wtorek, 30 września 2014

Rozdział 5

- Wszyscy Łowcy proszeni są o udanie się do Sali Spotkań SS numer 3 na spotkanie z panią dyrektor Trudis Ravale. Powtarzam: wszyscy Łowcy proszeni są o udanie się do Sali Spotkań SS numer 3 na spotkanie z panią dyrektor Trudis Ravale. Pan też, panie McCarey. Dziękuję.
Znowu ta komenda. Nie cieszyło mnie to wcale. Ani ten dodatek, to jedno zdanie, którego wcześniej nie było. Trudis już raz mi tak zrobiła, dlaczego zrobiła to kolejny? No, przecież jej powiedziałem, że przyjdę!
- Może dowiemy się czegoś ciekawego – mruknąłem.
- Ty serio w to wierzysz? – zapytała Nikki.
- No, raczej nie. Ale nadzieja zawsze się przydaje.
Chris prychnął.
- W tym wypadku, to nawet nadzieja nic nie zdziała.
Zerknąłem na niego i posłałem mu uśmiech, na który, o dziwo, również odpowiedział uśmiechem. Mimo tego spotkania, chyba dopisuje mu dobry humor. Cieszyło mnie to, bo gdy go miał, zawsze był bardziej ludzki i łatwiej się z nim rozmawiało.
Dotarliśmy do Sali Spotkań SS numer 3 w półtorej minuty. Na wielkich, podwójnych, ciemnych drzwiach widniała mosiężna trójka. Pchnąłem drzwi, przepuściłem moich towarzyszy przodem i wszedłem do środka. Pomieszczenie było ogromne. Naprzeciwko wejścia pod ścianą znajdowała się scena, na której stała ambona, kilka krzeseł oraz stolik. Pozostałe miejsce nie zostało zagospodarowane, przez co ponad pięciuset Łowców tłoczyło się, obijało o siebie i rozmawiało, oczekując na początek spotkania.
- Patrzcie, McCarey przyszedł! – krzyknął ktoś z tłumu. – Specjalne zaproszenie podziałało! – Na te słowa prawie cała sala wybuchła śmiechem, a ja prychnąłem kpiąco. Czy oni nie mają własnego życia, że tak bardzo interesują się moim?
- Czy mogę prosić o ciszę? – rozległ się poważny głos Trudis, niesiony przez mikrofon. Stała teraz przy ambonie i patrzyła na nas wszystkich z wyższością. Zapewne w jej oczach zachowywaliśmy się jak małpy z dżungli. Pewnie było w tym trochę racji. – Dzisiejsze spotkanie będzie krótkie.
Znów rozległ się zbiorowy śmiech, ale tym razem śmiałem się i ja. Teraz śmiali się chyba wszyscy. Kto uwierzy w coś takiego? Pani dyrektor nigdy nie umiała przejść do konkretów, zawsze musiała najpierw trochę popaplać o jakichś bezsensach.
- Cisza! – fuknęła zła, a my momentalnie się uspokoiliśmy. – Nie obchodzi mnie to, ilu z was wierzy w moje słowa, ale ja chcę dzisiaj wam po prostu przekazać to, co muszę, ponieważ ja oraz cały Zarząd mamy sporo na głowie.
- Nie wątpię – szepnął kpiąco Chris, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
- Na poprzednim spotkaniu było powiedziane, że planujemy wprowadzić zmiany w szkolnictwie. Po długich dyskusjach, doszliśmy w końcu do porozumienia i postanowiliśmy, że wszyscy młodzi w wieku czternastu lat, którzy obecnie znajdują się na szkoleniu, zostaną podzieleni na ośmioosobowe grupy, w których będą uczęszczać na Trening, dopóki nie podejdą do testu na pełnoprawnego Łowcę. Ponieważ nie mamy aż tak wielu trenerów, zdecydowaliśmy, że od teraz Łowcy, którzy należą do drużyn i wybierają się na misje, otrzymają dodatkowe zajęcie, jakim jest szkolenie takowej grupy. Treningi będą odbywać się kilka razy w tygodniu: w poniedziałek – jeden dwugodzinny, we wtorek – dwa godzinne, w czwartek – dwa dwugodzinne, w piątek – jeden trzygodzinny, a w sobotę – jeden dwugodzinny. W środę oraz w niedzielę nie będą się odbywać, a trening sobotni będzie także treningiem integracyjnym. Oznacza to, że udział brać w nim będą dwie grupy i będą one miały dwóch trenerów. Ma to na celu poprawić stosunki między młodymi oraz Łowcami prowadzącymi zajęcia. Na korytarzach i w salach na tablicach informacyjnych znajdują się informacje odnośnie tego kto, kiedy ma trening, z kim ma trening integracyjny, kto należy do grupy oraz jaki jest jej poziom. Nie wszyscy Łowcy zostali zakwalifikowani do prowadzenia tych zajęć, za chwilę wyczytam listę osób w kolejności alfabetycznej.
Czegoś takiego jeszcze nie było. Kiedy ja byłem na szkoleniu chodziliśmy na trening wszyscy jedną ogromną masą i tylko do niektórych zajęć byliśmy podzieleni na mniejsze grupki. A teraz wszystko miało się zmienić. Więcej, ja najprawdopodobniej zostanę trenerem. Chris miał zostać, Trudis właśnie go wyczytała.
- ... Eira McCarey, Max McCarey... – Cholera. Liczyłem na to, że jednak nie będzie mnie w tej grupie.
Po około trzech minutach Trudis skończyła czytać listę i ponownie się odezwała:
- Jeśli ktoś nie jest pewny czy otrzymał grupę treningową, to na korytarzach także te listy wiszą, możecie próbować się szukać. Zajęcia zaczynacie od przyszłego poniedziałku, zatem macie jeszcze cztery dni, żeby się do tego przygotować. Życzę wam wszystkim powodzenia oraz miłego dnia. To koniec dzisiejszego spotkania – po tych słowach zeszła ze sceny i wyszła bocznym wyjściem.
Masa Łowców zaczęła się wyładowywać na zewnątrz, nie zwracając uwagi na to czy kogoś tratują. Nie chciałem się wbijać w tę grupę szaleńców, więc złapałem Chrisa za nadgarstek i odciągnąłem go na bok. Wyjdziemy, gdy już nie będzie to wyzwaniem.
- Co o tym sądzisz? – zapytał Chris.
- Dziwne. Nie wszyscy są stworzeni do nauczania.
- Na przykład ty?
- Oczywiście, że nie – oburzyłem się. – Ja będę wybitnym trenerem!
- Nie wątpię – rzucił zniesmaczony. Chyba dobry humor mu się skończył.
- Chciałbym mieć w sobotę zajęcia z tobą – powiedziałem.
Chris uśmiechnął się pod nosem i skinął głową.
- Chodźmy sprawdzić, czy tak będzie.

*

- To jest chyba jakaś kpina! – krzyknęła wściekła Eira.
- Nie drzyj się, głupia blondynko! – odkrzyknąłem siostrze. Stała przy listach odnośnie treningów wraz z Nikki i bardzo się czymś bulwersowała.
- Nie podnoś na mnie głosu, idioto!
- Bo co?
- Bo jestem twoją, cholera, starszą siostrą. Masz się mnie słuchać.
Prychnąłem kpiąco.
- Skoro jesteś moją, cholera, starszą siostrą, to podziel się ze mną swoimi problemami, a ja jako ten młodszy, przytulę cię, dam ci buziaka i ułożę do łóżeczka, a następnego dnia przygotuję jakieś chujowe śniadanko – powiedziałem słodko. – A tak na serio, co tak bardzo się podłamało, droga siostro? – zapytałem już normalnym głosem.
Nikki wybuchnęła śmiechem, na co Eira się naburmuszyła. Staliśmy z Chrisem i po prostu patrzyliśmy na te dwie idiotki, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Stojąc na placach, nachyliłem się do Chrisa (to upierdliwe być niskim i mieć wysokiego przyjaciela).
- Olewamy je czy próbujemy uspokoić?
- Najpierw ogarnijmy treningi. Jeśli dziewczyny wciąż będą się dziwnie zachowywać, wtedy się zastanowimy, co z nimi zrobić – odparł Chris. Jak zaproponował, tak zrobiliśmy.
- Z kim masz? – zapytałem.
- Anice, a ty?
- Eee... Z... o kurwa! – zakląłem brzydko, gdy zobaczyłem, z kimś się będę musiał męczyć. Wskazałem na papier, który dotyczył mnie, i starałem się zachować spokojnie, choć na usta cisnęły mi się kolejne wiązanki przekleństw.

Grupa treningowa Łowcy Maxa McCarey'a

Poziom: zaawansowany

Sala treningowa: średnia nr 314

Terminy zajęć: poniedziałek – 7:30 (2 godziny); wtorek – 7:00 (1 godzina), 15:30 (1 godzina); czwartek – 8:30 (2 godziny), 17:00 (2 godziny); piątek – 21:30 (3 godziny); sobota – 12:00 (2 godziny).

Uczniowie:
1. Edward Coley
2. Misty Parker
3. Beulah Wright
4. Luis Churchill
5. Peter Heckler
6. Jean Rogers
7. Lisha Blum
8. Marie Vernon

Trening integracyjny odbywa się z grupą treningową Łowczyni Layli Blackwater.

- Layla? Uch – Chris się skrzywił. On również za nią nie przepadał (co oznacza: on też jej nienawidził). Mieliśmy trochę taki jakby funclub obrażania tej suki. Oczywiście, nie tylko my do niego należeliśmy.
- Zabij mnie, Chris, proszę. Ja już wolę być trupem, niż mieć z nią treningi.
- To znaczy z kim? – zapytała Nikki, podchodząc wraz z Eirą do nas. Wygląda na to, że już się uspokoiły.
Wskazałem na kartkę, która się mnie tyczyła.
- O, ja jebię! – wykrzyknęła fioletowowłosa. Ona i moja siostra również należały do tego funclubu.
- Wiesz co, Max? – zaczęła Eira. – Myślałam, że nikt nie będzie miał gorszej osoby ode mnie. Myliłam się. Teraz to ja się cieszę, że mam treningi z tym idiotą.
- Naprawdę umiesz pocieszać – warknąłem.
Potrzebuję sobie załatwić nóż do masła. Posiekam się nim.

*

Opierałem się o ścianę w salonie, a obok mnie stał Chris. Eira i Nikki siedziały na sofie, dyskutując o lakierach do paznokci. Talia, siedząca na kolanach u Ryana na sąsiedniej sofie, od czasu do czasu wtrącała się do ich rozmowy. Czekaliśmy na Huke'a, by pogadać o tych wszystkich niewyjaśnionych sprawach w Dievam.
Moja siostra spojrzała na mnie.
- Jak dla mnie możemy zacząć bez niego.
- Też jest częścią drużyny – warknąłem.
- Nie bądź taki naburmuszony, Max. Jakoś przeżyjesz treningi z Laylą – powiedział Chris.
- Zamknij się, Carter – zasyczałem, na co on się skrzywił. Z jakiegoś powodu nienawidził, gdy zwracano się do niego po nazwisku. Niestety dotychczas nie udało mi się odkryć co to za powód, ale wierzyłem, że kiedyś mi się uda. – Poza tym nie jestem o to już aż tak zły. Nie podoba mi się negatywne nastawienie Eiry.
- Zawsze byłam i zawsze będę w stosunku do niego nastawiona negatywnie – stwierdziła.
- Dlaczego tak bardzo go nie lubisz? – zapytał Ryan.
- Nawzajem się nienawidzimy.
- Ale dlaczego?
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Talia podskoczyła zestresowana, Chris napiął mięśnie, jakby przygotowywał się do ataku, a ja po prostu stałem bez ruchu. Wszyscy wpatrywaliśmy się w Huke'a, który właśnie przekroczył próg domu. Uśmiechnął się, popatrzył na Eirę i powiedział:
- Siema, Blondi. Wiesz, że mamy razem treningi?
- Jeb się.
- Przestańcie! – krzyknąłem.
- O, Max, ty też masz z ciekawą osobą.
- Mamy ważną sprawę do omówienia – powiedziałem, ignorując jego komentarz.
- No właśnie – potwierdziła Talia, podnosząc się gwałtownie. – Chyba nie jesteśmy jedyną drużyną, która nie dostaje żadnych misji od dłuższego czasu. Poza tym, nie my jedni to zauważyliśmy. Coraz więcej osób ze sobą o tym rozmawia, pytają też Trudis, ale ona nic nie mówi. I udaje, że nic się nie dzieje.
- Ciągle robi bezsensowne spotkania – dodała Nikki.
- Mam wrażenie, że wprowadza te wszystkie zmiany tylko po to, żeby wyglądało na to, że Dievam coś robi, a tak naprawdę się opierdalają – stwierdził Huke.
- Nie sądzę... – zaprzeczyła Eira. – Według mnie oni coś robią, ale to jakaś większa i problematyczna sprawa, i nie chcą, żeby ktokolwiek się dowiedział.
- Może – taka zwyczajna odpowiedź ze strony Huke'a w stosunku do Eiry aż dziwnie zabrzmiała.
Spojrzałem na Chrisa, który jeszcze się nie odezwał, ale on tylko wzruszył ramionami.
- Co powiecie na to, żeby wbić się na jakieś spotkanie Zarządu? – zaproponowała Nikki.
- Albo przeszukajmy gabinet Trudis, Max mógłby to zrobić...
- Myślicie, że włamanie to dobry pomysł?
- Mamy jakiś inny?
- Spotkanie Zarządu.
- Sądzisz, że nas tam wpuszczą? To jasne, że jeśli chcemy się czegoś dowiedzieć, to musimy zrobić to nielegalnie.
- Czego, w zasadzie, chcemy się dowiedzieć?
- Wszystkiego!
- Dievam coś knuje...
- Jedyne, co wiemy, to to, że nie mamy misji.
- Może można coś wywnioskować z ich zachowań?
- Nie da się!
- Te ciągle spotkania... Może one coś znaczą...
- Dlaczego nie mamy misji? A co jeśli wybiliśmy wszystkie wampiry?
- Wciąż je czuć na obrzeżach miasta, muszą tu być.
Przez całą tę dyskusję ani Chris, ani ja nie odezwaliśmy się nawet słowem. Myślałem gorączkowo nad całą tą sprawą. I kiedy w końcu udało mi się do czegoś dotrzeć, poruszyłem się niespokojnie.
- Jakiś pomysł? – zapytał Chris cicho, nie przeszkadzając pozostałym, kłócącym się w tym momencie o to, czy spotkania miały jakieś ukryte znaczenie.
Skinąłem głową.
- Cisza! – krzyknął głośno, zagłuszając ich swoim mocnym głosem. Uśmiechnąłem się pod nosem. – Max ma jakiś pomysł – dodał spokojniej, na co wszyscy spojrzeli na mnie.
- Wiecie, myślę, że te spotkania miały pewien sens...
- Ale... – zaczęła Eira, ale uniosłem rękę, uciszając ją samym gestem.
- Może spotkania same w sobie nie miały większego znaczenia, ale to co z nich wynikło już tak. Jak myślicie dlaczego Łowcy, którzy normalnie powinni tylko ćwiczyć i brać udział w misjach, dostały grupy, które mają trenować?
- Mów – powiedziała Talia.
- Mam wrażenie, że chcą w jakiś sposób zapełnić czas, który przeznaczylibyśmy na misje, gdybyśmy je mieli.
- To dość ciekawe i pewnie prawdziwe, ale... to nie wyjaśnia wszystkiego – zauważył Huke.
- Oczywiście, że nie wyjaśnia wszystkiego. Jednak to o czymś świadczy. Gdyby był problem z brakiem wampirów, wysyłaliby nas na misje zwiadowcze w ich poszukiwaniu. Nie raz przecież mieliśmy takie misje.
- Czyli?
- Zapełniają nasz czas. Oni nie chcą nas wysłać na misje. Pytanie, dlaczego?
- Czy jest szansa, że jest coś nie tak i w razie czego wolą nas wszystkich trzymać na miejscu? – zapytała Nikki.
- Sprecyzuj „coś nie tak”.
- Dziwna choroba wśród wampirów?
Zaśmiałem się.
- To wampiryzm nie jest chorobą?
- Chyba jakąś, kurwa, nieuleczalną – warknął Chris.
- Jak najbardziej – potwierdziłem.
- Hej! Zamiast gadać o głupotach, lepiej pomyślmy, jak możemy się dowiedzieć, dlaczego nie chcą nas wysłać na misję – powiedziała Eira.
- Zapytaj Trudis, może ci powie. Jeśli nie, włamię się do jej gabinety. Dobrze by było, gdyby ktoś jeszcze zajrzał do Archiwów. Tam bardzo często znajdują się tajne informacje dotyczące czasów obecnych.
- Dlaczego w Archiwach? – zapytała zdziwiona Talia.
- A szukałabyś w Archiwum informacji o teraz?
- Nie.
- Właśnie dlatego. Bo nikt by tam nie sprawdzał.

7 komentarzy:

  1. Ciekawe co takiego zarząd ukrywa. Doskonały pomysł o schowaniu bieżących informacji do Archiwum. Z każdym rozdziałem Twój świat robi się coraz ciekawszy. Tak bardzo chcę przeczytać ciąg dalszy... Kocham fantastykę. Wielbię jeden fragment z tego rozdziału. Dokładniej ten: "Potrzebuję sobie załatwić nóż do masła. Posiekam się nim.". Jak ja wybuchłam śmiechem, gdy pierwszy raz to zobaczyłam...
    Teraz "mądra" Ayośka zobaczyła parę błędów, ale to takie maleńkie, nieważne błędy. *patrzy na terminarz* hehe... niczego nie obiecuję, moje obietnice nigdy się nie spełniają. Postaram się sprawdzić rozdział najszybciej jak się da, ale mam lekturę +400 stron do przeczytania i... może być ciężko xd
    Weny!
    Bisous
    Ayośka

    OdpowiedzUsuń
  2. Tworzysz tutaj ciekawy świat. Spodobał mi się bardzo twój styl pisania i zachęcił mnie do częstszego zaglądania tutaj. Przy kolejnym rozdziale napiszę więcej, przysięgam - teraz jestem zbyt śpiąca.
    Zapraszam także do siebie na 3 rozdział i zachęcam do zostawienia po sobie komentarza.
    http://grzech-za-grzechem.blogspot.com/2014/10/3-zabic-wspomnienia.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie spodobało mi się to opowiadanie i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Bardzo ciekawe postacie i ogólnie cały świat przedstawiony :) Zastanawiam się co się dzieje z wampirami? Może jakiś spisek, albo wojna się zacznie ? Zgaduję, że ostatnim członkiem zespołu będzie Zielonowłosa :P Mam nadzieję, że między Chrisem i Max'em coś się wydarzy, bo moja wyobraźnia działa na całego i sama próbuję wymyślić co będzie dalej :) Dużo weny i chęci pisania <3
    ~Genuine

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy Droga Autorko bedzie nowy rozdzial? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety wena ostatnio trochę mnie opuściła, ale rozdział 6 jest już prawie skończony. Do końca października powinnam go opublikować ;)

      Usuń
  5. Witam,
    ciekawe co naprawdę ukrywa zarząd, Max to miał pecha trafiając na nią...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń