To
zaskakujące, jak bardzo byłem zmęczony życiem. Ale jeszcze
bardziej zaskakujące było to, że mimo tego zmęczenia,
postanowiłem wybrać się do baru. Sam.
Eira
zawsze mi narzekała, że nigdzie nie powinienem chodzić sam, a już
szczególnie do miejsc takich jak bary czy kluby. Ale kim ja byłem?
Przedszkolakiem? Co jak co, ale jako najlepszy Łowca nie musiałem
obawiać się, że ktoś mnie zaatakuje i nie będę umiał sobie
poradzić. Czasami to aż żenujące, jak bardzo Eira jest
nadopiekuńcza.
Ostatnio
myślałem bardzo dużo. A ponieważ myślałem głównie o Chrisie,
dziwnie się czułem, gdy miałem go za ścianą. Zdecydowałem, że
taki samotny wypad i trochę alkoholu pomogą mi poukładać wszystko
w głowie.
Usiadłem
przy barze i zamówiłem na początek jakiegoś drinka, żeby od razu
nie schlać się w trzy dupy.
Kiedy
wyjaśniłem z Chrisem sprawy naszych rodziców i poszedłem do
swojego pokoju trochę odpocząć, w mojej głowie znów pojawiły
się te myśli. Dobrze, że nikt nie potrafił zajrzeć do mojej
głowy, bo naprawdę bym się skompromitował tymi rzekomymi
podejrzeniami, że Chris się we mnie zakochał. Inna sprawa była
taka, co sprawiło, że tak pomyślałem? Bo raczej nie Chris. Bałem
się tego, co podpowiadał mi mózg, szczególnie że w ostatnich
dniach skupiał się ciągle na tym samym i bynajmniej nie było to
coś, o co nie musiałbym się martwić. Ja naprawdę nie czułem się
gejem. Chyba.
Padłem
niemal na zawał, gdy spokojne sączenia drinka zostało przerwane
przez jakąś laskę. Z początku chciałem ją spławić, bo tak się
składa, że nie miałem ochoty flirtować z żadną damą, akurat
gdy rozważałem, czy jestem homoseksualny. Po chwili zdałem sobie
sprawę, że się znamy i najwidoczniej dlatego tak brutalnie mnie
zaatakowała od tyłu.
–
Panie McCarey, mogę się
dosiąść? – zapytała ponętnie.
Zachichotałem.
Nikki bywała śmieszną osobą.
–
Proszę bardzo –
odparłem.
Usiadła
na krześle obok mnie i poprawiła swoje fioletowe włosy lecące jej
na twarz.
–
Napijesz się czegoś?
– A
co, stawiasz?
Pokiwałem
głową.
– Nie,
dzięki. Już chyba na dzisiaj przesadziłam. Jak się wyrzygam to
odwieziesz mnie do domu?
– Jak
już znajdę swój samochód, to nie ma sprawy – zakpiłem.
–
Dlaczego sobie nie
kupisz? – zapytała.
– Bo
Chris ma ładne BMW.
–
Podobno wolisz lexusy.
Wzruszyłem
ramionami.
– To
tylko samochód. Poza tym zbieram na porsche.
–
Dołożę ci stówę, jak
będziesz mnie woził – zaproponowała z uśmiechem.
–
Dobra, dobra. Jeszcze się
zgadamy. Jesteś tu sama? – zmieniłem temat.
Nikki
rozejrzała się dookoła, jakby sprawdzała, czy aby przypadkiem nie
zapomniała o jakimś znajomym. Najwidoczniej stwierdziła, że nie,
bo pokiwała twierdząco głową.
– Z
kim miałabym być? Eira ciągle pracuje z Huke'm i przyjaciółka
zostaje sama.
– Ale
to lepiej. Zauważyłaś, że inaczej się zachowują.
Nikki
wyszczerzyła się.
– Tak!
No nareszcie! Tyle żeśmy nad tym pracowali, a wystarczyło, że
Trudis im coś zleciła i nagle najlepsi przyjaciele. No może nie
najlepsi, ale jak na nich to dogadują się fantastycznie.
Skinąłem
głową.
– A
co z Livą? – dopytałem.
– Mamy
przerwę.
– Co
się stało?
Ostatnio
jak gadałem z Livą, dziewczyny nadal się przyjaźniły albo
przynajmniej tak to wyglądało z zewnątrz.
– Liva
mnie pocałowała – wyznała Nikki.
– Och.
No tak. Mówiła, że jest lesbijką. I co, nic do niej nie czujesz?
Wydawało mi się, czy zawsze mówiłaś, że jesteś otwarta na
wiele możliwości?
–
Oczywiście, że tak! –
zawołała, zwracając na siebie uwagę kilku ludzi dookoła. – Ale
wiesz – ściszyła głos – ja tam nawet lubię tę Livę. To
świetna dziewczyna.
– To
w czym problem?
– Bo
oddałam pocałunek. A nawet nie wiem, czy lubię dziewczyny w ten
sposób.
– Ja
też – wymsknęło mi się.
Cholera.
Tego nie planowałem. Jak powszechnie wiadomo, alkohol rozwiązuje
język. Szkoda tylko, że tak po prostu wypaplałem o moich ostatnich
problemach. Wolałbym najpierw sam coś ustalić, a dopiero potem
ogłaszać to światu.
Nikki
uśmiechnęła się zadziornie.
–
Chris?
– Och,
przestań – mruknąłem.
To
było aż tak oczywiste?
–
Wiedziałam! Lecisz na
Chrisa!
–
Ciszej – skarciłem ją,
gdy znów zaczęła zwracać na siebie nadmierną uwagę.
– Max,
ale to fantastycznie. Bylibyście fantastyczną parą – powiedziała
z podnieceniem.
–
Zupełnie jak ty i Liva –
zgasiłem ją.
–
Wygląda na to, że mamy
podobny problem. – Jej entuzjazm opadł, gdy dotarło do niej, że
znajdujemy się w podobnej sytuacji. Z tą różnicą, że ona po
prostu mogła się zdecydować na Livę lub ją odrzucić, a ja nawet
nie wiedziałem, czy czysto teoretycznie miałem szansę u Chrisa.
Nie żeby mi zależało.
Zamówiłem
sobie kolejnego drinka, bo naprawdę potrzebowałem szybkiego
odmóżdżenia. Zaproponowałem też Nikki, ale kolejny raz odmówiła,
najwidoczniej bardzo starała się utrzymać trzeźwość na jako
takim poziomie.
–
Moglibyśmy razem
zatańczyć – rzuciła nagle.
Pokręciłem
głową.
–
Potrzebuję się najebać.
– Nie
wiesz, co robić – stwierdziła. – To tak jak ja.
–
Fajnie by było to
zostawić i gdzieś wyjechać – przyznałem.
–
Kiedy ostatnio całowałeś
się z dziewczyną? – zapytała nagle.
Spojrzałem
na nią z zastanowieniem. W sumie nie pamiętałem. Z rok temu? Może
trochę więcej.
– A
ty z facetem? – odbiłem pytanie.
– Oj,
minęło sporo czasu. Może powinniśmy coś z tym zrobić?
Przysunęła
się do mnie i oparła rękę na mojej klatce piersiowej, gdy zaczęła
tracić równowagę. Podtrzymałem ją i również się do niej
zbliżyłem. Zdarzyło mi się całować z moim najlepszym
przyjacielem, ale z najlepszą przyjaciółką mojej siostry, to co
innego.
Odsunąłem
jej włosy z twarzy i musnąłem jej wargi. Nikki oddała pocałunek
i wsunęła lekko język do moich ust. Nim tylko zdążyło się do
bardziej rozwinąć, oboje odsunęliśmy się od siebie, patrząc z
obrzydzeniem. A potem powiedzieliśmy równo:
–
Ohyda.
Zaśmialiśmy
się, traktując tę sytuację jak maleńki epizod w naszym życiu,
mimo że oboje wiedzieliśmy, co to oznacza. Chyba czas oglądać się
za ludźmi tej samej płci.
*
Chris
poważnie mnie zjechał, gdy wróciłem narąbany o czwartej w nocy,
robiąc raban, ale miałem tak zły humor, że po prostu go zlałem.
Poszedłem do siebie, walnąłem się na łóżko i udawałem, że
mnie nie ma, kiedy on mnie objeżdżał. Nie wiem, ile to trwało,
ale ja czułem, że zajęło mu to około pół godziny, nim wrócił
do siebie i dał mi spokój.
Rano
był na mnie trochę zły, ale kiedy mu powiedziałem, że musiałem
odprowadzić Nikki, bo jej stan prezentował się gorzej niż mój,
to odpuścił. Nawet się zainteresował, co spowodowało, że tak
bardzo się schlałem w połowie tygodnia, ale mu się nie
przyznałem. Tak nagle wyskoczyć, że chyba lubię chłopaków? I
jego? Może innym razem.
–
Twoja siostra dzwoniła
nad ranem – rzucił, kiedy oglądaliśmy jakiś nudny serial razem
w salonie.
– A
co chciała?
–
Żebyś wpadł. Chciała
coś pogadać o tym spisku. Odkryliście coś ciekawego? – zapytał
zaciekawiony.
– Sam
nie wiem. Ta sytuacja jest bardzo dziwna. Trudis zachowuje się,
jakby nie miała pojęcia, co robi, i tylko coś plącze.
– Ona
zawsze była dziwna. Nie rozumiem, jak do tego doszło, że została
dyrektorką. Jej sposób działania jest kompletnie nielogiczny.
– Mi
to mówisz?
– Max,
nie masz wrażenia... Ten ktoś, kto morduje Łowców, dotychczas
zabił tylko tych z najlepszej dziesiątki...
Skinąłem
głową. Też zwróciłem na to uwagę. Najgorsze w tym chyba było
to, że słyszałem tylko o trzech zamachach i wszystkie były udane.
–
Uważaj na siebie, dobra?
To wszystko jest takie nagłe...
– Nie
martw się. Nic mi nie będzie. Co z tobą, Chris? Przypomnij mi,
który jesteś w rankingu.
Przyjaciel
zaśmiał się.
–
Chciałbyś wiedzieć,
co?
– Nie
rozumiem, czego tak się wstydzisz. Na pewno nie jesteś jakoś
nisko, bo byłby chujowym Łowcą, a radzisz sobie dobrze.
– Nie
podoba mi się ta idea ustawiania wszystkich w kolejności, przecież
wiesz. Nawet jeśli to ty jesteś najlepszy. Chyba nawet by było
lepiej, gdyby nikt o tobie nie słyszał. Max McCarey, podrzędny
Łowca i kapitan słabej drużyny, wiecznie irytuje panią dyrektor
Trudis Ravale. Został skazany na karę chłosty już dwanaście
razy, a to jeszcze nie koniec.
–
Dobra, dobra! Nie
przesadzaj, nic takiego nie miałoby miejsca.
Chris
uśmiechnął się.
– Po
tobie można się wszystkiego spodziewać.
Skwasiłem
się. On to chyba bardzo mnie nie lubił.
No
dobra, żarty żartami, ale tak teoretycznie, czy istniała szansa,
żeby Chris się mną interesował? Nikki miała nieźle nasrane w
głowie, skoro uważała pomiędzy nami cokolwiek mogłoby być.
Okay, całowaliśmy się kilka razy, a za każdym razem tylko
przyjacielsko. No i najważniejsze, jeśli kiedykolwiek Chris miałby
się we mnie zakochać, to było tyle okazji, a jeszcze mu się nie
udało.
–
Będziesz szedł do Eiry?
–
Chyba muszę.
– Mogę
cię podrzucić, jak chcesz – zaproponował wspaniałomyślnie. –
Umówiłem się ze znajomym. – No i wszystko jasne.
– Ze
znajomym? Tylko?
Chris
pokręcił głową, ale na jego twarzy dostrzegłem delikatny
uśmiech. A więc jednak. Umawia się z kimś, mimo że dopiero co
był na randce ze mną. Miło.
– Nic
takiego.
–
Brett?
– Po
prostu chodź, bo zaraz sobie pojadę i cię zostawię.
Jak
zwykle uniknął tematu i mnie zignorował. No fajnie.
– Nie
przyprowadzaj go tu, kiedy ja tu jestem, okay?
– Nic
się nie martw, nie miniecie się.
Wywróciłem
oczami. Jasne. Pewnie wejdę w trakcie jakiegoś numerku. Nie żeby
to nie było ciekawe. Może mnie zaproszą do trójkąta?
*
Kiedy
wszedłem do domu mojej siostry (dawniej też mojego) zastała mnie
tam dziwna sytuacja. Eira i Huke kłócili się o coś. Niby zupełnie
normalne, ale tym razem ich sprzeczka wyglądała zupełnie inaczej.
Nie była przesiąknięta tym cynizmem, nienawiścią i komentarzami
jak najostrzejszymi byle tylko dowalić. Tym razem brzmiało to...
żartobliwie? A to ciekawe.
Jak
tak na nich patrzyłem, to na moją twarz wpłynął uśmiech. Oni
nie tylko świetnie by się dogadywali jako przyjaciele, między nimi
mogłoby być nawet coś więcej. Może dla odmiany to ja pobawię
się w swatkę? Gdybym powiedział Nikki o moim pomyśle, na pewno by
mnie poparła i jeszcze by mi pomogła. Wyobrażenie sobie ich razem
z gromadką dzieci okazało się banalnie proste, a to jednak coś
znaczy. Nienawidzili się przez piętnaście lat swojego życia po
to, żeby skończyć jako para. To absolutnie urocze.
–
Wiem, że jesteście sobą
bardzo zajęci, ale ja też tu jestem – rzuciłem na przywitanie.
Eira
odczepiła się od Huke'a, bo akurat się nawalali pod ścianą, i
poprawiła bluzkę.
– Max,
przyszedłeś. Chris coś mówił, że trochę sobie wczoraj
zabalowałeś.
–
Byłem z Nikki –
wtrąciłem, zanim zdążyła zacząć prawić mi kazania.
– Och.
Spotkałeś się z nią beze mnie?
– A
co, nie mogę?
Eira
wzruszyła ramionami. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy, że
ostatnio zlewa innych ludzi przez te swoje tajemne działania dla
Trudis. Wyglądało, jakby teraz do niej dotarło. Stawiam dychę, że
jak już sobie pójdę to zadzwoni do Nikki.
–
Chciałaś mi coś
powiedzieć o tych wypadkach?
–
Chciałam zapytać.
Mówiłeś coś o Layli? Że czegoś szuka?
– Tak.
– I
wiesz już coś?
– Nie.
Cokolwiek chce zrobić, zaplanowała to sobie na sobotę. Jak się
czegoś dowiem, to ci powiem, ale raczej nie oczekiwałbym czegoś
dobrego.
– No
dobra. Ale pamiętaj, że wszystko się przyda.
Skinąłem
głową.
– Więc
to tyle? Po co ja tu przyszedłem? Mogłem ci to powiedzieć przez
telefon.
– Ach,
wy blondyni mądrością nie grzeszycie – stwierdził Huke. – A
tak w ogóle, to skąd wiedziałeś o śmierci Liama?
– Od
Trudis. A wy coś wiecie na ten temat?
– Ktoś
mu wsypał do napoju jakiś silny środek usypiający, a potem go
zamordował przez sen. Liam nawet nie miał jak się obronić.
– Jak
można tak... z zimną krwią? – zapytała Eira.
– A
wiecie coś o jakichś żądaniach? Coś w stylu, przestanę zabijać,
jeśli bla bla?
Huke
pokręcił głową.
– To
bardzo nie ma sensu.
Podsumujmy
sprawę. Ktoś morduje Łowców. Ot tak, dla zabawy.
jeszcze parę rozdziałów i będą 3 parki :D
OdpowiedzUsuńw ogóle tak to zaczęłam rozkminiać... Maks jest niski i jest najlepszym łowcą? musiał się nieźle natrudzić. albo mieć jakieś bardzo istotne inne walory niwelujące taki problem
i KIEDY ONI W KOŃCU POGADAJĄ?! i dlaczego Chris znowu się z kimś umawia? :(
No opowiadanie się trochę rozwinęło jeśli chodzi o wątki poboczne, ale chyba straciłam nad tym kontrolę xD
UsuńBycie niskim nie jest takie złe, dzięki łatwiej mu się ukryć przed wrogiem i go podejść (i zabić xD).
Hmm, jeszcze z parę rozdziałów im zejdzie.
Dziękuję bardzo za komentarz i życzę wszystkiego dobrego! :D
No właśnie!!! Czemu?! Zabiję cię :(
OdpowiedzUsuńAle ten dialog z Nikki był boski. "Ohyda" - jezzzu, dziewczyno, oplułam monitor :D
Chris nie ma mózgu hahhaha
UsuńCieszę się, że udało mi się Cię rozbawić :3 Szkoda tylko brudzić monitor xD
Dziękuję za komentarz, wszystkiego dobrego! :D
Max, Nikki, wyjaśnię wam, to proste jak drut. Więc ty chłopcze, pogadaj z Chrisem, on na ciebie leci mówię ci. A ty Nikki, przyjmij propozycję Livy, bo drugiej takiej nie znajdziesz. Proste nie? No to do dzieła! Tsa, prościej jest chyba kogoś zabić...
OdpowiedzUsuńNie to, żebym coś wiedziała na ten temaaat >.>
Ale Max mógłby pogadać z Chrisem. Byłabym szczęśliwa. Potrzebuję szczęścia. Smutne.
Hahahha, na pewno do biedaków dotrze, tylko najpierw musisz wskoczyć do opowiadania i im to przekazać xD
UsuńObiecuję, że Max porozmawia z Chrisem... kiedyś. Na pewno tak będzie.
Hmm, to chyba prawda. Łatwiej mi kogoś zabić xD
Dziękuję za komentarz i wszystkiego dobrego :D
Witam,
OdpowiedzUsuńautorko, opowiadanie jest po prostu boskie, wampiry – klimat jaki uwielbiam, i te tajemnice, tajemnice, Chris, który co? Nie wiadomo na jakim miejscu jest w rankingu łowców, dlaczego tak nie znosił swojego nazwiska (teraz już wiemy oczywiście o tym), no i Max, tak to rozpamiętywanie pocałunku boskie, to, że dowiaduje się, że Chris się z kimś spotyka, mimo, że niedawno byli na rance, jak to go zabolało, no i pocałunek Max – Nikki i jedno wielkie słowo „ohyda”, ach chciałabym aby byli razem, już sobie wyobrażam „ej Chris muszę coś Ci powiedzieć, zakochałem się w Tobie”, no i Eira i Huke od nienawiści do miłości?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Witam witam :3
UsuńNo Chris to trochę taki tajemniczy chłopak. No ale czyż on nie dodaje smaczku temu opowiadaniu? No a Max ma teraz papkę z mózgu, także trzeba mu pozwolić na dziwnie rozmyślenia.
Cieszę się bardzo, że opowiadanie Ci się podoba :D
Dziękuję bardzo za komentarz, wszystkiego dobrego! ;)
Hej,
OdpowiedzUsuńczemu Chris znowu z kimś się umawia, kiedy ma Maxa pod nosem i tak, tak ten pocałupunek m-Maxa i Nikki, i wypowiedzenie przez nich jednego, tego samego słowa "ochyda"...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia