sobota, 23 kwietnia 2016

Rozdział 25

Akurat przypadkiem spotkałem się z moją siostrą na ulicy, przy której stał dom Nikki. Wcale nie umówiliśmy się na tę konkretną godzinę, a jednak jakoś na siebie trafiliśmy. To chyba coś z tą bliźniaczą więzią.
Zadzwoniłem poprzedniego dnia do siostry z prośbą, o jakąś rozmowę. Zaznaczyłem, że chodzi o coś ważnego, ponieważ chciałem, no... porozmawiać o Chrisie. Tak się akurat złożyło, że Eira była na zakupach z Nikki i fioletowowłosa zaproponowała, żeby się spotkać u niej na ploty i pogaduchy. Podejrzewałem, że i ona wtrąci do rozmowy trochę swoich problemów z Livą, a moja siostra ponarzeka na Huke'a, więc zapowiadało się naprawdę ciekawe spotkanie.
Hej. – Blondynka objęła mnie na przywitanie. – Brakowało mi naszych rozmów, liczę na naprawdę pikantne historie.
Westchnąłem. Najnowsze ploty zawsze u Eiry i Nikki. Zacząłem się zastanawiać, czy rozmawianie z nimi o moich problemach z Chrisem jest dobrym pomysłem, bo istniało prawdopodobieństwo, że zaraz całe Dievam się dowie.
To raczej przykre historie – stwierdziłem.
No nie mów, że ktoś znowu umarł – zmartwiła się Eira.
Pokręciłem głową.
To o co chodzi? – dopytała.
Dowiesz się u Nikki – odpowiedziałem, pukając równocześnie do drzwi wejściowych.
Dziewczyna oczywiście kazała na siebie czekać. Słyszeliśmy odgłosy obijania dobiegające z zewnątrz, toteż podejrzewałem, że właśnie zabierała się za szybkie sprzątanie domu. W sumie nie rozumiałem celu tego działania, bo i tak spodziewałem się, że pewnie będzie syf.
Nikki wpuściła nas dopiero po kilku minutach. Otworzyła nam drzwi w samych spodniach i staniku oraz z mokrymi włosami. W dłoniach trzymała jakąś fioletową koszulkę i właśnie ją na siebie zakładała. Wyglądało na to, że miała problemy z wyszykowaniem na nasze przyjście. W jej niewielkim mieszkaniu składającym się z dwóch pokoi, kuchni i łazienki wszędzie porozwalane były ubrania, papiery, noże, kołki i inne dziwne przedmioty. Nikki zdecydowanie prezentowała swoją osobą nietypowy styl życia.
Hej i przepraszam, że musieliście czekać – rzuciła na wstępie. – Próbowałam coś ogarnąć, ale średnio mi wyszło. – Mówiąc to, podrapała się po karku z zażenowaniem.
Nie ma sprawy – stwierdziła Eira. – Jesteśmy przyzwyczajeni.
Uśmiechnąłem się do dziewczyn.
Nikki poprowadziła nas do pokoju pełniącego funkcję salonu. Zaproponowała nam, żebyśmy usiedli na sofie, z której wcześniej zrzuciła wszystkie gazety na podłogę. Potem zniknęła jeszcze na chwilę w kuchni, a po chwili wróciła, niosąc trzy piwa. Dopiero kiedy wszyscy usadowiliśmy się wygodnie i trochę rozluźniliśmy od procentów, zaczęliśmy rozmowę.
Jak tam Huke? – podpytała Nikki.
Od razu nadstawiłem uszu, bo byłem ciekawy, jak moja siostra radzi sobie ze swoim dawnym wrogiem. Wszyscy zauważyliśmy, że ich relacje znacznie się poprawiły, lecz wiedzieliśmy to tylko z prywatnych obserwacji, a o wiele lepiej posłuchać o tym od źródła.
Nienawidzę tego idioty – stwierdziła Eira, ale w jej głosie nie było słychać tego jadu co kiedyś.
Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie obrażała Huke'a tak na poważnie, lecz bardziej żartobliwie. Jej stosunek do tego Łowcy się zmienił. Może jeszcze nie było idealnie, ale to zawsze jakiś początek.
A co tam się u was ostatnio działo? – dopytałem.
No, pracujemy dla Trudis, choć nas to okropnie wkurza...
Och, Eira! – przerwała jej Nikki. – Nie chodzi nam o pracę, tylko o was. Przyjaźnicie się, lubisz go?
Blondynka zmarszczyła brwi.
Co ty, Nikki, zwariowałaś? To, że trochę lepiej się dogadujemy, nie oznacza nagle, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. On nadal jest ciotą i idiotą, jak już wspomniałam.
Ale robiliście coś razem?
Pracowaliśmy – powiedziała Eira z naciskiem. Wyglądała na zirytowaną, że przykładaliśmy tak dużą wagę do tej sprawy. To dość oczywiste skoro całe życie nie przepadała za tym facetem, a nagle nasza rozmowa się wokół niego skupia. Z drugiej strony nie mogłem jednak tego odpuścić, bo tak bardzo chciałem wiedzieć, jak im idzie. Cieszyłbym się, gdyby w końcu w mojej drużynie nie było żadnych spięć i wszyscy by się lubili. Niewiele grup może się pochwalić taką czystą sytuacją.
I nic więcej? Nie mów mi, że nie rozmawiacie sobie rekreacyjnie. – Ciągnąłem siostrę za język.
Eira wzruszyła ramionami, jakby autentycznie odpychała od siebie ten temat. A to ciekawe. Czyżby jednak coś się wydarzyło?
Eira, czy wy...
Dajcie mi spokój – warknęła. – Nikki, co tam z Livą? Mówiłaś, że coś się dzieje.
Może omówimy każdą sprawę po kolei? – zaproponowałem. – Najlepiej zaczynając od ciebie, Eira, więc opowiadaj nam o Huke'u.
Dobry plan – poparła mnie Nikki, uśmiechając się zadziornie.
Eira przymknęła oczy ze znużeniem, a potem pokręciła głową.
Jesteście niemożliwi – stwierdziła. – Nic z tego. Albo wy coś opowiadacie, albo sobie idę. Na mnie nie liczcie.
Zmarszczyłem brwi. Stanowczo coś było na rzeczy. Uznałem jednak, że mogę o to pomęczyć siostrę trochę później. Może jak trochę ochłonie, da się łatwiej podpuścić i wszystko wypapla. Albo za kilka piw język jej się rozwiąże i nawet nie trzeba będzie nic kombinować.
Okay – zgodziłem się. – Dawaj, Nikki.
Fioletowowłosa niechętnie odpuściła Eirze, ale podjęła się swojego tematu. Jak się okazało, moja bliźniaczka była bardzo nie na bieżąco, ponieważ nawet nie słyszała o soczystym buziaku pomiędzy dziewczynami z kolorowymi włosami. Odsłuchałem więc po raz drugi całą tę historię, starając się wyłapać jakieś nowe szczegóły. Eira wyglądała na absolutnie zaskoczoną. Cały czas miała rozdziawione usta i szeroko otwarte oczy. Nikki natomiast patrzyła na nas z nadzieją, jakby prosiła o rozwiązanie za nią tego problemu. Jedyne, co mogliśmy zrobić, to jej doradzić. Podejmowanie decyzji za nią w takiej sprawie było nie na miejscu.
No i co mi powiesz? – zakończyła Nikki, zwracając się do Eiry.
Wow. Tego się nie spodziewałam – wyznała blondynka.
Jak mam być szczera, to ja też nie – odparła Nikki.
Dlaczego po prostu nie będziesz z Livą? Mówiłaś, że ją lubisz i że to fajna dziewczyna – powiedziałem.
Nie jestem pewna, czy to ten typ relacji... Nie wiem, czy nadaję się do bycia w stałym związku z dziewczyną.
Tak – stwierdziła Eira. – Oczywiście, że tak. Dlaczego ty się w ogóle nad tym zastanawiasz? Jesteś chyba najbardziej szaloną osobą, jaką spotkałam. Oprócz tego jesteś tolerancyjna i otwarta na mnóstwo nowych wrażeń oferowanych przez życie. Jeśli któraś z nas miałaby kiedykolwiek znaleźć sobie dziewczynę, to właśnie ty.
Może masz trochę racji. – Dziewczyna zamyśliła się. – Problem polega na tym, że Liva nie chce być moim jednorazowym wrażeniem. Gdyby to miał być jeden raz, to nawet bym się nie wahała, ale Liva ma nadzieję coś bardziej stałego.
W takim razie twoim problemem nie jest dziewczyna, ale „coś stałego” – podsumowałem.
Nikki niechętnie pokiwała twierdząco głową. Sprawiała wrażenie wyjątkowo niepewnej i zagubionej, czego się po niej nie spodziewałem. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Na ogół była radosna i sprośna, prawie nigdy smutna. Eira pogłaskała ją po kolanie, okazując wsparcie, a potem powiedziała delikatnie:
Nikki, musisz po prostu usiąść sama i na spokojnie wszystko przemyśleć. Nie skupiaj się na tym, czego się boisz, lecz na tym, co mówi twoje serce.
Nie chcę zranić Livy – wyznała – ale nie chcę też cierpieć.
Będzie dobrze. Pamiętaj, żeby wybrać to, co jest najlepsze dla ciebie.
Nikki pokiwała głową, ale nic już nie odpowiedziała do tego tematu. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, a każde z nas rozmyślało nad swoimi troskami. Moje myśli tradycyjnie zaczęły odpływać w stronę Chrisa i jak zwykle nie umiałem ich pohamować. Zacząłem się zastanawiać, czy to nie podchodzi pod jakąś obsesję i może dobrze by było wybrać się skonsultować tę sprawę z lekarzem.
Więcej alkoholu – stwierdziła Nikki i znów wybrała się do kuchni.
Ani Eira, ani ja nie zdążyliśmy jej powiedzieć, czy jesteśmy zainteresowani dalszym piciem, ale ona i tak wiedziała. W obecnej sytuacji pochłonęlibyśmy wszystko, co byśmy dostali. Liczyłem jednak, że ograniczymy się do piw, więc Nikki zaskoczyła mnie, gdy przyniosła wódkę i sok brzoskwiniowy do popicia. Jak się jednak spodziewałem, żadne z nas nie odmówiło i już po chwili zaczęliśmy opróżniać flaszkę.
No a jak tam u ciebie, Max? – Siostra przypomniała sobie o mnie przy trzecim kieliszku.
Czułem, że rozmawianie o tej sprawie po raz kolejny po alkoholu to nie jest mądry pomysł, ale i tak się tego podjąłem. Nie wiedziałem, jak zacząć, ale stwierdziłem, że najlepiej wprowadzić dziewczyny na początek w problem. I mimo że byłem tego pewien, mój coming-out wyglądał tak:
Chyba jestem gejem.
Eira uniosła brew i zrobiła minę, jakby nie była pewna, czy dobrze usłyszała.
Chyba jestem gejem – powtórzyłem, żeby upewnić dziewczyny, choć podejrzewałem, że Nikki nie ma problemów z uwierzeniem.
Co jest z wami? Po prostu zamieniliście się preferencjami? – zapytała bliźniaczka.
Nikki wybuchnęła śmiechem i przy okazji opluła się sokiem, ja natomiast patrzyłem tępo przed siebie, ponieważ nie zrozumiałem żartu. Dotarło do mnie, o co chodzi, dopiero gdy Eira rzuciła słowa klucz: „Nikki, dziewczyna, ty, gej”.
Dobre – stwierdziłem.
Eira pochyliła się, imitując ukłon pełen dumy, a Nikki znów zaczęła się śmiać. Chyba alkohol uderzył jej do głowy.
Więc kim jest twój nowy wybranek? – zainteresowała się bliźniaczka.
Och, powiedz, Max! To takie fantastyczne. – Cieszyła się Nikki.
Nie żebym miał wybranka od razu – zastrzegłem. – No, ale Chris jest całkiem niezły.
O mój Boże! – krzyknęła Eira. – Ja i Nikki całe życie na to czekałyśmy.
Nikki pokiwała głową z zacieszem na twarzy. A to wstrętna, przebiegła żmija.
Jak poważne są wasze relacje?
Jestem równocześnie dwoma osobami. Przyjacielem Chrisa i debilem. Naprawdę wpadłem. Kocham go – stwierdziłem żałośnie.
Maxiu, musisz mu powiedzieć – odparła Eira.
Nie ma mowy. Ostatnio, jak wyznałem moje uczucia, dostałem kosza.

*

Edward nie czuł się pewnie sam w tej części kompleksu budynków Dievam. W tym miejscu przewijali się głównie dorośli i doświadczeni Łowcy, nie było miejsca dla takiego dzieciaka jak on. Cóż jednak mógł zrobić? Umówił się z Lishą i Misty o wyznaczonej godzinie i w wyznaczonym miejscu (akurat w tym budynku), ale dziewczyny niestety się spóźniały albo po prostu wystawiły go do wiatru.
Chłopak rozglądał się niepewnie dookoła, obserwując innych Łowców. Wielu z nich spieszyło się, jakby dopiero co dostali wezwanie na misję, ale byli też tacy, którzy spokojnie spacerowali w grupach i prowadzili towarzyskie pogawędki. Edward wyobrażał sobie, że kiedyś to on znajdzie się wśród tych Łowców – pracujących albo po prostu spędzających czas. Od dłuższego czasu ćwiczył zawzięcie z nadzieją na otrzymanie Licencji za pierwszym razem.
Czemu siedzisz tak sam? – Usłyszał nagle koło siebie głos.
Edward podskoczył zaskoczony, a serce zaczęło mu gwałtowniej bić. Wolał kiedy inni ludzie go nie zauważali. Nie musiał wtedy z nimi rozmawiać.
Czekam – mruknął, niepewnie zerkając w bok. Obok niego siedział dziewiętnastoletni Łowca Noel Reagan. Choć Noel nie był samym Maxem McCarey'em, którego chłopak i jego przyjaciółki wręcz ubóstwiali, to i nim Edward również się interesował. Cała najlepsza dziesiątka stanowczo zasługiwała na odrobinę uwagi.
Edward przypomniał sobie, jak tajemnicza postać zaatakowała ich po treningu. Noel wyskoczył wówczas przed niego, żeby go ochronić. Ciekawe, czy w ogóle to pamiętał...
Na co? – dopytał Noel.
Na koleżanki. Lishę i Misty, może je pamiętasz...
Noel skinął głową.
Pewnie. Pamiętam was wszystkich. Nie mieliśmy okazji porozmawiać o tym, co się wydarzyło ostatnio. Jak się czujesz po ataku?
Edward niepewnie skinął głową. Nie rozumiał, dlaczego tak popularny Łowca w ogóle z nim rozmawiał. To było niepojęte. I choć bardzo się cieszył z tego spotkania, to nie mógł zapaplać go na śmierć, co pewnie proponowałaby Misty. Edward należał do tych nieśmiałych osób i nie potrafił nawet podtrzymać prostej rozmowy.
Dobrze – odpowiedział cicho.
Ty się chyba mnie nie boisz, co? – Noel uniósł brew, przyglądając się młodszemu chłopakowi.
Nastolatek wzruszył ramionami.
Raczej nie.
Dziewczyny by mnie zabiły za to, że nie próbuję z nim rozmawiać, pomyślał Edward. Zaczął rozmyślać gorączkowo, czy może by jednak nie przełamać się pierwszy raz w życiu i w końcu zdecydował, że raz kozie śmierć. Niepewnie odchrząknął i zaczął dukać:
A ty... hm, jak... jak się czujesz? Po... no, po tym wszystkim?
Noel uśmiechnął się lekko.
Skłamałbym mówiąc, że bywało gorzej. Straciliśmy głównego dowódcę drużyny, to cios dla nas wszystkich. To boli – wyznał.
Edward pokiwał głową.
Raczej nie wiem, jak to jest, ale przykro mi.
Życzę ci, żebyś nigdy nie miał takiej sytuacji.
Zza rogu akurat wyszła Layla z jakimś wysokim Łowcą. Kiedy jednak dostrzegła siedzącego Noela, odprawiła swojego towarzysza i skierowała się do młodszego chłopaka. Gdy tylko Noel zauważył, kto się zbliża, skrzywił się, ale nic nie powiedział.
Hej, Noel. Musimy porozmawiać – rzuciła z marszu Łowczyni Blackwater.
Dziewiętnastolatek skinął głową. Nawet nie miał ochoty kłócić się z tą kobietą. Wstał i zwrócił się do Edwarda.
Przepraszam, ale muszę lecieć. Może jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję, żeby porozmawiać.
Nastolatek nic na to nie odpowiedział, tylko pokiwał głową i wrócił do obserwowania innych Łowców, gdy Layla i Noel się oddalili. Rozglądając się, zaczął się zastanawiać, czy w ogóle był sens czekać na dziewczyny, bo nie zapowiadało się, by się pojawiły. W końcu wzruszył ramionami i udał się do Internatu.

*

Czułem, jak alkohol szumi mi w głowie, ale nie chciałem zwalać się Nikki na głowę. Eira zresztą też nie chciała. Uznaliśmy, że wrócimy razem do domów na piechotę. Do mojej siostry było bliżej, ale i tak planowałem przespacerować się dalej, bo większość rzeczy przeniosłem do Chrisa. Inna rzecz, że nie zamierzałem rozmawiać z tym idiotą. Planowałem być na niego zły za to, że na mnie pokrzyczał.
Jak ci się mieszka z Chrisem? – zapytała Eira, kiedy szliśmy środkiem ulicy w ciemną noc. Było to trochę niebezpieczne, bo jakiś samochód mógł nas nie zauważyć i przejechać, ale po alkoholu myślałem mniej racjonalnie. Najwyżej pójdziemy do szpitala czy coś.
Całkiem nieźle – odparłem.
A jak mieszka ci się z Chrisem, jako obiektem twoich westchnień? – ciągnęła.
Wzruszyłem ramionami. Chyba jeszcze nie wiedziałem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Dopiero co uświadomiłem sobie moje uczucia do Chrisa, nie miałem jeszcze okazji sprawdzić, jak sobie z tym radzę. Co innego, że rozmyślałem o naszych pocałunkach już wcześniej. Ciekawe, czy Chris też o tym myślał. Pewnie nie. Znając życie, wolał ruchać tego pilota czy innego debila.
Ty i Huke robicie jakieś postępy w sprawie spisku? – zmieniłem temat.
Jako tako. Ale myślę, że możesz mieć trochę racji w sprawie Layli, więc teraz się jej przyglądamy. Przejrzeliśmy już część jej papierów informujących o sprawnościach, celach i takie tam pierdoły.
I jak?
Wiesz, w tego typu dokumentach wszystko jest opisane w podobnym stylu, więc ciężko cokolwiek znaleźć. Zainteresowała mnie jednak pewna wypowiedź, w której Layla wyznała, że dąży do bycia jak najlepszą Łowczynią.
Większość do tego dąży – stwierdziłem obronnie. Miałem pewne podejrzenia co do tej dziewczyny, ale nie chciałem by od razu została oskarżona, szczególnie gdyby okazało się to niesłuszne.
Wiem. – Eira westchnęła, co uznałem za znak, że nie ma ochoty na dyskutowanie ze mną. Ja też nie miałem chęci prowadzić zażartych kłótni, więc na dobre nam to obojgu wyszło.
Szliśmy przez chwilę w ciszy. Przez ten czas zmieniła się okolica i znaleźliśmy się na moim dawnym osiedlu. Za kilka domów ja i Eira się rozdzielimy, a chciałem ją jeszcze o czymś poinformować.
Eira – zacząłem.
Co tam?
Wracam trochę do tematu tego spisku.
Spojrzałem na siostrę, żeby sprawdzić, czy nie jest zirytowana, ale ona skinęła głową, zezwalając mi na kontynuowanie.
Chcę się trochę przyjrzeć Trudis. Nie ufam już tej kobiecie, ona ciągle kłamie, przez co uważam, że może mieć związek z tym wszystkim.
Przygotowałem się na krzyki ze strony mojej siostry, że się mylę, że nie wypada oskarżać pani dyrektor. Tymczasem moja siostra pokiwała głową, zgadzając się ze mną, co trochę mnie zaskoczyło.
Myślę, że możesz mieć rację – przyznała. – Trudis już nie jest osobą godną zaufania.
Zajmijmy się tym wszystkim na własną rękę – powiedziałem.
Tak powinniśmy zrobić – potwierdziła Eira. – Ja i Huke przyjrzymy się Layli, a ty skup się na Trudis, okay?
Nie spodziewałem się, że moja siostra będzie chciała się w to czynnie mieszać. Skinąłem głową, zgadzając się na takie działania. Jeśli nikt się tym nie zajmie, to Dievam się rozsypie od środka, a wampiry będą miały niezłe używanie z ludzi i nic już nie zostanie z tego świata.
Właśnie dotarliśmy pod mój dawny dom, więc przystanęliśmy na chwilę przed furtką. Przez kilka minut tylko na siebie patrzyliśmy, aż w końcu objąłem bliźniaczkę na pożegnanie.
Uważaj na siebie, Max – powiedziała na odchodne.

*

Dotarłem do Chrisa jakieś dwadzieścia minut po rozstaniu z siostrą. Całą trasę przeszedłem szybkim krokiem, ponieważ było już dawno po północy. Na ogół czułem się pewnie w Rumming City, ale po tym, co się ostatnio działo, wolałem nie ryzykować.
Starałem się zachować możliwie, jak najciszej, ale kiedy wszedłem dalej do domu, okazało się to zupełnie niepotrzebne. Chris nie spał, siedział za to w kuchni przy stole i, sądząc po ilości kubków stojących obok niego, pił właśnie czwartą kawę.
Co się stało? – zapytał, gdy mnie dostrzegł.
Miałem świadomość, że wyglądałem na zmęczonego i znużonego, choć w rzeczywistości nie czułem się tak źle. To było miłe ze strony Chrisa, że się zainteresował, ale nie chciało mi się z nim rozmawiać. Jeszcze znowu mnie opieprzy bez powodu i potem się pokłócimy. Zatem wzruszyłem ramionami i, nawet nie zatrzymawszy się koło niego na chwilę, poszedłem do siebie na górę. Wiedziałem, że takie dziecinne obrażanie nie należy do dobrych rozwiązań, ale Chris czasami tak bardzo mnie wkurwiał, że nie potrafiłem zachować się inaczej. Znając go, pewnie przyjdzie sprawdzić, jak się czuję.
Wcale się nie pomyliłem. Nie minęło nawet pięć minut i rozległo się pukanie do drzwi. Nie zdążyłem nawet krzyknąć, żeby nie wchodził, a on sam udzielił sobie pozwolenia i wszedł do środka. Usiadł obok na łóżku i zerknął na mnie.
Jesteś zły? – zapytał.
Wzruszyłem ramionami.
Nie bądź dzieckiem, Max. Zachowuj się, jak na dwudziestolatka przystało.
Lepiej popatrz na siebie! – warknąłem. – Ciągle ci się coś zmienia i krzyczysz na mnie bez dobrego powodu. Weź się, kurde, ogarnij. Najpierw spisek, wszystko pięknie, a potem ci się odwidziało i to ja mam odpuścić...
Przestań krzyczeć – uciszył mnie, przykładając mi dłoń do ust. Miałem ochotę ją polizać. – Max, przecież nie o to mi chodziło – zaczął się tłumaczyć, odjąwszy rękę z mojej twarzy.
A o co? – zapytałem zbulwersowany.
No o ciebie, idioto. Ciągle pakujesz się w kłopoty...
I znowu mnie atakujesz! – przerwałem mu.
Nie przyszło ci do głowy, że po prostu się o ciebie martwię? – zapytał spokojnie.
Westchnąłem.
Tego się nie spodziewałem. Okay, wiedziałem, że się o mnie martwi, ja przecież też się o niego martwiłem, ale nigdy nie okazywałem tego w taki dziwny sposób. Nie mógł mi po prostu tego powiedzieć? Uniknęlibyśmy tej całej nieprzyjemnej sytuacji, a i ja bym się na niego niepotrzebnie nie irytował.
Nie mogłeś tak od razu? – mruknąłem.
Przynajmniej tyle, że teraz do ciebie dotarło – stwierdził.
Prychnąłem. Jakbym miał problemy ze zrozumieniem czegokolwiek.
Co planujesz? – zainteresował się.
Przyjrzę się Trudis.
Chris skinął głową.
Jakbyś potrzebował do czegoś pomocy, to wal śmiało. Ale uważaj na siebie, czasami mam wrażenie, że celowo się ładujesz w kłopoty, bo cię to jara.
Zaśmiałem się.
No co ty, Chris? Nie jestem masochistą.
Po tobie to bym się wszystkiego spodziewał.
Uśmiechnąłem się krzywo. Ciekawe, czy wszyscy tak uważali.
Mogę cię o coś zapytać? – zmieniłem temat.
Śmiało.
Skąd wiedziałeś, że jesteś gejem? – palnąłem.
Powyższe pytanie nie należało do tych prezentujących mój wrodzony geniusz, ale nie mogłem się powstrzymać. Już od dawna się zastanawiałem, w jaki sposób Chris rozpoznał to u siebie. Liczyłem nawet na jakieś rady, które pomogą mi zdecydować, jaki ja jestem, mimo tego, że teraz już to wiedziałem. Wszelkie pomoce mile widziane.
Czemu pytasz? – Chris wyglądał na zaskoczonego.
Z ciekawości. Poza tym, nigdy nie mieliśmy jakoś okazji o tym porozmawiać, a to raczej świadczy o mnie, jako o złym przyjacielu.
Chris spojrzał w bok i zastanowił się chwilę.
Wiesz, to jest tak, że kiedy wszyscy twoi kumple dookoła rozprawiają o fajnych dziewczynach, a ty wolisz słuchać, jak twoje przyjaciółki plotkują o jakichś ciachach, chyba nie ma się nad czym zastanawiać. Po prostu w pewnym momencie zauważyłem, że nie zwracam uwagi na dziewczyny, przyjrzałem się temu bliżej i wszystko stało się jasne. To nawet nie było trudne, aby to zauważyć. No i zawsze jest też ta pierwsza wpadka.
Jaka wpadka? – podpytałem.
No, ta pierwsza osoba, na którą lecisz. Kiedy czujesz motylki w brzuchu koło faceta, a sam jesteś facetem, wszystko staje się oczywiste.
Uśmiechnąłem się.
Kto to był?
Chris pokręcił głową.
Nie powiem ci.
Ale dlaczego? Jestem ciekawy...
Zaraz wszystkim rozpowiesz.
Przecież ja nie jestem moją siostrą. A znam go chociaż?
Chris skinął głową.
Z naszej drużyny?
Co za dużo szczegółów, to niezdrowo.
To musiał być ktoś niezły – stwierdziłem.
A żebyś wiedział – odparł Chris z uśmiechem.
Lecisz na niego jeszcze?
Czuję się jak na jakimś przesłuchaniu. Myślę, że podziękuję na dzisiaj – powiedział Chris, zbierając się do wyjścia.
A jutro dowiem się czegoś więcej? – podłapałem.
Chris pokręcił głową, nic już nie mówiąc, i zostawił mnie samego. Jeśli myślał, że tak łatwo się mnie pozbędzie, to się grubo pomylił. Już ja go pomęczę.

_____
Tak więc miałam konkretne plany co do tego maratonu, ale w pewnym momencie zapas rozdziałów się skończył, a po drodze została również wena, tak więc istnieje szansa (dość spora), że ostatnie dwie notki już się nie pojawią. Oczywiście, będę walczyć i próbować, i się starać, ale informuję tak na zapas, żebyście potem nie byli zaskoczeni.
Jeśli mi nie wyjdzie, to przepraszam :(
Rozdział poprawiony przez Achie. Dziękuję! :) 

6 komentarzy:

  1. Podejrzewam, że tą wpadką był Max.

    OdpowiedzUsuń
  2. Max na babskich plotach xD no ale słusznie mu dziewczynki mówią :3

    o co chodzi z Laylą i Noelem? mówiłaś, że ten Noel to nikt ważny

    to Max jest pierwszą wpadką Chrisa! :D

    rozdział bardzo fajny, sympatyczny i w ogóle :) dasz radę, trzymam kciuki za Ciebie i Twoje pisanie :)

    pozdrawiam i wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
  3. Max, przecież to oczywiste, że chodziło o ciebie... Naprawdę jesteś taki ślepy? Ugh.
    A, wyłapałam jakiś taki mały błąd: "Czułem, że rozmawianie o tej sprawie po raz kolejny po alkoholu to nie jest mądry pomysł, ale i tka się tego podjąłem."
    Cóż, chyba pozostaje tylko czekać na koniec zaćmienia Maxa i Nikki.
    A, i nie zmuszaj się do pisania, gdy nie masz weny. Lepiej poczekać i przeczytać coś dobrego, niż czekać krócej i zastać jakieś gówno '.' Ale kibicuję Ci, z weną można wygrać! Nie wiem jak, ale podobno można.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero co trafiłam na bloga i jest świetnie *^*
    Tak w sumie to zaczęłam go czytać wczoraj z rana i tak sobie zaplanowałam, że przeczytam 10 rozdziałów, z których nagle zrobiło się 17. No nieważne xD

    I pierwsza wpadką Chrisa był na pewno Max! Chociaż w sumie gdyby się okazało, że był to ktoś inny to byłoby duże zaskoczenie xDD

    I uwielbiam Maxa. Jest świetny, a szczególnie jak jest w duecie z Chrisem. Często musze chować głowę w poduszkę, by nie obudzić rodziców .~~.

    Nikki tez mogłaby się ogarnąć. Robi problemy tam gdzie ich nie ma. Chyba T.T

    I Chris mógłby wyznać uczucia Maxowi. Blondyn nie zrobi tego nigdy, przynajmniej nie na trzeźwo. Tak w ogóle to ciekawe jak zareagują ludzie, gdy dowiedzą się o jego orientacji.

    Wyczerpała mi się wena na pisanie komentarza .-. I tak jest pewnie bardzo chaotyczny, ale to nic. Jest prawie 2 w nocy :V

    Pozdrawiam, życzę weny i liczę, że niedługo pojawi się nowy rozdział ^^ Oczywiście nic na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    och czyżby jednak coś było na rzeczy u Eiry i Hulka? jakoś tak mi za mało "siadnięcia" na Maxa, a to przesłuchanie, no i przydało by się coś oczami Chrisa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    tak jakoś mi mało "siadnięcia" tutaj na Maxa, a to przesłuchanie... och czyżby jednak coś było tutaj na rzeczy u Eiry i Hulka? no i przydało by się coś oczami Chrisa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń