Z
początku Eira nie wiedziała, gdzie jest, ani co się wokół niej
dzieje. Próbowała sobie przypomnieć, dlaczego leżała w miękkim
łóżku, a do jej nagiego ciała lepiło się inne nagie ciało.
Niestety, bezskutecznie. Bała się otworzyć oczy, bo czuła, że
nie czeka ją nic przyjemnego. Blondynka odważyła się poruszyć
dopiero, kiedy obca osoba za nią zaczęła mruczeć w jej szyję.
Jednym gwałtownym ruchem wyrwała się z objęć i wyskoczyła z
łóżka. Niepewnie odwróciła się, choć wspomnienia z
poprzedniego dnia już napływały do jej głowy. Dziewczynie zrobiło
się niedobrze, gdy zobaczyła w swoim łóżku odwiecznego wroga –
Huke'a.
Blondynka
stała w miejscu nieruchomo przez chwilę i patrzyła tępo na
mężczyznę. Akurat kołdra zsunęła się z jego ciała i Eira
mogła podziwiać zarys mięśni. Huke był przystojny. Jak bardzo go
nienawidziła, tak bardzo nie mogła twierdzić, że nie dostrzega
jego atutów. Ale to, że przyjemnie było na niego popatrzeć, wcale
nie oznaczało, że należy z nim od razu lecieć do łóżka.
Zapowiadała się nieprzyjemna rozmowa w stylu: „to tylko pod
wpływem chwili”.
Eira
otrząsnęła się z zamyśleń i zdecydowała, że mądrze by było
pozbyć się śladów tego, co tu się wydarzyło. Podeszła więc do
szafy, zgarnęła pierwsze, lepsze ubrania i udała się do łazienki.
Pozwoliła sobie na wyjątkowo długą kąpiel, jakby ta miała zmyć
z niej wydarzenia wczorajszego wieczora.
Nic takiego się nie stało, one wciąż siedziały w głowie Eiry.
Kiedy
blondynka wróciła do swojego pokoju, zastała ją dość
nieprzyjemna sytuacja – taka, której przede wszystkim chciała
uniknąć. Otóż to, Huke się obudził, co wiązało się z
bezpośrednią konfrontacją.
Eira
przejechała ręką po mokrych włosach i uznała, że może jednak
powinna zostawić tę rozmowę na później.
– Jak
chcesz, możesz się ogarnąć w łazience – powiedziała.
Huke
pokiwał głową, uważnie obserwując blondynkę.
– Co
o tym myślisz? – zapytał.
– O
czym?
– O
nas. O seksie.
–
Miałam lepsze numerki –
stwierdziła Eira.
Huke
zacisnął wargi, nie dając się sprowokować do zaczepki.
– Co
chcemy z tym zrobić? – drążył.
Blondynka
wzruszyła ramionami.
– Nic.
Było, minęło. Więcej się nie powtórzy.
–
Tylko tyle? – Huke
zmarszczył brwi.
– Tak!
Nic ci nie obiecywałam, nie zachowuj się jak baba. A teraz się
zbieraj, mamy dużo pracy. Czekam na ciebie na dole, dzido.
Nie
czekając na odpowiedź chłopaka, Eira opuściła pokój i czym
prędzej zeszła na dół. Naprawdę próbowała uniknąć żenujących
rozmów, więc stwierdziła, że tak będzie najlepiej. Liczyła, że
Huke nie spróbuje znowu do tego nawiązać, a cała sprawa pójdzie
w zapomnienie i wszyscy będą szczęśliwi.
Eira
poszła do kuchni i zaczęła przygotowywać śniadanie dla siebie i
chłopaka, który, wnioskując po odgłosach z góry, właśnie brał
prysznic. Blondynka postawiła na niewymagające wielkich
umiejętności kulinarnych kanapki. Zajęta krojeniem sera żółtego
na plasterki, nie zwróciła na początku uwagi na spacerującą po
salonie postać. Dopiero dźwięk tłuczonego wazonu oderwał ją od
zajęcia.
Dziewczyna
podskoczyła i odwróciła się gwałtownie, rozglądając po
pomieszczeniu. Po przeciwległej stronie pokoju stała zakapturzona
postać w czarnej szacie. I choć Eira nie widziała jej wcześniej
na oczy, to jednak rozpoznała ją z opowieści brata.
Jej
pierwszym odruchem było rzuceniem nożem, który akurat trzymała w
dłoni. Płynne ruchy dziewczyny, pełne precyzji nigdy jej nie
zawodziły. Przeciwnik jednak również miał doświadczenie w walce,
toteż uchylił się bez zawahania. Eira wysunęła szufladę i
sięgnęła po największe ostrze. Uznała, że takim najłatwiej
będzie jej walczyć.
Napastnik
wciąż stał naprzeciw niej. Tym razem blondynka spostrzegła
załadowaną kuszę w jego dłoniach. Pierwszym odruchem dziewczyny
było padnięcie na ziemię, ale powstrzymała się w ostatniej
chwili. Wiedziała, że meble nie wystarczająco ją osłonią i
narazi się na zranienie.
Eira
przyjęła bojową postawę oczekiwania, uważnie obserwując każdy,
najmniejszy ruch przeciwnika. Powolnymi krokami zmieniała swoje
położenie, zbliżając się do napastnika. Wiedziała, że ma
większą szansę w walce wręcz.
–
Czego chcesz? –
warknęła do nieznajomego.
Zakapturzona
postać nie odezwała się nawet słowem. Sprawiała wrażenie, jakby
słowa Eiry w ogóle do niej nie dotarły.
– Kim
jesteś? – zapytała spokojniej.
Blondynka
pomyślała, że rozmową mogłaby odwrócić uwagę napastnika. O
ile ten w ogóle się jej podejmie. Wyglądał na profesjonalistę.
Wiedział, po co tu przyszedł i nie zamierzał pozwolić się
rozproszyć jakimiś banalnymi gadkami.
Eira
zrobiła gwałtowny ruch w lewo i kusza wystrzeliła. Łowczyni
kucnęła, unikając strzały, zaraz na powrót wstając. Rzuciła
się biegiem w kierunku zakapturzonej postaci i zamachnęła się
nożem. Ostrza szczęknęły o siebie, a blondynka uniosła brwi w
zaskoczeniu. Jeszcze przed chwilą napastnik trzymał w dłoniach
kuszę, a teraz zamienił ją na szpadę. Eira przeoczyła moment,
kiedy to się stało. Niezły jest, pomyślała Łowczyni.
Walka
nożem kuchennym nie należała do najłatwiejszych, ale blondynka
nauczyła się w Dievam, że należy bronić się wszystkim, czym
tylko się da. A ponieważ jedynym, co teraz przy sobie miała, był
właśnie nóż kuchenny, nie narzekała. Zdarzało jej się walczyć
z wampirami bez jakichkolwiek środków bojowych.
Eira
czuła, że poziom tego starcia jest wyrównany. Gdy tylko udało jej
się mocniej zranić przeciwnika, ten zaraz odpłacał się tym
samym. Chwilami miała nawet wrażenie, że nie domaga i ta walka
zakończy się jej przegraną.
Łowczyni
jęknęła, wykonując gwałtowny ruch. Zamachnęła się mocno nożem
z nadzieją na wytrącenie szpady z dłoni napastnika. Nie udało jej
się. Wręcz przeciwnie – niemalże sama straciła swoją jedyną
obronę.
Eira
cofnęła się, unikając ataku. Czuła, że traci dobry rytm walki.
Wykonała niepewny ruch obronny, odsłaniając się przy okazji z
innej strony. Nie umknęło to uwadze przeciwnika i już po chwili
blondynka poczuła palący ból w udzie. Upadła na ziemię, tracąc
równowagę. Nóż wyleciał jej z dłoni i przejechał po podłodze,
oddalając się od niej. Łowczyni jęknęła. Obserwowała uważnie
brutalnego człowieka, który nachylał się nad nią i mierzył do
niej szpadą.
–
Czego chcesz? –
spróbowała ostatni raz, ale znów nie otrzymała odpowiedzi.
Zakapturzona
postać zamachnęła się na nią. Eira przetoczyła się na bok i
usłyszała dźwięk zderzenia się szpady z podłogą. Machnęła
niezranioną nogą i poczuła, że trafiła w jakąś część ciała.
Napastnik syknął cicho i wymierzył kolejny raz. Blondynka tarzała
się po ziemi, unikając ciosów przeciwnika, ale powoli traciła
siły. Ten sposób walki, a w zasadzie obrony, nie należał do
najwygodniejszych i pochłaniał sporo energii. Ruchy Łowczyni
stawały się coraz bardziej ociężałe, co doskonale wykorzystywał
napastnik.
Kolejna
próba kopnięcia okazała się złym ruchem. Przeciwnik złapał
Eirę za kostkę i przeciągnął po ziemi. Dziewczyna szarpała się
gwałtownie, tracąc resztki sił. Była na przegranej pozycji, już
nic nie mogła zrobić. Przestała walczyć. Oddychała ciężko i
czekała na to co zaraz nastąpi. Napastnik podniósł szpadę. Eira
zacisnęła oczy. Leżała tak przez kilka chwil, nic się jednak nie
wydarzyło. Usłyszała za to odgłosy walki. Blondynka uchyliła
powieki i dojrzała kątem oka, jak Huke zmaga się z zakapturzonym.
Chciała mu pomóc, toteż spróbowała się podnieść, ale ręce i
nogi omówiły jej posłuszeństwa. Opadła bezwładnie na podłogę,
ufając, że jej były wróg ją obroni.
*
Gdy
Huke powiadomił mnie i Chrisa o kolejnym ataku, poczułem
wściekłość, że jeszcze nie udało nam się złapać tego
mordercy. Kiedy dowiedziałem się, że był to atak na moją
siostrę, stwierdziłem, że osobiście zabiję skurwysyna.
Chris
zgarnął mnie do swojego samochodu, po drodze zajechaliśmy też po
Nikki i wszyscy razem dotarliśmy do Eiry. Na miejscu, Huke wszystko
dokładniej nam opowiedział i nawet Chris przyznał, że nieźle się
spisał. Gdyby nie on, mojej bliźniaczki mogłoby już dzisiaj nie
być.
Eira
leżała u siebie w pokoju. Z początku myślałem, że jest
nieprzytomna, ale Huke wytłumaczył mi, że po prostu padła z
wycieńczenia. Zajął się także jej obrażeniami, uznał, że nie
są zbyt poważne, ale i tak poprosił, bym jeszcze raz na nie
zerknął. Łowca nie pomylił się, wszystko wyglądało na
powierzchowne rany. Najgorzej przedstawiało się cięcie na udzie i
zapowiadało nieładną bliznę, ale nic poza tym.
Bliźniaczka
obudziła się dopiero jakieś dwie godziny później. Zdążyliśmy
w tym czasie dokładnie omówić ten atak z cztery razy. Nie znaliśmy
tylko szczegółów dotyczących walki pomiędzy Eirą a atakującym,
jednak wszystko dążyło w jednym kierunku. Najlepsza dziesiątka.
Ten morderca najwidoczniej musiał mieć jakiś fetysz. Albo
konkretny cel. Nie zostawił jednak żadnej informacji z żądaniami,
więc jego działania sugerowały, że mamy do czynienia z socjopatą.
– Jak
się czujesz? – zapytał Nikki, pochylając się nad blondynką.
Eira
zamrugała, rozglądając się po nas. Staliśmy skupieni wokół jej
łóżka, więc zapewne nasze zachowanie sugerowało, że stało się
coś ważnego.
–
Całkiem nieźle. Co się
stało? – wydukała.
–
Zostałaś zaatakowana –
odparł Huke. – Pamiętasz?
Eira
pokiwała twierdząco głową.
–
Zabiłeś go? Wiesz, kto
to jest?
–
Udało mu się uciec.
–
Cholera. Jak mamy się
dowiedzieć kto to, skoro jest tak bardzo nieuchwytny?
–
Chyba o to mu chodzi –
stwierdziłem. – Eira, nie zauważyłaś może... Istniała jakaś
szansa, że napastnikiem była kobieta?
Blondynka
wzruszyła ramionami.
– Sama
nie wiem. Walczył raczej jak facet. No i nie wydawał żadnych
odgłosów, więc zbytnio nie mam jak określić na podstawie głosu.
Nie zbliżyłam się też wystarczająco blisko, by wyczuć jakieś
charakterystyczne kobiece kształty. Po prostu nie wiem...
– Nie
zadręczaj się tym – rzuciłem z uśmiechem. – Ważne, że nic
ci nie jest.
Skinęła
głową i spojrzała na Huke'a.
– A
tobie nic nie zrobił?
– Nie.
Walczyłem z nim raptem minutę. Ewidentnie nie byłem jego celem, a
gdy tylko mu przeszkodziłem, to się zmył.
Eira
zamyśliła się na chwilę.
–
Zauważyliście to, że
te ataki są skierowane na Łowców należących do rankingu
dziesięciu najlepszych? – zapytała nagle.
– Też
zwróciliśmy na to uwagę – odpowiedział Chris.
–
Wiecie, gdy to wszystko
się dopiero zaczynało, Trudis mi powiedziała, że jacyś mniej
istotni Łowcy również byli atakowani.
–
Kłamała. Ona po prostu
też w tym siedzi – stwierdził Huke.
– Ona
ciągle kłamie – odparłem.
–
Myślicie, że powinniśmy
ostrzec pozostałych? – zainteresowała się Nikki.
–
Dobre pytanie – uznała
Eira.
Przyglądaliśmy
się sobie przez kilka minut w ciszy. Miałem wrażenie, że wszyscy
szukamy odpowiedzi na twarzach innych. Nikt jednak nie wyraził chęci
na określenie jakiegoś konkretnego działania, więc sprawa
pozostała nierozstrzygnięta.
Kiedy
byłem już pewny, że z Eirą wszystko w porządku, odetchnąłem z
ulgą. Chciałem z nią jeszcze trochę zostać i zaopiekować się
nią, ale kiedy wszyscy tak nad nią siedzieliśmy, w końcu się
wkurzyła i rozkazała nam sobie iść. Uznałem, że po tym, co dziś
przeżyła, nie powinniśmy jej męczyć, więc zebraliśmy się do
wyjścia. Obiecałem jej, że jutro ją odwiedzę, a wieczorem
jeszcze zadzwonię, by sprawdzić jak się czuje, ale ona machnęła
ręką na moje słowa wyraźnie zirytowana. Z jednej strony
rozumiałem jej oburzenie, bo ja również nie lubiłem, gdy ktoś
mnie niańczył, ale z drugiej strony ona zawsze była wobec mnie
nadopiekuńcza. Czy to oznaczało, że ja nie mogę? Jakoś nie
czułem, by te sprawy się wykluczały. Westchnąłem i postanowiłem,
że nie będę robić problemu tam, gdzie go nie ma, bo ostatnio i
tak zbyt wiele się działo. I nie miałem na myśli tylko tych
morderstw.
Chris.
On był moim największym problemem. To wszystko wydarzyło się tak
nagle, a ja ciągle roztrząsałem w myślach tę sprawę. Nigdy nie
sądziłem, że ja również mogę zainteresować się chłopakami. Z
góry uznałem siebie za heteroseksualistę, a tymczasem
najwidoczniej oszukiwałem się przez niemalże całe życie. Sam nie
wiem, czy te wszystkie dziewczyny z mojej przeszłości naprawdę mi
się podobały. Istotne było to, że jeden głupi pocałunek coś we
mnie odblokował. Miłość do najlepszego przyjaciela.
Czułem
się jak idiota. Tak często słyszy się o jakichś historiach
niefortunnej miłości pomiędzy przyjaciółmi. Zawsze twierdziłem,
że taka sprawa mnie nie dotyczy, nawet jeśli sporo osób żartowało,
że powinienem uważać, skoro przyjaźnię się z gejem. Uważałem,
że granica między nami została jawnie i wyznaczona i Chris nigdy
jej nie przekroczy, a okazało się, że to ja nie wiedziałem, gdzie
jest moje miejsce.
Miałem
ochotę walić głową w ścianę. Najpierw zadręczałem się
myślami o znaczeniu pocałunku, a teraz, gdy wszystko zrozumiałem,
moje życie jeszcze bardziej się skomplikowało. I wciąż
zadręczałem się myślami, tylko tym razem znalazłem ku temu inny
powód. Och, wszystkie wampiry na świecie, znajdźcie mnie i mnie
zjedzcie, to może w końcu zaznam trochę spokoju.
– Co
jest? – zapytał Chris, gdy dotarliśmy pod dom.
– Nie
rozumiem pytania – odparłem.
– Całą
drogę jesteś taki zamyślony. Martwisz się o Eirę?
Skinąłem
głową. To raczej niewielkie kłamstwo, skoro naprawdę martwiłem
się o siostrę, tylko akurat o tym nie myślałem. Tak sądzę.
– Nic
jej nie będzie. – Uśmiechnął się.
–
Wiem. Po prostu tego
wszystkiego jest tak dużo. Nie masz czasami takiego uczucia, że już
więcej nie dasz rady wziąć na swoje barki i próbujesz się
wycofać, ale ktoś jakby ci na to nie pozwala i wciąż dokłada?
Chris
skinął głową.
–
Niemalże cały czas.
Dievam sporo od nas wymaga, musimy się z tym pogodzić.
–
Kiedy mamy misję jest
okay. Potrafię nawet znieść te treningi z czternastolatkami, ale
ataki i morderstwa na Łowców dokonane w tajemniczych
okolicznościach są trochę ponad moje siły.
– Nie
musisz się w to przecież angażować, Max – stwierdził. –
Nawet byłoby lepiej gdybyś się nie mieszał, skoro ustaliliśmy,
że należysz do grupy osób na celowniku.
–
Najlepsza dziesiątka to
jedno, ale pierwszy Łowca na całym świecie, to co innego –
odpowiedziałem. Miałem nadzieję, że uniknę w ten sposób
jakiegoś wykładu na temat niebezpieczeństw czyhających na mnie.
–
Lubię to, że jesteś
pewny siebie – wyznał Chris. – Ale martwię się, że możesz
odrobinę przeceniać swoje umiejętności.
–
Dobrze, że użyłeś
słowa odrobinę. Inaczej złoiłbym ci dupę.
Chris
wybuchnął śmiechem.
–
Jesteś najlepszy, Max.
Pogódź się z tym.
Wyszczerzyłem
się.
– Nie
wiem, czy poradzę sobie z tym piętnem.
_____
Dałam radę. No ale to nie było aż takie trudne, skoro musiałabym go tylko dokończyć. Co innego z dwadzieścia siódemką, którą muszę stworzyć całą od zera. Trzymajmy kciuki, że tego dokonam ;)
Za poprawienie rozdziału dziękuję bardzo Achie :D
kto atakuje łowców?
OdpowiedzUsuńczyli Eira i Huke jednak razem? :D
kiedy Chris i Max pogadają w końcu o nich?
i trzymam kciuki za Twoją wenę :D
No w końcu do tej ameby w pełni dotarła prawda. Max, jestem z ciebie dumna *ociera łezkę wzruszenia*. :D
OdpowiedzUsuńCzyżbyśmy mieli kolejną parkę.? ;)
Powodzenia i żeby wena cię nie opuściała. :*
No w końcu do tej ameby w pełni dotarła prawda. Max, jestem z ciebie dumna *ociera łezkę wzruszenia*. :D
OdpowiedzUsuńCzyżbyśmy mieli kolejną parkę.? ;)
Powodzenia i żeby wena cię nie opuściała. :*
Hej :) Postanowiłam powiadomić Cię o nowym rozdziale, który w końcu udało mi się dodać. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTwoja AM
Hej,
OdpowiedzUsuńkto atakuje łowcow? niech Max dokończy przesłuchanie, no i widać, że ten morderca ma jakiś konkretny cel, bo to Eira była celem a nie Hulk...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńciekawe kto atakuje łowcow? niech Max dokończy to przesłuchanie, no i widać, że ten morderca ma jakiś konkretny cel, bo to Eira była celem a nie Hulk...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga