Akurat
przypadkiem spotkałem się z moją siostrą na ulicy, przy której
stał dom Nikki. Wcale nie umówiliśmy się na tę konkretną
godzinę, a jednak jakoś na siebie trafiliśmy. To chyba coś z tą
bliźniaczą więzią.
Zadzwoniłem
poprzedniego dnia do siostry z prośbą, o jakąś rozmowę.
Zaznaczyłem, że chodzi o coś ważnego, ponieważ chciałem, no...
porozmawiać o Chrisie. Tak się akurat złożyło, że Eira była na
zakupach z Nikki i fioletowowłosa zaproponowała, żeby się spotkać
u niej na ploty i pogaduchy. Podejrzewałem, że i ona wtrąci do
rozmowy trochę swoich problemów z Livą, a moja siostra ponarzeka
na Huke'a, więc zapowiadało się naprawdę ciekawe spotkanie.
– Hej.
– Blondynka objęła mnie na przywitanie. – Brakowało mi naszych
rozmów, liczę na naprawdę pikantne historie.
Westchnąłem.
Najnowsze ploty zawsze u Eiry i Nikki. Zacząłem się zastanawiać,
czy rozmawianie z nimi o moich problemach z Chrisem jest dobrym
pomysłem, bo istniało prawdopodobieństwo, że zaraz całe Dievam
się dowie.
– To
raczej przykre historie – stwierdziłem.
– No
nie mów, że ktoś znowu umarł – zmartwiła się Eira.
Pokręciłem
głową.
–
Dowiesz się u Nikki –
odpowiedziałem, pukając równocześnie do drzwi wejściowych.
Dziewczyna
oczywiście kazała na siebie czekać. Słyszeliśmy odgłosy
obijania dobiegające z zewnątrz, toteż podejrzewałem, że właśnie
zabierała się za szybkie sprzątanie domu. W sumie nie rozumiałem
celu tego działania, bo i tak spodziewałem się, że pewnie będzie
syf.
Nikki
wpuściła nas dopiero po kilku minutach. Otworzyła nam drzwi w
samych spodniach i staniku oraz z mokrymi włosami. W dłoniach
trzymała jakąś fioletową koszulkę i właśnie ją na siebie
zakładała. Wyglądało na to, że miała problemy z wyszykowaniem
na nasze przyjście. W jej niewielkim mieszkaniu składającym się z
dwóch pokoi, kuchni i łazienki wszędzie porozwalane były ubrania,
papiery, noże, kołki i inne dziwne przedmioty. Nikki zdecydowanie
prezentowała swoją osobą nietypowy styl życia.
– Hej
i przepraszam, że musieliście czekać – rzuciła na wstępie. –
Próbowałam coś ogarnąć, ale średnio mi wyszło. – Mówiąc
to, podrapała się po karku z zażenowaniem.
– Nie
ma sprawy – stwierdziła Eira. – Jesteśmy przyzwyczajeni.
Uśmiechnąłem
się do dziewczyn.
Nikki
poprowadziła nas do pokoju pełniącego funkcję salonu.
Zaproponowała nam, żebyśmy usiedli na sofie, z której wcześniej
zrzuciła wszystkie gazety na podłogę. Potem zniknęła jeszcze na
chwilę w kuchni, a po chwili wróciła, niosąc trzy piwa. Dopiero
kiedy wszyscy usadowiliśmy się wygodnie i trochę rozluźniliśmy
od procentów, zaczęliśmy rozmowę.
– Jak
tam Huke? – podpytała Nikki.
Od
razu nadstawiłem uszu, bo byłem ciekawy, jak moja siostra radzi
sobie ze swoim dawnym wrogiem. Wszyscy zauważyliśmy, że ich
relacje znacznie się poprawiły, lecz wiedzieliśmy to tylko z
prywatnych obserwacji, a o wiele lepiej posłuchać o tym od źródła.
–
Nienawidzę tego idioty –
stwierdziła Eira, ale w jej głosie nie było słychać tego jadu co
kiedyś.
Uśmiechnąłem
się pod nosem, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie obrażała
Huke'a tak na poważnie, lecz bardziej żartobliwie. Jej stosunek do
tego Łowcy się zmienił. Może jeszcze nie było idealnie, ale to
zawsze jakiś początek.
– A
co tam się u was ostatnio działo? – dopytałem.
– No,
pracujemy dla Trudis, choć nas to okropnie wkurza...
– Och,
Eira! – przerwała jej Nikki. – Nie chodzi nam o pracę, tylko o
was. Przyjaźnicie się, lubisz go?
Blondynka
zmarszczyła brwi.
– Co
ty, Nikki, zwariowałaś? To, że trochę lepiej się dogadujemy, nie
oznacza nagle, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. On nadal
jest ciotą i idiotą, jak już wspomniałam.
– Ale
robiliście coś razem?
–
Pracowaliśmy –
powiedziała Eira z naciskiem. Wyglądała na zirytowaną, że
przykładaliśmy tak dużą wagę do tej sprawy. To dość oczywiste
skoro całe życie nie przepadała za tym facetem, a nagle nasza
rozmowa się wokół niego skupia. Z drugiej strony nie mogłem
jednak tego odpuścić, bo tak bardzo chciałem wiedzieć, jak im
idzie. Cieszyłbym się, gdyby w końcu w mojej drużynie nie było
żadnych spięć i wszyscy by się lubili. Niewiele grup może się
pochwalić taką czystą sytuacją.
– I
nic więcej? Nie mów mi, że nie rozmawiacie sobie rekreacyjnie. –
Ciągnąłem siostrę za język.
Eira
wzruszyła ramionami, jakby autentycznie odpychała od siebie ten
temat. A to ciekawe. Czyżby jednak coś się wydarzyło?
–
Eira, czy wy...
–
Dajcie mi spokój –
warknęła. – Nikki, co tam z Livą? Mówiłaś, że coś się
dzieje.
– Może
omówimy każdą sprawę po kolei? – zaproponowałem. – Najlepiej
zaczynając od ciebie, Eira, więc opowiadaj nam o Huke'u.
–
Dobry plan – poparła
mnie Nikki, uśmiechając się zadziornie.
Eira
przymknęła oczy ze znużeniem, a potem pokręciła głową.
–
Jesteście niemożliwi –
stwierdziła. – Nic z tego. Albo wy coś opowiadacie, albo sobie
idę. Na mnie nie liczcie.
Zmarszczyłem
brwi. Stanowczo coś było na rzeczy. Uznałem jednak, że mogę o to
pomęczyć siostrę trochę później. Może jak trochę ochłonie,
da się łatwiej podpuścić i wszystko wypapla. Albo za kilka piw
język jej się rozwiąże i nawet nie trzeba będzie nic kombinować.
– Okay
– zgodziłem się. – Dawaj, Nikki.
Fioletowowłosa
niechętnie odpuściła Eirze, ale podjęła się swojego tematu. Jak
się okazało, moja bliźniaczka była bardzo nie na bieżąco,
ponieważ nawet nie słyszała o soczystym buziaku pomiędzy
dziewczynami z kolorowymi włosami. Odsłuchałem więc po raz drugi
całą tę historię, starając się wyłapać jakieś nowe
szczegóły. Eira wyglądała na absolutnie zaskoczoną. Cały czas
miała rozdziawione usta i szeroko otwarte oczy. Nikki natomiast
patrzyła na nas z nadzieją, jakby prosiła o rozwiązanie za nią
tego problemu. Jedyne, co mogliśmy zrobić, to jej doradzić.
Podejmowanie decyzji za nią w takiej sprawie było nie na miejscu.
– No
i co mi powiesz? – zakończyła Nikki, zwracając się do Eiry.
– Wow.
Tego się nie spodziewałam – wyznała blondynka.
– Jak
mam być szczera, to ja też nie – odparła Nikki.
–
Dlaczego po prostu nie
będziesz z Livą? Mówiłaś, że ją lubisz i że to fajna
dziewczyna – powiedziałem.
– Nie
jestem pewna, czy to ten typ relacji... Nie wiem, czy nadaję się do
bycia w stałym związku z dziewczyną.
– Tak
– stwierdziła Eira. – Oczywiście, że tak. Dlaczego ty się w
ogóle nad tym zastanawiasz? Jesteś chyba najbardziej szaloną
osobą, jaką spotkałam. Oprócz tego jesteś tolerancyjna i otwarta
na mnóstwo nowych wrażeń oferowanych przez życie. Jeśli któraś
z nas miałaby kiedykolwiek znaleźć sobie dziewczynę, to właśnie
ty.
– Może
masz trochę racji. – Dziewczyna zamyśliła się. – Problem
polega na tym, że Liva nie chce być moim jednorazowym wrażeniem.
Gdyby to miał być jeden raz, to nawet bym się nie wahała, ale
Liva ma nadzieję coś bardziej stałego.
– W
takim razie twoim problemem nie jest dziewczyna, ale „coś stałego”
– podsumowałem.
Nikki
niechętnie pokiwała twierdząco głową. Sprawiała wrażenie
wyjątkowo niepewnej i zagubionej, czego się po niej nie
spodziewałem. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Na
ogół była radosna i sprośna, prawie nigdy smutna. Eira pogłaskała
ją po kolanie, okazując wsparcie, a potem powiedziała delikatnie:
–
Nikki, musisz po prostu
usiąść sama i na spokojnie wszystko przemyśleć. Nie skupiaj się
na tym, czego się boisz, lecz na tym, co mówi twoje serce.
– Nie
chcę zranić Livy – wyznała – ale nie chcę też cierpieć.
–
Będzie dobrze. Pamiętaj,
żeby wybrać to, co jest najlepsze dla ciebie.
Nikki
pokiwała głową, ale nic już nie odpowiedziała do tego tematu.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, a każde z nas rozmyślało nad swoimi
troskami. Moje myśli tradycyjnie zaczęły odpływać w stronę
Chrisa i jak zwykle nie umiałem ich pohamować. Zacząłem się
zastanawiać, czy to nie podchodzi pod jakąś obsesję i może
dobrze by było wybrać się skonsultować tę sprawę z lekarzem.
–
Więcej alkoholu –
stwierdziła Nikki i znów wybrała się do kuchni.
Ani
Eira, ani ja nie zdążyliśmy jej powiedzieć, czy jesteśmy
zainteresowani dalszym piciem, ale ona i
tak wiedziała. W obecnej sytuacji pochłonęlibyśmy wszystko, co
byśmy dostali. Liczyłem jednak, że ograniczymy się do piw, więc
Nikki zaskoczyła mnie, gdy przyniosła wódkę i sok brzoskwiniowy
do popicia. Jak się jednak spodziewałem, żadne z nas nie odmówiło
i już po chwili zaczęliśmy opróżniać flaszkę.
– No
a jak tam u ciebie, Max? – Siostra przypomniała sobie o mnie przy
trzecim kieliszku.
Czułem,
że rozmawianie o tej sprawie po raz kolejny po alkoholu to nie jest
mądry pomysł, ale i tak się tego podjąłem. Nie wiedziałem, jak
zacząć, ale stwierdziłem, że najlepiej wprowadzić dziewczyny na
początek w problem. I mimo że byłem tego pewien, mój coming-out
wyglądał tak:
–
Chyba jestem gejem.
Eira
uniosła brew i zrobiła minę, jakby nie była pewna, czy dobrze
usłyszała.
–
Chyba jestem gejem –
powtórzyłem, żeby upewnić dziewczyny, choć podejrzewałem, że
Nikki nie ma problemów z uwierzeniem.
– Co
jest z wami? Po prostu zamieniliście się preferencjami? –
zapytała bliźniaczka.
Nikki
wybuchnęła śmiechem i przy okazji opluła się sokiem, ja
natomiast patrzyłem tępo przed siebie, ponieważ nie zrozumiałem
żartu. Dotarło do mnie, o co chodzi, dopiero gdy Eira rzuciła
słowa klucz: „Nikki, dziewczyna, ty, gej”.
–
Dobre – stwierdziłem.
Eira
pochyliła się, imitując ukłon pełen dumy, a Nikki znów zaczęła
się śmiać. Chyba alkohol uderzył jej do głowy.
– Więc
kim jest twój nowy wybranek? – zainteresowała się bliźniaczka.
– Och,
powiedz, Max! To takie fantastyczne. – Cieszyła się Nikki.
– Nie
żebym miał wybranka od razu – zastrzegłem. – No, ale Chris
jest całkiem niezły.
– O
mój Boże! – krzyknęła Eira. – Ja i Nikki całe życie na to
czekałyśmy.
Nikki
pokiwała głową z zacieszem na twarzy. A to wstrętna, przebiegła
żmija.
– Jak
poważne są wasze relacje?
–
Jestem równocześnie
dwoma osobami. Przyjacielem Chrisa i debilem. Naprawdę wpadłem.
Kocham go – stwierdziłem żałośnie.
–
Maxiu, musisz mu
powiedzieć – odparła Eira.
– Nie
ma mowy. Ostatnio, jak wyznałem moje uczucia, dostałem kosza.
*
Edward
nie czuł się pewnie sam w tej części kompleksu budynków Dievam.
W tym miejscu przewijali się głównie dorośli i doświadczeni
Łowcy, nie było miejsca dla takiego dzieciaka jak on. Cóż jednak
mógł zrobić? Umówił się z Lishą i Misty o wyznaczonej godzinie
i w wyznaczonym miejscu (akurat w tym budynku), ale dziewczyny
niestety się spóźniały albo po prostu wystawiły go do wiatru.
Chłopak
rozglądał się niepewnie dookoła, obserwując innych Łowców.
Wielu z nich spieszyło się, jakby dopiero co dostali wezwanie na
misję, ale byli też tacy, którzy spokojnie spacerowali w grupach i
prowadzili towarzyskie pogawędki. Edward wyobrażał sobie, że
kiedyś to on znajdzie się wśród tych Łowców – pracujących
albo po prostu spędzających czas. Od dłuższego czasu ćwiczył
zawzięcie z nadzieją na otrzymanie Licencji za pierwszym razem.
–
Czemu siedzisz tak sam? –
Usłyszał nagle koło siebie głos.
Edward
podskoczył zaskoczony, a serce zaczęło mu gwałtowniej bić. Wolał
kiedy inni ludzie go nie zauważali. Nie musiał wtedy z nimi
rozmawiać.
–
Czekam – mruknął,
niepewnie zerkając w bok. Obok niego siedział dziewiętnastoletni
Łowca Noel Reagan. Choć Noel nie był samym Maxem McCarey'em,
którego chłopak i jego przyjaciółki wręcz ubóstwiali, to i nim
Edward również się interesował. Cała najlepsza dziesiątka
stanowczo zasługiwała na odrobinę uwagi.
Edward
przypomniał sobie, jak tajemnicza postać zaatakowała ich po
treningu. Noel wyskoczył wówczas przed niego, żeby go ochronić.
Ciekawe, czy w ogóle to pamiętał...
– Na
co? – dopytał Noel.
– Na
koleżanki. Lishę i Misty, może je pamiętasz...
Noel
skinął głową.
–
Pewnie. Pamiętam was
wszystkich. Nie mieliśmy okazji porozmawiać o tym, co się
wydarzyło ostatnio. Jak się czujesz po ataku?
Edward
niepewnie skinął głową. Nie rozumiał, dlaczego tak popularny
Łowca w ogóle z nim rozmawiał. To było niepojęte. I choć bardzo
się cieszył z tego spotkania, to nie mógł zapaplać go na śmierć,
co pewnie proponowałaby Misty. Edward należał do tych nieśmiałych
osób i nie potrafił nawet podtrzymać prostej rozmowy.
–
Dobrze – odpowiedział
cicho.
– Ty
się chyba mnie nie boisz, co? – Noel uniósł brew, przyglądając
się młodszemu chłopakowi.
Nastolatek
wzruszył ramionami.
–
Raczej nie.
Dziewczyny
by mnie zabiły za to, że nie próbuję z nim rozmawiać, pomyślał
Edward. Zaczął rozmyślać gorączkowo, czy może by jednak nie
przełamać się pierwszy raz w życiu i w końcu zdecydował, że
raz kozie śmierć. Niepewnie odchrząknął i zaczął dukać:
– A
ty... hm, jak... jak się czujesz? Po... no, po tym wszystkim?
Noel
uśmiechnął się lekko.
–
Skłamałbym mówiąc, że
bywało gorzej. Straciliśmy głównego dowódcę drużyny, to cios
dla nas wszystkich. To boli – wyznał.
Edward
pokiwał głową.
–
Raczej nie wiem, jak to
jest, ale przykro mi.
–
Życzę ci, żebyś nigdy
nie miał takiej sytuacji.
Zza
rogu akurat wyszła Layla z jakimś wysokim Łowcą. Kiedy jednak
dostrzegła siedzącego Noela, odprawiła swojego towarzysza i
skierowała się do młodszego chłopaka. Gdy tylko Noel zauważył,
kto się zbliża, skrzywił się, ale nic nie powiedział.
– Hej,
Noel. Musimy porozmawiać – rzuciła z marszu Łowczyni Blackwater.
Dziewiętnastolatek
skinął głową. Nawet nie miał ochoty kłócić się z tą
kobietą. Wstał i zwrócił się do Edwarda.
–
Przepraszam, ale muszę
lecieć. Może jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję, żeby
porozmawiać.
Nastolatek
nic na to nie odpowiedział, tylko pokiwał głową i wrócił do
obserwowania innych Łowców, gdy Layla i Noel się oddalili.
Rozglądając się, zaczął się zastanawiać, czy w ogóle był
sens czekać na dziewczyny, bo nie zapowiadało się, by się
pojawiły. W końcu wzruszył ramionami i udał się do Internatu.
*
Czułem,
jak alkohol szumi mi w głowie, ale nie chciałem zwalać się Nikki
na głowę. Eira zresztą też nie chciała. Uznaliśmy, że wrócimy
razem do domów na piechotę. Do mojej siostry było bliżej, ale i
tak planowałem przespacerować się dalej, bo większość rzeczy
przeniosłem do Chrisa. Inna rzecz, że nie zamierzałem rozmawiać z
tym idiotą. Planowałem być na niego zły za to, że na mnie
pokrzyczał.
– Jak
ci się mieszka z Chrisem? – zapytała Eira, kiedy szliśmy
środkiem ulicy w ciemną noc. Było to trochę niebezpieczne, bo
jakiś samochód mógł nas nie zauważyć i przejechać, ale po
alkoholu myślałem mniej racjonalnie. Najwyżej pójdziemy do
szpitala czy coś.
–
Całkiem nieźle –
odparłem.
– A
jak mieszka ci się z Chrisem, jako obiektem twoich westchnień? –
ciągnęła.
Wzruszyłem
ramionami. Chyba jeszcze nie wiedziałem, jak odpowiedzieć na to
pytanie. Dopiero co uświadomiłem sobie moje uczucia do Chrisa, nie
miałem jeszcze okazji sprawdzić, jak sobie z tym radzę. Co innego,
że rozmyślałem o naszych pocałunkach już wcześniej. Ciekawe,
czy Chris też o tym myślał. Pewnie nie. Znając życie, wolał
ruchać tego pilota czy innego debila.
– Ty
i Huke robicie jakieś postępy w sprawie spisku? – zmieniłem
temat.
– Jako
tako. Ale myślę, że możesz mieć trochę racji w sprawie Layli,
więc teraz się jej przyglądamy. Przejrzeliśmy już część jej
papierów informujących o sprawnościach, celach i takie tam
pierdoły.
– I
jak?
–
Wiesz, w tego typu
dokumentach wszystko jest opisane w podobnym stylu, więc ciężko
cokolwiek znaleźć. Zainteresowała mnie jednak pewna wypowiedź, w
której Layla wyznała, że dąży do bycia jak najlepszą Łowczynią.
–
Większość do tego dąży
– stwierdziłem obronnie. Miałem pewne podejrzenia co do tej
dziewczyny, ale nie chciałem by od razu została oskarżona,
szczególnie gdyby okazało się to niesłuszne.
–
Wiem. – Eira
westchnęła, co uznałem za znak, że nie ma ochoty na dyskutowanie
ze mną. Ja też nie miałem chęci prowadzić zażartych kłótni,
więc na dobre nam to obojgu wyszło.
Szliśmy
przez chwilę w ciszy. Przez ten czas zmieniła się okolica i
znaleźliśmy się na moim dawnym osiedlu. Za kilka domów ja i Eira
się rozdzielimy, a chciałem ją jeszcze o czymś poinformować.
– Eira
– zacząłem.
– Co
tam?
–
Wracam trochę do tematu
tego spisku.
Spojrzałem
na siostrę, żeby sprawdzić, czy nie jest zirytowana, ale ona
skinęła głową, zezwalając mi na kontynuowanie.
– Chcę
się trochę przyjrzeć Trudis. Nie ufam już tej kobiecie, ona
ciągle kłamie, przez co uważam, że może mieć związek z tym
wszystkim.
Przygotowałem
się na krzyki ze strony mojej siostry, że się mylę, że nie
wypada oskarżać pani dyrektor. Tymczasem moja siostra pokiwała
głową, zgadzając się ze mną, co trochę mnie zaskoczyło.
–
Myślę, że możesz mieć
rację – przyznała. – Trudis już nie jest osobą godną
zaufania.
–
Zajmijmy się tym
wszystkim na własną rękę – powiedziałem.
– Tak
powinniśmy zrobić – potwierdziła Eira. – Ja i Huke przyjrzymy
się Layli, a ty skup się na Trudis, okay?
Nie
spodziewałem się, że moja siostra będzie chciała się w to
czynnie mieszać. Skinąłem głową, zgadzając się na takie
działania. Jeśli nikt się tym nie zajmie, to Dievam się rozsypie
od środka, a wampiry będą miały niezłe używanie z ludzi i nic
już nie zostanie z tego świata.
Właśnie
dotarliśmy pod mój dawny dom, więc przystanęliśmy na chwilę
przed furtką. Przez kilka minut tylko na siebie patrzyliśmy, aż w
końcu objąłem bliźniaczkę na pożegnanie.
–
Uważaj na siebie, Max –
powiedziała na odchodne.
*
Dotarłem
do Chrisa jakieś dwadzieścia minut po rozstaniu z siostrą. Całą
trasę przeszedłem szybkim krokiem, ponieważ było już dawno po
północy. Na ogół czułem się pewnie w Rumming City, ale po tym,
co się ostatnio działo, wolałem nie ryzykować.
Starałem
się zachować możliwie, jak najciszej, ale kiedy wszedłem dalej do
domu, okazało się to zupełnie niepotrzebne. Chris nie spał,
siedział za to w kuchni przy stole i, sądząc po ilości kubków
stojących obok niego, pił właśnie czwartą kawę.
– Co
się stało? – zapytał, gdy mnie dostrzegł.
Miałem
świadomość, że wyglądałem na zmęczonego i znużonego, choć w
rzeczywistości nie czułem się tak źle. To było miłe ze strony
Chrisa, że się zainteresował, ale nie chciało mi się z nim
rozmawiać. Jeszcze znowu mnie opieprzy bez powodu i potem się
pokłócimy. Zatem wzruszyłem ramionami i, nawet nie zatrzymawszy
się koło niego na chwilę, poszedłem do siebie na górę.
Wiedziałem, że takie dziecinne obrażanie nie należy do dobrych
rozwiązań, ale Chris czasami tak bardzo mnie wkurwiał, że nie
potrafiłem zachować się inaczej. Znając go, pewnie przyjdzie
sprawdzić, jak się czuję.
Wcale
się nie pomyliłem. Nie minęło nawet pięć minut i rozległo się
pukanie do drzwi. Nie zdążyłem nawet krzyknąć, żeby nie
wchodził, a on sam udzielił sobie pozwolenia i wszedł do środka.
Usiadł obok na łóżku i zerknął na mnie.
–
Jesteś zły? –
zapytał.
Wzruszyłem
ramionami.
– Nie
bądź dzieckiem, Max. Zachowuj się, jak na dwudziestolatka
przystało.
–
Lepiej popatrz na siebie!
– warknąłem. – Ciągle ci się coś zmienia i krzyczysz na mnie
bez dobrego powodu. Weź się, kurde, ogarnij. Najpierw spisek,
wszystko pięknie, a potem ci się odwidziało i to ja mam
odpuścić...
–
Przestań krzyczeć –
uciszył mnie, przykładając mi dłoń do ust. Miałem ochotę ją
polizać. – Max, przecież nie o to mi chodziło – zaczął się
tłumaczyć, odjąwszy rękę z mojej twarzy.
– A
o co? – zapytałem zbulwersowany.
– No
o ciebie, idioto. Ciągle pakujesz się w kłopoty...
– I
znowu mnie atakujesz! – przerwałem mu.
– Nie
przyszło ci do głowy, że po prostu się o ciebie martwię? –
zapytał spokojnie.
Westchnąłem.
Tego
się nie spodziewałem. Okay, wiedziałem, że się o mnie martwi, ja
przecież też się o niego martwiłem, ale nigdy nie okazywałem
tego w taki dziwny sposób. Nie mógł mi po prostu tego powiedzieć?
Uniknęlibyśmy tej całej nieprzyjemnej sytuacji, a i ja bym się na
niego niepotrzebnie nie irytował.
– Nie
mogłeś tak od razu? – mruknąłem.
–
Przynajmniej tyle, że
teraz do ciebie dotarło – stwierdził.
Prychnąłem.
Jakbym miał problemy ze zrozumieniem czegokolwiek.
– Co
planujesz? – zainteresował się.
–
Przyjrzę się Trudis.
Chris
skinął głową.
–
Jakbyś potrzebował do
czegoś pomocy, to wal śmiało. Ale uważaj na siebie, czasami mam
wrażenie, że celowo się ładujesz w kłopoty, bo cię to jara.
Zaśmiałem
się.
– No
co ty, Chris? Nie jestem masochistą.
– Po
tobie to bym się wszystkiego spodziewał.
Uśmiechnąłem
się krzywo. Ciekawe, czy wszyscy tak uważali.
– Mogę
cię o coś zapytać? – zmieniłem temat.
–
Śmiało.
– Skąd
wiedziałeś, że jesteś gejem? – palnąłem.
Powyższe
pytanie nie należało do tych prezentujących mój wrodzony geniusz,
ale nie mogłem się powstrzymać. Już od dawna się zastanawiałem,
w jaki sposób Chris rozpoznał to u siebie. Liczyłem nawet na
jakieś rady, które pomogą mi zdecydować, jaki ja jestem, mimo
tego, że teraz już to wiedziałem. Wszelkie pomoce mile widziane.
–
Czemu pytasz? – Chris
wyglądał na zaskoczonego.
– Z
ciekawości. Poza tym, nigdy nie mieliśmy jakoś okazji o tym
porozmawiać, a to raczej świadczy o mnie, jako o złym przyjacielu.
Chris
spojrzał w bok i zastanowił się chwilę.
–
Wiesz, to jest tak, że
kiedy wszyscy twoi kumple dookoła rozprawiają o fajnych
dziewczynach, a ty wolisz słuchać, jak twoje przyjaciółki
plotkują o jakichś ciachach, chyba nie ma się nad czym
zastanawiać. Po prostu w pewnym momencie zauważyłem, że nie
zwracam uwagi na dziewczyny, przyjrzałem się temu bliżej i
wszystko stało się jasne. To nawet nie było trudne, aby to
zauważyć. No i zawsze jest też ta pierwsza wpadka.
– Jaka
wpadka? – podpytałem.
– No,
ta pierwsza osoba, na którą lecisz. Kiedy czujesz motylki w brzuchu
koło faceta, a sam jesteś facetem, wszystko staje się oczywiste.
Uśmiechnąłem
się.
– Kto
to był?
Chris
pokręcił głową.
– Nie
powiem ci.
– Ale
dlaczego? Jestem ciekawy...
–
Zaraz wszystkim
rozpowiesz.
–
Przecież ja nie jestem
moją siostrą. A znam go chociaż?
Chris
skinął głową.
– Z
naszej drużyny?
– Co
za dużo szczegółów, to niezdrowo.
– To
musiał być ktoś niezły – stwierdziłem.
– A
żebyś wiedział – odparł Chris z uśmiechem.
–
Lecisz na niego jeszcze?
–
Czuję się jak na jakimś
przesłuchaniu. Myślę, że podziękuję na dzisiaj – powiedział
Chris, zbierając się do wyjścia.
– A
jutro dowiem się czegoś więcej? – podłapałem.
Chris
pokręcił głową, nic już nie mówiąc, i zostawił mnie samego.
Jeśli myślał, że tak łatwo się mnie pozbędzie, to się grubo
pomylił. Już ja go pomęczę.
_____
Tak więc miałam konkretne plany co do tego maratonu, ale w pewnym momencie zapas rozdziałów się skończył, a po drodze została również wena, tak więc istnieje szansa (dość spora), że ostatnie dwie notki już się nie pojawią. Oczywiście, będę walczyć i próbować, i się starać, ale informuję tak na zapas, żebyście potem nie byli zaskoczeni.
Jeśli mi nie wyjdzie, to przepraszam :(
Rozdział poprawiony przez Achie. Dziękuję! :)
Podejrzewam, że tą wpadką był Max.
OdpowiedzUsuńMax na babskich plotach xD no ale słusznie mu dziewczynki mówią :3
OdpowiedzUsuńo co chodzi z Laylą i Noelem? mówiłaś, że ten Noel to nikt ważny
to Max jest pierwszą wpadką Chrisa! :D
rozdział bardzo fajny, sympatyczny i w ogóle :) dasz radę, trzymam kciuki za Ciebie i Twoje pisanie :)
pozdrawiam i wszystkiego dobrego
Max, przecież to oczywiste, że chodziło o ciebie... Naprawdę jesteś taki ślepy? Ugh.
OdpowiedzUsuńA, wyłapałam jakiś taki mały błąd: "Czułem, że rozmawianie o tej sprawie po raz kolejny po alkoholu to nie jest mądry pomysł, ale i tka się tego podjąłem."
Cóż, chyba pozostaje tylko czekać na koniec zaćmienia Maxa i Nikki.
A, i nie zmuszaj się do pisania, gdy nie masz weny. Lepiej poczekać i przeczytać coś dobrego, niż czekać krócej i zastać jakieś gówno '.' Ale kibicuję Ci, z weną można wygrać! Nie wiem jak, ale podobno można.
Dopiero co trafiłam na bloga i jest świetnie *^*
OdpowiedzUsuńTak w sumie to zaczęłam go czytać wczoraj z rana i tak sobie zaplanowałam, że przeczytam 10 rozdziałów, z których nagle zrobiło się 17. No nieważne xD
I pierwsza wpadką Chrisa był na pewno Max! Chociaż w sumie gdyby się okazało, że był to ktoś inny to byłoby duże zaskoczenie xDD
I uwielbiam Maxa. Jest świetny, a szczególnie jak jest w duecie z Chrisem. Często musze chować głowę w poduszkę, by nie obudzić rodziców .~~.
Nikki tez mogłaby się ogarnąć. Robi problemy tam gdzie ich nie ma. Chyba T.T
I Chris mógłby wyznać uczucia Maxowi. Blondyn nie zrobi tego nigdy, przynajmniej nie na trzeźwo. Tak w ogóle to ciekawe jak zareagują ludzie, gdy dowiedzą się o jego orientacji.
Wyczerpała mi się wena na pisanie komentarza .-. I tak jest pewnie bardzo chaotyczny, ale to nic. Jest prawie 2 w nocy :V
Pozdrawiam, życzę weny i liczę, że niedługo pojawi się nowy rozdział ^^ Oczywiście nic na siłę.
Hej,
OdpowiedzUsuńoch czyżby jednak coś było na rzeczy u Eiry i Hulka? jakoś tak mi za mało "siadnięcia" na Maxa, a to przesłuchanie, no i przydało by się coś oczami Chrisa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńtak jakoś mi mało "siadnięcia" tutaj na Maxa, a to przesłuchanie... och czyżby jednak coś było tutaj na rzeczy u Eiry i Hulka? no i przydało by się coś oczami Chrisa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia