–
Zjesz ze mną śniadanie?
– zapytał Chris, kiedy rano stoczyłem się na dół do kuchni.
Czułem
się zmęczony. Nie spałem prawie całą noc, myśląc o tym, jaki
jestem żałosny. Byłem zazdrosny o najlepszego przyjaciela i nawet
nie wiedziałem dlaczego. Okay, istniały w mojej głowie pewne
podejrzenia, że czysto teoretycznie mogą, tak odrobinkę, podobać
mi się faceci. Nie brzmiało to dla mnie na realną historię, toteż
odrzuciłem tę opcję. No a innych nie miałem.
– Nie,
dzięki. – Pokręciłem głową. – Planuję się zaraz zebrać do
Eiry i Huke'a.
– Bez
śniadania? – zapytał podejrzliwie.
Wzruszyłem
ramionami.
–
Katujesz się, Max –
stwierdził. – Jak twoja siostra się dowie, że pozwalam ci nie
jeść, to mi urwie jaja.
– Ja
nie jestem jakiś chory – wyjęczałem.
–
Przecież wiem! Po prostu
to dziwne. Chodź ze mną zjeść – dodał miękko.
Przez
chwilę mierzyliśmy się wzrokiem, ale od momentu kiedy na niego
spojrzałem, wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji. Nie wiem,
jak to się
stało, ale ja po prostu nie potrafiłem mu odmówić. Westchnąłem
i skinąłem głową.
Chris
uśmiechnął się do mnie, choć bardziej pasuje tu słowo
wyszczerzył, i wskazał miejsce przy stole. Chciałem zaproponować
mu moją pomoc, ale nie pozwolił mi na to i sam
zaczął czynić cuda przy kuchence. Podglądałem trochę jego pracę
i zgadywałem, że robił jajecznicę, bo
widziałem, jak używał jajek.
–
Smacznego – powiedział
kilka minut później, stawiając przede mną talerz z potrawą i
przysiadając się obok.
Pomyliłem
się. Czarnowłosy przygotował zaskakująco dobrze wyglądający
omlet z pomidorami. Niepewnie spróbowałem dania, będąc cały czas
obserwowanym przez przyjaciela. Przeżyłem prawdziwy szok, kiedy
okazało się, że smakowało lepiej niż wyglądało. Nie miałem
pojęcia, że w Chrisie drzemie młody kucharz.
– Wow,
jesteś niezły – przyznałem.
–
Wiele facetów mi to mówi
– odpowiedział.
Zaśmiałem
się.
–
Chodziło mi o to, że
naprawdę dobrze gotujesz.
–
Dobra, dobra. Nie tłumacz
się. Mogę się zabrać z tobą do Eiry, czy będziecie robić coś
tajnego? – Zmienił temat.
–
Możesz nas zawieść
swoim lexusem.
Chris
wywrócił oczami.
– BMW
ci nie wystarczy?
Pokręciłem
głową.
– W
takim razie chyba czeka cię spacer.
– No,
powiedzmy, że BMW nie jest aż takie złe.
*
Czy
jestem samochodowym rasistą, jeśli uważam, że lexusy są lepsze
od BMW? Wiadomo, że każdy woli BMW od jakiegoś mercedesa czy
fiacika, nawet ja umiałem docenić tę różnicę, ale kiedy
jechałem razem z Chrisem nie mogłem przestać rozmyślać
o lexusie. I o Chrisie.
Jakby
nie patrzeć, nie ma nic dziwnego w tym, że myślałem
o moim przyjacielu, siedząc obok mojego przyjaciela. Inna sprawa, że
moje rozważania nie do końca zmierzały
w przyjacielskim kierunku. Wszystko mieszało mi się w głowie.
Odkąd pierwszy raz pocałowałem Chrisa, dostałem jakiejś
pieprzonej paranoi. Może powinienem się wybrać do lekarza?
– Max?
– odezwał się Chris. – O czym myślisz?
Idealne
pytanie, mój drogi przyjacielu.
– Nic
szczególnego – odparłem wymijająco.
–
Chodzi o ten cały
spisek, tak?
Zrobiło
mi się głupio. Wyglądałem zapewne na ekstremalnie zamyślonego i
przyjętego, a Chris podejrzewał, że przyczyną tego jest Dievam i
jego problemy. Ja tymczasem okazałem się znacznie bardziej
samolubny. Jako najlepszy Łowca zamiast skupiać się na naszej
Organizacji, wolałem poświęcać czas moim kryzysom prywatnym...
Kryzysom, które tyczyły się tylko mnie.
–
Pogadajmy z Eirą –
powiedziałem.
Akurat
dojechaliśmy pod mój stary dom, więc nareszcie mogłem wyskoczyć
z nie-lexusa. Poczekałem chwilę na przyjaciela, a potem
skierowaliśmy się razem do drzwi. Nacisnąłem na klamkę i okazało
się, że nie zostały zamknięte. Pierwszy lęk, że może ktoś się
włamał, minął gdy tylko usłyszałem z salonu głosy mojej
siostry, Huke'a i... Trudis?
–
Dzień dobry –
przywitaliśmy się, wchodząc głębiej.
Wcale
się nie pomyliłem. Wszyscy w trójkę siedzieli sobie przy stole,
przeglądając jakieś papiery. Wyglądali na bardzo pochłoniętych
swoim działaniem, ale nie aż tak, żeby nas nie zauważyć.
– Max,
Chris, a co wy tu robicie? – zapytała pani dyrektor.
–
Wpadliśmy w odwiedziny
– odpowiedziałem. – To chyba nie jest zabronione w Dievam? W
zasadzie to, co pani tu robi?
Trudis
zacisnęła zęby.
–
Opowiadam o najnowszym
ataku. Na ciebie i Noela.
– Max,
nic ci się nie stało? – zapytała Eira, nawiązując do tematu.
–
Pewnie,
że nie – odpowiedziałem. – Wiecie coś nowego?
Pociągnąłem
Chrisa do środka i usiedliśmy przy stole.
Trudis cały czas patrzyła na mnie i jakby zastanawiała się,
czy już zachowuję się wystarczająco niegrzecznie, żeby mogła
mnie skrytykować. Ja dzielnie oddawałem każde jej spojrzenie i
czekałem, aż zacznie się piekło.
– To
tajna sprawa – powiedziała, kiedy zacząłem przyglądać się
papierom ułożonym na stole.
–
Łowcy umierają, a dla
pani najistotniejsze jest to, żebym nie wiedział, o co chodzi?
– Im
mniej osób wie... – zaczęła, ale Huke jej przerwał.
– Tym
co? Jest bezpieczniej?
–
Panie Payne, może
powinnam pana przydzielić do innej sprawy? – zapytała formalnie.
Chyba w ten sposób próbowała zasugerować, że z chwili na chwilę
coraz bardziej irytuje ją ta rozmowa.
– Max
na pewno mógłby nam pomóc – dodała Eira.
– No
właśnie! – zgodziłem się. – A skoro już przy tym jesteśmy,
to wygląda na to, że mam pewne informacje. Nie uważa pani, że
Layla w jakiś sposób jest połączona z tą sytuacją?
–
Layla?
Skinąłem
głową.
– Jak
możesz oskarżać Łowczynię Blackwater o współudział w tych
okropnych wydarzeniach, kiedy właśnie znajduje się w żałobie po
stracie dwóch członków swojej drużyny, w tym kapitana?
Trudis
wyglądała na poważnie oburzoną, ale ja nie byłem przekonany.
Layla ewidentnie była z tym powiązana, a gwałtowna reakcja pani
dyrektor tylko mnie w tym utwierdziła.
Przyglądałem się tej kobiecie i dotarło do mnie, że może to
wszystko zaszło jeszcze głębiej. Ona cały czas blokowała
wszelkie działania mające na celu odkrycie prawdy, mydląc nam
oczy, że niby czymś się zajmuje. A może to ona to wszystko
zorganizowała? Była do tego idealną osobą. Nikt by jej nie
podejrzewał. No, poza mną. Powinienem ją od razu skonfrontować z
moimi przypuszczeniami, czy może poczekać, aż będę miał jakieś
dowody?
–
Dlaczego pani jej broni?
– Bo
nikt inny tego nie robi! – wykrzyknęła. – Jestem zażenowana
tym, że moi Łowcy zachowują się jak przedszkolaki. Znajdują
kozła ofiarnego i obrabiają mu dupę. Pomyślałeś kiedyś, jak
Łowczyni Blackwater musiała się czuć, kiedy usłyszała te
wszystkie plotki na swój temat?
– To
nie ja jestem ich autorem – powiedziałem.
– Ale
nigdy jakoś nie leciałeś jej bronić.
A
może Trudis była lesbijką? I leciała na Laylę? Dobra, mój mózg
w tym momencie chyba już przesadził. Czasem musiałem trzymać
wszelkie pomysły w klatce, bo brzmiały naprawdę śmiesznie.
–
Nieważne – zbyłem ją.
– Skoro pani nie widzi istotnych znaków, to będzie pani tracić
te wszystkie swoje przedszkolaki.
–
McCarey, nie waż się mi
grozić – warknęła.
– Nie
grożę. Po prostu widzę to, na co pani jest ślepa.
Wstałem
z zamiarem wyjścia, bo miałem już dość tej okropnej kobiety, ale
w zasadzie przyszedłem w odwiedziny do siostry. Nie chcąc im jednak
przeszkadzać w robieniu... niczego,
zdecydowałem po prostu, że zadzwonię albo wrócę później.
– To
ja idę. Jeszcze potem pogadamy, Eira.
Chris
też zaczął się zbierać. Czekałem
na niego w przejściu na korytarz, a Trudis, oczywiście, musiała
wykorzystać tę okazję, żeby jeszcze dodać coś od siebie.
– Max,
nie pakuj się w żadne kłopoty. Nie masz pojęcia, jak
niebezpieczne to może być.
Zignorowałem
jednak jej słowa i razem z Chrisem wyszliśmy na zewnątrz. Gdy
tylko mnie i panią dyrektor zaczęła dzielić ściana, odetchnąłem
z ulgą. Jeszcze kilka chwil i urwałbym jej głowę. Jak ona mogła
być aż tak ślepa? Nie twierdziłem, że Layla zabiła ani że jest
tą złą, ale może ktoś jej groził? Może miała jakieś kłopoty?
W
tym momencie jedyną realną opcją było to, że Trudis po prostu
należała do tych złych.
– Ona
jest jakaś nienormalna! – warknąłem, gdy wsiadłem do samochodu
Chrisa.
– Może
ma jakiś plan, a ty jej go psujesz? – zapytał, wyjeżdżając z
podjazdu. – Wiesz, nie żebyś robił to celowo, ale przypadkiem
pakujesz się w jakieś akcje i te jej potem leżą.
– To
chyba by mi wprost powiedziała. Zamiast przeglądać papierki,
powinna się zabrać za obserwowanie Layli...
– Może
obserwuje? Słuchaj, wiesz, że nie lubię tej szmaty i nie zamierzam
jej bronić, ale nie pomyślałeś, że może Trudis jest świadoma
jej połączeń? I może o to chodzi? Może ona jest jakimś
szpiegiem czy innym gównem?
– No
chyba sam w to nie wierzysz? – mruknąłem, choć w głębi czułem,
że trzeba mu przyznać trochę racji.
To,
co mówił, miało sens i nawet wyjaśniało głupie zachowanie
Trudis. Trochę dziwne, że stanął w jej obronie, po tym jak
władowała go w dowództwo na misji, w której spotkał swoich
rodziców przemienionych w wampiry.
Chris
wzruszył ramionami.
Do
końca naszej podróży nie odezwaliśmy się do siebie nawet słowem.
Mój przyjaciel najwidoczniej nie wyrażał chęci rozmowy o spisku,
a w tym momencie, ja chciałem dyskutować tylko o tym.
Gdy
już dotarliśmy do domu, poszedłem do kuchni, żeby przygotować
sobie coś do picia. Nie zabawiłem tam długo, bo nie czerpałem
przyjemności z przebywania z Chrisem w
jednym pokoju i nie rozmawiania. Znaczy, czasem cisza między nami
była lepsza, ale nie w tej sytuacji.
–
Dobra, idę sobie
pomyśleć – powiedziałem.
Wybrałem
się do swojego pokoju i usiadłem przy biurku. Miałem taki ambitny
plan, aby spisać wszystko, czego się dowiedziałem o spisku i tych
morderstwach, ale jak zwykle nic z tego. Ostatnio rozpraszałem się
wyjątkowo łatwo, a przyczyną tego był nie kto inny jak Chris. Ten
człowiek doprowadzał mnie do szału. Dlaczego miałem taką manię
na punkcie tego, co wydarzyło się między nami? Czasem chciałem po
prostu o tym zapomnieć, ale z drugiej strony naprawdę szkoda było
mi stracić takie chwile bliskości między nami. No, nie żeby mi
zależało na pocałunkach z moim najlepszym przyjacielem.
Jak
to jest możliwe, że ja wciąż o tym myślałem?
Może
jednak powinienem go zapytać? Gdybym czysto teoretycznie to
zrobił i wszystko byśmy sobie
wyjaśnili, to już bym się tak nie zadręczał. Ale z drugiej
strony, ta opcja wymagała rozmowy z Chrisem o tym, co dla niego
znaczyły te pocałunki. To nie wchodzi w grę.
Postanowiłem
zejść na dół i akurat spotkałem tam właśnie
jego. Siedział przy blacie ze swoim laptopem i coś w nim
grzebał. Nie zdążyłem się niestety dowiedzieć, co tam robił,
bo gdy tylko spostrzegł, że jestem obok, zamknął go. Popatrzył
na mnie uważnie, jakby sprawdzając, czy miałem okazję mu zajrzeć
w ekran.
– Co
tam? – zapytał.
– Nie
widziałem – odpowiedziałem. – Ale to nie zmienia faktu, że
chciałbym widzieć.
Chris
uśmiechnął się lekko.
–
Innym razem.
– Jak
szukasz czegoś odnośnie tych
morderstw, to możesz mi pokazać. Chciałbym wiedzieć wszystko na
bieżąco.
Przyjaciel
zmarszczył brwi.
–
Wyobraź sobie, że ten
spisek mnie nie jara – warknął.
Co
on taki zirytowany?
– No
mnie też nie – odpowiedziałem. – Po prostu winny powinien
ponieść karę.
–
Zgadzam się, ale
znalezienie tego mordercy to nie twoja robota. – skarcił mnie.
Uniosłem
brwi zaskoczony. Przeszkadzało mu to, że się w to angażowałem?
Dopiero co, sam był ciekawy, o co chodzi, a teraz nagle mu się
odwidziało?
– No,
ktoś musi to zrobić – odparłem.
– Ale
nie ty! – warknął.
–
Chris, zwariowałeś?
– Nie!
Po prostu sobie to odpuść. Choć raz mógłbyś nie mieszać się w
nie swoją sprawę, a najlepiej w tę.
–
Ale... – zacząłem.
– Nie
mieszaj się! To nie tyczy się ciebie, daj sobie z tym spokój! –
krzyknął.
Zmarszczyłem
brwi. Wow, był naprawdę zły.
–
Chris – odezwałem się
delikatnie – o co ci chodzi?
– O
ciebie! I twoje głupie pomysły! Ogarnij się w końcu, masz
dwadzieścia lat.
Tymi
słowami zakończył naszą rozmowę. Zgarnął laptopa i, nie
czekając na moją odpowiedź, poszedł do siebie. Po prostu na coś
się obraził, pokrzyczał i mnie zignorował. I to niby ja się
zachowuję niedojrzale?
–
Pieprz się! –
krzyknąłem za nim, mimo że już nie mógł mnie usłyszeć.
*
Wziąłem
kolejnego łyka piwa z mojego chyba już ósmego kufla. To nie tak,
że przyszedłem się najebać, po prostu umówiłem się z Livą na
mieście. Żadne z nas nie miało pomysłu, co robić, a stare
przysłowie mówi: „Jak nie masz pomysłu na życie, idź chlać”.
Więc skoczyliśmy do jakiegoś baru. Trochę się bałem, że jej
nie wpuszczą, bo dziewczynie brakowało
aż pięciu lat do wieku legalnego
alkoholizowania, ale dało radę... Znałem ochroniarza, znaczy się.
–
Chris to tępa dzida –
wybełkotałem.
Liva
zachichotała. Piła swojego trzeciego drinka, ale alkohol
już uderzył jej do głowy. Zakładałem,
że raczej nie miała dużego doświadczenia w piciu. No cóż, jakoś
musi je zdobyć.
– No
a co ci zrobił?
–
Dostał okresu i zaczął
się rzucać. Powiedz mi, Liva, jak to jest. Czy kiedy jakaś laska
zostaje lesbijką, to traci swoje damskie cechy i oddaje je jakiemuś
pedałowi, jak na przykład Chris i przejmuje te jego męskie? To
dlatego Chris ma jakieś wahania nastroju?
Liva
wybuchnęła śmiechem. Wyłożyła się na blacie, nie zwracając
uwagi na kilka potrąconych kieliszków, cały
czas nie mogąc się opanować.
– Max,
jesteś taki zabawny. Ale to chyba tak nie działa –
odpowiedziała.
–
Szkoda – mruknąłem,
popijając.
Przez
chwilę sączyliśmy nasze napoje, rozglądając się po barze i nic
nie mówiąc. Liva już wyraźnie straciła na trzeźwości. Miałem
nadzieję, że jutro będzie pamiętać nasz wypad, a dzisiaj niczego
nie zarzyga. Tak naprawdę dotychczas nie rozmawialiśmy o niczym
istotnym, ale nie wypada zapominać o dobrych spotkaniach.
– Max,
co ja mam zrobić? – zapytała zmarnowana.
Oho,
wpływaliśmy do oceanu poważnych rozmów, czyli witamy w zwierzaniu
po alkoholu. Już nie mogłem się doczekać, kiedy mi powie, jaki ma
problem. Czy tylko ja czułem jakąś wieczną, wewnętrzną ochotę
na poznawanie historii i zmor innych
ludzi?
– O
co chodzi? – podjąłem temat.
– O
Nikki. Nie mam u niej szans.
– No
co ty gadasz, Nikki bardzo cię lubi.
– Ale
na mnie nie leci – powiedziała zasmucona.
I
jak ją tu pocieszyć? Rozważałem chwilę, czy nie wypadałoby
powiedzieć jej o rozmowie, jaką przeprowadziłem z Nikki jakiś
czas wcześniej, ale odpuściłem. Nie powinienem rozpowiadać o tym,
z czego inni mi się zwierzają, w ten sposób straciłbym ich
zaufanie.
–
Musisz dać jej trochę
czasu – stwierdziłem, uznając taki tekst za najlepszą opcję. –
Wiesz, Nikki naprawdę na tobie zależy, po prostu trochę ją
zaskoczyłaś z tym wyznaniem. Na pewno się tego nie spodziewała, a
jak pozwolisz jej nad tym pomyśleć...
– To
powie, że mnie pogrzało – zakończyła za mnie. – Łowcy nie
lubią homosi.
–
Liva, ty mały elfie,
mnie to mówisz?
Mój najlepszy przyjaciel jest gejem. A pragnę delikatnie
przypomnieć, że Nikki też przyjaźni się z Chrisem. Twoja
orientacja seksualna jest ostatnią rzeczą, która mogłaby jej
przeszkadzać.
– W
przeciwieństwie do moich uczuć – odpowiedziała.
Jeju,
ta dziewczyna robiła wszystko, żeby się zdołować. Obalała każdy
mój racjonalny argument. To dziwne, że przekonywała samą siebie,
że nie ma szans. Powinna w siebie wierzyć!
–
Liva, posłuchaj uważnie.
Nie spisuj was od razu na straty. Daj Nikki trochę czasu i uwierz w
siebie, a wszystko się ułoży.
Nastolatka
pokiwała głową, niechętnie przyznając mi rację. Pewnie nie do
końca zgadzała się z tym, co powiedziałem, ale chciała myśleć,
że to prawda, więc nie dyskutowała. Uśmiechnąłem się do niej
pokrzepiająco.
–
Będzie dobrze –
wyszeptała.
Skinąłem
głową.
– W
zasadzie mam do ciebie pytanie – zacząłem.
– Wal
śmiało.
– Skąd
wiedziałaś? Wiesz, że czujesz do Nikki coś więcej?
Liva
wzruszyła ramionami.
– Z
jednej strony to było dość długotrwałe, ale z drugiej
uświadomiłam sobie to nagle, tak jakby się zapaliła lampka czy
coś. Wiesz, spędzałam z Nikki sporo czasu, dużo rozmawiałyśmy,
uwielbiałam jej słuchać. Na początku myślałam, że traktuję ją
jak zwykłą znajomą, ale to się rozwinęło. Gdy tylko zostawałam
sama, wszystko, co działo się w mojej głowie, schodziło zawsze w
jednym kierunku. Nikki. Wspominałam każdą najmniejszą chwilę
spędzoną razem z nią. Przypominałam sobie jak się zachowywała,
jak reagowała, jej uśmiechy, miłe gesty, przytulasy...
I
pocałunki, dodałem w myślach.
W
pewnym momencie po prostu przestałem słuchać Livy. Skupiłem się
za to na własnych przemyśleniach i gdzieś podświadomie
porównywałem nasze zachowania. Z tą różnicą, że u mnie
wszystko kręciło się wokół innej osoby.
Kilka
tygodni temu, nigdy bym nie przyznał, że mógłbym chcieć być z
jakimś kolesiem. Dzisiaj rozmowa z Livą uświadomiła mi pewną
rzecz.
Zakochałem
się w Chrisie.
_____
I jak Wam się końcówka podoba? Liczę na opisy wrażeń :3
Kolejny zbetowany rozdział ♥ Mam nadzieję, że widać różnicę i że jest lepiej hahah
Dziękuję bardzo, Achie <3
Nareszcie Max się do tego przyznał, chociaż przed samym sobą. Dobry początek.
OdpowiedzUsuńrozumiem rozkminy Maxa o samochodach :D ja uwielbiam Mazdy i Ferrari :3
OdpowiedzUsuńbrawo, Max, gratulujemy spostrzegawczości :v
fajnie, że udaje Ci się wrzucać tyle rozdziałów :) czuje się ten rozwój wydarzeń
pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego :)
Rozdział to takie miłe pocieszenie po egzaminach...
OdpowiedzUsuńNo w końcu Max się przyznał! Teraz niech powie to na głos, najlepiej przed samym Chrisem. Tylko niech przed tym kupi mu tonę czekolady. Jakoś ten jego okres trzeba złagodzić...
No i nie martw się Liva! Nikki na ciebie leci, jest po prostu nieśmiała!
I ten... niech oni się zejdą xD
No w końcu to przyznał. :D
OdpowiedzUsuńA Liva nieświadomie mu to uświadomiła. ;) Kochane dziecko, ale i tak za nią nie przepadam... :( Sama nie wiem czemu...
Niech ci idioci w końcu się zejdą, bo mnie nosi jak o nich czytam. :)
Weny. <3
Ja chcę żeby wreszcie Max powiedział Chrisowi i byli razem <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńDużo weny i czekam na wiecej z niecierpliwością ;-)
Hej,
OdpowiedzUsuńMax brawo, przyznałeś się chocia przed samym sobą, co Chris ukrywa zdjęcia Maxa? zachowanie Trudis jest dziwne, i powiem tak ogarnęła mnie jedna myśl, Chris jest też zamieszany w spisek, ale proszę niech to nie będzie prawda, tylko moja znyt wybujała wyobraźnia...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńMax brawo, brawo, przyznałeś się chociaż przed samym sobą, ciekawe co ukrywa Chris? może zdjęcia Maxa na przykład jak śpi? zachowanie Trudis jest bardzo dziwne....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga