OdpowiedzUsuńTeraz "mądra" Ayośka zobaczyła parę błędów, ale to takie maleńkie, nieważne błędy. *patrzy na terminarz* hehe... niczego nie obiecuję, moje obietnice nigdy się nie spełniają. Postaram się sprawdzić rozdział najszybciej jak się da, ale mam lekturę +400 stron do przeczytania i... może być ciężko xd
Weny!
Bisous
Ayośka
Tworzysz tutaj ciekawy świat. Spodobał mi się bardzo twój styl pisania i zachęcił mnie do częstszego zaglądania tutaj. Przy kolejnym rozdziale napiszę więcej, przysięgam - teraz jestem zbyt śpiąca.
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie na 3 rozdział i zachęcam do zostawienia po sobie komentarza.
http://grzech-za-grzechem.blogspot.com/2014/10/3-zabic-wspomnienia.html
Zapraszam na rozdział :D
OdpowiedzUsuńStrasznie spodobało mi się to opowiadanie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Bardzo ciekawe postacie i ogólnie cały świat przedstawiony :) Zastanawiam się co się dzieje z wampirami? Może jakiś spisek, albo wojna się zacznie ? Zgaduję, że ostatnim członkiem zespołu będzie Zielonowłosa :P Mam nadzieję, że między Chrisem i Max'em coś się wydarzy, bo moja wyobraźnia działa na całego i sama próbuję wymyślić co będzie dalej :) Dużo weny i chęci pisania <3
OdpowiedzUsuń~Genuine
Kiedy Droga Autorko bedzie nowy rozdzial? :)
OdpowiedzUsuńNiestety wena ostatnio trochę mnie opuściła, ale rozdział 6 jest już prawie skończony. Do końca października powinnam go opublikować ;)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńciekawe co naprawdę ukrywa zarząd, Max to miał pecha trafiając na nią...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia